| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

"Przestańmy wreszcie tylko myśleć..." - kazanie

Współcześni chrześcijanie mają dostęp do wielu wspaniałych książek, wykładów kazań. Internet to wielkie bogactwo materiałów (różnej jakości!), które są na wyciągnięcie ręki.
Czytamy, słuchamy i oglądamy. Niestety często na tym poprzestajemy. Słyszymy o Bogu. Opowiadamy o Bogu, ale przestaliśmy Go "doświadczać".
Wiemy jak powinien "wyglądać" Kościół, Zbór, pastor i brat.
Wiemy nawet jak powinniśmy my sami żyć.
I tak ubogaceni tą wiedzą siedzimy sobie cicho, nie wychylając się, bo jeszcze Pan Bóg będzie czegoś od nas chciał. Lub co gorsza będzie chciał nas zmienić... .
Wolimy wiedzieć niż żyć.

Obudź się Ty, który śpisz!

Kazanie wygłoszone w Mielcu, w niedzielę 8 listopada 2009:


Przestańmy wreszcie tylko myśleć...


Wstęp.

Czytanie psalmu 34; 2-10

Psalm 34:9: „Skosztujcie i zobaczcie, że dobry jest Pan: Błogosławiony człowiek, który u niego szuka schronienia!”


W naszym cyklu kazań pt. „Wielkie powroty” mówiliśmy o powrocie do czytania Biblii, ale czy zaczęliśmy ją czytać? Mówiliśmy o modlitwie, posłuszeństwu Bogu, o uczniostwie, o odbudowaniu zaufania, o przebaczeniu, ale czy zaczęliśmy to robić? Może za dużo mówimy i myślimy, czas zacząć coś robić? Dzisiejsze kazanie w sposób przeze mnie nie zamierzony łączy się ze studium, które będzie można wziąć po nabożeństwie. Tytuł studium to „Czas na posłuszeństwo”, a tytuł kazania: „Przestańmy wreszcie tyle myśleć”.

Wszyscy chyba znamy to powiedzenie, przysłowie, że człowiek uczy się na swoich błędach. Zgodzimy się, że nie ma lepszego nauczyciela nad nasze własne życie. Wiele rad i przestróg, wiele nauk można słyszeć, ale przyznajmy przed samymi sobą i Bogiem, ile razy postąpiliśmy po swojemu. I drugi raz będziemy na pewno robili to w inny sposób.
Chciałbym nas dziś zachęcić do tego żebyśmy przestali tylko słuchać o tym co Pan Bóg mówi, ale zaczęli słuchać Jego głosu. Żebyśmy przestali teoretyzować o Bożym, powołaniu, a zaczęli je realizować. Przestańmy wreszcie, tyle myśleć i mówić o przebaczeniu, a zacznijmy przebaczać, kochać, pomagać. Chodzi o to, byśmy nie tylko słyszeli o tym, że dobry jest Bóg, ale skosztowali. Spróbowali i powiedzieli; tak, mój Bóg jest dobrym Bogiem. I to jakim dobrym jest Bogiem!



Nie myślmy o modlitwie..., zacznijmy się modlić!

Przypomnijmy sobie jak wiele razy słyszeliśmy o modlitwie. Kazania, rozważania indywidualne lub na małej grupie, wykłady, seminaria. Tak wiele słów, tak wiele myśli. A przy tym wszystkim tak niewiele praktyki. Łatwiej jest rozmawiać o modlitwie niż się modlić. A przecież nie ma bardziej podstawowej rzeczy w życiu chrześcijanina jak relacja z Bogiem. Nie ma nic ważniejszego niż rozmowa, przebywanie razem z Chrystusem. Już na szkółce niedzielnej się o tym mówi, uczymy dzieci się modlić, sami gdy się nawracamy, nie tylko się o tym dowiadujemy, ale odkrywamy czym jest modlitwa. Modlitwa może i powinna być pasjonującym czasem. Nie czasem targowania się z Bogiem, nie załatwiania spraw, lecz czasem przepełnionym miłością, przepełnionym Bożą mocą i chwałą.
Modlitwa to przebywanie w Bożej obecności. To bycie świadomym tego, że w moim życiu, że w tej chwili i w tym miejscu obecny jest Bóg. Nie modlimy się, a przynajmniej nie powinniśmy modlić się po to, by wpływać na Boże zamiary. Modlimy się, by Bóg mógł zmieniać nasze myśli i nas samych.1
Jak skosztować czy dobry jest Pan? Przebywać z Nim!
Jeśli żyjemy jako chrześcijanie bez modlitwy, lub traktując ja instrumentalnie, to albo jesteśmy głupcami, albo przemawia przez nas pycha. - "Ja sam, ja potrafię. Ja sobie poradzę bez...". Nie da się prowadzić chrześcijańskiego zwycięskiego życia, bez tego intymnego czasu z Bogiem na modlitwie.
Ew. Mat. 6;6 – jak często twoja i moja komora jest zajęta?
W Psalmie 34 (w. 7) mamy zapis, tego, że psalmista wołał do Boga. Jak często wołamy do Boga?
Gdy klękamy do modlitwy, mówimy Bogu działaj, zmieniaj i przekształcaj. Moim pragnieniem jest bym za każdym razem kiedy kończę modlitwę, kiedy wstaję z kolan, bym wstawał jako inny człowiek. Zmieniony. Bo przebywanie z Jezusem, bo modlitwa zmienia życie.


Nie myślmy o studiowaniu..., zacznijmy rozważać Boże Słowo!

Pan Jezus powiedział, że słowa, które powiedział, „są duchem i żywotem” (Jan 6;63), i zajrzymy do Izajasza 55;11: „Tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem.”

Oto kolejna rzecz. Podstawowa, to nic nowego. Ale ponowie pytanie; dlaczego łatwiej nam czytać książki o Biblii, o Jezusie, o chrześcijaństwie niż zagłębić się w lekturę Słowa Bożego. A przecież podczas rozważania Pisma, odkrywamy Boże zamysły, pragnienia. Odkrywamy i przybliżamy się do Jego myśli. Biblia pozwala nam spotkać się z Bogiem takim jakim On naprawdę jest. Nie takim jakiego Go sobie wyobrażamy. To dlatego tak ważne są metody czytania i interpretacji Biblii. żeby wyczytać z kart Pism to, o czym naprawdę mówi Bóg, a nie to co nam się zdaje i pasuje do naszego widzi mi się. To wymaga wysiłku, trudu i starań. W przypowieści o siewcy ziarno zostaje wydziobane przez ptaki. Wyjaśnienie tego podał sam Pan Jezus. Przychodzi zły i porywa, wyrywa to co zostało zasiane. Bracie, siostro nie pozwólmy, ani diabłu, ani niczemu innemu, by okradało nas z bogactw Słowa Bożego. Dobrym narzędziem są komentarze do Biblii. Ale za nim weźmiesz się za komentarz sam doświadcz tego co Bóg chce przez dany fragment ci powiedzieć. A dopiero później sprawdzaj, czy nie pomyliłeś się w swojej interpretacji. Nie zadowalajmy się odgrzewanymi kotletami.
Zdecydowanie smaczniejszy jest obiad, który jest gotowy i zjadam go od razu, niż kiedy dostajemy odgrzany kotlet, ziemniaki razem z ciepłą (paskudną) surówką.

