| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Nie przyklej się...

Kolejny raz przekonałem się, że klej "Kropelka" powinien trzymać się z dala ode mnie. Powinno być na nim napisane nie tylko "chronić przed dziećmi", ale jeszcze "i Darkiem" :)

Odkleił mi się magnes w etui. Żeby go nie zgubić i nie stracić nic z funkcjonalności postanowiłem go wkleić na miejsce. Miejsce, dodajmy trudno dostępne. Mały, okrągły magnesik (ok. 5 mm średnicy) ułożyłem właściwą stroną, wycisnąłem 1 (słownie: jedną) kropelkę. Magnes leżał na sztywnej podkładce, która miała służyć jako manipulator do precyzyjnego umieszczenia w otworze. Niestety leżał za głęboko, za daleko od skraju. Trzeba było przesunąć sam magnes, który oczywiście od razu się przykleił do palca wskazującego lewej dłoni. Chcąc poprawić sytuację użyłem dłoni prawej  (też palec wskazujący). I co? Oczywiście też się przykleił :)
Z trudem powstrzymałem się przed użyciem ust do oderwania magnesu. 
Sytuację opanowałem. Magnes jest na swoim miejscu, palce rozdzielone.

Nasunęła mi się pewna refleksja. 
Czasem grzech "przykleja się" do naszego życia. Oczywiście my nie chcemy grzeszyć. Szukamy wyjścia i powodujemy, że... sytuacja jeszcze się pogarsza. Jeden grzech prowadzi do następnego. Gdy sami szukamy sposobów rozwiązania pogarszamy tylko sytuację.
Dlatego w postępowaniu z grzechem jest tylko jeden prawidłowy sposób działania. Wyznanie go Jezusowi Chrystusowi, upamiętanie i odwrócenie się od grzechu bez zbędnego skupiania się na nim. 
"Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości." - 1 Jana 1:9
 Tylko przyjście do Boga i skorzystanie z Jego łaski i przelanej na Golgocie świętej krwi Jezusa, uratować nas może od "przyklejonego" do naszego życia grzechu. Tylko Jezus daje prawdziwą wolność od grzechów, ciężarów i trosk.


Tylko czy, aby na pewno chcemy się tego grzechu pozbyć? 

Grill międzyzborowy

grill by Darqha
grill, a photo by Darqha on Flickr.
Międzyrzec zaprosił Parczew, a przy okazji my się załapaliśmy na super czas. Była więc i delegacja z Mielca :D

Były świadectwa, modlitwy, uwielbianie pieśnią, ale też smaczne sałatki, ciasta i różniste smakowite "boczusie", kiełbaski i inne wynalazki.

Jesteśmy wdzięczni Bogu i przyjaciołom, że mogliśmy z Wami być. A do domu wróciliśmy przed 2:00 nad ranem :D

Wizyta w Międzyrzecu Podl. (usługa)

w Międzyrzecu Podl. by Darqha
w Międzyrzecu Podl., a photo by Darqha on Flickr.
Ten weekend obfitował w różne wydarzenia. Pojechaliśmy do mojego rodzinnego miasta. W sobotę spotkałem się z dawno niewidzianymi znajomymi z "Ekonomika". Szkoda, że było nas tak niewiele z klasy. Ale ci co nie byli niech żałują ;) (Tomek dzięki za zmobilizowanie.)
Zaś niedziela to przedpołudniowe nabożeństwo, gdzie mogłem usłużyć Bożym Słowem (jak wierzę potrzebnym na ten czas).
A po południu był grill. A, że nie wiem jak wstawić więcej niż jedno zdjęcie z flickra (na raz) do jednego postu, więc za chwilę pojawi się drugi ze zdjęciem z tegoż wydarzenia :D

Darqha's photostream on flickr

no lifekto kogo podgląda?miasto w pędziemuzykaschodywiązanka
polska wieśsłonecznikiulicamur cmentarnykatedra mariawitów w Płockukrzyż cmentarny
przedpołudniowa kawkaBaranów SandomierskiWikikawa_800x600biblioteczka1kolory
Apple Macbook Pro

W ramach przygotowań do sensownego zarządzania i ewentualnego połączenia projektów (ten blog z zapiskamiblog ze zdjęciami - darqha-eye, konta na twiterze, blipie.pl, facebooku) uruchomiłem jeszcze flickr.com :)
Teraz przyjdzie czas na logistyczne opanowanie tego wszystkiego :)

a tak na jutrzejsze święto...

Samo krzyczenie "Alleluja" to dopiero para idąca w gwizdek. Prawdziwa moc Ducha Świętego objawia się gdy służymy innym.

