| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Technika w służbie Kościoła




Technika wkroczyła do Kościoła. Już nikogo nie dziwi (no może większości), że Zbory posiadają swoje strony www (i bardzo dobrze, że posiadają, patrz: mielec.kz.pl). Widzimy w wielu kaplicach projektory multimedialne, wykorzystywane do wyświetlania pieśni, fragmentów Biblii, czy jako pomoc podczas kazań. Słuchamy chrześcijańskich radiostacji przez komputer (np.: radiochrzescijanin.pl), kazań i wykładów.
Przyszedł czas, by użyć też palmtopów. I to zarówno podczas śpiewu hymnów, jak i podczas kazania.




:D


Short - Pan Czasu!



Bóg jest Panem czasu.
Ja ciągle mam go za mało.


Po czym ludzie widzą, że kochamy Boga?



Z dzisiejszego porannego cichego czasu:

Po czym ludzie widzą, że kochamy Boga?
Po tym jak podnosimy gorliwie ręce do modlitwy?
A może po tym, że jak się zaczniemy modlić na nabożeństwie to robimy to tak długo i gorliwie, że wszyscy wokół nas zasypiają?
A może po tym, że znamy fragmenty Biblii na pamięć i potrafimy każdemu jakimś "przyłożyć"?

Po czym ludzie widzą, że kochamy Boga?
Czy po tym, że traktujemy ich jak trędowatych, a jeśli już z nimi rozmawiamy, to mówimy, im "dobra nowinę", że idą do piekła?
Po tym, że nasi duchowni chodzą w krawatach (lub krótkich spodenkach)?
A może po tym, że wszystkich wokół ustawiamy, by myśleli tak jak my, patrzyli tak jak my i nam przyklaskiwali?

Po czym ludzie widzą, że kochamy Boga?
Jezus powiedział: "jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie." (J 14,15).

Panie Jezu trudne to jakieś. Zapomniałeś o łasce? O naszej duchowości tak entuzjastycznej? Karzesz nam żyć według Swoich nakazów? Jakieś to mało duchowe jest. I tak mało współczesne.

"23Odpowiedział Jezus i rzekł mi*: Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego zamieszkamy. 24Kto mnie nie miłuje, ten słów moich nie przestrzega, a przecież słowo, które słyszycie, nie jest moim słowem, lecz Ojca, który mnie posłał. 25To wam powiedziałem z wami przebywając. 26Lecz Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem. 27Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka. 28Słyszeliście, że powiedziałem wam: Odchodzę i przychodzę do was. Gdybyście mnie miłowali, tobyście się radowali, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest niż Ja. 29Teraz powiedziałem wam, zanim się to stanie, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. 30Już wiele nie będę mówił z wami, nadchodzi bowiem władca świata, ale nie ma on nic do mnie; 31lecz świat musi poznać, że miłuję Ojca i że tak czynię, jak mi polecił Ojciec." - Jana 14,23-31

---
* w pełni świadoma zmiana


Muzyka serc



Zapowiadałem, że napisze o płycie jaką ostatnio kupiłem. Oczywiście płyta reggae ;)
W zasadzie nie szukałem, ot rzuciła się w oko w Empiku. Wykonawcę znam, a i owszem, może raczej z wcześniejszych formacji (Izrael, Houk, 2TM2,3). Tym razem skusiłem się i kupiłem ostatnią płytę (jak na mnie to: "świeżynka" - premiera 31 lipca) Maleo Reggae Rockers, czyli projekt reggae Darka Malejonka. Kupiłem (impuls) i nie żałuję. Płyta nosi tytuł "Addis Abebe" zawiera 11 utworów plus dwunasty bonusowy. Co jeden to lepszy. Ale głównie jestem pod wrażeniem piątego z kolei kawałka pt. "Czekamy". Nie wiem czy wynika to z prawdziwej genialności utworu, czy też może raczej z mojego stanu i tęsknoty, ale to jest to czego dawno szukałem. Posłuchajcie sami:



Maranatha!

Nie sposób nie wspomnieć jednak także utworu "Alibi" czy pierwszego kawałka na płycie "Droga wojownika". Jeśli lubicie reggae z chrześcijańskim przesłaniem, to ta płyta powinna być obowiązkowa w Waszej płytotece. Przy najmniej dla mnie jest!

Muszę ją skopiować do samochodu, bo na razie nosze ze sobą i zaraz się zniszczy :D



"Powrót do autorytetu Biblii" - kazanie



kazanie z 23 sierpnia 2009:

Powrót do autorytetu Biblii


WSTĘP.

Są w naszym życiu różne potrzeby. Grupuje się je w potrzeby w niższego i wyższego rzędu. Jeśli potrzeba podstawowa, np.: jedzenie, nie jest zaspokojona, to potrzeba kultury będzie odstawiona na plan dalszy. Głodnemu na myśli raczej chleb, niż przedstawienie teatralne. Chcę żebyśmy dziś przyjrzeli się pewnej potrzebie bez realizacji której, chrześcijanin będzie kulał w swoim duchowym rozwoju. W swoim kroczeniu za Panem Jezusem będzie ciągle wynajdował skróty, które w rzeczywistości tylko sprowadzają nas na manowce. Chcę byśmy pomyśleli o potrzebie Biblii w życiu chrześcijanina. O potrzebie Biblii, jako autorytetu w naszym życiu.
Przeczytajmy fragment Słowa Bożego: Mat 7;24-29 (s. 1035). Przypowieść tą powiedział Pan Jezus na zakończenie Kazania na Górze.
Każdy człowiek świadomie lub nie, żyjąc życiem codziennym buduje swoją przyszłość. To jacy będziemy za lat 10, 20, będzie świadczyło o tym czy budowaliśmy swoje życie świadomie i co było dla nas autorytetem. Okaże się czy staniemy się zgorzkniali, czy też będziemy dla innych wzorem w życiu wiarą, nadzieją i w miłością. Nasze życie pokaże najlepiej czy słów Biblii słuchaliśmy i czy żyliśmy Bożymi prawdami na co dzień. Czy byliśmy słuchaczami i wykonawcami.
Biblia powinna być naszym autorytetem, między innymi dla tego, że mówi o; przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.


1.BIBLIA MÓWI O PRZESZŁOŚCI.

- Człowieka.

