| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Jest nadzieja...



U mnie też pojawia się w końcu światełko. Zaczynam powracać do równowago psychofizycznej. Bóg jest łaskawy.

---
zdjęcie przedstawia wejście na podwórko przy ulicy Piłsudskiego w M-c Podl.

Odpoczynek pomiędzy zajęciami


Mój pies uwielbia a)wodę, b)las c)swoich właścicieli*.
Dziś na chwilę wybraliśmy się na "żwirownię". Do pełni szczęścia zabrakło tylko Małgosi, ale i tak psina była szczęśliwa.



====
*) kolejność mam nadzieję przypadkowa :)

Biało-czerowna samotność

I tak nastrój melancholii ciągnie się za mną dalej.
...
W ramach poprawy nastroju wybrałem się na spacer, a że wrócił dziś do mnie aparacik to i zdjęć kilka cyknąłem. Między innymi samotnej psiny. Tło zaś mi się skojarzyło z polską flagą.


Ogłaszam, więc konkurs na tytuł dla zdjęcia. Propozycje można wpisywać w komentarzach

Ruszyło polowanie

Jak już pisałem w poprzednim poście:

Pracujące małżeństwo (z sześcioletnim stażem, bez dzieci) poszukuje do wynajęcia mieszkania w Mielcu (podkarpackie). Najlepiej trzy pokojowego (ewentualnie dwu) w bloku.

Kontakt: darqha@chrzescijanie.pl, tel. 609 552 745

Trudna sobota

Wczorajszy dzień to walka z ogarniającą melancholią. Niestety walka choć trudna i wyczerpująca nie przyniosła zadowalających rezultatów. Dziś jestem totalnie zmęczony, a mam kilka spraw do zrobienia; w tym przygotowanie kazania na jutro. W Bogu jedynie moja (i zboru) nadzieja.

Chyba jestem już zmęczony "okresem przejściowym". Przygotowania do opuszczenia międzyrzeckiego zboru, a jednocześnie przygotowanie do objęcia służby w Mielcu cały czas trwają. Chciałbym już mieć to za sobą i być już w Mielcu. Jak już się zdecydowaliśmy, każdy dzień stojący na drodze jest z deka frustrujący.
Przynajmniej dla mnie. Małgosia potrzebuje takiego okresu "przeżucia" nowej sytuacji.

Z nieukrywaną radością donoszę zaś, że prawie mamy już pracę dla Małgosi. Chwilowo nie mogę napisać nic więcej (wszędobylskie tajemnice), ale serdecznie dziękuję wszystkim "modlicielom". Zostało tylko podpisać umowę o pracę.
Prosimy o dalsze wstawiennictwo modlitewne, szukamy teraz mieszkania. Najlepiej 3 pokoje (ewentualnie 2), bez mebli pokojowych i sprzętu AGD (za to z meblami kuchennymi i łazienkowymi :) ). Oczywiście dobrze żeby było tanie :D

Mam nadzieję, że czujecie się lepiej ode mnie. Idę na spacer z psiaczkiem może mi się lepiej zrobi na słońcu i świeżym powietrzu. Czuj duch! - Jak mawiają harcerze.

Dumna aleja Wyszyńskiego... ciąg dalszy


Przerost nazwy nad rzeczywistością.
Ale cóż lokalni włodarze mają rozmach... w nadawaniu nazw ulicom :)


widok w stronę osiedla domków jednorodzinnych

widok w stronę kościoła

"Ptaki" - Hitchcocka?

Post ze specjalną dedykacją mojej siostrze Magdalenie ;)


O takich miejscach jak M-c Podl., niektórzy mówią, że "tu wrony zawracają". Nie chcę wnikać za bardzo co mają na myśli, bo osobiście lubię swoje rodzinne miasteczko :)

Poniższe zdjęcia zrobione przy (uwaga!) alei Wyszyńskiego kojarzą mi się z "Ptakami" - Hitchcocka.

Kodeks Synajski

Spisany po grecku Kodeks Synajski (łac. Codex Sinaiticus, oznaczany przez א oraz symbol 01) to jeden z najstarszych i najważniejszych manuskryptów Septuaginty i Nowego Testamentu.
Od dziś można będzie go znaleźć na stronach internetowych projektu, który ma na celu "wirtualne" połączenie fragmentów, które fizycznie znajdują się w bibliotekach; klasztoru na Synaju, Narodowej w Petersburgu, a takze w Bibliotece Narodowej i Uniwersytecie w Lipsku. Na razie jest to faza wstępna projektu, docelowo skany będzie można przeglądać w specjalnie przygotowanej "przeglądarce".
Kolejne karty rękopisu w serwisie będą dodawane sukcesywnie. Prace zaś mają trwać do następnego roku, kiedy to zostaną dodane wszystkie karty i serwis osiągnie pełną funkcjonalność. czego twórcom serdecznie życzę.