Pozwól usunąć sobie drzazgę

Część wczorajszego dnia spędziłem w piwnicy konstruując sobie warsztat pracy. Lubię robotę z drzewem (płytami). Jak to przy cięciu, piłowaniu i heblowaniu bywa wbiła mi się w palec drzazga. Wczoraj jej nie czułem. Przez dzisiejszy poranek coś mi w palcu przeszkadzało, a gdy usiadłem do pracy przy komputerze okazałe się, że napisanie każdego znaku powoduje nieprzyjemne podrażnienie. Obejrzałem zaczerwienione miejsce, pogrzebałem igłą i drzazgę usunąłem. Szczerze mówiąc ta "drzazga", to było istne maleństwo.
Czasem zdarza się, że nosisz w sobie drzazgę. Może emocjonalną, może jakieś zranienie czyimś małym słowem, gestem. Codzienne życie niesie wiele sytuacji w których można zostać zranionym. Ważne jednak, by jak najszybciej owe "drzazgi" usuwać. 
Pozwól Jezusowi, by wziął "igłę" Swojego Słowa i przy pomocy Ducha Świętego wyciągnął każdą drobinkę, która przeszkadza ci mieć dobre relacje z ludźmi. 
Nie pozwól, by twoje zranienie zaczęło ranić innych. 

Czy znasz swoje podstawowe obowiązki?


OBOWIĄZKI CZŁONKA ZBORU

1 Piotra 2:5:
"I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa."

Podstawowym obowiązkiem chrześcijanina wobec Zboru jest być! Być na nabożeństwie, tam gdzie coś się dzieje istotnego dla życia Zboru. Nawet jeśli nie masz jakiegoś konkretnego zajęcia w tym momencie, po prostu bądź. List do Hebrajczyków mówi, żeby nie opuszczać wspólnych zgromadzeń, jak to u nie których jest w zwyczaju. Jeśli tylko zdrowie pozwala bądź. Bo jesteś potrzebny. Co więcej przychodzisz dla swojego  dobra, dbając też o swój rozwój. Nie pozwól, by inni biegali za Tobą, ty bądź!

Kochać i szanować ludzi w Zborze. Nie plotkować, obmawiać za plecami. Nie szemrać, podburzać, ale błogosławić. Okazywać życzliwość. Czasem to prosty gest, przywitanie: witaj bracie, siostro. Nie uciekać od siebie, siadamy jak najdalej, jakby było można to w drugiej sali, albo na schodach. Być blisko także pod tym względem.

Powinniśmy być zachętą dla innych. Uśmiechnąć się do siebie. Zachęcajmy słowem i postawą. Podczas uwielbiania, kazania. Czy jesteś zachętą dla tych, którzy przyszli zniechęceni i smutni? Twoja modlitwa, twoje amen i alleluja, twoje wzniesione ręce mogą być zachęta dla drugiego. Jakiego widzi cię ktoś kto przychodzi pierwszy raz na nabożeństwo. Czy poprzez swoje zaangażowanie w nabożeństwo zachęcasz tych, którzy przychodzą z problemami, by przychodzili do Jezusa?
Czy jesteś zaangażowany w modlitwę? W śpiew, w słuchanie? Czy jest przy tym Twoje serce? Dalej czy jesteś zaangażowany w świadectwo: co siejesz? Zniechęcenie, brak wiary, czy zachęcasz do zaufania Chrystusowi i Jego Słowu.

Służba. Mamy podjąć jakiś trud, przyłożyć swoją rękę do jakiejś dziedziny życia zborowego. Ale nie tylko mamy pełnić jakąś służbę, ale co ważne mamy się w tym rozwijać. Uczyć się. Każdy wierzący ma obietnice Ducha Świętego, który wyposaża i uzdalnia nas do służby.
Jeśli czujesz, że się zatrzymujesz w swoim duchowym życiu, to spójrz na to gdzie pobiegło Twoje serce? Przy czym jest? Służba i rozwijanie się w niej, to najlepsza szkoła charakteru i najlepsza szkoła zaufania Bogu. Stajesz przed wyzwaniami różnej natury,  stajesz przed swoimi ograniczeniami i możesz widzieć jak Bóg to wszystko pokonuje. Służba i nasze podejście do niej jest testem dla naszej wiary. Czy potrafię zaufać Panu, kiedy każe coś robić? Czy potrafię czekać, gdy trzeba? Ale też tak bardzo konkretnie: czy potrafię współpracować z innymi; z tymi, którzy mi pomagają, i tymi przed którymi ja odpowiadam?

Od tego jak traktujemy Zbór i sprawy Zboru, zależy nie tylko przyszłość Zboru, ale także Twoja duchowa przyszłość. Jak myślisz, co mówisz o Zborze? Czy jesteś jego częścią i budujesz się w dom duchowy? Czy wyłączasz się poza nawias? Nie stój z boku, niech ten Zbór nie będzie jedynie dodatkiem do twojego "duchowego" życia.