Pozwólmy Bogu mówić do naszych serc prze Jego Słowo. Przestańmy zadowalać się tym, że zaglądamy do niego znacznie częściej niż przeciętny człowiek. Przestań zadowalać się tym, że znasz doktryny. Odkryj je w Bożym Słowie, i znajdź w nim ich zastosowanie. Niech lektura Bożego Słowa zmienia twoje życie. Jeśli po lekturze Biblii wstajemy tacy sami, nie zmienieni. To nie znaczy, ze Bóg dziś nic do nas nie mówił. to znaczy, że źle słuchaliśmy. Pozwólcie, ze przeczytam nam ilustrację.

„Powrót do Słowa”, s. 154 o Georgu Whitefield:
George Whitefield po swojej ordynacji wygłosił kazanie w swoim rodzinnym mieście kilka osób poszło na skargę do biskupa. Powiedzieli, że ludzie podczas kazania dostają obłędu. Biskup odpowiedział, że żałuje, iż nie ma więcej takich kaznodziejów którzy wywierają wpływ na słuchaczy.

Boże Słowo wykonuje swoją pracę, tylko czy mu na to pozwalamy? Nie wystarczy znać! Trzeba nim żyć. I tak na przykład; słowo o przebaczeniu nie jest po to, by mówić innym, że mają nam przebaczać, ale że to my mamy przebaczać innym i prosić o wybaczenie.


Nie myślmy o doświadczaniu..., zacznijmy doświadczać Boga!

Modlitwa, czytanie Bożego Słowa i , trzeba tu dodać jeszcze, społeczność z Kościołem to filary dzięki, którym będziemy mogli doświadczać Boga w działaniu. Doświadczać Go i spotykać się na Jego warunkach. Ludzie często chcą doświadczać Boga w swoim życiu. To dobrze, to właściwe pragnienie. Ale czytamy książkę pełną świadectw i myślimy; o tak muszę postępować, tak muszę robić, tak myśleć i Bóg zacznie do mnie mówić. Dopiero wtedy jak zrobię to lub tamto, w taki sposób jak brat X lub Y zacznie moje świadczenie przynosić rezultaty, i Bóg będzie się do tego przyznawał. Kłamstwo.

Dobrze jest czytać książki, ale to są tylko czyjeś przeżycia. A nie Boży sposób. Dobrze jest uczyć się, i nie popełniać błędów, przed którymi inni przestrzegają. Ale życie innych nie może nam wystarczać. Musimy przeżyć swoje życie i doświadczyć w nim Boga.

Ilustracja z „Powrót do Słowa”, s 153 o Wesleyu:
O Johnie Wesleyu wiemy, że wychowany w rodzinie pastora, dorastający w kościele miał wielką wiedzę Biblijną ale również gorliwość i pragnienie Boga. Zrezygnował z posady wykładowcy, pojechał zwiastować ewangelię, ale ciągle mu czegoś brakowało. Kiedyś powiedział; doktrynę o usprawiedliwieniu z wiary rozumiem i ją wyznaję, lecz nie przeżywam jej tam głęboko w sercu. Zastanawiał się czy nie zaprzestać służby. Bohler mu odpowiedział: nie porzucaj służby, lecz zwiastuj tę prawdę, aż przeżyjesz przełom. Zastosował się do tego i kilka miesięcy później już nie tylko głowa, ale i serce przepełnione było wiarą.

Możesz wiedzieć o Bogu wiele, możesz o nim słuchać przez całe życie, ba, możesz o nim nauczać i mówić. Swojej żonie, mężowi, rodzicom, rodzeństwu. Szkółce niedzielnej, niewierzącym i w Zborze. Ale to co do czego nasze serca powinny się garnąć to doświadczenie żywego Boga.
Nie chodzi o to, by mieć płonące głowy. Tak wiele prawd znamy. Sprzeczamy się o swoje racje; "biblia tak mówi, a wcale nie tak"! Nasze głowy powinny być rozsądne i spokojne. Płonąć powinny zaś nasze serca. Płonąc dla Boga!

Czym się zadowoliliśmy w swoim życiu chrześcijańskim? Zbawieniem? Na jakim etapie się zatrzymałeś? Poznałeś prawdę o bałwochwalstwie i zabijasz nią innych? A może już jesteś ochrzczony w Duchu Świętym, a może już usługujesz darami? Jesteś liderem? Nauczycielem? Kaznodzieją? To wszystko to dopiero początek doświadczania Pana Boga. Nie wolno nam zasiadać na laurach, bo czyha na nas pycha, która rani innych. Musimy ciągle przybliżać się do naszego Pana!


Zakończenie

Psalm 34; 2-10.
Psalm ten powstał nie dlatego, że Dawid słyszał o Bogu, który potrafi uratować. Dawid nie czytał, że Bóg wyratował. Dawid doświadczył, tego jak sam Bóg (Anioł Pański) otoczył go swoją opieką. Doświadczył Bożego ratunku. Ten psalm jest pieśnią chwały. Pieśnią, którą zaśpiewał człowiek po swoim doświadczeniu. Nie jak ktoś kto śpiewa, bo mu za to płacą. Ale te słowa wyrywały się z Jego serca. Dawid śpiewał sercem. Bo jego serce zostało dotknięte przez Boga.

Czy pozwolisz Bogu, by cię dotknął? Czy chcesz doświadczyć Boga? Boga w działaniu?
Czy chcesz, by życie modlitewne, studiowanie Słowa Bożego i twoje codzienne życie było pełne Boga? To przestańmy o tym, tylko myśleć. Prośmy Boga, by działał. Pozwólmy Mu na to. Wołajmy teraz w modlitwie i z takim nastawieniem i wiarą, że skosztujesz i zobaczysz, „że dobry jest Pan”.

Moja instalacja Eeebuntu na Asus EeePc 901

Zawsze ciągnęło mnie w stronę "wolnego oprogramowania". Może trochę z przekory, mojej "odwiecznej" inności i jak mawia moja żona; z potrzeby prowokowania ;)
Także z pragnienia posiadania czystego sumienia, bo nie stać mnie było, by ciągle kupować system "miłościwie panujący na większości komputerów", a jako człowiek wierzący wolałem być legalny. No i wolałem wydawać pieniądze na książki :D
A że przy okazji w środowisku znajomych miałem opinię "znawcy zakręconego na punkcie informatyki" - to tylko taki mały bonusik ;)
Dlatego gdy zdecydowałem spróbować ponownie (po przerwie, chyba 3 letniej, a może i dłuższej) linuksa zaświeciły mi się oczy i serce szybciej zabiło ;)

A wszystko przez Jurka S. Jurek! Wielkie dzięki!


Instalacja Eeebuntu na Asus EeePc 901.

[Nie jest to instrukcja, a raczej moje sprawozdanie. Instrukcję instalacji (w j. angielskim znajdziesz pod linkiem: strony Eeebuntu-wiki, w zakładce Installing Eeebuntu - jest tam nawet video poglądowe). Ale jeśli miałeś wcześniej do czynienia z Linuksem to zrobisz to z zamkniętymi oczami. Jeśli nie, otwórz oczy i czytaj, a sobie i tak poradzisz ;)]

Przy pomocy narzędzia o nazwie unbootin zainstalowałem dystrybucję Eeebuntu (wersja NBR) na pendrive. Następnie uruchomiłem maluszka z pendriva. W uruchomionej wersji live istnieje skrót, który umożliwia instalację na dysku. Ja "zaszalałem" i potworzyłem swoje partycje :D

Instalacja przebiegła bezproblemowo i oczom ukazał się "przemawiający" po polsku linuks.


