| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Kogo promujemy, kim się szczycimy?

Dziś chciałbym polecić post, który ukazał się na blogu Bogny Kuczyńskiej (żona pastora Zboru stołecznego Arkadiusza Kuczyńskiego). Tekst traktuje o temacie, który mnie samego również zafrapował, a że lepiej tego na pewno nie oddam to polecam do przeczytania, jako głos pod rozwagę i do przemyśleń. Kogo promujemy? Kim się szczycimy?

"Co zaś do mnie, niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata." - Galacjan 6,14


Link: "Autopromocja"

Ciekawych refleksji życząc pozdrawiam.

Cisza...

Z przyczyn osobistych umieszczanie nowych postów na blogu zostaje zawieszone. Trudno mi określić czas owej przerwy. Ale są rzeczy ważne i ważniejsze.
Do usłyszenia, zobaczenia, poczytania.

"Brat vs brat" - kazanie

Skrypt do kazania z dn. 21 lutego 2010, Mielec:


Brat vs brat


Wstęp


Ewangelia wg św. Mateusza 5,21-26.

Pewien wierzący człowiek powiedział: „Jeśli niewierzący traktują mnie źle, mogę nadal ich kochać. Ale nie mogę tolerować złego traktowania ze strony chrześcijan. Oni wiedza jak należy postępować.”1


1.Miłość to „coś” więcej

Znamy powiedzenie: „nie czyń drugiemu co tobie nie miłe”? Pamiętam z podstawówki jaką czytankę, która opisywała koleżanki siedzące na ławce. Kiedy jedna z nich odeszła zaczęły ją obmawiać. I dziwna sprawa. Siedziały tak we trzy czy cztery i żadna nie chciała opuścić towarzystwa i bynajmniej nie z powodu dobrej zabawy, lecz z obawy, że jak odejdzie to teraz ją zaczną obmawiać. Morał z tego był taki, żeby nie robić innym tego czego nie chcemy by nam robiono. Czyli nie chcesz być na ludzkich językach? Nie obgaduj innych. Nie chcesz, by o tobie plotkowano? Nie plotkuj. Nie chcesz, by cię raniono słowami, gestami? Nie rań innych.

Wydaje się to dobrą zasadą lecz w rzeczywistości Boże Słowo i nauka Jezusa idzie dalej i sięga głębiej.
Niektórzy nazywają to „złotą zasadą”. Ewangelia wg. św. Mateusza 7,12.

Jakże inne jest nauczanie Jezusa o naszych wzajemnych relacjach.
Nie mamy się tylko powstrzymywać, by nie wyrządzać braciom krzywdy. Naszym zadaniem jest czynienie dobra.
Chcesz, by inni cię szanowali? Kochali? Dobrze o tobie mówili? By przebaczano twoje potknięcia i wpadki? Chcesz, by inni byli wyrozumiali względem ciebie? To zacznij innych tak szanować!
Niestety ta zasada nie jest „automatyczna”. Oczywiście Bóg na zachętę może nam pokazać to działanie, ale ta zasada „działa” tylko wtedy gdy jest w ciągłym użyciu. A to oznacza, że potrzebujemy wytrwałości. To nie jednorazowo mamy okazać bratu wyrozumiałość czy szacunek, ale mamy być ciągle wierni w tym. Nawet gdy mamy poczucie, że nikt tego nie zauważa, że jesteśmy wykorzystywani. Bo nie robimy tego, by się opłacało. Ale bo kochamy Boga i ludzi!


2.Miłość ważniejsza niż racje


Zastanawiające jest, że w pierwszym przez nas czytanym fragmencie (r.5,24-25) to nie winny ma za zadanie iść i się pojednać, ale ten, który z naszego punktu widzenia powinien oczekiwać przeprosin i wyjaśnień!
Czujemy, że ktoś ma coś do nas. Nie bardzo wiemy o co chodzi, ale już nie ma tej serdeczności. Nagromadziły się jakieś słowa, gesty, czujemy się zranieni, a tu jeszcze Jezus wzywa nas byśmy zrobili krok ku pojednaniu.
Dlaczego? Bo nie jest tak istotna twoja racja jak twoja miłość!
Mamy tendencje szukać winnych (zawsze wina jest po drugiej stronie), ale naszym powołaniem jest szukać miłości. Która zakrywa, która nie myśli nic złego, która przebacza (1 Kor. 13).

Powiesz, ale to przecież ja jestem pokrzywdzony. Nie nie tylko ty! Jeśli masz coś do kogoś (nawet gdy to jego wina), jeśli nie budujesz zdrowych relacji. Jeśli kogoś unikasz to wpływasz na całą społeczność!