Refleksja z dn. 20 05 2011

Każdego dnia jestem zaskakiwany Bożą wiernością. On trwa przy przymierzu, przy Swoim Słowie mimo, że ja tak często zawodzę.

Co jest źródłem naszej wiary?

Nie znam się na muzyce. To znaczy oczywiście wiem kiedy grają, a nawet czy mi się podoba. Może wynika z mojego muzycznego "wychowania"? W dawnym czasach słuchałem punk rocka czyli "trzy akordy - darcie mordy". Nie mam wykształcenia muzycznego, więc nie będę się wypowiadał w tematach czysto "muzycznych".

Ale powiem szczerze, że bardzo lubię hymny. Tak, tak, np. te ze Śpiewnika Pielgrzyma też. Zważywszy na wstęp nie piszę, że lubię hymny z powodu muzyki. Chodzi mi raczej o warstwę tekstową. Lubię hymny gdyż są bogate w treść. Innymi słowy ich teksty pokazują głębokie prawdy teologiczne zaczerpinięte wprost z Bożego Słowa - z kart Biblii.
Gdy słucham/ śpiewam hymny buduje się moje serce. Przeżywam głęboko Boże prawdy.

Z drugiej strony gdy słucham wiele (oczywiście nie wszystkich) dzisiejszych refrenów czy współczesnych pieśni chrześcijańskich mam nieodparte wrażenie, że nie ma w nich zbyt wiele głębokich treści. Skupiają się raczej na afirmowaniu naszych emocji wzgledem Boga.
Obym się mylił, ale mam wrażenie, że dzisiejsi muzycy mają większy wpływ na wiarę współczesnych chrześcijan niż teolodzy. Na marginesie, zobaczmy jak wiele dawnych hymnów było napisanych przez nauczycieli Słowa Bożego.
Dziś zaś zamiast wyśpiewywać Boże Słowo (psalmy, pieśni duchowe) nucimy: "trzymaj mnie za rękę, je, je, je".
A przecież tym co nas kształtuje (buduje naszą wiarę) jest Boże Słowo - "Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe" (Rzym 10;17).
Gdzie się podziały pieśni, hymny, które zamiast nakręcać nasze emocje pozwolą Bożemu Słowu nas zmieniać i prowadzić do zmartwychwstałego Jezusa?
Nie chodzi mi bynajmniej byśmy nie angażowali swoich emocji w uwielbianiu Boga pieśniami, ale główną moją troską jest na czym budujemy swoje duchowe życie?

XI. Choćbym wszystko miał 
1. Choćbym wszystko miał, lecz nie miał Pana, Czyż by warto staczać życia bój? Gdzie me serce miałoby schronienie, Gdzież by szczęścia mogło znaleźć zdrój? Choćbym wszystko miał, lecz nie miał Pana, Skąd bym siłę mógł do życia brać? Cóż mi mogą świata czcze rozkosze Za mojego Pana w zamian dać? 
2. Choćbym skarby miał i sławę świata, Choćbym wielkim wpośród ludzi był, Jednak łodzią mą by wicher miotał — Bez ratunku w nędzy wciąż bym żył. Choćbym wszystko miał, lecz nie miał Pana, Który na śmierć umiłował mnie, Któż, o któż na tym szerokim świecie Serce ukoiłby strudzone, złe? 
3. O, jak pusto byłoby na ziemi, Wszędzie nędza, ciemność, grzech i kłam. Bez Jezusa zginąłbym w otchłani, O, bez Niego byłbym wiecznie sam. Jakże mógłbym wytrwać bez Jezusa, Jaką drogę obrać z mnóstwa dróg? Kto by wiódł doliną śmierci cienia? Kto by mnie w raj wieczny przenieść mógł?


Nie musisz gustować w moim upodobaniu do hymnów. Ale zadaj sobie to ważne pytanie; czy budujesz swoją wiarę w oparciu o Pismo Święte czy tylko w oparciu o czyjeś (w tym wypadku muzyków, tekściarzy) uczucia i interpretacje zawarte w pieśniach i refrenach?


Ps. Módlmy się też o muzyków, którzy będą również teologami. 

Bądź "egoistą"

Być może zdziwił Cię tytuł mojego dzisiejszego posta. Cóż zainspirowany innym blogiem postanowiłem i ja wreszcie wrzucić tekst, który "wisiał mi w głowie"* od dłuższego czasu.