* screen z mojego Eeebuntu (stan obecny)

Wszystko pięknie śmiga, wszystkie skróty. Dostęp do wszystkiego co oferuje EeePC (kamera, dźwięk, wifi, bluetooth) już na starcie.
Program do automatycznej aktualizacji się włączył, więc... aktualizuj :)
Wszystko przebiegło sprawnie.

Ale potem zaczęły się schody, bo nagle okazało się, że 'EeePC Tray' nie chce sie pokazać i choć np.; wifi działa to jednak nie mam dostępu do ustawień typowych dla maluszka :(

Ale o rozwiązaniu (bo jest) napiszę przy okazji któregoś z następnych postów ;)

----------
wcześniej o Asus EeePC na blogu:
3. "Małe, a cieszy"
2. "Wyjeżdżając intensywnie i zdjęcie"
1. "Wchodzisz z jednym, wychodzisz z dwoma"

W kim pokładasz zaufanie?

Dzisiejszy werset z serwisu lcwords.com brzmi:

"Lepiej zaufać Panu, niż polegać na ludziach. Lepiej zaufać Panu, niż polegać na możnych." - Psalm 118,8-9

Słowa te pochodzą z psalmu pochwalnego (uwielbiającego). Cały Izrael miał chwalić Boga (wspólnie) za łaskę jaką Bóg im okazywał. Zarówno jednostkom, jak i całemu narodowi.

Nie chodzi o to, by nie korzystać z pomocy, np.: banku udzielającego kredytu, policji czy lekarza. Zasadnicze pytanie brzmi: w kim pokładam swoją ufność?

Jako chrześcijanie mamy wspierać braci, siostry. Być pomocnymi sobie nawzajem. Mamy dbać o domowników wiary. Wierzę, że między innymi po to jest Kościół/Zbór. Byśmy mieli o kogo się troszczyć, kogo wspierać, ale by i nas wspierano.
Ale i tu pojawia się pytanie. W kim pokładam swoją ufność?

Nie chodzi więc o odrzucenie wyciągniętej pomocnej dłoni.
Ale od kogo oczekujemy pomocy, rozwiązania? Komu ufamy?

Jeśli instytucjom, ludziom (naawet wierzącym) zawiedziemy się. Dlatego nasze serce powinno w pierwszej kolejności wołać do Pana. On jest godzien zaufania. Zrobił wszystko dla naszego zbawienia. Ma moc nas ratować. I tylko Jemu chcemy ufać.
A jeśli On zechce użyć ludzi?
To Mu podziękuję i przyjmę wszelką pomoc z Jego, łaskawej ręki.

"Albowiem łaska Jego trwa na wieki" - Ps 118,1b


------------
zdjęcie pochodzi z: http://www.locrum.pl/wp-content/uploads/LionkissDM2606_468x406.jpg

Małe, a cieszy....


Pisałem kiedyś o swoim zakupie. Asus EeePC 901. Komputerek sprawdza się rewelacyjnie. Mały, a więc podręczny. Do odbioru poczty, przeglądania internetu wręcz idealny. Dzięki niemu mam dostęp do swoich danych w (prawie) każdym miejscu; kazania, książki, notatki i dostęp do wielu przekładów Biblii.

Kupiłem w kolorze czarnym (trochę szkoda, że niezdecydowałem się na biały - wyglada wtedy inaczej niż wszystko inne ;) ). Ale to nie kolor jest wszak istotny :)

Oto dane mojego EeePC (dane jak i zdjęcie pochodzi ze strony http://www.asuseeepc.pl:
- matryca 8.9'
- procesor Intel ATOM 1.6GHz (Diamondville – wykonany w technologi 45nm)
- pamięć DDR2 (taktowane zegarem 667 MHz) o pojemności 1 GB
- dysk w wersji z Windows XP to 12 GB SSD (ang. Solid State Disk), a właściwie dwa dyski – 4GB (partycja systemowa) oraz 8GB (partycja na dane). Dla wersji z Linuxem (Xandros) jest to 20GB: 4 GB i 16 GB SSD.
- wraz z baterią waży około 1.1 kg.
- kamerka 1,3 Mega pixela
- wifi i bluetooth
- akumulator to 6-komorowy, Li-Ion 6600 mAh

więcej o samym netbooku na: http://www.asuseeepc.pl/asus-eee-pc-901-rewolucja-eee-pc.html

Bateria jest rewelacyjna. Komputerka używam już od roku, a ona ciągle potrafi pracować 3-5 godzin non stop, a gdy używam trybu oszczędnego i służy jako maszyna do pisania i do czytania materiałów, to potrafi i znacznie dłużej. Bateria to wielka zaleta.
Klawiatura choć niewielka mi nie sprawia kłopotów. Owszem dłuższe pisanie może być męczące. Ale przetestowałem notowanie na zajęciach i jest całkiem znośnie.

Kupiłem wersję z Windowsem XP, mimo iż ma mniejszy dysk..
Miałem sporą przerwę w użytkowaniu Linuksa, więc wolałem wybrać coś z czym nie będę mial kłopotów. O święta naiwności :)
To żart, bo trzeba przyznać, że XPek nie sprawial żadnych problemów. Głównie chodziło o legalność. Co licencja to licencja.
Pamiętaj bądź oryginalny - kupuj oryginały!
Ale również o to, że bałem się o swoje umiejętności (które się nierozwijały od dłuższego czasu). Obawy okazały się to całkowicie zbyteczne, ale o tym w kolejnych postach ;)

Ale jak to windows, po pewnym czasie zaczął wariować, a ja nie miałem ani sił, ani ochoty bawić się. Skończyły się dobre czasy grzebania w systemie dla przyjemności. Z braku czasu - komputer ma działać.

Ale, ale... . Ostatnio jak byłem na wyjeździe, zachęcony przez kumpla ściągnąłem linuksa - specjalną dystrybucję pod mojego maluszka - Eeebuntu.
Przetestowałem wersję live (zrobioną na pendrive). Spodobała mi się do tego stopnia, że po powrocie do domu zainstalowałem na dysku. Jest rewelacyjna, ale o tym w następnym odcinku.

A tak wygląda (mniej więcej) mój EeePC



I pamiętaj bądź legalny - Exodus 20,15 :D

Mielec z "lotu ptaka"

Dziś na swoim blogu pastor Marian Biernacki umieścił post pt. "Najlepsze miejsce do życia". Niniejszym go reklamuje ;)

Właśnie. Mieszkamy sobie w Mielcu, a ja tu umieszczam takie wpisy: "Międzyrzec historycznie" ;)
Więc dziś dla równowagi zachęcam do rzutu okiem na Mielec z góry: "lot paralotnią nad Mielcem." Od razu mówię, że nie ja latałem ;) filmik widziałem w portalu hej.mielec.pl.



I cóż nam powiesz Sofoniaszu?


Są w Piśmie Świętym miejsca, które (w prawie każdej Biblii człowieka wierzącego) są zaznaczane i/lub często czytane. Są też miejsca, które pamiętamy i lubimy do nich wracać. Są fragmenty "wyeksploatowane" na kazaniach, wszak słyszeliśmy niejedno kazanie o Dawidzie i Goliacie (dzięki Duchowi Świętemu za to, ze te fragmenty ciągle żyją ;) ).