Po pierwsze Boże Słowo mówi o naszym stanie w przeszłości. Nie musimy się porównywać z nikim, możemy w Biblii przejrzeć się jak w zwierciadle.
Są ludzie, którzy myśląc o sobie dochodzą do wysoce budującego wniosku; nikogo nie zabiłem, nikomu nic poważnego nie ukradłem. Żyłem moralnie, etycznie i może nawet mogłem być wzorem dla innych. Ja też byłem grzecznym młodzieńcem; mówiłem dzień dobry sąsiadom, a na głowie miałem niegroźnego irokeza („czuba”) z włosów. Lecz Biblia nie pozostawia nam żadnego pola do manewru, żadnej możliwości.
Mówi jasno i wyraźnie; „wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej” - Rzym 3;23. Na czym polegał nasz grzech? Na pewno nie na tym, że robiliśmy to czy tamto. Nie jesteśmy grzesznikami z powodu naszych postępków, lecz grzeszymy ponieważ już jesteśmy grzesznikami. Urodziliśmy się w oddzieleniu od łaski Boga. Urodziliśmy się fizycznie, lecz duchowo byliśmy martwi. Więcej, nawet, byliśmy Bożymi nieprzyjaciółmi: „Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie Jego.” - Rzym. 5:10.
Niech nikt nam nie wmawia. Jeśli myślisz, że Bóg wybrał cię do zbawienia, bo żyłeś/aś lepiej od innych to jest to kłamstwo! Bóg nas zbawił, bo nas kocha, i koniec kropka.

- Ludu Bożego.

Lubimy czytać historie biblijne, coś się wydarza. czasem coś cudownego, często niezrozumiałego. Ale to nie jest po to, byśmy mieli co poczytać przed snem. Nie po to, by mieć o czym mówić na szkółkach niedzielnych. Historia Izraela, to nauka dla nas. Czasem zastanawiam się jak bardzo jesteśmy podobni, jako Kościół do wędrujących plemion hebrajczyków. Oni i my na obcej ziemi. Upieramy się, że znamy prawdziwego i jedynego Boga. Ani w nocy, ani w dzień nie opuszcza nas obecność Boga, a jakże często popełniamy te same błędy co izraelici. Mamy Słowo Boże na wyciągnięcie ręki, ale wolimy szybsze metody, swoje – egipskie. Jakże często widzimy olbrzymów, którzy nam zagrażają, obce plemiona, które są zbrojne w wozy i konie, i jakże często popełniamy ten sam błąd i przestajemy wierzyć i polegać na tym co Bóg mówił do swego Kościoła.
Biblia mówi o tym, iż to Jezus Chrystus jest założycielem i głową Kościoła. Taki jest początek Kościoła. Założył Go Jezus. Czy czytasz Boże Słowo, by wyciągać naukę, czy dla zasady i z przyzwyczajenia, a może z fascynacji historiami?
Czy pamiętamy o tym, że chrześcijaństwo nie zaczęło się od naszego nawrócenia, ba nie zaczęło się od przebudzenia zielonoświątkowego. Chrześcijaństwo miało swój początek i ma swoją historię. A czasem zachowujemy się, jakbyśmy wszystkie rozumy zjedli i chcemy dyktować Bogu jaki powinien być Jego Kościół. Czy myśląc o swoim Zborze myślisz o nim jako o tym Kościele, który został założony przez Jezusa?

- Boga.

Z przeszłością Boga jest trochę inaczej. Boże Słowo mówi, że Bóg jest niezmienny. Musi być niezmienny, jeśli jest doskonały. On nie musi się zmieniać, doskonalić. On po prostu JEST!
Ale czytając Boże Słowo odkrywamy, i jakże często nas to zaskakuje, że w starotestamentowych historiach Bóg, jakby działa inaczej. Dlaczego tak się dzieje? Bo Biblia mówi o przeszłości i pokazuje, że człowiek potrzebował potężnej dawki nauki. Że jest oddalony od Boga, że nie jesteśmy w stanie wypełnić Bożych norm świętości. Że Bóg – to poważna sprawa, a nie lanie wody. Bóg się objawiał człowiekowi – ludzkości, i cudowne jest to, że robił to na poziomie ówczesnych ludzi. Jakże często nie rozumiemy zachowań i zwyczajów patriarchów, dlatego też nie rozumiemy Bożego działania wtedy. To nie Bóg się zmienił: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki.” - Hebr. 13:8. Ale ludzkość dojrzała, została doprowadzona do rozwoju, a przynajmniej zobaczyliśmy, jak marni jesteśmy bez Boga na świecie.
Bóg objawiał się ludzkości stopniowo, mówił tak, by ówcześni ludzie Go rozumieli, lecz to objawienie jest progresywne – postępujące. Nie zmienne, lecz w miarę upływu czasu i zachodzących wydarzeń Bóg więcej i pełniej pokazuje jaki jest. A całkowite objawienie nastąpiło w osobie Jezusa Chrystusa (czytamy o tym w pierwszych wersetach listu do Hebrajczyków). Czytając całościowo Biblię możemy dostrzec jaki naprawdę jest Bóg. Nie dajmy się tej manierze oglądania drzew, bo przegapimy las.


2.BIBLIA MÓWI O TERAŹNIEJSZOŚCI.

Boże Słowo nie pozostawia nas samych także w naszej teraźniejszości. Niektórzy mówią, że Biblia nie mówi o paleniu tytoniu, narkotykach, telewizji i sportach ekstremalnych. Zacznij czytać Boże Słowo, tak jak jest napisane, a zobaczysz jak wiele Biblia mówi na temat współczesnych spraw i dzisiejszych czasów. Tylko czytaj to, co Bóg chce powiedzieć, a nie to co chcesz usłyszeć.
Wiecie kochani jak ludzie czytają Pismo Święte? Podam kilka przykładów:

a)Kenneth Copeland: „Bóg jest istotą, która ma około 180 cm wzrostu, waży mniej więcej 90 kg i wygląda tak jak człowiek”1,

b)John Avanzini w chrześcijańskiej stacji telewizyjnej: „Żyjąc na ziemi Jezus był zamożny. Mieszkał w dużym domu, miał mnóstwo pieniędzy i nosił piękne ubrania”2,

c)Kenneth E. Hagin: „Oczywiste jest, że Bóg miał wiarę w swą wiarę, ponieważ kiedy wypowiedział słowa wiary, stały się one rzeczywistością [...]. Gdy masz wiarę w swoje słowa, wówczas posiadasz wiarę w swoją wiarę. Właśnie tego musisz się nauczyć, aby otrzymywać od Boga wiarę we własna wiarę”3,

d)Gordon D. Fee: „(...) ponieważ jesteśmy dziećmi Bożymi [...], zawsze powinniśmy mieć wszystko pierwszej klasy – największe i najlepsze, cadillaca zamiast volkswagena, ponieważ tylko to przynosi Bogu chwałę”4,