Powtórzę więc jeszcze raz tytuł: bądź "egoistą"!
Gdy otwierasz Biblię, bądź "egoistą". Nie martw się o braci i siostry, o to jak Boże Słowo powinno ich zmieniać. Bądź "egoistą" i podczas lektury myśl o sobie. Co Bóg chce by się zmieniło w twoim życiu, twoim sercu. Bóg nie mówi ci o innych, mówi ci o Tobie.
Gdy modlisz się o przebudzenie, odnowę Kościoła bądź "egoistą". Nie myśl o tym jak zmieniać innych. Bóg sobie z nimi poradzi. Módl się, by oczyszczenie, pokuta zaczęła się od ciebie.
Nawet w małżeństwie (ogólnie w relacjach z innymi również), bądź "egoistą". Nie myśl o tym jak zmienić swoją żonę/ męża, lecz myśl o sobie: jak stać się dobrym/lepszym mężem.
Nie myśl o tym co inni robią źle, myśl raczej o tym co ty możesz robić dobrze/ lepiej innym.

Bądź "egoistą" czytając także ten tekst. Nie domyślaj się co ja chciałem powiedzieć. 
Pomyśl od czego możesz zacząć na "pracę" nad Swoim życiem.

----
* w odróżnieniu od tych, które wiszą w poczekalni bloga i czekają na doszlifowanie

Wielkanoc 2011

Dwa tysiące lat temu z krzyża padło "wykonało się".
W niedzielny poranek odwalony kamień przywitał kobiety.
Od tamtego dnia każdy kto wyzna (uzna) Jezusa za Pana swego życia może żyć wieczną nadzieją.
Tak, jest łaska, jest nadzieja, jest cel.
Bóg Cię kocha do tego stopnia, że była Golgota. Do tego stopnia, że i dziś wyciąga do Ciebie Swą dłoń. Życzę Ci byś ją chwycił. Życzę Ci Jezusa.
Na każdy dzień, nie tylko od święta.

Wielki Czwartek u Darqha

Dziś (Wielki Czwartek) po przeczytaniu stosownych na ten dzień fragmentów Słowa Bożego zabrałem się za niedzielne, wielkanocne kazanie. Skończyłem przed jakąś godziną. Lubię takie dni gdy mogę całkowicie oddać się Słowu Bożemu, wsłuchując się w delikatny głos Ducha Świętego.
Teraz jestem po relaksującej kąpieli i rozmyślaniu o swoim powołaniu.
Jestem wdzięczny Bogu za łaskę, którą okazuje mi każdego dnia. Rodzą się w mojej głowie nowe myśli i jakby pragnienia. Czy od Pana, czy to tylko moje myśli? Wszystko przed nami! Podobno życie zaczyna się po czterdziestce, mam więc jeszcze chwilę na przygotowania :)

Ps. W południowej przerwie przeczytałem rewelacyjne rozważanie, które polecam. Zawsze podczas Wieczerzy Pańskiej zastanawiam się, skoro Jezus podał chleb Judaszowi czy nie powinniśmy praktykować otwartej komunii (oczywiście dla ochrzczonych).
A tu link do rozważania pastora M. Biernackiego: Stosunek do zdrajcy

Ufaj, ufaj każdego dnia...

Coraz bardziej przekonuję się, że jeśli jesteśmy w centrum Bożej woli wypełniając Jego plan to On sam działa. Nawet gdy przychodzi smutek, gdy brak mądrości i nie widać dobrego rozwiązania w zaufaniu można oczekiwać na Pana. A On sam działa.
Uczę się ufać więcej Bogu!

Ile mniej będzie stresów ;)


--------
tytuł jest parafrazą pewnego refrenu nie tylko dla dzieci

Zdradzony o świcie...

Może ktoś inny by się tego spodziewał, niestety ja byłem kompletnie nie przygotowany. Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba, jak pies kąsający nogę listonosza. Jak dzika wiewiórka, która spada z impetem na nie uzbrojoną w czapkę głowę. Jednym słowem zaskoczenie było totalne.
I ten ból. Gdy padło na moją najczulszą część ciała (chodzi o oko) zostałem wyrwany z błogiej nieświadomości. Bezpieczeństwo się skończyło.
Kto do licha odsunął roletę? Poranne promienie słońca wdarły się do mej świadomości. Sen skończony. Nie było usprawiedliwienia, musiałem wstawać. Zostałem zdradzony o świcie.

Wybaczcie, ale nie mogłem się powstrzymać.

Wszelkie podobieństwo do ludzi, sytuacji i czyichś słów całkowicie zamierzone. Bo jak to mówią, tylko śmiech może nas uratować.


===
http://darqha-eye.blogspot.com

Bóg dla człowieka czy człowiek dla Boga?