Ale są też w naszych Bibliach miejsca, które czytane są rzadziej. Księgi, które ciężko znaleźć.
Dlatego dziś postanowiłem przeczytać księgę proroka mniejszego. Niewielka, bo tylko trzy rozdziały. Idealna więc na czytanie przy "jednej kawie"; Księga Sofoniasza (w Bibliach w przekładzie warszawskim strona 1001) umieszczona jest pomiędzy (też 3 rozdz.) Księgą Habakuka, a jeszcze mniejszą księgą Aggeusza (2 rozdz.).


Po lekturze:

"14Wesel się, córko Syjonu, wykrzykuj głośno, Izraelu! Raduj się i wykrzykuj radośnie z całego serca, córko jeruzalemska! 15Pan oddalił twoich przeciwników, odpędził twoich nieprzyjaciół. Pan, król Izraela, jest pośród ciebie, już nie doznasz nieszczęścia. 16W owym dniu powiedzą do Jeruzalemu: Nie bój się, Syjonie! Niech nie opadają twoje ręce! 17Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie, Mocarz, On zbawi! Będzie się radował z ciebie niezwykłą radością, odnowi swoją miłość. Będzie się weselił z ciebie tak, 18jak się weselą w święta. Usunę spośród ciebie zło, abyś z powodu niego nie doznało hańby. 19Oto Ja w owym czasie położę kres wszystkim twoim ciemiężycielom. Wspomogę to, co kuleje, zbiorę to, co rozproszone, obdarzę ich chwałą i sławą w każdym kraju, gdzie doznali hańby. 20W owym czasie przywiodę was z powrotem i zgromadzę was w tym czasie. Zaprawdę, obdarzę was sławą i chwałą u wszystkich ludów ziemi, gdy na waszych oczach odmienię wasz los-mówi Pan." - Sofoniasza 3,14-20


Niewątpliwie świętość Boga jest wielka. "Dzień Pana" jest więc konfrontacją dla człowieka dość bolesną. Niech nie zmylą nas nadużycia w kulcie (1,4), sprzedajność kapłanów i urzędników (1,8n. 3,3) czy zachłanność bogaczy (1,12). To ostrzeżenie dla Izraela jest też ostrzeżeniem dla nas. Dzień Pana (1,2-3. 1,14-18) to dzień kary, zarówno dla Izraela (1,4-13), jak i dla narodów pogan (rozdz. 2). Dlatego też Sofoniasz wzywa do pokuty, upamiętania.
Jeśli nastąpi upamiętanie, nastąpi oczyszczenie win (3,9-13) i wybawienie (3,14-20).

Lecz tego pięknego (zacytowanego) końcowego fragmentu nie można czytać bez ostrzeżeń go poprzedzających.

Cóż więc dla mnie? Jaka nauka?
Że Bóg jest ciągle święty i tylko Jezus Chrystus jest "moją gwarancją". Tylko dzięki Jego dziełu i Ducha Świętego mam dostęp przed "Boży tron". Lecz przyjście do Boga przez Chrystusa to nie tylko "modlitwa grzesznika", "wyznawanie", lecz odwrócenie się od grzechu, a zwrócenie w kierunku Boga - całym swoim życiem. Sercem, umysłem i postępowaniem. W tym okazana jest nam łaska Boża, całkowicie wystarczająca do zbawienia.

---
XVI wieczna ikona Sofoniasza pochodzi z wikipedii: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Zephaniah.jpg&filetimestamp=20071215203623

Międzyrzec historycznie

Już od ponad roku mieszkamy w Mielcu. Teraz mieszkamy bliżej starówki, która bardzo nam się podoba. Przyczyna naszej sympatii jest dość śmieszna. Otóż stara część Mielca przypomina nam Międzyrzec Podlaski.

Kiedyś na blogu zamieściłem kilka postów dotyczących M-ca; takie wczoraj i dziś Międzyrzeca Podlaskiego w zdjęciach ;).

1. Międzyrzec wczoraj i dziś
2. Wczoraj i dziś pałacu Potockich
3. Tak samo, a jednak inaczej
4. Międzyrzec? Mielec? - zdjęcia Mielca ukazujące podobieństwo do Międzyrzeca.
5. Żydzi międzyrzeccy - pomnik
6. Modlitwa
7. Święty spokój
8. Pomnik Bohaterów Miasta
9. Luźnych myśli kilka...


Ostatnio w portalu nasza-klasa.pl pojawił się profil "HISTORIUS MIEDZYRZECA".
Zapraszam do oglądania starych fotek z mojego rodzinnego miasta (link powyżej lub wizytówka, z naszej-klay na bocznym panelu).

A czym jest dla Ciebie krzyż?


Przyglądam się dyskusji jaka rozbrzmiała po wyroku trybunału strasburskiego o krzyżu i jego miejscu w przestrzeni publicznej. I coraz bardziej skłaniam się do tych głosów, które mówią, że w całej tej dyskusji zaczyna brakować najważniejszego.

Bo krzyż to nie tylko symbol kultury zbudowanej w oparciu o chrześcijańskie wartości, to przede wszystkim symbol wskazujący na Chrystusa. Na Jego śmierć, ale też i zmartwychwstanie (jako ewangelikalni preferujemy pusty krzyż).

Krzyż dla mnie jest symbolem tego co zrobił Jezus na Golgocie. Usłyszał o tym najpierw Nikodem. Dziś może usłyszeć każdy:
"14i jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, 15aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. 16Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. 17Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony. 18Kto wierzy w niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego. 19A na tym polega sąd, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe. 20Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków. 21Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego dokonane są w Bogu." - Jana 3,14-21
"W tym krzyżu jest moje zbawienie". Dla innych może głupstwo, dla mnie moc Boża!

Ryzyko wliczone w cenę

Od czasu do czasu spotykam się ze stwierdzeniem (a czasem wręcz zarzutem), że jestem zbyt otwarty w swoich postach na blogu. Różne padają argumenty; że pastor nie powinien pisać, że np.: się źle czuje bo przecież to pokazuje, że brak mu wiary w "uzdrawiająca moc Chrystusa".
Słyszę czasem głosy, że nie powinienem zbytnio się otwierać, wszak nie wiadomo kto to czyta i jaki z tego zrobi użytek.
To tylko dwa przykładowe stwierdzenia.

Nie mam ochoty odnosić się do każdego z nich z osobna. Raczej napiszę dlaczego uważam, iż moja służba i życie, do pewnego poziomu powinna być transparentna (przejrzysta).

1. Dzielenie się swoimi radościami i smutkami (także z życia osobistego) pokazuje, że nie jestem (jako wierzący) robotem, którego nic nie dotyka. Jako chrześcijanin mam takie same problemy, kłopoty jak każdy inny człowiek. Ale jako wierzący w Chrystusa zawsze mam nadzieję.
Dlatego nie boję się pisać, iż mam obawy, kłopoty, czy (o zgrozo) wątpliwości. Bo później będę mógł napisać jak mnie Chrystus przez to wszystko przeprowadził. A przez to świadectwo jest autentyczne, a każdy może się z nim (w jakimś stopniu) utożsamić. Wierzę, że pomoc Boga jest realna. Mogę tego doświadczać, chcę wiec i o tym pisać.