Na zdjęciu obok karta 42 (Lipsk) - koniec Księgi Jeremiasza i początek Lamentacji.

Linki:
Kodeks Synajski w sieci
Notka na Sacra Scriptura blog o pojawieniu sie serwisu
Wikipedia o Kodeksie Synajskim
O (wybranych) rękopisach Nowego Testamentu na scriptura.chrzescijanie.pl

W gronie przyjaciół

Tomku, specjalnie dla Ciebie z ukłonami :)

Ankieta

Proszę o udział w ankiecie.
Nie wiedząc ile mam lat (nie zaglądając do profilu, etc), spróbuj powiedzieć na ile lat (jaki przedział wiekowy) wyglądam.
Dla ułatwienia fotka (z tego roku).

---
ankieta z lewej strony na samej górze

Ucz, sie ucz...

Wczoraj podczas rozmowy z pewną osobą padło pod moim adresem pytanie:
- Co robisz? Uczysz się jeszcze, gdzie?
Przemyślawszy sprawę, powiem tak:

Ciągle się uczę, jak być dobrym mężem. I mam nadzieję, że robię postępy (dla dobra żony).
Uczę sie jak być przyjacielem dla innych. Wybaczcie, że "eksperymentuję" na Was.
Wciąż się uczę jak służyć Kościołowi. Mimo, iż od jakiś 11 lat (?) jestem zaangażowany w służbę, a od 6 lat jestem ordynowany do służby, to wciąż uważam, że jestem w przedszkolu.
Uczę się więc w szkole biblijnej, by rozwój mógł następować.

Ale nade wszystko uczę się jak być chrześcijaninem. Jak żyć, by jako Boże dziecko nie przynosić wstydu Ojcu w Niebie


Jak to dobrze, że każdego dnia mam nową szansę na naukę.

Niedzielnie...

Dziś całym zborem pojechaliśmy do Terespola, by tam wraz z tamtejszym kościołem świętować. Uroczystość na jaką zostaliśmy zaproszeni to chrzest. Dwóch mężczyzn i trzy kobiety. A oto katechumeni na zdjęciu:
Oczywiście nabożeństwo było z Wieczerzą Pańską (komunią). Na zdjęciu uwieczniony moment mojego usługiwania braciom i siostrom.

I kolejne zdjęcie. Już po nabożeństwie, czas społeczności i budowania relacji. Na zdjęciu jestem z trzema księżniczkami z Międzyrzeca.

Panoramicznie w kaplicy

Ostatnio zachwyca mnie możliwość robienia zdjęć panoramicznych. Daleko mi do profesjonalistów lub fascynatów fotografią. Używam "idiotcamery", a oko mam jakieś trochę zwichrowane, ale co tam :)
Oto zdjęcie panoramiczne kaplicy w Międzyrzecu Podlaskim.


a poniżej inne zdjęcie kaplicy:

Ile żyć?

Powiada się, że kot ma dziewięć żyć. Na marginesie; ostatnio jadąc do i z Suchowoli w godzinach 21:30-22:30 miałem okazję uratować ze 2-3 koty, jednego jeża, kilkoro rowerzystów (czarna sekta na drogach) i ze dwóch pieszych (też bez oświetlenia) - nie przejechałem :) .
Wracając zaś do tematu, ile "żyć" ma komputer? Jak liczyć "przeszczepy"?
Ile by tych "żywotów" nie było zawsze można dać kolejną szansę.

Z owych czterech "złomów" składam jednego. I tak udało się zdziałać celeronika 633 + 128 RAM. Będzie miał kartę dźwiękową, a nawet DVD-ROM - szaleniec.
Za system operacyjny posłuży GNU/Linux, narazie wybór padł na ICHTHUS - Linux for Christians :D . Jeśli sobie będzie radził to zostanie.

A wracając do tematu ilości żyć, to:
"(27) A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd, (28) tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują." - List do Hebrajczyków 9:27-28, Biblia Tysiąclecia
My mamy tylko jedno życie na ziemi - szanujmy je. I w czasie tego życia możemy zdecydować co dalej. Możemy przyjąć ofiarę Chrystusa za grzech i oczekiwać przyjścia Pana, by żyć wiecznie z Nim. Lub odrzucić ofertę, odrzucić zbawienie i wieczność spędzić z dala od Boga - co Biblia nazywa piekłem.


Zagadka

Co to jest; czarne w czerwonym?
...................................................
..............................................
.........................................
....................................
..............................
.......................
..................
...........
.......
...
.