Po wczorajszym dniu kolejny raz jestem przekonany, a jest to smutna konkluzja, że człowiek w urzędach nadal traktowany jest instrumentalnie. Nie urząd, urzędnik jest dla obywatela, lecz obywatel dla aparatu państwa. Trzeba jednak przyznać, że jeśli chodzi o samą postawę pani urzędniczki, to jednak widać wyraźną zmianę. Pani była miła, kompetentna i wielce pomocna.
Pozostał jeszcze problem samych przepisów, które się mnoży. Nie cierpię stykać się z "aparatem państwowym" ;) Dzięki Bożej łasce jednak wszystko się udało.

I tak sobie wieczorem myślałem.
Czy w Kościele nadal pierwszy jest Bóg czy już człowiek ze swoimi programami naprawy świata. Jedni zajmują się ekologią (tak, tak w Kościele) inni zajęci są promowanie zdrowego życia. A ostatnio coraz częściej zamiast głowy Kościoła ważniejsze jest zadowolenie i szczęście człowieka.

Człowiek i ciągła walka o priorytety, ech...
:)

Nasza nowa wieża Babel?

Z jednej strony jestem przerażony i zasmucony z drugiej Biblia mówi, że takie rzeczy będą miały miejsce. Czym jestem przerażony i zasmucony?
Otóż patrzę i przecieram oczy ze zdumienia jak w miejsce Chrystusa wkracza człowiek. A dokładniej jego szczęście, powodzenie, rozwój, możliwości, pełnia. Jak by tego nie nazywać chodzi o nasze "ja". Miejsce należne Królowi Królów, Stwórcy chce zajmować stworzenie, które znów krzyczy do nieba: to moje, mi się należy, będę jak Bóg. I z przerażeniem patrzę jak ta tendencja zajmuje coraz to nowe miejsca w naszych ewangelikalnych środowiskach.
Chyba czas na nowo zdefiniować Solus Christus. Dziś nie chodzi już tylko o inne bóstwa czy kult świętych. Dzisiejsze wołanie tylko Chrystus musi brzmieć: człowieku zejdź z tronu!
Niech antropologia nie wypiera chrystologii. 
Nie stworzenie lecz Stwórca!

Kupię archiwalne numery "Chrześcijanina"

Niestety podczas licznych przeprowadzek zaginęły mi niektóre numery "Chrześcijanina". Części (tych starszych) nigdy nie posiadałem, dlatego w celach historyczno-archiwalno-hobbystyczno-kolekcjonerskich ;) kupię/odkupię stare (lub brakujące mi) numery "Chrześcijanina"
(miesięcznik Kościoła Zielonoświątkowego w RP,
ukazujący się od 1929 r.,
aktualne numery: http://www.ubodzywduchu.pl,
archiwum: http://www.chn.kz.pl/index.php?id=spistresci).

W pliku pdf znajduje się aktualny wykaz: 

Mój adres: dariusz.hapon@gmail.com. Dziękuję.





=========
Dziękuję braterstwu F. z Mielca za przekazanie kilku egzemplarzy do moich zbiorów.
Dziękuję Bratu Januszowi Z. (z Mielca) za bezpłatne przekazanie 15 numerów "Chrześcijanina".

Dropbox (prywata)

Dropbox to rewelacyjne rozwiązanie, które pomaga mi zsynchronizować i mieć dostęp do swoich plików na kilku urządzeniach (laptop, komórka). Umożliwia również łatwe udostępnianie plików innym. Korzystając z tego linka możesz założyć konto, a gdy zainstalujesz program na swoim (swoich) komputerze pomożesz mi powiększyć moją darmową przestrzeń [http://db.tt/iUA29K5]. Miłego użytkowania.

Która strona?

Obserwując "zachowanie" niektórych denominacji odnoszę wrażenie, że mówią swą postawą: Bóg jest po naszej stronie! Problemem jest jednak to, że Bóg nie jest po niczyjej stronie. Jedyne zasadne pytanie brzmi, czy my jesteśmy po stronie Boga?
I nie chodzi to o deklaracje.
Po owocach się poznaje. 
A do dalszej lektury i rozważań polecam: Mt 7:21-23.

Tak się tylko zastanawiam...

Tak się tylko zastanawiam. 
Jakim powodzeniem wśród wierzących cieszyłaby się konferencja pod tytułem: "ukrzyżowani z Chrystusem" (Galacjan 2:20) lub "stawajmy się mniejsi" (Jan 3:30)?
Czy frekwencja byłaby taka sama jak na konferencjach dotyczących naszego szczęścia, samorozwoju lub "obdarowania naszego i namaszczenia wielkiego"?

Może by tak spróbować zrobić konferencję na temat gorliwego prowadzenia żywota cichego (1Tesal. 4:11)? Ciekawe ilu namaszczonych mówców zgodziłoby się usługiwać, tfu, wróć: nauczać?

Tak się tylko...
zastanawiam.