Może dość przykładów, a na to miejsce pytanie: a jak my czytamy Biblię?
Czy podchodzę do niej z postawą szacunku i pokory, z modlitwą? Czy jestem gotów przyjąć to co powie Bóg, czy potrafię odłożyć na bok swoje uprzedzenia, swoje poglądy, doświadczenia? Bóg mówi, ale co ja słyszę? Czy konfrontuję to z innymi fragmentami i patrzę na Boże Słowo jako na całość? Czy potrafię konfrontować swoje wnioski z braćmi w wierze?
I wreszcie, czy pozwalam Bożemu Słowu zmieniać moje życie. „Czy moje słowo nie jest jak ogień - mówi Pan - i jak młot, który kruszy skałę?” - Jer. 23:29.
Czy patrzę na siebie, swoje życie, małżeństwo, sytuację w jakiej się znajduję z perspektywy Biblii? Czy w ogóle chcę tak patrzeć i słuchać co Bóg ma do powiedzenia, czy może raczej mówię; to nie ten czas, nie to miejsce, to za wcześnie, a na to jestem za stary. Czy widzę Boga objawionego w Biblii, czy raczej swoje wyobrażenie i potwierdzenie swoich poglądów. Czy patrzę na Kościół tak, jak rzeczywiście mówi o nim Boże Słowo, czy tylko wybrałem jedną stronę i Kościół współczesny jest nieduchowy, skostniały i grzeszny, a cuda się w nim nie zdarzają. A moje życie to jedynie pasmo ciągłych problemów, kłopotów i znikąd pomocy i ratunku?
Musimy czytać Boże Słowo, a nie przerzucać kartki. Bracie, siostro, jak czytasz swoją Biblię? Z jaką postawą, nastawieniem? Wyrywasz fragmenty, stosujesz szermierkę wersetami, czy też jesteś pilnym uczniem Chrystusa i stosujesz całe Boże Słowo (na tyle ile je rozumiesz)?


3.BIBLIA MÓWI O PRZYSZŁOŚCI.

- Boga.

Często czytamy księgę Objawienia Jana, i dopasowujemy do niej wydarzenia na świecie, i pasjonujemy się; znakiem człowieka – 666, siedmioma rogami, pieczęciami, itd., itp.. Ale to co objawia nam Boże Słowo to, to iż Bóg zwyciężył. Jezus Chrystus zatriumfował, jest tym, który zasiada na tronie. I przyjdzie w chwale. Przeczytajmy: Obj. 7;9-10.
Bóg chce być i będzie otoczony przez chwalców, przez swój lud. Objawi się nam jak nigdy dotąd. Czy to nie jest zachęcające? Całą wieczność spędzić ze wspaniałym i potężnym Bogiem? Oto co nas czeka: spotkanie i przebywanie z triumfującym Bogiem.

- Ludu Bożego.

Taka jest przyszłość ludu Bożego – Kościoła. „Oto tłum wielki”. Zachęcam nas bracia i siostry przestańmy czytać Biblię jak księgi Nostradamusa, czytajmy, by zachęcać się tą wizją naszej przyszłości. Czytajmy, by zmotywować się do głoszenia ewangelii zgubionym. Ci, co czytają księgi apokaliptyczne, piszą książki o proroctwach Daniela, Ezechiela, wizjach Jana skupiając się na tym jak mają wyglądać wydarzenia poprzedzające przyjście Pana, zapominają o najważniejszym.
Dookoła jest mnóstwo ludzi, którzy potrzebują Zbawiciela, a nie wiedzy o 666. Chrześcijanie giną prześladowani, a „uduchowieńcy” zastanawiają się ile będzie trwał ucisk. Ludzie wokół ginął i potrzebują Chrystusa, a nie wiedzy kto będzie czy jest antychrystem!
Jak czytasz Biblię? By poznać przyszłość Kościoła i wziąć z tego zachętę i lekcję do codziennego życia, czy tylko jesteś czytelnikiem Biblii? Już dość czytelnictwa! Czas zacząć rozumieć Boże Słowo i stosować je w życiu.
Jezus mówi; „przyjdę i ruszę twój świecznik”, „bądź zimny lub gorący”, „nabądź u mnie złota w ogniu wypróbowanego”. A Kościół zamiast stosować się do rad swego Pana, zastanawia się w którym okresie żyjemy? Okres Sardes, a może już Laodycejski?
A Jezus stoi i u drzwi i kołacze...

- Człowieka.

Boże Słowo mówi też nam o naszej przyszłości, w sensie pojedynczych osób, w sensie jednostek. Kościół to ludzie, Kościół w tym mieście to ty i ja! Na jakiej podstawie mówisz innym, o swoim zbawieniu? Ba, na jakiej podstawie, (a to podstawowa sprawa), na jakiej podstawie wierzysz, iż będziesz Zbawiony? Bo pastor tak powiedział? Naczelna Rada Kościoła ustaliła? Luter wynalazł, Wesley podsycił, a Charles Parham rozszerzył? (O nie znacie nazwisk? Luter – protestantyzm , Wesley – ewangelicyzm , Parham – przebudzenie zielonoświątkowe ).
Nie, nie i jeszcze raz nie! Ja wiem co mnie czeka, bo Biblia mi o tym mówi! Bo nie zaufałem jakimś mądrościom i spekulacjom, lecz samemu Bogu – Jezusowi Chrystusowi: „A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to?” - Jan. 11:26. To nie ja pytam, to pyta Chrystus.


ZAKOŃCZENIE.

To dzięki Biblii, Bożemu Słowu mogę znać odpowiedzi na pytania, które zadają filozofowie i wielcy tego świata. Wierząc Słowu Bożemu wiemy co jest dobre, a co się Bogu nie podoba. Dzięki Pismu Świętemu mam autorytet, który jest trwały i niezniszczalny. Powinniśmy wskazać na źródło prawdziwego autorytetu, na źródło prawdziwej nadziei. Na Jezusa Chrystusa objawionego w Słowie Bożym – Biblii. Pod warunkiem, że rzeczywiście Boże Słowo jest dla nas autorytetem najwyższym, a nie jakiś nauczyciel.

Przeczytajmy z księgi Objawienia 1;1-3 - ci co słuchają i wykonują.

Potrzebujemy czegoś co poprowadzi nas przez życie, co będzie pochodnią, lampą, która rozświetli nam mrok zalegający dookoła. Tylko Pismo Święte może rozświetlać duchową rzeczywistość jaka wokół nas jest. „Słowo twoje jest pochodnią nogom moim I światłością ścieżkom moim.” - Ps. 119:105.