....................... nasza Czarna w makach ;D

Wiele zależy od perspektywy

Humanizm (odrobinę generalizując) patrzy na istotę ludzką jako z gruntu dobrą. Niestety czasem owi dobrzy ludzie błądzą (w wyniku wychowania lub innych zewnętrznych czynników). To pociągająca myśl, ale tylko jeśli patrzy się z daleka.

Wystarczy zaś podejść bliżej...,

... by przekonać się, że rację ma chrześcijański teizm bazujący na objawieniu zapisanym w Piśmie Świętym, który twierdzi, iż człowiek mimo że stworzony jako „korona stworzenia” upadł w grzech. Od tamtej chwili każdy człowiek rodzi się ze skażoną naturą. Dlatego jako ten, który jest daleko od Boga potrzebuje Zbawiciela – Jezusa Chrystusa.

Wystarczy podejść bliżej do konkretnego człowieka, by przekonać się, że każdy potrzebuje Zbawiciela.

Ps. najlepiej zaś przyjrzeć się sobie ;)

"powołanie" - z cyklu: wypociny Darka

Powiedziałem Panu Bogu "A", to i przyszedł czas powiedzieć "B" ;)
Co prawda wiersz ten napisałem jakieś 6 lat temu, ale oddaje to czym z Małgosią jeszcze żyjemy



powołanie


mój domine,
nie idź tam...

tam zło się czai
za każdym rogiem,
dusze w męczarniach konają.

mój domine,
nie idź tam...

muszę,
bo głodni są chleba,
a nie potrzebują
zdrowi lekarza

mój Domine,
ja pójdę...

Idź!

I co potem?



Pewien zdolny młodzieniec skończył z bardzo dobrym wynikiem szkołę średnią i dostał się na wymarzone studia. Teraz przed nim w pełni zasłużony czas wypoczynku: wakacje. Pojechał w odwiedziny do starego wujka. Kiedy już się przywitali, wypili sok malinowy wuj zadał pytanie: i co dalej?
- Chcę skończyć studia.
- O, studia to wspaniały czas w życiu, ale co potem? - Spytał ponownie wuj.
- Znajdę dobrą pracę?
- I co potem?
- Założę rodzinę, będę miał cudowną żonę i wspaniałe dzieci - padła odpowiedź.
- Tak, tak, rodzina to cudowna sprawa, ale co potem? - drążył wuj.
Zdziwiony i lekko już poirytowany młodzieniec powiedział:
- Zapewne wybuduję dom, posadzę drzewo.
- I co potem? - niczym nie zrażony wuj pytał dalej.
- Potem przejdę na emeryturę i będę doglądał ogródka! - Podniesionym głosem wyrzucił z siebie chłopczyna.
- I co potem?
- Jak to co? Potem, potem... śmierć.
- O tak, masz rację - powiedział wuj, ale zaraz szybko dodał - ale co potem?
Zdziwiony młodzian odrzekł:
- A kto to może wiedzieć co potem? Nikt nie wie co jest po drugiej stronie.
- I tu się mylisz. Jest ktoś kto zna odpowiedź na to pytanie, to Jezus! Jeśli Mu zaufasz poznasz odpowiedź na pytanie.

Czy Ty wiesz co potem w Twoim życiu?

"Widzom wstęp wzbroniony!"

Bardzo dużo ludzi ogląda telenowele. Kiedy ostatnio sprawdzałem emitowano 2711 i 2712 odcinek „Mody na sukces”. Nasza polska produkcja „Klan” przekroczyła już liczbę 1000. Jest zapotrzebowanie na taki rodzaj filmu. Ludzie oglądają telenowele bo jest to swego rodzaju ucieczka od rzeczywistości. Wolą oglądać czyjeś problemy i kłopoty. Co więcej często widzowie żyją tymi zmyślonymi postaciami i ich nierealnymi problemami. Do tego stopnia, że niektórym zaciera się różnica pomiędzy grą aktora, a postacią przez niego odgrywaną.
Ludzie wolą, być w pozycji widza, bo to pozwala z bezpiecznej pozycji obserwować jak inni doświadczają problemów. To jest wygodniejsze niż doświadczać na własnej skórze trosk „i tego całego życia”.
Na tym polega sztuka filmowa i teatr. Przychodzimy jako widzowie, by dać się wciągnąć w pełen tajemnicy spektakl. Ciągle jednak wiemy (jeśli jeszcze nam się granice nie pozacierały), że strach nie jest prawdziwy. Zdajemy sobie sprawę, że po zakończonym spektaklu zapali się światło i wrócimy do tego co znamy. Powrócimy do swojej codzienności.