Ech, to moje głośne myślenie. Znowu sobie nagrabię :D

Różowa czy twarda miłość?

#miłość #walentynki. 

Coraz więcej myślę o Miłości. Miłość coraz bardziej mnie pociąga. 
Pociąga mnie Miłość matki, która gotowa jest ryzykować swoje zdrowie i życie dla życia dziecka.
Pociąga mnie Miłość męża i ojca, który dla dobra swojej rodziny traci zdrowie. Rezygnuje ze swojego czasu odpoczynku, wstaje wcześniej, a nawet jest gotów zrezygnować ze swojego wizerunku macho.
Coraz więcej myślę i coraz bardziej mnie pociąga Miłość żołnierza, który dla ratowania ojczyzny gotów jest przelać swoją krew. 
Pociąga mnie Miłość, w imię której przyjaciel nie zważając na ryzyko ratuje swojego przyjaciela. 
Fascynuje mnie Miłość, która daje siły i motywacje, by rezygnować ze swojego ja dla dobra drugiego człowieka.

Mężczyźni (nie tylko w Kościele) zrzućmy z siebie ten różowiuchny lukier, którym chce nas przykryć współczesne rozumienie Miłości. To serduszkowate, pluszowe i rozmemłane, to nie jest Miłość. To karykatura godna jedynie telenoweli dla mentalnych dwunastolatek. To słodziutuchne oszustwo wyplujmy, zwróćmy. Dość mamienia ciepłymi słówkami, które jak różowa mgiełka nas zaduszają. 
Czym jest Miłość pokazuje nam Chrystus. 
Miłość prowadzi na krzyż. 
Na śmierć. 
Do zwycięstwa i wiecznej chwały, która należy się Wiecznemu Bogu.

Nie dajmy się zmylić. Nie dajmy się mentalnie wykastrować. Kochajmy!
Nasze żony i dzieci. Naszych braci i siostry. Kochajmy bliźniego. Kochajmy wroga i nieprzyjaciela.
Ponieśmy cenę za prawdziwą Miłość. 
Ciepłe kapcie jeszcze nie dla nas. Dopóki dech w piersiach pozwalajmy, by Boży Duch przymuszał nas do prawdziwej Miłości wypływającej z Bożego serca.

Olać "walentynki"! 
Wolę Kochać prawdziwie!

Kij czy marchewka?

O ileż więcej dobrego w życie człowieka wnosi życzliwe słowo zachęty niż groźba i ustawianie (nawet gdy robione jest w dobrej wierze).

Ot taka myśl mi przyszła do głowy.

Blog czy Fotoblog?

#foto. 
Ostatnio na tym blogu pojawiło się trochę zdjęć. 
Chyba się trochę zamotałem, bo przecież tu mają być różne zapiski. Na: http://darqha-eye.blogspot.com  jest miejsce na zdjęcia. 
Choć z drugiej strony fotki, które nie nadają się w tamto miejsce mogą pojawiać się i tu. 
A może by połączyć jakoś oba, żeby pojawiały się wpisy o dodanych nowych zdjęciach.
Tak sobie głośno myślę i kombinuje co by tu zepsuć :)

Zdjęcia i zawirowania myślowe

#foto #youschool

Dziś dwa zdjęcia. Jakoś ostatnio tyle się dzieje, że a) nie mam czasu siąść do napisania choć kilku słów b) nie bardzo mam ochotę się uzewnętrzniać. Napiszę tylko, że jest taki ciekawy fragment w Słowie Bożym, który mówi:  "Przeciwko starszemu skargi nie przyjmuj, chyba że jest ona oparta na zeznaniu dwu lub trzech świadków." (1 Tymoteusza 5:19) Jeśli ktoś wie z jakiego powodu chodzi za mną ten fragment niech go ze mną przemyśli. A jeśli nie wie, niech się nie domyśla, bo to znaczy, że z nim nie ma to nic wspólnego :)
Ufff, dość zakręcony ten post, więc teraz zdjęcia, które zostały użyte przeze mnie w konkursie. O żesz jak bardzo bym chciał wygrać :), ale jak znam życie to nici z tego :(

Nad Mielec nadciąga noc.

Reklama szkoły językowej prowadzącej zajęcia online z lektorem. Zajęcia dla małych i dużych ;)

Oczywiście obu jestem "popełniaczem" ;)

Stare dobre wartości. Gdzie one są?

Może lepiej, by było gdybyśmy jako wierzący nie rozmawiali tyle o asertywności, przebojowości i charyzmie (nie mówiąc o marketingu i reklamie w sposobach działania Kościoła), a zamiast tego zajęli się  w pokorze zwiastowaniem Ewangelii.
Zamiast zdobywać kolejną wieś, miasto, kraj (gdzie one są?) poświęcali się zdobywaniu pojedynczych serc, które będą całkowicie oddane Panu.
We współczesnym Kościele za dużo jest efekciarstwa i show. Za mało zaś w nas pokory i polegania na Bogu.
Kontynuując swoje postanowienia (nie postanawiając) chcę więc skupić się więcej na przebywaniu z Bogiem na modlitwie.