Bracia i siostry chcę nas zachęcić do poważnej lektury i uważnego studium Bożego Słowa. Tylko Biblia jest źródłem prawdziwej wiary, bo tylko ona mówi prawdę o naszym Zbawicielu. Tylko Biblii możemy zaufać, co do naszej nadziei życia wiecznego. Tylko w Biblii jest wszystko czego potrzebujemy do chrześcijańskiego życia w miłości. Życia na co dzień, a nie od święta.
Niech nasze Biblie również służą nam na co dzień, a nie od „poczytania do poczytania”.

------
1. Walter Martin - Świat religii i sekt, s.587.
2. Tamże s. 589.
3. Tamże s. 598.
4. Tamże s. 603.


"Świętość przekonań" - kazanie



kazanie (z zeszłego tygodnia) z 16 sierpnia 2009:

Świętość przekonań


Wstęp.

Mówi się o nas, że gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania. Ta żartobliwa uwaga mówi pewną prawdę o nas ludziach. Mamy swoje poglądy, swoje racje i często w sposób nieświadomy chcemy nasze racje innym narzucać. A jednocześnie rzadko jesteśmy otwarci na tyle na drugiego człowieka, by autentycznie go wysłuchać.
Nawet na takie rzeczy jak Kościół/ Zbór mamy różne spojrzenie. Gdybyśmy postanowili przygotować jakąś spójną koncepcję tego jak rozumiemy Kościół, to mimo iż opieramy się na tej samej Biblii, nasze rozumienie wielu dziedzin życia Zboru, by się różniło. Jakiś czas temu zauważyłem, że nie tylko my członkowi Kościoła mówimy o kościele. Ale i media, dziennikarze, nie tylko związani z działalnością religijną zabierają głos: jaki kształt powinien przybrać współczesny Kościół. Zewsząd słychać głosy, które podpowiadają jaki kierunek zmian powinien podjąć Kościół i dokąd powinien zmierzać - „głównie Kościół powinien być bardziej tolerancyjny”. A ja trochę przekornie spytam; czy rzeczywiście współczesny Kościół musi podlegać zmianom. Czy (sprowadzając całą rzecz na ziemię, i w naszą bezpośrednią bliskość) Zbór nasz, powinien zrobić coś, by być „na czasie”, by być zrozumiałym, by być atrakcyjnym? Co takiego my, jako chrześcijanie, powinniśmy robić, by bycie chrześcijaninem, także dla innych stało się atrakcyjnym wyborem. Co zrobić by zainteresować ludzi Chrystusem?
Jest wywierana na Kościół jakaś presja, by dostosować się do otaczającego świata, do mody i stylu życia. Czy rzeczywiście poddanie się tej presji spowoduje, iż Kościoły znów zaczną być „atrakcyjne” dla przeciętnego człowieka?

Zauważalne jest, że cały świat pędzi i nie ma na nic czasu, podobnie i wierzący ciągle zabiegani i zagonieni. To jest jedna z presji, która dotyka nas codziennie. To presja, która wpływa na Kościół Jezusa Chrystusa. 10 lat temu, nabożeństwo w piątkowy wieczór było czymś normalnym, dziś z powodu braku czasu na takim nabożeństwie jest zaledwie kilka osób. Dziś dzień i godzina musi być dostosowana do ludzi – forma i czas musi ulegać zmianom.


1.Rozpoznaj „swoją presję”.

Przeczytajmy fragment Bożego Słowa, który opowiada o pewnym człowieku, a właściwie dziecku – księga Daniela, rozdział 1, od wersetu 8 do 16.
Wydawać, by się mogło, że to dziwna historia. Młodzi ludzie gardzą jedzeniem ze stołu króla i wolą jeść jarzyny. Ale musimy zobaczyć na całość tej historii. Oto król Nebukadnesar podbił Jerozolimę, zabrał do siebie naczynia świątynne, oraz „dobrze się zapowiadających” młodzieńców, by przygotować ich sobie do służby. To była normalna praktyka po podboju. Wywożono inteligencję, arystokrację, uzdolnionych rzemieślników.
Daniel, wraz z przyjaciółmi mieli jednak to przekonanie, że są inni. Może nie tyle lepsi, co właśnie inni. Inni niż cały otaczający ich nowy świat. Zostali wyrwani z tego co znali i uważali za właściwe, do nowego miejsca, innej kultury, innej religii.
Czy my chrześcijanie nie jesteśmy podobni do Daniela? Czy nie żyjemy w obcym i wrogim środowisku? Nie chodzi o fizyczne zagrożenie, lecz duchową, etyczną i moralna presję tego świata.

Pan Jezus mówi, że nie jesteśmy z tego świata, choć żyjemy w nim. A więc podobnie jak Daniel znajdujemy się w miejscu, do którego nie do końca pasujemy. Nie jesteśmy ze świata; żyjemy innymi wartościami, wprowadzamy je w życie. Jeśli tylko kochamy naszego Zbawiciela, to chcemy być posłusznymi Jego słowom. To staramy się żyć tak jak o tym czytamy w Słowie Bożym.
Ale ciągle diabeł i świat poprzez system wartości obcy Bogu, chce wpływać na nasze życie. Chce wywierać na nas presję byśmy postępowali inaczej. Co wywiera na twoje życie nacisk? Co nie pozwala ci cieszyć się pełnią społeczności z Bogiem?
Pieniądze, praca, sport? By być lepszym, wydajniejszym więcej zarabiać? To wszystko dostrzegamy wokół. Jak wielu z naszych nie wierzących znajomych o niczym innym nie mówi? Oczywiście to zależy również od wieku; zdrowie i choroby, jeśli nie moje to dziecka, wykształcenie... .

To nie są złe rzeczy, wprost przeciwnie, lecz presja jaka na nas jest wywierana to; więcej, więcej, bardziej dyspozycyjny, bardziej wydajny, dłużej w pracy... . A hobby, telewizja, pasja? To też może przerodzić się w coś co zacznie odciągać nas od Boga, od modlitwy, od Słowa Bożego, czy społeczności z wierzącymi. Co ciebie bracie/ siostro przytłacza, co wywiera nacisk i presję. A może to już grzech?

Musimy o tym mówić, bo niestety wśród wierzących są ludzie, którzy żyją z presją nałogów. Niestety, są chrześcijanie, którzy żyją pod presją alkoholu, nikotyny, czy pornografii. Świat wywiera zły wpływ na chrześcijan, i nie możemy zamykać na to oczu i udawać, że nie ma problemu.
Bo jeśli nie uświadomisz sobie presji, jaka jest wywierana na ciebie, na twoje życie, to ciągle będziesz zmagał się sam ze sobą. Tylko rozpoznając problem można z nim walczyć. Tylko nazwany grzech można wyznać.