Niektórzy chcieliby z chrześcijaństwa uczynić podobny spektakl. Przychodzimy oczekując, że ktoś wyjdzie do przodu, coś nam zaprezentuje. Jak będzie się nam podobało, to przyjdziemy za tydzień, jeśli nie – to znaczy, że tu sie nie dba o nasze duchowe potrzeby. Spektakl się kończy i mogę wracać do domu, zająć się sobą i swoimi problemami – tak zwanym „prawdziwym życiem”.

[...]

Chrześcijaństwo, przynależność do Boga nie ma nic wspólnego z widzem i aktorami. Nie można stać z boku i zachowywać obiektywizmu. Albo jest się po jednej stronie, albo po drugiej. To nie tytuł teologa, nie nasza wiedza o Biblii, Bogu i Kościele, ale spotkanie z Jezusem zmienia nasze życie. Co więcej tylko spotkanie z żywym Bogiem, tylko otrzymanie od Niego daru łaski, daje nam życie wieczne – zbawienie.
Żadne studia, seminaria, czy kursy nie mogą zastąpić codziennego podążania za Chrystusem. Chrześcijaństwo to pielgrzymka, ale nie taka wirtualna i na niby. To pielgrzymka, która od nas wymaga zaangażowania. Będą bolały nas nogi, ale będziemy dalej kroczyć śladami Jezusa.
Uczeń nie może być inny od Mistrza. Jeśli Jezus był prześladowany i my będziemy. Jeśli Jezus, nie zawsze był rozumiany, to nie oczekujmy czegoś innego.

Ale to co najważniejsze to, to że historia chrześcijaństwa trwa nadal. Jezus żyje i nadal działa poprzez Ducha Świętego. To oznacza, że sztuka pt. "chrześcijaństwo", ma się dobrze i jest grana na deskach historii świata. Tylko, że tu się nie da stać z boku. Nie można być widzem. Wszyscy jesteśmy „aktorami”, wszyscy bierzemy udział. To co rozpoczął Jezus trwać musi do dnia, w którym główny reżyser – Bóg Ojciec zabierze nas do siebie.

Nie stój z boku, doświadcz Jezusa.
Nie stój z boku; cynicznie, z rezerwą, lecz daj się porwać Bożemu Duchowi. By w codziennym życiu było miejscem w którym spotkasz z Jezusem. Niech życie stanie się Twoją pielgrzymką za Jezusem.

------
Fragmenty kazania z 29 stycznia 2006

Miniony koniec tygodnia

W sobotę byliśmy (z Małgosią) na ślubie i weselu. Impreza udana, nawet bardzo. Zapewne z powodu towarzystwa. To ludzie tworzą atmosferę, a ta była wyśmienita.


Całą zaś niedzielę spędziliśmy z M. i Ł. - rodziną Małgosi, to był czysty relaks. Niestety nie często mamy możliwość spotkać się ze sobą :( ale takie już jest życie - ciągle pędzi i goni.

Dzięki Ci Boże, za chwile gdy można się zatrzymać i po prostu z kimś pobyć.


ps. jeśli lubisz Warszawę lub (tak jak ja) za nią nie przepadasz, ale chcesz dać jej szansę zapraszam na fotobloga: Warszawa i wszystko jasne. A jeśli interesują Cię fotoblogi o miastach to możesz odwiedzić również najnudnjeszy blog w sieci, czyli fotoblog o Mielcu (mieście gdzie będę mieszkał).

Szukamy pracy i mieszkania - prośba o modlitwę

Tą drogą chciałbym prosić wszystkich odwiedzających te strony o modlitwę. W związku z naszą przeprowadzką do Mielca poszukujemy pracy dla Małgosi i mieszkania dla naszej rodzinki.
Prosimy o wsparcie modlitewne w tej sprawie.

Małgosia jest kierownikiem apteki w Białej Podlaskiej, szukamy więc apteki w Mielcu, która zaoferuje pracę na stanowisku mgr. farmacji lub kierownika.
Często zdarza się, że oferta praca zawiera również (w pakiecie) mieszkanie. To by nas urządzało :)
Wierzymy, że tak jak do tej pory Pan Bóg otwierał właściwe drzwi, tak zrobi i tym razem.
Z nadzieją oczekuję na możliwość napisania dziękczynienia Bogu za tą sprawę.