Te pojedyncze niezdrowe relacje wpływają na cały kościół, tworzą się obozy, antagonizmy. I to widać, może nie od razu po pierwszym nabożeństwie, ale wystarczy spędzić trochę czasu, żeby zobaczyć, że są osoby, które unikają innych. Rozmowy im się nie kleją. że jak są chwilę dłużej ze sobą to może dojść do konfliktu.

A ty nadal czekasz na przeprosiny. Biblia mówi, że mamy czynić dobrze. Przebaczać nawet wrogom, a co dopiero domownikom wiary. Tak mamy wyciągać rękę nawet gdy nie czujemy się winni. Ale ma to być wyciągnięta ręka z miłością, pragnieniem uzdrowienia sytuacji, a nie karząco-grożąca.


3.Miłość w praktyce

- Modlitwa, nic bez modlitwy, bez ukorzenia się przed Panem – On może nam pokazać, że problem jest w nas (i jaki). Błogosławienie brata, siostry, modlitwa o Jego życie, ale nie: „Panie Ty mu pokaż”, tylko „błogosław jego pracy”, etc.
- Wyznawajcie grzechy, jedni drugim - nie publicznie przed wszystkimi, jakąś grupą, lecz przed „zainteresowanymi”, przed tymi, których dotknęła nasza postawa,
- Rozmowa w cztery oczy, a nie publicznie w obecności innych, nie na forum, nawet Zboru
- Rozmowa w obecności zaufanej osoby (starszy Zboru, pastor, lecz także dojrzały, a nie ulubiony przyjaciel, który trzyma naszą stronę)
- Nie z innymi!, ale z bohaterami sytuacji, nawet jeśli to prawda, skarżenie się innym tylko pogarsza na dłuższą metę (nawet jeśli my zrzucimy ciężar z serca, inni będą go nieść zwielokrotniony)
- Nie szukając racji, lecz relacji
- Gotowość proszenia o przebaczenie, nawet gdy nie czujemy się winni
- Forma wypowiedzi (jak się czułem, a nie co mi zrobiłeś)
- Nie czekaj, aż inni przyjdą, ty wyciągnij rękę
- Nie zawsze wskazane jest od razu rozwiązywanie (czasem potrzebny jest czas na ochłonięcie).
- Nie zawsze konflikt da się rozwiązać, (zbyt dużo się nawarstwiło i okopanie zajmie lata) więc czasem trzeba zrezygnować ze wszystkich wyjaśnień i debat (kłótni), a po prostu skupić się na relacjach.
- Empatia. Spróbuj zrozumieć drugą osobę i zobaczyć jak ona się czuje, a nie tylko ty.


Zakończenie

Ewangelia wg św. Jana 13,35:
„Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie.”

Nie poznają nas po mówieniu językami, po pląsaniu, „po żywych” nabożeństwach. Nie po spontaniczności, „pałerze”, nowoczesnym, modnym wystroju kaplicy (w tym sezonie modne zasłony na ścianach)!
Lecz po miłości.
Nawet nie po tym, że mamy rację. Nie po tym, że tak samo o wszystkim myślimy, lecz po wzajemnej miłości, która przewyższa nasze ego i patrzenie na siebie samych i nasze poglądy.

Bracie, siostro nie pozwól, by twoje racje zabiły relacje!
Kochaj brata, a nie pokazuj mu kto wie lepiej!

-------------
1. W co wierzymy, Ralph M. Riggs, Instytut ICI, W-wa 1994, s.124

Jednak rozmowa jest możliwa

W poście "Ekumenia - cóż to za zwierz", napisałem, że nazwałbym się "średnio zaangażowanym z wielką dozą rezerwy ekumenistą". Żeby móc rozmawiać z innymi wyznaniami (piszę tu oczywiście o wyznaniach chrześcijańskich) trzeba wiedzieć samemu w co się wierzy. I to jest pierwsza zaleta "ekumenii". Poznawanie własnej tożsamości eklezjalnej. Często też własnej historii.

Na blogu zamieściłem linki (odnośniki) do tekstów traktujących głównie o różnicach pomiędzy Kościołem Zielonoświątkowym w RP, a wyznaniem dominującym w naszym kraju czyli Kościołem Rzymsko-katolickim ("Czym się różnimy").