2. Pisząc szczerze mogę pokazać, że człowiek w służbie to nie "heros wiary". Lepszy, gorliwszy, bardziej duchowy. Takie mniemanie o pastorach, kaznodziejach tworzy postawę klerykalizmu.
Służba to piękna sprawa. Ale też trud. A tam gdzie trud i problemy jest okazja polegać na Bożej mocy! A tego chcę w swoim życiu i służbie. Więcej Boga! Więcej Jego działania!
Jestem tylko człowiekiem (ze swoimi ograniczeniami), ale znam Ojca, który może wszystko.
Mogę popełniać błędy, bo i tak jestem kochany. A uświadomione błędy mogą posłużyć mi do rozwoju. "Dopóki się nic nie robi, robi się wszystko najlepiej." Ale ja jednak chciałbym się rozwijać.

3. Mam nadzieję, że pisanie szczerze tego co przeżywam zachęci innych do zaufania Bogu, do przyłożenia ręki do służby.

4. Groźba, że ktoś coś źle wykorzysta jest realna. W internecie (gdzie panuje złudne przekonanie o anonimowości i braku odpowiedzialności) nazywany już byłem różnie. Posądzany byłem o wiele spraw. Ja jestem czysty przed Bożym tronem, bo oczyszczony ofiarą Chrystusa. On mnie zna - On będzie sądził. Nawet gdy popełnię błąd mogę się poprawić.
A jeśli ktoś woli słuchać plotek i pomówień... Cóż jego to sprawa.
Zamiast rozsiewać domysły czy nie lepiej się modlić?

5. Żeby było jasne. Nie o wszystkim pisze na blogu :D
Jest wiele spraw, które nie ujrzą "światła dziennego": rozmowy duszpasterskie, wiele spraw małżeńskich i rodzinnych. Naprawdę w moim życiu dzieje się wiele. A tylko część znajdzie się w internecie ;)

6. Wierzę, że wierzący ludzie jeszcze się modlą (i czytają Biblię, i nie opuszczają wspólnych zgromadzeń). Jeśli więc czytają, że mam trudne chwile lub jakieś wyzwania przed sobą to mogę liczyć na ich modlitwę.

7. Blog ten to również pewna płaszczyzna porozumiewania się z przyjaciółmi. Z tymi ,z którymi niestety nie mogę już spędzać czasu i np.: przegadać pół nocy przy kominku :(
Nie chce się tego pozbawiać. Niech wiedzą co się u nas dzieje.


Dziękuję tym wszystkim, którzy to rozumieją. Starają się rozumieć. I mnie wspierają.
Polecam się Waszym modlitwom.
Bo jeszcze chrześcijanie mają zwyczaj się modlić? Prawda?


Waga objawienia

Wstęp
„Nikt nie zna Syna tylko Ojciec, i nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić” - Mt 11,27

Słowo objawienie (gr. apokalupsis) niesie ze sobą ideę ukazania (odsłonięcia, wyjawienia) tego co do tej pory było zasłonięte/ ukryte. Dzięki objawieniu rzeczy, sprawy mogą być widziane i poznane takimi jakimi rzeczywiście są.
W kontekście teologii mówiąc o objawieniu mówimy o ujawnieniu religijnej rzeczywistości. Wiara chrześcijańska opiera się na „samoobjawieniu się Boga”1. Jest źródłem poznania zarówno Boga (na tyle ile On nam się objawił), lecz także stanu ludzkości. Dzięki objawieniu możemy wiedzieć o rzeczach, do których sami nie moglibyśmy dojść rozumowo czy empirycznie. Poznać Boga (Jego istnienie, naturę, działanie) możemy wyłącznie dlatego, że objawił samego Siebie.
Co zaś najistotniejsze Boże objawienie ukazuje nam drogę zbawienia.

Rodzaje objawienia
Teologia ze względu na zakres i formę dzieli (rozróżnia) objawienie na ogólne i szczegółowe.

Objawienie ogólne
Objawienie ogólne, nazywane również częściowym jest objawieniem „się Boga poprzez dzieło stworzenia”2. Objawienie to, to zarówno objawienie się Boga w przyrodzie, doświadczenie moralne („objawienie Boga w sumieniu”), poprzez historię oraz powszechny zmysł religijny człowieka.
Choć objawienie ogólne może być silną przesłanką co do istnienia Boga, to jednak na jego podstawie nie możemy powiedzieć nic o naturze (osobowości) Boga. Jest więc ono nie wystarczające do tego, by poznać Boga. Jak pisze Konstanty Wiazowski3 owo objawienie ma rolę podrzędna i jest podporządkowane objawieniu szczegółowemu (pełnemu).

Objawienie szczegółowe
Objawienie szczegółowe (nazywane również szczególnym, jak również pełnym) przewyższa swą jasnością i pełnią objawienie naturalne (ogólne)4.
Objawienie to oznacza sposoby, którymi posłużył się Bóg, by dać się poznać w głębszym wymiarze. W jego centrum stoi Wcielenie, a przekazane jest poprzez natchnione przez Boga Słowa (Pismo Święte).5
Osoba Jezusa jest centrum objawienia. Ukazuje nam naturę, osobę i charakter Boga. Zapis „tego” objawienia znajduje się w Piśmie Świętym – jest to objawienie nieomylne, a dotyczy także woli Bożej. Jezus objawił ludziom Ojca zarówno poprzez słowa jak i swój charakter i czyny. Zaś poprzez przekaz biblijny Bóg przemawia ciągle, także do współczesnego człowieka.

Samo objawienie się Boga jako podstawa dla refleksji teologicznej

Konieczność objawienia
Istniała konieczność objawienia się Boga ponieważ człowiek jako istota grzeszna (upadła) nie byłby w stanie dojść do poznania Prawdy. Skazany byłby na ciągłe spekulacje i domysły. Jednak Bóg postanowił odsłonić tajemnicę i poprzez objawienie, które jest progresywne (postępujące) przychodzi do człowieka, by nie tylko powiedzieć coś o sobie, lecz przede wszystkim umożliwić odbudowanie relacji Stwórcy ze swym stworzeniem.
Tylko dzięki temu, że Bogu spodobało się objawić człowiekowi, możemy coś o Nim powiedzieć.

Niewystarczalność objawienia ogólnego
Bóg objawiony w przyrodzie i dziejach (historii) ciągle jest Bogiem o którym niewiele można powiedzieć. Co więcej owe objawienie może być niewystarczające do przekonania o istnieniu Boga. Stąd koniecznym było kolejne objawienie, którym się Bóg posłużył. Owo najpełniejsze objawienie przez życie i dzieło Jezusa Chrystusa.

Jezus Chrystus jako jedyna droga poznania Boga
Wcielenie Boga stało się pełnią objawienia. Dotyczy to nie tylko słów (nauczania) Jezusa, ale także Jego charakteru i czynów. Jezus to Słowo Boga, które „stało się ciałem i zamieszkało pośród nas” (J 1,1.14). Jak pisze Milne: „Jest to centralny, szczytowy punkt wszelkiego Bożego Objawienia: sam Bóg w Osobie Jezusa Chrystusa, ucieleśnienie pełni Boskości i człowieczeństwa.”6
Objawienie szczegółowe w relacji do objawienia ogólnego jest objawieniem pełniejszym i zupełnym. Jest także wystarczającym, by człowiek mógł poznać i nawiązać relacje ze Stwórcą.