Wybieraj mądrze, by być szczęśliwym (błogosławionym)

"(1) Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, (2) lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą. (3) Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie, a liście jego nie więdną: co uczyni, pomyślnie wypada. (4) Nie tak występni, nie tak: są oni jak plewa, którą wiatr rozmiata. (5) Toteż występni nie ostoją się na sądzie ani grzesznicy - w zgromadzeniu sprawiedliwych, (6) bo Pan uznaje drogę sprawiedliwych, a droga występnych zaginie."- (Ks. Psalmów 1, Biblia Tysiąclecia)


Już tu na ziemi ponosimy konsekwencje swoich wyborów, lecz również czeka nas rzeczywistość ostateczna – sąd i wieczne zgromadzenie świętych – sprawiedliwych.
Mimo, iż chcemy być mądrymi, często nasze postępowanie odbiega od wzoru mądrości. Nie musimy polegać na sobie samych, nasza mądrość musi być ugruntowana w Słowie Bożym i w Jezusie.
Są dwie drogi – mądra i głupia. Nikt z nas nie chce kroczyć drogą głupią.
To czemu tak często nasze czyny świadczą, że droga mądra gdzieś się zagubiła?
Bo sami nie jesteśmy w stanie kroczyć mądrze. Potrzebujemy Chrystusa, by nasze decyzje były mądre, by nasze życie było szczęśliwe.
Drzewo rośnie i potrzebuje wody, musi mieć odpowiednie warunki, by się zielenić i by wydawać owoc. Nie możemy oddalać się od Jezusa i Jego słów. To w nich jest prawdziwa mądrość, która pozwoli nam wybierać dobrze. Prawdziwa mądrość i szczęście jest ugruntowane w Słowie Bożym.
Wybierz Słowo Boże, a nie podszepty świata, a będziesz mógł zobaczyć w swoim życiu błogosławieństwo i szczęście. Podejmujmy nasze decyzje w oparciu o Boże Słowo. Prawdziwa mądrość jest zakorzeniona w Słowie Bożym. Chcesz być szczęśliwy? Ja tak! Chcesz postępować mądrze w swoim życiu? Ja owszem! To znaczy, że powinniśmy rozkochać się na nowo w Bożym Słowie. Upodobanie – rozmiłowanie w Bożym Zakonie, w Bożych prawach - oto prawdziwa mądrość, która prowadzi do szczęścia. Pan Jezus powiedział:
"Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie." (Jan. 14:15.)

To Boże Słowo – Biblia jest naszą obroną przed podszeptami złego. Ale nie tylko czytanie, lecz rozważanie, i wykonywanie – wdrażanie w życie.

----
Fragmenty kazania (6 VII 2008 - Mielec)

Podsumowanie wyjazdu

W niedzielę wieczorem wróciłem z wyjazdu do Mielca. Spotkałem się z kilkoma osobami, mieliśmy czas wspólnej modlitwy. Spacerowałem po mieście. Oczywiście było też niedzielne nabożeństwo.
To był owocny czas, tym bardziej, iż Pan Kościoła potwierdzał (poprzez rozmowy i obserwację), to co wkładał do mojego serca wcześniej gdy modliłem się o Zbór.
A dziś jadę do Łukowa (praca misyjna).

Aaaa, i dziś kończę 33 lata :)

Koncert chóru z Norwegii

Dziś cały dzień spędziłem z grupą młodzieży z Norwegii.
Przyjechali przed południem dwoma autobusami. Rozłożyli sprzęt i dali koncert w centrum miasta na pl. Jana Pawła II (wszystko wcześniej zgłoszone do władz). Zaraz po koncercie rozdaliśmy (rekami norwegów) 100 płyt CD z chrześcijańskimi piosenkami dla dzieci. Potem wspólny obiad i wyjazd za miasto na "żwirownię". Kąpiel, opalanie i budujące rozmowy. To był dobrze spędzony dzień.
A jutro z rana wyjeżdżam do Mielca. Spędzę tam w sumie niecałe trzy dni. Ufam, że dobry Bóg będzie błogosławił rozmowom, i wszystkiemu co się będzie działo.
Pozdrowionka serdeczne i 3majcie się ciepło.

Jaką jestem owcą?

„Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył...”. - Izajasz 53:6
Biblia porównuje nas do owiec, ale niestety nie jest to komplement. Najzwyczajniej owce są głupie, krnąbrne i nieposłuszne. Dlatego właśnie potrzebują pasterza. Tylko pasterz i jego pomocnicy utrzymują stado owiec razem i nie pozwalają mu oddalić się z pastwiska. ciekawe w postawie owiec jest to, że gdy pasterz podchodził do owiec stawały się potulne, słuchały, garnęły się do jego rąk, ale gdy ten je już minął i odszedł znowu każda lazła w swoją stronę.
Bóg jest naszym pasterzem, a myśmy owcami pastwisk jego.
I tak jak prawdziwe stado owiec potrzebujemy pasterza. A naszym pasterzem jest oczywiście Jezus. Ale Jezus ma też swoich pomocników tu na ziemi. To są ci, którzy jak te psy mają za zadanie doprowadzać owce do pasterza by ten się mógł o nie zatroszczyć. Pastorzy w zborze są tymi pomocnikami, pasterzami, tu na ziemi, są pomocnikami arcypasterza, którym jest sam Bóg - Jezus Chrystus. Bóg nie pozostawia opieki nad swoim stadem komuś przypadkowemu, On szkoli współpracowników, a następnie wysyła ich do pracy.
Chciałbym żebyśmy przyjrzeli się sobie jako owcom w stadzie, stadzie którym jest zbór.