Dziś przyszedł czas na podejście z drugiej strony. Otóż w Magazynie Teologicznym Semper Reformanda istnieje serwis specjalny traktujący o dialogu, który istnieje pomiędzy zielonoświątkowcami, a rzymskimi katolikami (zdziwieni ;) ). Zachęcam do poczytania tekstów i wysnucia jakiejś refleksji. Dialog KRK-KZ w MTSR.

Wśród artykułów znajdziesz o:
- zaletach i brakach zielonoświątkowych praktyk egzegetycznych - autorstwa Marka Kurkierewicza,
- Piśmie Świętym Kościoła - Tomasza Terlikowskiego,
- o zielonoświątkowcach i katolikach w dialogu - Piotra Timusa,
- Piśmie Świętym a Tradycji w dialogu katolicko-zielonoświątkowym - Tomasza Terlikowskiego,
- artykuł pod tytułem: "Zielonoświątkowcy i katolicy o Maryi" i "Maryja w dialogu katolicko-zielonoświątkowym - spojrzenie katolika" - oba autorstwa Tomasza Terlikowskiego,
- a także "Wspólne spojrzenie na Miriam - Matkę Bożą - perspektywa zielonoświątkowca" - Adama Ciućki.

Oczywiście nie są to teksty podane "do wiary". Mają pobudzić do głębszej refleksji.
A generalnie to zachęcam byśmy zawsze mieli czas i pragnienie na refleksję teologiczną tego co robimy w Zborach i we własnym życiu.

Co czytasz?


Wśród wielu rzeczy, które mnie kształtowały (i mam nadzieję, że nadal na mnie wpływają) są książki. Różne książki; i te lepsze i te cierpliwie znoszące na swych stronicach różnorakie ludzkie pomysły.
Niejednokrotnie mam dylemat gdy przychodzi mi polecić komuś jakąś książkę. Bynajmniej nie z powodu samej książki (której treść zawsze trzeba weryfikować i nie wierzyć absolutnie we wszystko co chce przekazać), lecz raczej z powodu samego czytelnika i jego (nieznanego mi często) podejścia do tej czy innej lektury. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić jedną zaledwie księgę, ale za to jaką. Oczywiście mam na myśli Pismo Święte. Lektura Biblii poprzedzona modlitewnym wołaniem do Ducha Świętego może doprowadzić do właściwego celu. Celu jakim jest sam Jezus - Zbawiciel.

Ale rozsądna postawa nie pozwala ograniczyć swej lektury jedynie do Pisma Świętego. Trzeba korzystać z mądrości i doświadczeń innych. Dlatego dziś polecam jedną (z moim zdaniem) ciekawszych lektur. Szczególnie dla osób, które stawiają sobie pytania dotyczące wiary. Ale chodzi głównie o te pytania z gatunku zasadniczych, np.: skąd mogę mieć pewność, że Bóg istnieje? Że istnieje duchowa rzeczywistość?

Książka ma charakter apologetycznych* listów pisanych do przyjaciela. W sposób logiczny przeprowadza poprzez pytania zachęcając do odkrywania odpowiedzi. Kto wie, może pod koniec lektury z Kimś się spotkasz?

Książka o której piszę to "Drogi Agnosie, listy w obronie wiary" Arlie J. Hoover, wydana przez Chrześcijański Instytut Biblijny.

A na zachętę po sięgnięcie po tę pozycję króciutki cytat:
"... musiałbyś wiedzieć wszystko, być wszędzie w tym samym czasie, aby przyznać bez najmniejszego wahania: "Wiem, że nie ma Boga". Aby być prawdziwym ateistą, musisz być wszechwiedzący i wszechobecny - atrybuty, które zwykle przypisujemy Bogu. Krótko mówiąc, musiałbyś być Bogiem, aby powiedzieć, że Bóg nie istnieje!"


----
apologia - obrona, apologetyka - obrona wiary

Doktryna chrześcijańska

"Jest konieczne, aby chrześcijanie byli nauczani zdrowej biblijnej doktryny i aby wszystkie doktryny były sprawdzane w pełnym kontekście nieomylnego Słowa Bożego. Doktryna, którą się przyjęło, w którą się uwierzyło i którą się praktykuje, determinuje ludzki charakter, zachowanie i przeznaczenie."


z książki "Fundamenty doktryny chrześcijańskiej" Kevin Conner, Wyd. Arka - Cieszyn, Wrocław 2000, s. 11

Credo KZ, artykuł 4 cz. 1

4. Wierzymy w pojednanie z Bogiem przez opamiętanie
i wiarę w ewangelię, w chrzest i Wieczerzę Pańską.


Wstęp.
Izaj. 55:8-9 [s. 802] „Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan, Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze."