Podstawa pracy teologii – Pismo Święte
Chrześcijańska teologia (nauka o Bogu) nie jest więc próbą dojścia do poznania Boga w oparciu o własne wysiłki (czy to rozumowe, czy empiryczne). Jest refleksją nad tym co Bóg sam o sobie nam powiedział. I to zarówno poprzez objawienie ogólne jak i szczegółowe. Jako zaś, że zapis objawienia mamy w Piśmie Świętym, które ciągle przemawia do człowieka teologia bazuje na Piśmie jako podstawowym materiale „badawczym”.
Bez objawienia się Boga teologia nie miała by racji bytu. Pozostała by w sferze domysłów, swego rodzaju religijnym science fiction. Zaś najpełniejsze objawienie pozwala teologii odpowiadać na egzystencjalne i etyczne pytania człowieka w oparciu nie o „własną, ludzką” mądrość, lecz dostarczać odpowiedzi niejako „z zewnątrz”. Odpowiedzi obiektywne, prawdziwe, a przez to godne zaufania.

Zakończenie
Z powodu grzesznej kondycji człowieka niemożliwe jest, by ten mógł wiedzieć coś więcej o Bogu ponadto, że ten może istnieć. Tak więc objawienie ogólne poprzez stworzenie, sumienie i historię, choć wskazuje na konieczność istnienia Stwórcy nie jest wystarczające do poznania Boga. Bez samoobjawienia się Boga, teologia nie mogłaby nic o Nim powiedzieć. A człowiek skazany by był na snucie jedynie domysłów i spekulacji. Stąd istniała konieczność objawienia szczególnego dzięki któremu możemy „poznać Ojca”.
„Wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał Bóg dawnymi czasy do ojców przez proroków; ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas przez Syna (...)” - Hebr 1,1-2a

---- Przypisy ----
1. Wiazowski Konstanty, Podstawy naszej wiary, wyd. Słowo Prawdy, W-wa 1987r., s. 18
2. Bruce Milne, Poznaj prawdę, Kompedium Teologii chrześcijańskiej, wyd. Areopag, Katowice 1992r., s. 17
3. Wiazowski Konstanty, dz. cyt., s. 20
4. Por. Wiazowski Konstanty, Podstawy naszej wiary, wyd. Słowo Prawdy, W-wa 1987r., s. 21
5. Bruce Milne, dz. cyt, wyd. Areopag, Katowice 1992r., s. 20
6. Tamże, s. 20

Źródło Ewangelii


Chyba każdy, przynajmniej od czasu do czasu zastanawia się nad tym, czy to co robi ma sens? Czy moje życie to coś więcej niż oddanie ideii? Takie pytania (wątpliwości) pojawiają się szczególnie w chwilach gdy piętrzą się trudności, albo (jak w moim przypadku) gdy dopada jakieś chorobsko (osłabienie).
Dzisiejszy fragment Słowa Bożego jest dla mnie zapewnieniem, rozwianiem szalonych myśli.

"Oświadczam wam, bracia, że Ewangelia, którą głosiłem, nie jest dziełem człowieka. Nie otrzymałem jej też od człowieka ani się jej nie nauczyłem, lecz została mi przekazana przez objawienie Jezusa Chrystusa." - Gal 1,11.12 (przekład ekumeniczny)

Ewangelia to nie idea. To nie pomysł na życie. To Bóg, wkraczający w życie człowieka.
To nie nauka ludzka i choć "depozyt wiary" jest przekazywany nam przez "ojców wiary" to w rzeczywistości pochodzi bezpośrednio od Boga, który objawił nam się w Jezusie ("w Nim zamieszkała cała pełnia boskości"). Zapis tego objawienia to Pismo Święte.

Dlatego z ufnością mogę sobie odpowiedzieć. Tak, to ma sens! Moje życie (i wszystko co je wypełnia) ma sens. Dopóki jestem wierny Ewangelii! Sam Wszechmogący, w Trójcyjedyny Bóg nadaje życiu człowieka sens. Sam Bóg jest źródłem Ewangelii - dobrej nowiny!

A o objawieniu więcej w nastepnym poście.

----
zdjęcie źródełka pochodzi z: http://www.jurainfo.pl/media/galeria/ffd52f3c7e12435a724a8f30fddadd9c.jpg

Powołani do wolności


Dziś na onet.pl czytałem artykuł o bezdomności: "Bezdomni z wyboru". Dziwny to artykuł. Coś jakby pochwała, jakby podziw.

Współczuje ludziom w trudnej sytuacji, którym trzeba pomagać wychodzić z bezdomności. Tak jak robi to na przykład Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne. Ale dziwi mnie artykuł, który przedstawia bezdomnych jako ludzi pragnących wolności i swobody.

"- Mieszkam pod gołym niebem od kilku lat i dopiero teraz jest mi naprawdę dobrze - wyjaśnia. - Przedtem to nie było życie, tylko kierat, tak to dzisiaj widzę. Teraz jestem wolny. Czuję się tak, jak wtedy, gdy miałem 15 lat. Żadnych trosk, żadnych łez. Nie boję się, że mnie szef wyleje z pracy, bo nie mam już pracy.* Nie martwię się, że nie mam na nowe meble do kuchni czy na wakacje – bo ja mam stale wakacje. I kobietę mam."


Ciekawa to wolność. Korzystanie z pomocy państwa (choćby i minimalnej), ale wszak korzystanie z tego co wypracują inni - "mniej wolni"?

Tym, krótkim postem nie chcę odnosić się do samej bezdomności. Wszak to problem złożony, a co człowiek to inna historia. Chodzi mi raczej o jeden aspekt. Stąd zdanie cytowane już powyżej, które padło z ust pana Józka.

Przyznam, że wydaje mi się to niezdrowe jeśli 50-60 latek chce żyć i zachowywać się jak 15 latek. Mam 34 lata, żonę, służbę i kredyt w banku na mieszkanie. Dziwne (chore) by było gdybym mając tyle odpowiedzialności zostawił wszystko, bo "chcę być wolny".

Szukałem już kiedyś wolności. W anarchii, muzyce, punk-rocku. Wszystko to była ułuda. Wino wietrzało, filozoficzne rozważania nigdzie nie prowadziły. Muzyka jedynie zagłuszała prawdziwe pragnienia. Ot gonienie króliczka, dla samej gonitwy.
Dopiero spotkanie z Bogiem, gdy Jezus wkroczył do mojego życia poprzez Ducha Świętego dało mi przedsmak prawdziwej wolności. Wolności od siebie samego, swych żądz i pragnień. A nade wszystko od grzechu. Bo nie chodzi, by tylko gonić króliczka, ale by w końcu go złapać.

Ciągle potrzebuję trzymać się blisko Chrystusa, by pozostawać wolnym.
Nadal też tęsknię też do pełnej wolności. Dlatego "przyjdź Panie Jezu"!

----
* podkreślenie moje


----
zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.dorotella2.republika.pl/wilnosc.htm

Zajęcia z teologii systematycznej

Rozpoczął się czwarty dzień mojego pobytu na sesji USB. W tym tygodniu zmagamy się z teologią systematyczną.Zajęcia ciekawe (i ważne) choć pogoda nie sprzyja skupianiu się na treści wykładów. Jest trochę sennie, ciągle pada, a "na Bugu we Włodawie ubyło jeden". ;)
Spora część materiału jest mi znana (w końcu książki czytam), ale przyznaje, że dobrze jest się dowiadywać jakie prądy myślowe (filozofie) wpływały na tworzenie się takiego, a nie innego rozumienia Bożych spraw i samego Pana Boga.