W stadzie są różne owce...

Pierwszy rodzaj to owca-pustelniczka.
Owca-pustelniczka odmawia łączenia się z innymi owcami i nie chce dostosować się do zasad obowiązujących w zagrodzie. Gdy inne owce są czymś zajęte albo odpoczywają ta ma swoje sprawy. W zborze, tym lokalnym Kościele owce-pustelniczki są samotne. Nie podążają za przywódcą, ale mają swoje wewnętrzne motywacje, które nimi kierują. Więcej te owce uważają, że wiedzą trochę lepiej od pasterza co jest dla nich dobre. Ale tak naprawdę to się nad tym nawet nie zastanawiają po prostu to są wolne duchy, które w żaden sposób nie potrafią podporządkować się dyscyplinie. To oczywiście wpływa na całe stado i to niestety w sposób nie pozytywny. Wprowadzają w stado, do zboru zamęt. Owieczka taka myśli o sobie, a nie o całym stadzie. Bardzo często jest pewna siebie i ma zdolności przywódcze. Takie owce są niebezpieczne. W stadzie nie tylko nie współpracują ale jeszcze często nieświadomie utrudniają pracę.

Kolejni wierzący to owce „spod płotu”.
Taka owca przebywa zazwyczaj bardzo blisko skraju zagrody, przy samym ogrodzeniu. Jest tak blisko, że często udaje się jej wymknąć na zewnątrz płotu. Jej ulubione pastwiska są zawsze wzdłuż płotu, zamiast w środku zagrody. Owca „spod płotu” przygląda się przez dziury w płocie i zawsze wydaje się jej, że tam jest lepsza trawa. O tak, w tamtym zborze jest dobrze, a tu u nas, ee.. szkoda gadać. Owce takie często stoją z boku, nie angażują się, więcej bardzo często są nie doinformowane. Nie wiedza co się dzieje w ich własnym zborze, ale doskonale wiedzą czym żyją okoliczne zbory. Te owce najczęściej padają łupem jakichś nowinek, ale niestety niczego ich to nie uczy. Inni strzygą ich runo, agdy ono tylko odrośnie, a znów są gotowe iść na inne pastwisko.

Trzeci gatunek owcy to owca-samotnica.
Jest dosyć często osobą o silnej osobowości. Natomiast nie potrafi podporządkować się autorytetowi. Odczuwa to jako zamach na swoją niezależność. Bardzo często wokół owcy samotnicy gromadzą się inne owce, zauroczone charyzmą i osobowością samotnicy. Niestety to te owce najczęściej są powodem rozłamów i podziałów.

Dalej, są owce, „właściwe” te, które idą za głosem pasterza, lecz czasem zapominają o kierunku. I zaczynają się błąkać. Są to owce, które potrzebują ciągłej opieki, ale garną się do pasterza tylko w tedy gdy ten jest blisko. Pasterz odchodzi owca zaczyna się skupiać na czymś innym. Na przykład zaczyna martwić się wilkami i tylko głos czy dotyk pasterza może ją uspokoić. Taka owca potrzebuje też czasami, żeby ugryzł ją pies pasterski i wręcz zmusił do podążania we właściwym kierunku.

Takich owiec jest najwięcej w stadzie. Ale są też w każdym stadzie dwie, trzy owce, które nie odstępują pasterza na krok. Taką owcą był np.: Jan, który zawsze był przy Panu Jezusie. To te owce są potencjalnymi przywódcami w przyszłości. To są owce przewodniczki. To za nimi podąża stado. Wystarczy umiejętnie poprowadzić owce przewodniczki, żeby całe stado ruszyło we właściwym kierunku. Pies pasterski nie musi biegać do każdej owcy i wskazywać kierunku. Wystarczy, że zmusi przewodniczki, a reszta polezie za nimi.


Owce mają obowiązki.
Jako ludzie wierzący musimy po pierwsze wzrastać. Owce musza jeść. Całymi dniami owce łażą i jedzą trawę. My też musimy się karmić. Po pierwsze Bożym Słowem tym pokarmem, który jest zdecydowanie smaczniejszy niż trawa. Musimy karmić się modlitwą i społecznością z ludźmi wierzącymi. Bez tych rzeczy wychudniemy i umrzemy.