1.Bóg daleki i bliski.

Bóg, ze swej definicji, jest istotą inną od nas ludzi. Jest stwórcą, który jest inny od swych stworzeń. Gdy poznajemy Boga, nawracamy się dostrzegamy, iż Bóg całkiem inaczej postrzega wiele rzeczy niż my. Gdy pokazuje nam prawdziwy obraz rzeczywistości, możemy zobaczyć, że On sam jest znacznie potężniejszy, niż moglibyśmy to sobie wyobrazić. Lecz jednocześnie, chce On uczestniczyć w naszych problemach, w naszym codziennym życiu. Jednocześnie jest daleki i bliski!

1.1."Daleki" Bóg.
Bóg jest całkowicie różny od człowieka. To znaczy, że jest między nami, pomiędzy Bogiem a człowiekiem, ogromna różnica. Jaka? Kto z nas jest Wszechmogący, lub chociażby Wszechobecny? Te Boże słowa, które zapisał Izajasz, to zobrazowanie definicji jaką podaje nam Słownik Języka Polskiego: transcendentny: „istniejący na zewnątrz podmiotu; wykraczający poza zasięg doświadczenia i poznania ludzkiego”.
Człowiek nie może poznać Boga! Nie jesteśmy w stanie zrozumieć Bożych myśli, planów. Co więcej nie jesteśmy w stanie w żaden sposób wpłynąć na Boże działanie, a ni nic mu dodać. Chyba, że On sam tego zechce! (a chce, bo wzywa nas do modlitwy).
To, że Bóg jest transcendenty, potężny i wielki oznacza, że nikt z nas nie robi Bogu łaski. Ani tym, że czytamy Biblię, ani naszymi modlitwami, ani pobożnym życiem, czy tym, że przychodzimy na nabożeństwo, spotkanie małej grupy, etc. To Bóg daje nam łaskę, że mogliśmy tu dziś się zebrać!

1.2.Bóg "bliski".
Hebr. 4:15: „Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu.”

Lecz to jest tylko jedna strona! Bóg i sprawy Bożego Królestwa są pełne, z naszego punktu widzenia, paradoksów i pozornych sprzeczności. Bo z jednej strony Bóg jest daleki, ale przyszedł do nas bo chce być bliski nam!
Bóg nie jest takim jakim chcą widzieć Go deiści, według, których stworzył świat i o nim zapomniał. W Jezusie Chrystusie, ten potężny w swej mocy i majestacie Bóg stał się podobny do nas. Podobnie jak i my doświadczamy różnych rzeczy, Chrystus je doświadczył.



2.Mogę być pojednany.

Tylko dzięki temu, iż Bóg jest zarazem daleki jak i bliski nam, możliwe jest spotkanie się z Nim, i otrzymanie zbawienia.

2.1.Bóg zaplanował i wybrał.
1 Moj. 3:14-15 „Wtedy rzekł Pan Bóg do węża: Ponieważ to uczyniłeś, będziesz przeklęty wśród wszelkiego bydła i wszelkiego dzikiego zwierza. Na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni życia swego! I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą, między twoim potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę.”

Zaraz po upadku, Bóg wiedział jaki będzie ratunek dla człowieka. Zbawienie to nie dzieło przypadku. Bracie i siostro, to że jesteś zbawiony/ zbawiona oznacza, że zanim jeszcze się urodziłeś Bóg przygotował dla Ciebie ratunek.

2.2.Człowiek musi się upamiętać.
Dz.Ap. 2:38: „A Piotr do nich: Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego.”

Jest tylko jedna droga do Boga – przez Jezusa! Tylko świadomość i odwrócenie się od swego grzechu, wraz z oddaniem się pod panowanie Boga sprawia, że z wrogów stajemy się przyjaciółmi Boga. Z nie-ludu stajemy się dziećmi Boga.
Ale upamiętanie to odwrócenie się od grzechu. To uczynienie Jezusa swoim Panem! Naszym największym grzechem było to, że żyliśmy dla siebie.
Żeby stać się członkiem Kościoła (a więc i tego Zboru) trzeba się odwrócić od grzesznego życia i zwrócić do Boga. Nie wystarczy zmienić kościół – bo to nie o to chodzi. Musi się zmienić Twoje serce i życie.



3.Sprawowanie swojego zbawienia.
Filip. 2:12: „Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie.”