Za chwilę kolejny wykład. Zmykam więc pozdrawiając z deszczowego Zakościela.

"Odkurzmy swoje Biblie!" - kazanie

kazanie z dn. 1 listopada 2009r, Mielec:


Odkurzmy swoje Biblie!
Psalm 119;53-68


Wstęp.

Dziś przeczytamy fragment najdłuższego rozdziału w Biblii. Im więcej razy go czytam tym bardziej mi się podoba. Im częściej go studiuje, tym więcej zaczynam rozumieć dlaczego autor tak się fascynuje. Jak się czyta ten fragment to nie ma wątpliwości co dla autora było naprawdę ważne w życiu.
Dziś przeczytamy tylko, krótki fragment psalmu; Ps 119;53-68 (str. 680).

Spróbujemy spojrzeć dziś na to, do czego nasze serca powinny się garnąć. W programie „Bezludna wyspa” - Niny Tierentiew zadawane jest gościom programu pytanie; co zabrałbyś na bezludną wyspę? Pomyślałem, że zabierać komputer to głupota, na bezludnej wyspie najprawdopodobniej nie ma, przecież prądu.
Gdy czytamy Psalm 119, nie mamy wątpliwości. Psalmista zabrałby ze sobą Biblię. Nie z powodu tego, że tak wypada, ale dlatego, że jest zakochany w Bożym Słowie. Chyba zgodzicie się, że żeby napisać 176 wersetów o Biblii, to trzeba ją kochać. Ale jak bardzo trzeba być zafascynowanym Słowem Bożym, by napisać psalm, w którym poszczególne części zaczynają się ta samą literą. Oczywiście mówimy o alfabecie hebrajskim. Psalm jest podzielony na 22 akapity. Każdy akapit zaczyna się od kolejnej litery alfabetu. Co więcej wszystkie zdania w tym akapicie zaczynają się od tej samej litery. Ten psalm to arcydzieło, zarówno pod względem formy, jak i przesłania.


1.Jesteśmy powołani, by żyć ze Słowem Bożym.

Nie znamy autora tego psalmu i nie będziemy spekulowali kto może nim być. Lecz raczej przeczytajmy wersety 56 i 57 i zobaczmy jak psalmista traktuje swój związek z Bożym Słowem.
Było plemię w Izraelu, które nie dostało ziemi. Kiedy Izrael wszedł do ziemi obiecanej wszystkie plemiona dostały swój kawałek ziemi. I tylko jedno plemię nie dostało dziedzictwa wśród nich (Jozue 14;3). Dostali tylko kilka miast z pastwiskami. To co otrzymali to, to że działem Lewitów był sam Bóg.
Często mówimy o tym, iż żyjemy jak pielgrzymi. Naszym celem nie jest życie tylko tu na ziemi. My zdążamy do nieba, do domu. Jesteśmy pielgrzymami, a Boże ustawy, Boże prawa, czyli Boże Słowo powinno towarzyszyć nam w naszej pielgrzymce. Zobaczmy i przeczytajmy werset 54.
Tak jak działem Lewitów, był sam Bóg. Tak naszym działem, naszym powołaniem jest, by żyć Słowem Bożym. Jesteśmy przeznaczeni dla Słowa Bożego. Pielgrzym nie zagrzewa miejsca, nie przywiązuje się do rzeczy. Lewici jako plemię nie mogli posiadać na własność ziemi. Naszym przeznaczeniem jest przywiązać się do Słowa Bożego.
Co zabrałbyś na bezludna wyspę; telewizor, komputer, pracę, swojego lekarza? Psalmista, autor psalmu 119 i ja zabralibyśmy ze sobą Boże Słowo. Ja chcę zabrać Biblię wszędzie tam gdzie się znajdę. Nie chcę mieć urlopu od czytania, studiowania, a nade wszystko od wdrażania w życie Słowa Bożego.


2.Zdecydujmy się uczyć Słowa Bożego.

Autor psalmu nie tylko znał swój dział. Nie tylko poznał swoje powołanie, lecz chce również na nie odpowiedzieć. Przeczytajmy wersety; 55, 59-60, 64-66.
Potrzebujemy w swoim życiu podjąć decyzję i konsekwentnie według niej żyć.
Ileż to widzieliśmy deklaracji, ile sami składaliśmy i byliśmy niekonsekwentni? Ile razy obiecywaliście sobie, że zaczniecie modlić się przynajmniej 15 minut dziennie. Ile razy rozpoczynaliście systematyczne studium Bożego Słowa?
Może dlatego też psalmista tyle razy sobie przypomina, że będzie także w nocy rozważał Boże Słowo. Że niezależnie od pory dnia i miejsca będzie pamiętał o Bogu i o Jego Słowie.
Gdy mamy podjąć jakąś decyzję gdzie szukamy rady? Gdy nie wiem jak postąpić czy zwracam swój wzrok do Bożego Słowa, by z tego źródła wziąć rozwiązanie, podpowiedź, radę?
Świat oczekuje od nas, byśmy byli inni. I my musimy być inni, lecz nie jak jacyś dziwacy i przebierańcy. Inni, bo postępujący według nauki Biblii, bo wypowiadający sądy i posiadający zdanie pochodzące z Bożego Słowa.


3.Wybierajmy swoje otoczenie i przyjaciół ze względu na Słowo.


Przeczytajmy wersety; 61-63 i 67.
Jeśli zdecydowaliśmy, że chcemy żyć Słowem Bożym na co dzień, to co dzień będziemy musieli wybierać. To ciągle będziemy stawali prze wyborami. Wszystko z czym się stykamy może wywierać na nasze życie wpływ. To co czytasz, oglądasz z kim przebywasz.
Psalmista mówi, że (w.63) jest przyjacielem dla tych, którzy boją się Boga i przestrzegają Bożych praw. Jakim kryterium ja się kieruję? Nie chodzi o to, by nie mieć niewierzących znajomych, przyjaciół. Lecz raczej o to, kto na kogo ma wpływ.
Środowisko obce Bogu, nie będzie rozumiało naszych decyzji ani motywów. Jeśli bardziej zależy mi na byciu przyjacielem wszystkich może się okazać, że wpadłem w sidła z których ciężko się wydostać. Nie dopuśćmy do tego, byśmy prowadzili podwójne życie. Inne w Kościele, wśród wierzących, a inne na co dzień.
Ratunkiem przed popadnięcie w takie rozdwojenie jest wybieranie swojego otoczenia, tego co ma na nas wpływ, wybieranie także przyjaciół w oparciu o Boże Słowo. Według kryterium Bożego Słowa.
Łatwo jest pobłądzić, zatracić cel (w. 67). Zagubić swoje powołanie, lecz jeśli strzegę Bożego Słowa, jeśli pozwalam, by to Ono mnie prowadziło. Nie zgubię się na drodze mego pielgrzymowania.


4.Bądźmy pełni pasji i gorliwości dla Słowa Bożego.