Świat wywierając coraz większy nacisk na nasze życie zaciera granice pomiędzy tym co dobre, a tym co pochodzi od złego. Nie dopuszczamy do głosu Ducha Świętego, a to przecież On wprowadza nas we wszelka prawdę. To On wyjaśnia nam Słowo Boże i dzięki temu znamy różnicę między tym co dobre, a tym co złe.
Potrzebujemy nie tylko wiedzieć co jest święte, ale potrzebujemy powrócić do tych świętych przekonań, w swoim życiu, jako wierzący, jako Zbór, jako Kościół. Potrzebujemy bronić i głosić świętość, musimy mówić światu o tym co święte i właściwe.
A nasze przekonania, wartości muszą wynikać z Bożego Słowa. To Duch Święty i Biblia może nas ustrzec przed presją tego świata. Czasem wydaje mi się, że trochę o tym chrześcijanie zapominają, tylko diabeł o tym pamięta i ciągle wystawia swe pazury, by atakować nas, ale też i Boże Słowo. Boże Słowo – Biblia jest narzędziem dzięki, któremu możesz rozpoznać „swoją presję”.


2.Zmierz się ze „swoją presją”.

Chciałbym zachęcić nas byśmy zmierzyli się ze „swoją presją”. Byśmy zrzucili ten ciężar z naszych ramion. Jeśli już wiesz co krępuje twoje życie duchowe to nie uciekaj od tego. Nie udawaj, że problemu nie ma, i nie oczekuj, że się sam rozwiąże. Psalmista zadaje pytanie: „Jak zachowa młodzieniec w czystości życie swoje?” Innymi słowy jak mam żyć, co robić, by nie poddać się relatywizmowi moralnemu? By presja jaką wywiera na mnie świat, nie zwyciężyła, lecz zwyciężył we mnie Chrystus? Co robić i gdzie upatrywać ratunku, by zachować wiarę i czyste – święte życie?

Przeczytajmy psalm 119. Nie, nie cały, tylko pierwsze 12 wersetów (Ps. 119; 1-12).
Boże Słowo jest lekarstwem (i o tym mówi cały psalm 119); ci, którzy postępują nienagannie to ci, którzy żyją według Bożego Słowa! Czytamy już w pierwszym wersecie. Przez cały psalm 119, przewija się jedna myśl – kocham Boże Słowo i chcę według niego postępować. To ono jest miernikiem, to Biblia pozwoli mi spojrzeć na swoje życie z Bożej perspektywy – z jedynej, właściwej perspektywy. Psalmista modli się „otwórz oczy moje”. Potrzebujemy mieć otwarte oczy, by nie tylko widzieć ale i walczyć z naciskami jakie wywiera na nas świat, grzech i diabeł. Jeśli Boże Słowa są nam rozkoszą, są nam miłe to łatwiej rozpoznamy i odrzucimy naciski pod jakie moglibyśmy się poddać.

Mamy tendencje do tego, by próbować walczyć własnymi siłami, by swoje problemy rozwiązywać na swoje sposoby. Ale cały ten psalm woła do nas, że tylko konfrontacja z Bożym Słowem może nam pomóc. Możemy polegać na Bożych standardach i musimy kierować się nimi w swoim życiu bo; Słowo Boże jest wieczne (Ps 119;89 i 152), jest czyste (w. 9). Biblia jest prawdą (w. 160) i obdarza nas mądrością (w. 98-100). Biblia uczy nas posługując się przykładami i wskazuje nam właściwą drogę postępowania (w. 105 i 130). To lektura Bożego Słowa może prostować ścieżki naszego życia.

Jak walczyć ze „swoja presją”? Jak zwyciężyć diabła, by nie tłamsił twego rozwoju duchowego i nie ograniczał cię w przynoszeniu dobrych owoców? Zobaczmy na Pana Jezusa (Mat 4;1-11). W tej historii kuszenia, widzimy, że Pan Jezus stosował obronę Bożym Słowem.
Diabeł kusi Pana Jezusa, podpuszcza. Mówi; jesteś głodny..., jeżeli jesteś Synem, Bożym..., to wszystko może być twoje... . Pan Jezus jednak nie poddaje się tej presji, nie daje się zwieść podszeptom On ma tajną broń. Bronią było Pismo Święte!
Korzystajmy z tego oręża w walce z naszymi presjami, w walce z tym co chce odciągnąć nas od pełnienia Bożej woli w naszym życiu. Ale nie chodzi o jakieś magiczne machanie cudownymi wersetami, lecz życie w zgodzie nauczania Biblijnego.


3.Pokonaj „swoją presję”.

Smutne byłoby gdybyśmy rozpoznając presję nad swoim życiem, wiedząc jak powinno być i jak powinniśmy żyć, nie mogli wieść życia w zwycięstwie. Pan Jezus mówił o nas, że mamy być jak sól ziemi, jak światło, które nie jest schowane pod korcem lecz jasno świeci. Mamy być jak miasto na górze, które jest z daleka widoczne. Tak ma „świecić nasza światłość przed ludźmi”, co to znaczy, Jezus mówi dalej, „aby ludzie widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.” Oto co powinni widzieć ludzie niewierzący patrząc na zbór; dobre uczynki ludzi wierzących, święte życie.

Nie musimy być modni i „na topie”. Nie musimy mieć profesjonalnego zespołu ewangelizacyjnego czy uwielbiającego. Oczywiście jeśli coś robimy róbmy to dobrze i na poziomie, lecz jednak niech presja tego świata na nas nie wpłynie. To czym mamy „błyszczeć” to nasza pobożność i wierne wypełnianie Słowa Bożego. Musimy stać na straży chrześcijańskich wartości, nie tylko mówiąc o nich, lecz przede wszystkim nimi żyjąc.
Pismo Święte wzywa nas byśmy byli święci. To co nas ma wyróżniać od świata, to nie nasze stroje, fryzury czy specyficzny świątobliwy język. Ale nasza postawa, która bardziej podoba się Bogu niż ludziom.

Bóg wzywa nas do świętości, a my co robimy? Stajemy się świątobliwi.