Jesteśmy wezwani do sprawowania swojego zbawienia! Bóg zapłacił za nasze zbawienie ogromną cenę. Nie zostaliśmy wykupieni złotem, czy srebrem (znikomym), lecz drogocenną krwią Chrystusa!
Nasze zbawienie nie jest za darmo! Z łaski nie oznacza, że za darmo! Została zapłacona najwyższa cena. Druga osoba Boża poniosła śmierć dla naszego życia!

3.1.Wiara w ewangelię i wiara ewangelii.
Czy Twoje życie, bracie – siostro pokazuje innym, że wierzysz w ewangelię? Że wierzysz tej ewangelii? Czy ufam dawcy dobrej nowiny?
Oczywiście możemy powiedzieć, że mamy lepsze i gorsze dni. Ale nie o to tutaj chodzi. Pytaniem zasadniczym jest, czy chcę, czy staram się kierować w swoim życiu zasadami ewangelicznymi? Nie dlatego, że muszę, lecz dlatego, że kocham Boga. On mnie zbawił, a ja nie mam mu się czym odwdzięczyć. Mogę Go tylko kochać. A jak okazywać Bogu miłość? Wypełniając Jego przykazania! Słuchając słów ewangelii, rozważając je w sercu i stosując w życiu.

3.2.Chrzest wodny.
Czytaliśmy słowa apostoła Piotra, który mówi „opamiętajcie się i dajcie się ochrzcić”.
Przez chrzest wodny zawieramy przymierze z Bogiem. To trochę jak ślub. Wszyscy wiedzą, że Ci dwoje ludzi są razem, że chcą założyć rodzinę, że łączy ich miłość. Lecz dopiero gdy powiedzą sobie „tak” stają się mężem i żoną. Chrzest wodny to powiedzenie Bogu „tak”. Kościół praktykuje chrzest wodny nie dlatego, że tak wypada, lecz że tak nakazuje Pismo.

3.3.Wieczerza Pańska.
Jest jeszcze jedna rzecz, którą Kościół praktykuje. To Wieczerza Pańska. To czynienie na pamiątkę tego co czynił sam Jezus. To przypominanie sobie nawzajem, wśród członków Kościoła; Jezus Chrystus umarł i zmartwychwstał żebyśmy mieli życie wieczne. To manifestacja tego, iż Kościół to wspólnota – społeczność ludzi, którzy kochają Boga i do Niego należą.

Człowiek potrzebuje znaków i rzeczy widzialnych, by przeżywać swoją wiarę. Bóg dał nam dwie rzeczy; chrzest na początku naszej drogi za Nim i Wieczerzę, którą możemy przeżywać i doświadczać w ciągu całego swego chrześcijańskiego życia.

Mowa o chrzcie i Wieczerzy w czwartym punkcie credo Kościoła to mowa o codziennym życiu! O rozpoczęciu drogi za Bogiem i kontynuowaniu jej.
Opierając się na tym co Chrystus Pan uczynił możemy powiedzieć o sobie, że jesteśmy zbawieni. Ale termin zbawienie ma trzy warstwy; zostałem zbawiony (gdy upamiętałem się i uwierzyłem), jestem zbawiany (ciągle potrzebuję przebaczenia) i zostanę zbawiony (gdy znajdę się w niebie)! Trzy „płaszczyzny”; przeszłość, teraźniejszość i przyszłość: razem!


Zakończenie.

1.wiara to zaufanie.
Wiara to relacja z Bogiem. A Bóg chce mieć z Nami relację. On, Wieczny, Trójjedyny i potężny, chce mieć relację, społeczność z „robaczkiem” człowiekiem. Nie możemy odrzucać dzieła pojednania, jakie dokonało się na Golgocie.
Nie możemy odrzucać w swoim codziennym życiu dzieła zbawienia. Nie od niedzieli do niedzieli, od grupy do grupy i na zlocie czy kongresie.
Wiara to zaufanie Bogu każdego dnia.

2.wiara to poznanie.
Lecz wiara to także poznanie. Poznanie tego czego wymaga ode mnie Bóg. Nauczanie ewangelii staje się dla mnie wzorcem w moim myśleniu. Zaczynamy próbować „złapać” lub może lepiej „załapać” coś z myśli Boga. Chrześcijanin ma inne normy moralne. Wyższe. Inni nie kradną, a ja nie będę zazdrościł. Nasze normy są zdecydowanie wyższe i ostrzejsze. Nasza gorliwość i świętość ma być większa niż uczonych w piśmie i faryzeuszy.
Boże daj nam poznać więcej ze swych myśli, ze swych dróg.