Jak w niebie, tak i na ziemi

Poziom abstrakcyjnego myślenia wśród chrześcijan rozwija się niemiłosiernie.
Potrafimy dyskutować o tym jak będzie w niebie. Doskonale wiemy jak trzeba żyć, a teologiczne problemy rozwiązujemy w oka mgnieniu.
Kiedy dyskutujemy, nawet nie zauważamy kiedy nasze myślenie, rozmowy odrywają się ku jakże wzniosłym i cudownym rzeczom.
I tylko zapominamy, że ciągle żyjemy na ziemi. Teologiczne problemy nie są tylko do akademickich rozważań i kłótni, lecz przekładają się na nasz system wierzeń. A zamiast jałowo dyskutować o niebie, mamy żyć tak, by inni poszli tam z nami.

Najbardziej znany rzeszowski pomnik zmienia miejsce

Rzeszowskiemu pomnikowi znudziło się i postanowił zmienić miejsce. Jak pomyślał, tak i zrobił.





Filmik stworzyli Studenci Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Pomnik Czynu Rewolucyjnego - najbardziej znany i charakterystyczny monument w Rzeszowie przenosi się na dziedziniec uczelni.

Nie przestawiajmy zadań

Nie jest zadaniem chrześcijanina zmienianie (ratowanie, zbawianie) całego świata i innych wokół. Zadaniem człowieka wierzącego jest poddawanie siebie pod Boże zmiany i gotowość do bycia używanym. Tylko, i aż tyle.

Ufff, zrobione. Sylwester na zdjęciach

#foto #zdjęcia

Zapraszam do galerii zborowej. Dodane zostały zdjęcia z Sylwestra. Trochę późno, ale są. Zobacz i powspominaj ;) [http://mielec.kz.pl/galeria.php]


Czy jesteś częścią?

Jak funkcjonuje jeden organizm składający się z wielu członków? Jak może funkcjonować w jedności Kościół, który składa się z tak różnych i różnie obdarowanych ludzi? (1 Kor 12)

Właśnie siedzę (opracowuję i drukuję) materiały tłumaczone przez członków Zboru w Mielcu. Ja nie mam daru do języków. Rozumieć rozumiem, coś tam wydukam. Ale w Zborze jest rodzina, która nie tylko rozumie, ale podjęła się tłumaczenia krótkiego studium. Mamy pozwolenie rozprowadzania tego w Zborze. Wiernie, co jakiś czas otrzymuję pocztą elektroniczną przetłumaczone gotowe studium.
Do moich zadań należy przygotować do druku (czcionka, akapity, drobne korekty), a następnie wydrukowanie. Taką dziś mam pracę biurową.
I tak dla dobra Zboru uzupełniając się funkcjonujemy.

Ty też jesteś istotną częścią Zboru. Uzupełniasz swoim darem, umiejętnościami cały organizm. Bez Ciebie nie jesteśmy "pełni". W Zborze/Kościele nie potrzebujemy "człowieka orkiestry". Potrzebujemy Ciebie!

Sól, świeca i miasto, a także sprawiedliwość faryzeuszy a nasza.

Wiara to nie jest coś prywatnego. Wiarę widać po owocach. Patrząc na nas powinno być widać Boga w działaniu. Nie zatrzymujmy się. Nie spoczywajmy na laurach. Jesteśmy wezwani, by ciągle świecić.

Tak jak sól ma swoje właściwości, tak i wiara. Właściwością wiary są uczynki.
Zbawieni z łaski przez wiarę. Przeznaczeni do dobrych dzieł.

Tak na szybko z dzisiejszego kazania ;) 

Fotorelacja ze śniadania

#fotorelacja 

Dawno się nie pojawiałem na blogu. Jakiś zastój twórczo-grafomański. Dziś więc fotorelacja ze śniadania. Jak widać jajeczniczka z cebulką, kawusia i obowiązkowa prasówka.


Druga kalibracja baterii w macbooku pro

#Macbook pro #bateria

Postępując zgodnie z instrukcją ze strony Apple (instrukcja w jpg) przed miesiącem zrobiłem kalibrację. Możesz o niej przeczytać tutaj. Minął miesiąc normalnego użytkowania.
Pod normalnym rozumiem, że komputer pracował na baterii do momentu alertu. Następnie był podłączany do prądu (aż do pełnego naładowania). Potem znów pracował na baterii. Raz czy dwa razy był wyłączony na noc (wyczerpała się bateria do końca, sam komputera ani razu nie wyłączałem, a jedynie usypiałem). Również raz (góra dwa) był pozostawiony przez noc na kablu.
Poniżej przedstawiam dane uzyskane przez coconutBattery.