Zamiast poddawać się pod prowadzenie Ducha Świętego, który wprowadza nas w Prawdę, który wyjaśnia nam Słowo Boże. Tworzymy sobie nakazy i zakazy.
Pozwólcie, że pokażę różnicę pomiędzy świętością, a świątobliwością na przykładzie z ostatniego tygodnia. Taniec! W niektórych kręgach chrześcijańskich zgorszeni, w innych dopust, w innych normalność. Bracia i siostry, taniec to grzech czy nie? W Piśmie Świętym czytamy np.: o tańcu Miriam i kobiet (siostry Mojżesza). Dawid, który tańczył przed Arką. Mamy więc taniec kultowy, taniec dla Bożej chwały. Święty był czy nie? I nie istotne jest tu, że mężczyźni tańczyli oddzielnie od kobiet. Taka była kultura (nadal tak jest na bliskim i dalekim wschodzie, w niektórych krajach muzułmańskich do dziś kobiety jedzą oddzielnie od mężczyzn). Bo przecież był też taniec erotyczny (też tańczyły tylko kobiety przed mężczyznami) – dziś zarezerwowany do sypialni małżeńskiej.
Widzimy więc, że o ni sam taniec jako taniec jest problemem/ grzechem. Lecz jego cel, motywacja. Dlaczego więc nie chodzimy na dyskoteki? Nie dlatego, ze sam taniec jest zły, ale dlatego, że tam uwielbiane jest ludzkie ciało i zmysłowość, a nie Wszechmogący Stwórca!

Świątobliwość krzyczy: „to mnie gorszy, tak nie wolno, tak się nie powinno”. Świętość zaś pyta: czy mój Ojciec jest zadowolony i jest ze Mną przy tym zajęciu, działaniu? Czy Jezusowi się to podoba, co On ma w tym temacie do powiedzenia?
Jeśli chcemy być święci, nie możemy zadowalać się nakazami i zakazami. Musimy iść dalej, głebiej i sprawdzać wszystko co robimy; jaka przyświeca nam motywacja, jak cel, czy Bóg się w tym uwielbia? Wszystko może nas odciągnąć od Boga (hobby, telewizja, praca, internet, małżeństwo, dzieci, służba w zborze), i prawie wszystko Boga może chwalić!
Wierzę, że jako Kościół w Mielcu chcemy być święci, ale nie świątobliwi.


Zakończenie.

Jezus nie tylko dał nam przykład, ale również wyposażył nas w Słowo Boże i posłał Ducha Świętego, który pomaga nam wieść święte życie. Życie, które będzie się podobało Bogu, a nie wszystkim wokół.
Jako chrześcijanin mam wyróżniać się z pośród tego świata. Chrześcijanie muszą żyć inaczej; inny styl życia, inne przekonania, niż lansuje ten świat. Jeśli mamy być „światłem dla świata”, to nie wystarczy, że tylko mówimy o Chrystusie, musimy również, jednocześnie żyć w prawości, świętości według biblijnego wzorca.

Kościół nie musi stosować się do metod i przekonań tego świata. Nie musimy dawać reklam w TV; przyjdź do najbardziej..., najlepszego..., zboru, kościoła. Nie musimy przepraszać za to, że wierzymy w jedyną drogę do zbawienia – Jezusa Chrystusa. Nie musisz przepraszać za to, że wierzysz w nierozerwalność małżeństwa, świętość życia, czy za to, że homoseksualizm to nie jest jeszcze jeden sposób na życie, lecz grzech.

Jako wierzący jesteśmy inni, i bądźmy inni. Kierujmy się zasadami Bożego Słowa, zasadami Bożego Królestwa, a nie królestwa tego świata.

Kościół i chrześcijaństwo, tylko wtedy będzie „atrakcyjne” dla niewierzących, tylko wtedy będzie jak „sól ziemi” gdy my; ty i ja będziemy święci. Gdy nasze umysły będą odnawiane poprzez Boże Słowo. Nasi znajomi, nasze rodziny tylko wtedy „zarażą” się naszą wiarą gdy będą widzieć, że wzorce naszych postępowań zgodne są z prawdą Bożego Słowa.

Jaka presja ciąży nad twoim życiem? Czy chcesz to zerwać? Czy chcesz zrzucić z siebie ten ciężar? Nie ma innego sposobu; jak tylko poddanie się pod Boże panowanie w modlitwie, i to możemy uczynić to teraz i tutaj. Ale to co musisz jeszcze zrobić, to wziąć się na poważnie do czytania Biblii. Do czytania i posłuszeństwa Słowu Bożemu; bo tylko to jest sposób na to by „zachował w czystości młodzieniec życie swoje, gdy przestrzegać będzie słów twoich i z całego serca będzie szukał Boga” - Psalm 119; 9, 10a.


Życie jak droga



Ten tydzień upłynął mi pod znakiem podróży samochodem. We wtorek po południu wyruszyłem do Międzyrzeca, żeby w środę rano załatwiać dokumenty. Udało mi się być na wieczornym spotkaniu grupy ewangelizacyjnej (z euromission) z kościołem.
Oczywiście widziałem się też z rodzicami.
W środę rano załatwiłem to czego potrzebowałem i wróciłem do Mielca. W sam raz żeby zdążyć na wieczorną godzinę biblijną. W czwartek przygotowywałem to co miałem przygotować, bo w piątek ponownie musiałem wyruszyć w drogę. Tym razem z Małgosią i trochę bliżej, bo do Radzynia Podlaskiego. Wróciliśmy na wieczór.
Jeszcze w następny piątek czeka mnie wyprawa do Lublina, a za jakieś dwa tygodnie ponowna wizyta w Radzyniu.
Niestety nie mam żadnego zdjęcia z drogi, więc umieszczam "cyknięty" stroik/bukiet zrobiony przez siostrę z Międzyrzeca, który to znajduje się w międzyrzeckiej kaplicy.


Aaa, kupiłem fają płytę muzyczną. Ale o niej napisze przy okazji innego postu.


"Przygodę" czas zacząć!




Wiele dzieje się w przestrzeni internetu, a to "pudelek" coś skrobnie, a to inny jakże opiniotwórczy serwis zatrzęsie wirtualną społecznością. Dziś chce więc polecić pewien portal, który może wywołać w Twoim życiu prawdziwe trzęsienie ziemi. I będzie jak u Hitchcocka. Najpierw trzęsienie ziemi, a potem robi się coraz ciekawiej ;) Bo życie z Bogiem to wielka wspaniała przygoda. Jesteś gotów?
Odwiedź i zacznij żyć pełną piersią.





Zmyty makijaż, z cyklu zwierzaki



Lubicie zwierzaki?
Ja lubię prawie wszystkie. Piszę "prawie", bo węże i jaszczurki do mnie średnio przemawiają - wolę futrzaki. A lubicie przytulać swoje futrzaki? Bo one uwielbiają się "pieszczochać" :)



I nie zapomnijcie podrapać za uchem swojego pupila!!