3.wiara to wyznanie.
Wiara to również działanie. To musi być widać. Stąd chrzest.
Moja wiara zmusza mnie do działania – do posłuszeństwa. Bo moje nawrócenie/ upamiętanie zmusza mnie do wyrażenia tego czynem. Bo chcę zawrzeć przymierze z Bogiem, i chcę by wszyscy o tym wiedzieli!
Chcę i będę uczestniczyć w Wieczerzy, bo chcę ogłaszać śmierć Pańską, aż przyjdzie. Chcę mówić światu, także w taki sposób, ze krew Jezusa jeszcze zbawia. I że Jezus Chrystus przyjdzie po swój Kościół. Będę uczestniczył w Wieczerzy, bo tak nakazał mój Zbawca. I moja wiara mnie do tego przymusza.

Święto kartek z serduszkami?


Podobno dziś "walentynki". Podobno to święto zakochanych, podobno święto miłości.
Dziwny jakiś jestem, ale ja swoją żonę chcę kochać każdego dnia i każdej chwili świętować, że Bóg - źródło miłości obdarował mnie i tą miłością mogę się dzielić.
Nie zapomnijmy więc jutro o tych, których kochamy. Bo święto ma nam przypominać, a nie wystarczać!

---
a zdjęcie z głębin internetu

Najwiekszy problem człowieka (więc i mój)


Kiedy w moim życiu spotkałem się z Ewangelią (a w zasadzie Bóg w sposób dość radykalny wkroczył w moje życie ;) ) uderzyło mnie, że ofiara Jezusa na krzyżu, a także Jego zmartwychwstanie to odpowiedź na największy problem człowieka.

Jak anarchista myślałem, że ludzkość nie może być szczęśliwa, bo politycy są beee. A wszystko kręci się nie w tą stronę co trzeba z powodu pieniędzy, które zniewalają i ogłupiają człowieka.

Gdy zetknąłem się z nauczaniem Jezusa (na poważnie się w nie wsłuchałem) zobaczyłem, że problemem "tego świata" nie jest pieniądz czy polityka. Największym problemem jest grzech, który tkwi w sercu człowieka (nie tyle chodzi o serca innych, choć to prawda, ale raczej o moje serducho).
I tylko Jezus (i relacja z Nim) jest rozwiązaniem dla największego problemu człowieka.

Ta prawda tak mnie uderzyła, że nie mogłem się nadziwić dlaczego przyjaciele i znajomi też tego nie widzą.
Chciałbym, by i inni dali się przekonać Duchowi Świętemu co do grzechu, sprawiedliwości i sądu (Jana 16,8).

---
zdjęcie (jak zazwyczaj) gdzieś z internetu ;)

A gdzie ty siedzisz?


"Wyrywam się do pierwszego siedzenia, bo wiem, że kiedy moje dłonie spoczną na kierownicy będę miał POCZUCIE wpływu na sytuację. Mam rację - to tylko POCZUCIE. Moja krótka historia życia wskazuje, że nie jestem w stanie kierować w taki sposób, aby unikać i omijać cierpienia, rozczarowania, ból czy czarne myśli."

Powyższe to cytat z tekstu, który dziś polecam. Na mnie zrobił piorunujące wrażenie ;)
Odkorkowywanie Łukasza: Widok z tylnego siodełka (8)

Credo KZ, artykuł 4 cz.0.1

Z: W co wierzą zielonoświątkowcy?, Autor: Zdzisław Józefowicz

4. Wierzymy w pojednanie z Bogiem przez opamiętanie i wiarę w ewangelię, w chrzest i Wieczerzę Pańską.

Kolejny artykuł Wyznania wiary podkreśla elementy soteriologiczne, to znaczy dotyczące naszego zbawienia. Człowiek został stworzony przez Boga jako istota prawa i czysta, ale przez grzech utracił pierwotną społeczność z Bogiem. Grzech objął wszystkich ludzi, a jego konsekwencją stała się śmierć (cielesna i duchowa). Zbawienie dokonało się przez śmierć Jezusa Chrystusa, Baranka Bożego, na krzyżu i jest dostępne każdemu człowiekowi przez wiarę. Skutkiem zbawczej wiary jest usprawiedliwienie, odrodzenie, usynowienie i uświęcenie.

Z Wyznania wiary wynika, że Kościół uznaje dwa sakramenty, częściej nazywane ustanowieniami Chrystusowymi, to jest Chrzest i Wieczerzę Pańską.