Po lewej z 5 grudnia 2010, po prawej 7 stycznia 20011.



Jak widać po miesiącu pojemność spadła z 93% na 89%. Poniżej efekt drugiej kalibracji.

po kalibracji

Do zobaczenia (w tym temacie) za miesiąc lub dwa, bo jeszcze do końca nie zdecydowałem kiedy powtórzę "operację".

Ponowna kalibracja - zapowiedź

Od ostatniej kalibracji baterii w macbooku pro minął miesiąc. Ponownie więc bazując na tej samej instrukcji zabieram się za kalibrację. Tym razem będą jedynie dwa zrzuty z coconutBattery: przed i po ;)
Po tej operacji zrobię przerwę dwumiesięczną.

Każdy popełnia błędy

Mielec. Duża reklama na jednym z bloków przy ul. Sienkiewicza. Jeden błąd, a jaki duży ;)




Epifania - kim dla Ciebie jest Jezus?

Mędrcy, Symeon i Anna, świadkowie chrztu i uczniowie na weselu w Kanie. Oni rozpoznali w Jezusie Chrystusa. Dla nich to nie było tylko dziecko, człowiek. Nie tylko nauczyciel, autorytet moralny, lecz rozpoznali w Nim Syna Bożego.
Kim dla Ciebie jest Jezus?
Mitem? Postacią historyczną? Dobrym nauczycielem i moralistą?
On jest kimś znacznie więcej! 
Prawdziwy Bóg, który stał się prawdziwym człowiekiem jest również Zbawicielem i Panem. Chrystusem - namaszczonym. 
Czy poddałeś się pod Jego panowanie? Czy skorzystałeś z Jego ratunku (zbawienia), które Ci oferuje?

Postanawiam nie postanawiać ;)

Nie robiłem żadnych postanowień noworocznych (i wcale nie chodzi o to, że potem ciężko ich dotrzymać ;) ). Teraz sobie myślę, że chciałbym w tym roku znajdować więcej czasu na słuchanie innych kaznodziejów (kazań, wykładów). Zaczynam od jutra dzisiaj (bo post pisany jest dzień wcześniej).
Jakie strony ze zbiorami kazań polecacie?

Moje biurko, nasza wizja

Projekt graficzny i #foto: coacoa (lub vcoa). Tak dziś wygląda moje biurko w MacOsX. A wizja jest wizją Zboru.


Z cyklu luźnych myśli

Podobno sukces przywódcy mierzy się w tym ilu ma on naśladowców. A ja włożę kij w mrowisko i powiem, że sukces pastora (i każdego sługi Bożego) sprawdza się tym czy inni naśladują Chrystusa. - ja ;)


Na gorąco po sylwestrowej imprezie

Dawno nie byłem na takiej "imprezie". 
Usłyszałem najpiękniejsze kazanie i najpiękniejsze uwielbianie od lat kilku. Każde składało się z dwudziestu kilku "wyznań" i dziękowania Bogu za ubiegły rok. Doświadczyliśmy tego, że Bóg jest z nami w tych najtrudniejszych chwilach. I nic to nie ma wspólnego z "pozytywnym wyznawaniem", zaklinaniem rzeczywistości itp. To wszystko intymne doświadczenia z Panem!
W Nowy Rok zaś weszliśmy z ufnością, że Bóg dokładnie zna każdy kolejny dzień. Że nie nasze plany, ale Boże są ważne. Dlatego planując, szukając rozwiązań z odwagą możemy mówić: jeśli Pan pozwoli, jeśli Pan zechce.

Była też super (przynajmniej w moim odczuciu) zabawa. Trochę konkursów, trochę wspólnych wygłupów. Najpiękniejsze zaś, że wszyscy brali udział. Czas bez udawania, świętoszkowatych min. 
Ot po prostu, szczera radość z bycia wspólnotą należącą do Jezusa.
A przebój wieczoru? Zapewne karaoke :) 
I nie wolno zapomnieć o pysznym jedzonku!

Kto nie był niech żałuje, ale i pamięta, że już jutro o 10:00 jeśli Pan pozwoli, będziemy mogli znów przeżywać radość ze społeczności.

ps. a sparodiowanie mnie przez s. Zosię? Pierwsza klasa!
ps. 2 na razie nie ma zdjęć bo nie mam pod ręką aparatu.

Bożego wsparcia i Jego przemian na każdy dzień życzę i kończę dzisiejszego, pierwszego w nowym 2011 roku posta.