To, że jesteśmy w zborze nakłada na nas kolejny obowiązek. Musimy troszczyć się o siebie nawzajem. Owca o owcę. Każdy o każdego w relacjach pojedynczych. Brat z bratem, a siostra z siostrą. Ale musimy także troszczyć się o dobro całego stada. Całego zboru. Dobra owca nie będzie obmawiała swojego zboru, pastora, braci nawet jeśli w zborze nie dzieje się najlepiej. Dobra owca będzie szukała rozwiązania i tego w jaki sposób można coś zmienić.

Jest jeszcze jeden obowiązek owcy posłuszeństwo pasterzowi. I to, że mamy być posłuszni Jezusowi jako pasterzowi nie ulega wątpliwości. Ale co z pasterzami tu na ziemi? Czy i im nie należy się posłuszeństwo? Już może nie absolutne posłuszeństwo, ale zaufanie, troska i współpraca.

A jaką ja jestem owcą? Jaką jesteś siostro, bracie owcą? Które cechy zauważasz u siebie? Lubisz trawę spod płotu, nie lubisz być pod autorytetem?

Każdy z nas jest owcą w Bożym stadzie. I każdy ma jakieś swoje miejsce. I najważniejsze, jaką owcą nie byłbym mogę być pewny, że Bóg chce żebym był lepszą owcą. I kolejna ważna rzecz Bóg kocha wszystkie owce.

W przypowieści o zaginionej owcy czytamy, że dobry pasterz zostawił całe stado i poszedł szukać tej jednej (Mat 18,12-14 i Łuk 15,1-7). Tej która się zgubiła.
Jak myślimy, jaka była ta owca, co zginęła? Raczej nie była to owca przewodniczka, bo ta raczej by się nie zgubiła (przecież pilnuje się pasterza), a po za tym zaraz by zauważył jej zniknięcie. A może owca ze środka stada? Też raczej, nie. Kazali iść to idę. To była, któraś z tych trzech typów owiec. Może samotnica, może owca-pustelnica? Ale tak jakoś wydaje mi się, że mogła to być owca „spod płotu”. Zobaczyła gdzieś dalej soczystą trawę i chciała się tam dostać i wlazła w jakieś krzaki, lub dół z którego już nie umiała się wydostać. Ale Jezus jest dobrym pasterzem i nie zostawi takiej owcy na pastwę losu. Idzie, może kolejny raz i odnajduje, opatruje rany i chce, żeby wreszcie ta owca poszła po rozum (nie koniecznie do głowy).

Psalm 23 mówi nam, że Bóg dba o swoje owce, ma o nie staranie. Ma dla owiec najlepsze pastwiska, najlepszą wodę, prowadzi nas ścieżkami gdzie nie połamiemy nóg.

Bóg chce żeby owce się rozwijały, żeby owce z pod płotu garnęły się do środka stada, żeby owce szaraczki, te w środku stada, stawały się przewodniczkami. Bóg chce żebyśmy rozwijali się w naszym życiu duchowym, ale także w naszej służbie.

Chór z Norwegii

Właśnie wróciłem z rozwieszania plakatów.


W czwartek przedpołudniem, w centralnym miejscu miasta będzie można posłuchać występu chóru z Norwegii. Rok temu już byli u nas. Niestety ja nie byłem, więc nie wiem jak i co śpiewają. Ale podobno nieźle.
Wszystkich mieszkańców M-c i okolic serdecznie zapraszam na pl. Jana Pawła II w czwartek ok. godziny 11:30.
Ps. Dla dzieci na koniec niespodzianka...

Z pamiętnika młodego podróżnika...

Niewątpliwie zmiana miejsca zamieszkania (a zwłaszcza zmiana związana z wyjazdem do innego, oddalonego o ok. 230 km miasta) pomaga w pozbyciu się rzeczy w które przez lata się obrosło.
I tak na pierwszy ogień poszła moja kolekcja gazet i czasopism komputerowych (głównie PC World Komputer). Wszystko wyjechało do znajomych, do biura. Pozostawiłem sobie tylko Linux+, może się jeszcze przydadzą.

Potem przyszedł czas na moją kolekcję gier komputerowych (zakupionych, lub dołączanych do gazet). 2/3 kolekcji otrzymał mój siostrzeniec - Patryk.
Na zdjęciu widać te, które sobie pozostawiłem. Co prawda i tak nie mam czau grać :(

Luźnych myśli kilka o miejscu zamieszkania i służby

Międzyrzec Podlaski to moje rodzinne miasto. Dodam, że na swój sposób cudowne. Z piękną historią, z wielkim potencjałem i jak w całym naszym kraju z wielkimi zaniedbaniami i popełnionymi błędami. A jednak jest to moja mała ojczyzna. Jednak jako wierzący jestem obywatelam dwóch "światów", dwóch "ojczyzn".
"Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa," - List do Filipian 3:20, Biblia Tysiąclecia
Jako Boże dziecko żyję wyczekując Chrystusa Pana (Jego przyjścia), bo moja ojczyzna to Niebo - to mój dom. To cel do którego pielgrzymuję poprzez wiarę w łasce Bożej.