Kościół Zielonoświątkowy uznaje i praktykuje chrzest wiary (w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego) przez zanurzenie (w baptysterium lub naturalnym zbiorniku wodnym). Chrzest "wyraża posłuszeństwo wierzącego wobec Słowa Pana, jego świadectwo przed Bogiem i ludźmi o przeżyciu zbawienia i odpuszczeniu grzechów oraz jego ślub dozgonnej wierności Bogu"*.

Wieczerza Pańska to widzialne Słowo, przez które Kościół głosi śmierć Jezusa Chrystusa. Jest ona sprawowana i udzielana pod dwiema postaciami: chleba i wina. Obecność Chrystusa w Wieczerzy Pańskiej jest rzeczywista, ale duchowa, nie materialna. Wieczerza Pańska nie jest składaniem Chrystusa w ofierze i nie ma w niej żadnej innej ofiary poza "ofiarą uwielbienia i dziękczynienia" (Hbr 13,15), jaką chrześcijanie nieustannie składają Bogu za Jezusa Chrystusa.

"Elementy Wieczerzy Pańskiej, chleb i wino, w taki sposób odnoszą się do Chrystusa, że można je nazywać Jego Ciałem i Krwią (1 Kor 10,16), choć w swojej istocie i naturze nie przestają być nadal rzeczywistym chlebem i winem. Spożywanie chleba i picie wina podczas Wieczerzy Pańskiej musi być połączone z wiarą, gdyż elementy te same w sobie nie mają mocy sprawczej, a stają się sądem dla tych, którzy podchodzą do tych świętych znaków bez wiary"**


Całość dostępna tu: W co wierzą zielonoświątkowcy?, Z. Józefowicz


---
* M. Kwiecień, Zielonoświątkowcy, "Jednota" 8-9/1991.
** Stanowisko Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce w sprawie Wieczerzy Pańskiej, przyjęte w dniu 18.09.2002 r., "Chrześcijanin" 3-4/2003, s. 9.

Czym się różnimy?

Wielokrotnie jako członkowie kościoła mniejszościowego w naszym kraju spotykamy się z pytaniem o różnice. Różnice w naszej wierze, kulcie, przeżywaniu świąt, etc.

W ostatnim numerze "Chrześcijanina" ukazał się także tekst dotyczący różnic (może kiedyś ukaże się dotyczący podobieństw :) ).
Poniżej zamieszczam linki do tekstów, które się ukazały w numerze:
1. Rozmowa z pastorem Edwardem Czajko, teologiem, autorem książki Nasza Wiara, o najważniejszych różnicach między zielonoświątkowcami a katolikami.
2. Kościół zielonoświątkowy a Kościół katolicki -
Co nas dzieli, co nas łączy? W co wierzymy?

Oraz link do Podobieństwa i różnice między wiarą i praktyką Kościoła Rzymskokatolickiego, a Kościoła Zielonoświątkowego na stronach Zboru we Fromborku - zestawienie w tabelce.

Oczywiście powyższe nie wyczerpuje całego tematu, ale jest doskonałym przyczynkiem do dalszej lektury i poszukiwań. Do czego gorąco zachęcam ;)

Piwniczne opowieści


W jednym z poprzednich dni spędziłem sporo czasu w piwnicy. Czas nadszedł, by dokończyć porządki. Skręciłem regał, który kiedyś służył nam w mieszkaniu. Niestety z powodu wielu przeprowadzek jego stan jednoznacznie wskazywał na przeznaczenie. Piwnica nie jest zbyt duża i zastanawiałem się jak mi się go uda skręcić. W zasadzie powinien być skręcany "na leżąco", ale pokombinowałem i udało się w pozycji pionowej :)

Zadziwiające jak wiele miejsca się robi, gdy się wszystko poukłada z głową :D

A zdjęcie przedstawia pomieszczenie w MRu (Międzyrzecki Rejon Umocniony). Chodzi o Międzyrzecz (na zachodzie kraju, a nie Międzyrzec Podlaski skąd pochodzę).
Zdjęcie "pożyczone" z: http://www.bodek.info/fotografia/bunkry/

Krótko o mądrości


Któż z nas nie chciałby być mądrym? Czasem jednak mówiąc mądrość mamy na myśli wiedzę. Może nawet wiedzę połączoną z doświadczeniem. A to już postęp ;)

Lecz prawdziwa mądrość leży zupełnie gdzie indziej.

Bojaźń Boża - mądrością, roztropnością zaś - zła unikanie. Hioba (Joba) 28,28

Chcemy być roztropni i mądrzy? Unikajmy zła i pamiętajmy, że Bóg jest Panem przed którym kiedyś staniemy.