Jak to nie zawsza IQ idzi w parze z mądrością, skromnością i kulturą



Na początek cytat z portalu gazeta.pl (http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6922077,TVP_zawiesila_wspolprace_z_Doda__Za_Biblie.html):
"W niedawnych wywiadach prasowych Doda mówiąc o Biblii, stwierdziła, że "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła". Dopytywana, o kim mówi, dodała: "o tych wszystkich gościach, którzy spisali te wszystkie niesamowite historie"."
Zacznijmy od początku.
Doda to p. Dorota Rabczewska. Absolutnie nie: Robaczewska, jak to się pewnemu wręczającemu nagrodę zdarzyło powiedzieć za co dostał publiczną burę. I jeśli oglądaliśmy owo wręczanie nagród zobaczyliśmy, że kultury osobistej i dystansu do siebie p. Dorota nie ma zupełnie.
Pani Dorota jest piosenkarką. Absolutnie nie mogę się wypowiadać o talentach muzycznych z kilku powodów. W odróżnieniu od tych co mają słuch absolutny, ja absolutnie nie mam słuchu, więc się nie znam. Ja tylko wiem kiedy śpiewają i czy mi się podoba. Muzyka p. Doroty do mnie nie przemawia i zwyczajnie jej nie słucham. Ale jako osoba medialnie istniejąca, śpiewająca i nie oszukujmy się, mogąca się podobać (gdyby tylko nie chodziła ciągle rozebrana - Pani Doroto mężczyźni mają wyobraźnię i umiejętne skrywanie więcej daje niż odsłanianie) zaistniała również w różnego rodzaju teleturniejach (w telewizji z misją - tak na marginesie). Miałem wątpliwą przyjemność obejrzeć jeden taki program, gdzie pani Dorota była jurorką. Więcej nie wróciłem do tegoż. Język jakim posługiwała się pani Dorota skutecznie mnie odstraszył. Z kulturą i misją nie miało to nic wspólnego, no chyba że była to skrajnie podwórkowa "kultura", wręcz rynsztokowa.

A teraz wracając do cytatu. Ktoś kto nie zadał sobie trudu zapoznania się z powstawaniem Pisma Świętego, które wszak jest nie tylko świętą Księgą chrześcijaństwa lecz również dziełem, które miało wpływ na całą zachodnią cywilizację pokazuje swoją ignorancję.

Pani Doroto, Dodo! Ze pozwolę sobie na użycie pseudo artystycznego. Wysokie IQ to nie wszystko. Przydałoby się jeszcze coś czytać. Zapoznawanie się z literaturą pomaga się wysławiać i ubogaca język jakim się posługujemy. Te wszystkie niecenzuralne słowa miała by pani czym zastąpić.
Pani Doroto, wysokie IQ i piękne ciało to nie wszystko. Jest jeszcze mądrość, kultura i obycie. I dobra wieść na koniec. To wszystko jeszcze przed Panią! czeka na odkrycie.

Szkoda tylko, że "celebryci", piosenkarze chcą mówić o wszystkim, także o tym, o czym pojęcia bladego nie mają. A przecież encyklpoedie, podręczniki i opracowania są już dostępne i w internecie.

O to co p. Dorota powiedziała o Biblii, nie ma się obrażać. Trzeba tylko prostować i uczyć.
Biblia (która została spisana przez ok. 40 osób na przestrzeni ok. 1500 lat) przetrwa i Dodę. Bo jest Słowem Bożym, które ma moc przemieniać serce człowieka i prowadzi do Zbawiciela Jezusa Chrystusa, który darzy życiem wiecznym. Czego z całego serca pani Dorocie życzę.


"Po jasnej stronie mocy miłości" - kazanie (fragment)



zdj.: darqha (czyli ja ;) )

Dziś fragment z kazania ślubnego Bogdana i Sylwii. Dziękuję, że mogłem Wam i Waszym gościom usłużyć Słowem Bożym. To był przywilej być na Waszej wspaniałej uroczystości.

"[...] Pewnego razu gdy byłem w szpitalu na planowanej kontroli mojego stanu zdrowia, widziałem pewne małżeństwo, które obserwowałem. Czekaliśmy w kolejce na rejestrację. On przyszedł ze swoją żoną trzymając ją pod rękę. Doprowadził do krzeseł. Poprosił ludzi o zrobienie miejsca, pomógł zdjąć żonie płaszcz, a następnie stanął w kolejce. Gdy ja się zarejestrowałem zniknęli mi z oczu. Zobaczyliśmy się dopiero w następnej kolejce do laboratorium. Mąż znów prowadził swoją żonę pod rękę, w drugiej zaś niósł ich wierzchnie okrycia, jakąś reklamówkę i torebkę żony. Widać było, że kobieta jest coraz bardziej zmęczona i coraz słabsza. Ponownie zorganizował miejsce siedzące. Wyjął chusteczkę, którą podał żonie, by mogła sobie obetrzeć pot z czoła. Gdy widziałem ich kolejny raz kobieta siedziała na wózku inwalidzkim, o który postarał się mąż. A on pchał wózek niosąc kurtki, reklamówkę, torebkę i teczkę z wynikami badań. Zatrzymał wózek, usiadł wyczerpany obok na krześle. Odgarnął z twarzy żony kosmyk włosów i się do niej uśmiechnął.

Taka jest miłość! To ciepło, radość i namiętność, ale to również bliskość, wsparcie i odpowiedzialność! Prawdziwa miłość trwa bez względu na okoliczności. Prawdziwa miłość jest realniejsza od seriali, serwisów i gazet plotkarskich. Prawdziwa miłość to siła, by stanąć w oko w oko z przeciwnościami i zwyciężyć!

Pismo Święte powiada (PnP 8,6-7): „6Połóż mnie jak pieczęć na swoim sercu, jak obrączkę na swoim ramieniu. Albowiem miłość jest mocna jak śmierć, namiętność twarda jak Szeol. Jej żar to żar ognia, to płomień Pana. 7Wielkie wody nie ugaszą miłości, a strumienie nie zaleją jej. Jeśliby kto chciał oddać za miłość całe swoje mienie, to czy zasługuje na pogardę?”.

Wszyscy pragną takiej miłości. Ale dookoła nas widzimy, że jest to towar deficytowy. Wszyscy mówią o miłości, wszyscy pragną miłości, ale gdy się rozglądamy wokół nie możemy jej dostrzec. Jest tak dlatego, że człowiek żyje bez Boga. A to właśnie Wszechmogący jest źródłem tej prawdziwej – romantycznej, odpowiedzialnej, trochę szalonej i pełnej pasji, gotowej do poświęceń miłości! On nas stworzył i stworzył żar miłości. Tylko człowiek, który traktuje poważnie Boga, który pozwala Mu być na pierwszym miejscu może doświadczać i poznać czym jest prawdziwa miłość.