Posiadanie obywatelstwa niebiańskiego obliguje do tego, by podporządkować się nade wszystko konstytucji i prawu Nieba.
Dlatego niezależnie od tego czy jestem w Międzyrzecu, czy Pan Kościoła postawi mnie w Mielcu (albo jeszcze gdzie indziej), wszędzie mogę być "u siebie".
Jaka zaś będzie moja "nowa, mała ojczyzna" - mielecczyzna? Jak przyjmą nas bracia i siostry?
Jak się odnajdziemy wśród nowych ulic, kamienic, a nade wszystko ludzi? Czy znajdziemy "swój kąt", pracę dla Małgosi?

Niezależnie zaś od tego gdzie żyjemy i osiadamy. Niezależnie od tego gdzie jest nasza "mała ojczyzna" musimy żyć jako obywatele Nieba.

W co wierzy Bóg?

Ludzie wierzą w różne rzeczy; w czarne koty, które przynoszą nieszczęście. Wierzą np., że pewne liczby, albo dni tygodnia są dla nich szczęśliwe. Wierzą w swoja drużynę, albo w polisę ubezpieczeniową. Niektórzy wierzą w drzewa, kamienie – to są ich bóstwa. Ludzie wierzą w różne rzeczy; w ekologię, filozofię, albo naukę. Jesteśmy także i my chrześcijanie, którzy wierzymy w Trójjedynego Boga.
Ale w co wierzy Bóg?
Oczywiście mówiąc o „wierze Boga”, nie mam na myśli takiej samej wiary jaką my mamy w Niego. Bóg nie potrzebuje w nic i nikogo wierzyć. On jest obiektem naszej wiary, a jednak wierzy w człowieka.
Tak bracie i siostro Bóg wierzy w ciebie i we mnie. Kiedy stworzył człowieka to przeznaczył go do opieki nad swoim pozostałym stworzeniem. Zaufał, że Adam i Ewa Adamowie są odpowiedzialni na tyle, że będą doglądać i opiekować się ogrodem Eden. Niestety pierwszy grzech mocno podkopał zaufanie. Potrzebowaliśmy Golgoty i ofiary Jezusa, by usłyszeć takie słowa:
"I to wam jeszcze powiem: Jak długo dziedzic jest nieletni, niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest właścicielem wszystkiego. (2) Aż do czasu określonego przez ojca podlega on opiekunom i rządcom. (3) My również, jak długo byliśmy nieletni, pozostawaliśmy w niewoli żywiołów tego świata. (4) Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, (5) aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. (6) Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! (7) A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. (8) Wprawdzie ongiś, nie znając Boga, służyliście bogom, którzy w rzeczywistości nie istnieją. (9) Teraz jednak, gdyście Boga poznali i, co więcej, Bóg was poznał, jakże możecie powracać do tych bezsilnych i nędznych żywiołów, pod których niewolę znowu chcecie się poddać?" - Galacjan 4:1-9 (s. 1258).
[...]
Całe nasze życie to służba, ale nie musimy patrzeć na naszą służbę jako na pracę niewolnika. Jesteśmy raczej Bożymi współdziedzicami, którzy niosą wspólną odpowiedzialność za Boże Królestwo. A Boże Królestwo jest wszędzie tam gdzie zaprowadzamy sprawiedliwość i miłosierdzie Boże. W naszych rodzinach. W naszej pracy, w naszych pasjach, ale również i w Zborze/ Kościele.
Nasze zaangażowanie w pracę kościoła (na każdym szczeblu) nie jest łaską, którą wyświadczamy innym, nie jest także pracą wyrobnika/ najemcy w dodatku wcale lub źle opłacanego. Ale jest niesieniem powołania Bożego. Powołania do bycia współodpowiedzialnym, razem z Bogiem za ludzi między którymi Bóg nas postawił.
Oczywiście możemy być dziedzicami, którzy chcą tylko korzystać. Ale dobry syn dba o przekazany mu depozyt i chce go powiększać.
Wierzę, że chcemy brać odpowiedzialność, którą Bóg wkłada w nasze ręce. Módlmy się, by Bóg objawił nam do czego chce żebyśmy przyłożyli naszą rękę? W jakim miejscu w Kościele/ Zborze się widzimy – w jakim miejscu widzi nas Chrystus?


-----
fragmenty kazania z dnia 29 czerwca 2008 r.