Największy grzech w Kościele


Zastanawiając się nad słowami w tytule pewnie wypisalibyśmy całą, długa listę ;)
A ja chce zwrócić uwagę na jedną, jedyną rzecz. Na plotkę. Na posługiwanie się swoim językiem.

I polecam kazania (cykl), które są dostępne na stronach (i zostały wygłoszone) na zboru gdańskiego (z Mennonitów).
Są tam dostępne trzy kazania (czekam na czwartą część). Polecam przesłuchać i oddać się refleksji. A jak tam u mnie? Czy nie jest to mój największy grzech?

Te kazania to:
1. T. Ropiejko: Słowa mają moc
2. T. Chaciński: Plotka
3. M. Hartman: Mówienie prawdy w miłości
4. jeszcze brak

A to i link do owych kazań.

Luźne myśli związane z pewnym artykułem

Na stronach gazeta.pl znalazła się informacja o kontakcie z ludźmi "w stanie wegetatywnym". Poniżej cytat fragmentu artykułu i link do całości.
"Osoba w stanie wegetatwynym jest przytomna, ale pozbawiona świadomości. Potrafi samodzielnie oddychać, przełykać, płakać i uśmiechać się, ale wszystko to ma charakter odruchowy. Kontakt z takim człowiekiem jest bardzo trudny. Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Belgii opracowali jednak nową metodę obrazowania pracy mózgu.

- Dzięki niej można było odczytać proste myśli jednego z pacjentów - mówi członek zespołu naukowców. Doktor Adrian Owen z Instytutu Badań Medycznych w Cambridge powiedział, że pacjentowi i grupie ochotników zadawano bardzo proste pytania, na przykład "jak ma na imię Twój ojciec", i podawano propozycje odpowiedzi. Pacjent i badani zdrowi ludzie odpowiadali tylko "tak" lub "nie", a uczeni odczytywali te odpowiedzi ze stuprocentową dokładnością."
Link do artykułu.

I gdy sobie tak to czytałem pomyślałem, że tak nie wiele wiemy o tym co powoduje, że organizm ludzki funkcjonuje, żyje. Poznajemy (coraz lepiej) mechanizmy lecz w gruncie rzeczy wciąż stoimy przed nieodkrytą tajemnicą. Życie i śmierć! Jedno i drugie dookoła nas.

W kontekście artykułu zastanawia mnie skąd więc bierze się "popularność" eutanazji?
Czyż życie nasze nie należy przede wszystkim do Boga? Tylko On ma prawo decydować!
My nie dość, że niewiele wiemy to ośmielamy się wchodzić w Jego rolę. Dokąd zmierzamy z tym wszystkim?

Zbyt dużo polityki., a za mało historii!


W poniedziałkowy wieczór oglądałem film "Towarzysz generał". Potem słuchałem "dyskusji" publicystów (bezpośrednio po filmie). Wczoraj poczytałem różne wypowiedzi i... .

Cóż mam mieszane uczucia. Pomijam, że "dyskusja" bezpośrednio po filmie z merytoryczną rozmową miała niewiele wspólnego. Prowadzący nawet nie silił się na bezstronność.

Żeby było jasne, nie jestem "zwolennikiem generała", ale trzeba przyznać, że film był tendencyjnie zmontowany.
Zbyt dużo polityki., a za mało historii!

Sople

Zawsze mnie uczono, żeby nie odkładać spraw na później. I prawdą jest, że jak się coś odkłada to z reguły na "świętego nigdy".
Ale wczoraj zostały podburzone moje gorliwie pobierane nauki.

Postanowiłem zlikwidować olbrzymie sople zwisające z dachu (nad balkonem i oknami kuchennymi). Oj sporo tego było.

Dwie godziny później przyjechała ekipa, która weszła na dach i wykonała swoją robotę.

I co o tym sądzić?

Znalazłem jasną stronę. Trochę się porozciągałem :D

Come back


Po kilkudniowej przerwie wracam do przestrzeni internetu. Przez te kilka dni jedynie odbierałem pocztę (i odpisywałem w pilnych sprawach). Ograniczyłem znacznie przeglądanie serwisów informacyjnych, portali społecznościowych i blogów (może nie całkiem, ale znacznie zmniejszyłem częstotliwość).
Przyznam, ze przez chwilę było ciężko ;) , ale potem coraz lepiej. Następnym razem odpoczynek będzie dłuższy i radykalniejszy, ale nie fanatyczny :D

I czas wrócić na bloga :)