Miłość to nie uczucie, to decyzja, by codziennie kochać, by rozbudzać uczucie poprzez każdą naszą decyzję, każde słowo, każdy gest.

Śmierć Jezusa na krzyżu, Jego zmartwychwstanie jest dowodem miłości Jezusa do nas. I tylko wtedy gdy tą prawdą żyjemy na co dzień. Gdy On, Bóg jest w centrum jesteśmy zdolni, by prawdziwie kochać! Ale jeśli dla nas Bóg o tylko niedzielna przerwa od telewizji to nie mamy szans doświadczyć Jego prawdziwej miłości. [...]"



Chcenie i wykonanie



Gdy człowiek odrodzony (duchowo) pracuje nad swoją dojrzałością dostrzeże, że za jego decyzjami, postanowieniami i działaniami stoi Boża łaska. Łaska, która nie zwalnia nas z odpowiedzialności za "sprawowanie naszego zbawienia", ale która umożliwia nam trwanie przy Bogu i duchowy rozwój.
Zamiast zastanawiać się, czekać i dywagować zacznijmy żyć nauczaniem Bożego Słowa (wypełniając Boże wskazówki), a wtedy Bóg, który wszak sprawił w nas już chcenie, da i swoje wykonanie.
Nie pracujmy dla Boga. Nie róbmy Mu łaski. Współpracujmy z Nim bazując na Jego łasce, którą nam każdego dnia okazuje.

"12Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej teraz pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. 13Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie. 14Czyńcie wszystko bez szemrania i powątpiewania, 15abyście się stali nienagannymi i szczerymi dziećmi Bożymi bez skazy pośród rodu złego i przewrotnego, w którym świecicie jak światła na świecie, 16zachowując słowa żywota ku chlubie mojej na dzień Chrystusowy, (...)" - List św. Pawła do Filipian 2,12-16a



"Chrześcijanin a presja współczesności" - link do artykułu



"Nieznany z imienia autor Listu do Diogneta, dziełka apologetyczno-ewangelizacyjnego z około 150 r. po Chr., przedstawił wspólne i rozbieżne obszary kultury: “Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem. […] Mieszkają w miastach helleńskich i barbarzyńskich, jak komu wypadło, stosują się do miejscowych zwyczajów w ubraniu, jedzeniu, sposobie życia, a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz paradoksalne prawa, jakimi się rządzą. […] Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą. […] Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba”(1)."

Powyższy cytat jest fragmentem artykułu, do zapoznania którego zachęcam. Autorem jest Wojciech Gajewski, pastor Zboru we Fromborku. A tu link do całego artykułu: "Chrześcijanin a presja współczesności"


_____________
(1) List do Diogneta 5, tłum. A. Świderkówna, Pierwsi świadkowie, Kraków 1998

Misja i parytet



Z założenia nie poruszam na blogu spraw społeczno-politycznych. Ale tym razem nie wytrzymałem.

Tyle się ostatnio mówi o abonamencie i misji mediów. Nawet moja ulubiona stacja radiowa (Trójka) wspiera płacenie abonamentu. Abstrahując od samej idei płacenia (która to nie przystaje kompletnie do dzisiejszych czasów - mówię o formie, a nie samym fakcie) skupmy się na misji. A dokładniej misji TV. I może ja jestem ślepy (a rzeczywiście staram się za dużo TV nie oglądać, a już rzadko 1 czy 2), ale jakoś misji nie dostrzegam. Chyba, że polega ona na prezentowaniu kolejnej telenoweli ("Moda na sukces" jeszcze leci? Który to już odcinek) i nie przerywaniu jej reklamami. Owo nie przerywanie reklamami to już swego rodzaju hasło, którym się TV szczyci. I to nic, że pomiędzy programami blok reklamowy jest tak długi, że psa na spacer można wyprowadzać.
I proszę się nie zasłaniać TVP Kultura! Bo nie mam! Cóż to za dobro, że jest niedostępne?
Nie lepiej zrobić jeden "ambitny" kanał?
I wyrzucić polityków z telewizji z misją!
Jak zrobią coś sensownego, jak będą mądrze mówili to i telewizja "komercyjna" ich do siebie zaprosi.

A teraz druga sprawa. Parytet!
Zgroza.
Gdyby mnie przyjęto do szkoły, pracy tylko dlatego, ze jestem mężczyzną, a nie ze względu na to co umiem i potrafię czułbym się obrażany.
To, ze jesteśmy różni (mężczyźni od kobiet) żadnej ze stron nie umniejsza! Wżaden sposób. Kobiety wykazują się większą empatią. I co dlatego są lepsze? Gorsze? Takie stawianie sprawy to stawianie wszystkiego na głowie. Jesteśmy różni i to jest piękne. Więc posłami (szerzej: politykami, lekarzami, policjantami) niech zostają te osoby, które zyskują poparcie społeczeństwa i mają kompetencje. Niezależnie od płci. Jesli ktoś jest dobrym biznesmenem, nauczycielem czy stolarzem to jest dobry w tym co robi, a nie dlatego, ze nosi spódnice, albo spodnie.
Próba wprowadzenia parytetów to dyskryminacja. Nie, nie mężczyzn. Samych kobiet!

A na marginesie. Ciesze się, że moja żona jest w wielu sprawach inna ode mnie. Że inaczej widzi sprawy, inaczej myśli. To ubogaca mnie i nasze małżeństwo. Bóg wiedział co robi!
Noszenie różnej odpowiedziaalności to nie gradacja na lepszych i gorszych to wykorzystywanie naszych unikalnych cech dla wspólnego dobra.
I dlatego też niektóre zawody są typowo męskie, a niektóre są sfeminizowane (nauczyciel, farmaceuta). Bo jesteśmy różni. I dobrze!
Kobiety nie dajcie się wpasować w statystyki. One ziszczą w Was to co najpiękniejsze, to czego brak nam mężczyznom; wrażliwość, empatię, ciepło.


A dzisiejszej niedzieli to ja słuchałem kazania



Dziś z radością wysłuchałem kazania brata ze Zboru.
Radość jest z co najmniej dwóch powodów. Drugim się podzielę ;)
Dzisiejsze kazanie było b. dobre.

Szczególnie ujął mnie początek w którym usłyszeliśmy,
że Bóg jest doskonały. Bezgrzeszny i doskonały. I (niestety) ten fakt często wykorzystujemy jako wymówkę dla swojego grzeszenia.

Wstęp ciekawy, zaskakujący, a potem było już tylko lepiej :D
Dzięki Mirku.