Zostawiłem na koniec werset, którym rozpoczął się dzisiejszy fragment. Werset 53. Kiedy wsłuchuję się w te słowa..., zobaczcie, posłuchajcie, jaka gorliwość, jaka pasja przemawia przez psalmistę. Jest tak ogarnięty miłością do Bożego Słowa, że nie waha się używać mocnych słów. Jest oburzony. Oburzony, zagniewany. On nie może pojąć jak, można porzucić Boże Słowo.
Bądźmy pełni pasji i gorliwości dla Słowa Bożego. Czy wyobrażasz sobie, że mógłbyś żyć bez Chrystusa? Czy widzisz dla siebie inną możliwość, inne rozwiązanie?
Gdybym miał odejść od Boga, to nie widzę dla siebie żadnej alternatywy. Czy miałbym wrócić do tego czym żyłem wcześniej? Owszem nadal podobają mi się dziwne fryzury i gustuję w innej muzyce niż większość. Ale nie chcę wracać do stanu w jakim było moje serce. Ja nie znałem prawdziwej miłości. Jeśli miałbym odrzucić Bożą łaskę i miłosierdzie, to lepiej żebyście mnie nie spotkali na swej drodze. Ja bym się stoczył. Bardzo szybko.
Poznaliśmy Bożą prawdę, poznaliśmy Boże Słowo. Do głowy mi nie przychodzi, że można to potraktować jak coś co się skończyło.
Chcę być gorliwy w poznawaniu Bożego Słowa, chcę z nową pasją przystąpić do studiowania Biblii. Chcę odkrywać Boże obietnice i Boży plan dla mojego życia.


Zakończenie.

„Zakurzone Biblie prowadzą do brudnego życia”. Biblia powinna towarzyszyć nam w naszej pielgrzymce (w. 54) tu na ziemi. To jak często i jak, czytasz Biblie wpływa na to jakie masz życie. Jeśli czytasz „po łebkach”, wyrywając fragmenty i nie łącząc ich z całością Bożego nauczania, to tak samo będzie wyglądało i twoje codzienne życie. Nie będzie spójne, nie będzie całością. Trochę tego, trochę tamtego i wszystko przyprawione sporą dawką zamieszania i braku zrozumienia. Jeśli Boże Słowo - Biblia nie jest dla ciebie autorytetem (chociażby w kwestii tak podstawowej jak przebaczenie, czy nieopuszczania wspólnych zgromadzeń), to twój rozwój duchowy będzie kulał. Zacznie ci zacierać się różnica pomiędzy dobrem, a złem, by w końcu pasja i żarliwość jaką miałeś dla Boga całkowicie wygasła. Będziesz zastanawiać się co się stało, gdzie tkwi przyczyna? Bądźmy mądrzy, nie odkładajmy swoich Biblii na półkę.
Kroczmy przez życie z Biblią, mówmy jak Boże Słowo i żyjmy zgodnie z jego naukami, a wtedy będziemy doświadczali (w. 68a), że dobry jest Bóg i dobrze wszystko czyni.

Chcę Ci zaproponować modlitwę. Modlitwę o odnowienie miłości do Słowa Bożego.

Nie zamieniajmy się z Bogiem rolami

Bądźcie rybakami dusz! Łapcie je, lecz oczyszczenie zostawcie Jemu!

Ten cytat, który znalazłem w głębinach internetu chcę zadedykować nam wszystkim gorliwym chrześcijanom, którzy wiemy lepiej od samego Pana Boga jak kto powinien żyć i się zachowywać. A pozostawię go bez komentarza...

Uśmiechnij się, ale uważaj na ciąg powietrza


Załatwiam różne dokumenty związane z naszym zamieszkaniem w nowym miejscu.
Właśnie otrzymałem pismo ze spółdzielni dotyczące właściwej eksploatacji piecyków gazowych (dzięki nim mamy ciepłą wodę). Generalnie pisemko skupia się na zapewnieniu warunków, by w mieszkaniu był prawidłowy obieg powietrza (wentylacja grawitacyjna w mieszkaniach).
Wśród wielu zaleceń, ostatnie mnie rozbawiło. A oto jego brzmienie:

- nie korzystać z piecyka gazowego w czasie silnego wiatru lub bardzo niskiej temperatury zewnętrznej!

Czyli jak wieje na zewnątrz, albo ostra zima przyjdzie to mamy myć się w zimnej wodzie (ewentualnie nie myć się wcale) :D I pytanie, które się pojawia jaka jest granica zbyt niskiej temperatury?
Nie ma jak urzędowe pisemka :)


---
zdjęcie junkersa pochodzi z internetu (sklep internetowy?)

"Marzę o takim podejściu..." - link

Poniższy tekst (fragment) nie jest mojego autorstwa, ale całkowicie się z nim zgadzam. Jeśli cię zaciekawił, kliknij na link z tytułem. Miłej lektury i refleksji życząc pozdrawiam.
Powszechny widok ludzi w maseczkach ochronnych i tłumy w punktach szczepień przeciwko wirusowi świńskiej grypy skłania do refleksji. Ludzie na całym świecie ewidentnie chcą żyć! Starają się odpędzić od siebie widmo śmierci. Nie wstydzą się tego, chociaż dość komicznie w tych maseczkach wyglądają przecież na imprezach masowych, w biurach, sklepach i na ulicach.
"Marzę o takim podejściu..." - Marian Biernacki (blog: Dzisiaj w świetle Biblii)

Na czym się opierasz?

Wszystko płynie i nic nie pozostaje takie samo (Panta rhei kai ouden menei, gr.) - miał powiedzieć Heraklit (według Platona powiedział Wszystko się porusza. Panta chorei. łac.). I rzeczywiście wiele rzeczy się zmienia. Na przykład kiedyś byłem sercem, głową przy komputerach. Informatyka to było coś co nie tylko lubiłem ale i umiałem. Pracowałem pod Linuksem, instalowałem, reperowałem - cuda wianki. Nie to, żebym się chwalił, ale dobra w tej krótkiej chwili słabości się pochwalę ;) Raz zostałem nazwany geekiem i to nie przez byle kogo, ale przez prawdziwego geeka :D
A dziś? Dziś sytuacja wygląda tak, że choć to czego się nauczyłem kiedyś pozostało, to tak wiele spraw się zmieniło, że już nie nazwę się komputerowcem. Brak czasu i sił spowodował, że przez trzy dni przymierzałem się do przeinstalowywania syetemu. Co kiedyś zrobił bym, trzy razy w ciągu dnia :) Rozwój informatyki ciągle następuje, a ja... nie nadążam (i już mi się nie chce biec). Grunt żeby komputer działał (choć czasem coś ściśnie za gardło na widok linijek kodu).
Pata rhei - wszystko płynie.
Tym bardziej w życiu potrzebujemy (no dobra ja potrzebuję) "czegoś" pewnego i trwałego. Kogoś na kim można się oprzeć, kto nie zmieni zdania. Niezmienność może być oparciem dzięki któremu nie popłyniemy z prądem.
Dla mnie opoką na której mogę się oprzeć jest Bóg. Pismo Święte powiada: "
"Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki. Nie dajcie się zwodzić przeróżnym i obcym naukom; (...)" - Hebr 13,8.9a

On, Jezus jest stały i pewny. On nie tylko pozwala zachować równowagę w tym jakże szybko zmieniającym się (płynącym) świecie. Jezus (oparcie się na Nim) ratuje nas przed porwaniem nas przez różne prądy (od przeróżnych nauk, filozofii po pogoń za pieniądzem, prestiżem).
Mogę więc przestać być komputerowcem, ale dopóki trzymam się Chrystusa nie przestanę być Bożym dzieckiem.

"Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym." - Rzym 8,38.39