| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Między Krzną i Piszczką



Przyjaciółka przysłała nam linka do tekstu, który ukazała się w portalu gazety (w dziale turystyka). [Agnieszko dzięki]
I w ramach patriotyzmu lokalnego wrzucam link. Zachęcam do czytania i oczywiście do odwiedzin Międzyrzeca Podlaskiego.

link: Między Krzną i Piszczką


"Morskie opowieści" - kazanie



„Morskie opowieści”
Główna myśl kazania (koncept homiletyczny):
Gdy znasz Boga oprzesz się przeciwnościom
Tekst: Dzieje Apostolskie 27;1-28;10

Wstęp

Dziś kończymy tym kazaniem cykl oparty na księdze dziejów apostolskich. Oczywiście nie powiedzieliśmy wszystkiego co ta księga naucza. Ale chcieliśmy zobaczyć ogólny obraz tego czym żyli pierwsi chrześcijanie. Jakże często mówimy: że chcemy w swej wierze naśladować te pierwsze wieki chrześcijaństwa, a najlepiej ten czas nowotestamentowy. Czasem wiele pod tym sformułowaniem rozumiemy, czasem nawet zbyt wiele. A to co wyłania się z księgi dziejów, to czym powinniśmy żyć (a nie tylko tęsknić) to, to że pierwszy Kościół żył dla Chrystusa, z Chrystusem i pod Jego łaską i zgodnie z Jego nauczaniem. Dziś chcemy wziąć naukę z końcówki księgi z rozdz. 27 i części 28.
Prawdą jest, że gdy mamy do czynienia z żywiołem lub z jakąś sytuacją ekstremalną wychodzi na jaw jacy jesteśmy na prawdę. To w biedzie poznaje się kto jest przyjacielem, to w trudnych chwilach poznajemy komu warto ufać na kim polegać.
Przeczytajmy fragment Słowa Bożego, Dz.Ap. 27;1-8.
Przyszedł dziś czas na „morskie opowieści”. Historię o dzielnych ludziach morza, którzy walczą z żywiołami. Choć bliższe prawdy było by powiedzieć, którzy szanują i mają lęk przed żywiołem. Ale będzie to również opowieść o człowieku, który był pokorny nie tyle wobec morza i przeciwności, co raczej wobec Pana żywiołów.


1. Gdy znasz Boga, nie musisz znać się na wszystkim

Przeczytajmy kolejny fragment r. 27;9-15.
Wcale nie dziwne, że nie posłuchali Pawła. To oni byli odpowiedzialni za transport, to oni znali się na morzu.
Czasem mam wrażenie, że od nas chrześcijan wymaga się byśmy znali się na wszystkim. Musimy być dobrymi teologami, dobrymi nauczycielami w szkółce niedzielnej, dobrymi administratorami, dobrą ekipą remontową, itd., itd.
Powinniśmy poradzić i pomóc gdy ktoś ma kłopoty w małżeństwie, problemy wychowawcze i musimy koniecznie wiedzieć jak wyciągnąć kogoś z nałogu. Co gorsze bardzo często sami od siebie tego wymagamy.
Wymagamy tego od sług Kościoła;
Szukamy kandydata na pastora; powinien być młody lecz z doświadczeniem w kierowaniu zborem. Wygląd „reprezentacyjny”, ale niezbyt atrakcyjny, by nie kusić sióstr. Mądry z wiedzą, lecz nie teolog. Niech będzie wykształcony ale nie za bardzo. Będzie pracował zawodowo, by się utrzymać lecz oczekujemy pełnej dyspozycyjności w służbie.
W pędzie życia oczekujemy od innych, siebie, inni od nas oczekują, że na wszystkim będziemy się znali i wszystko potrafili.
Ale tak jak apostoł, nie musimy znać się na wszystkim. Nasz Bóg zna się na wszystkim i On ma odpowiedzi. My nie musimy. Czy to nie jest pocieszające?
Nie wiem co ci poradzić, jak pomóc ale Bóg wie. Mogę się modlić, by On sam odpowiedział, zaingerował, poprowadził. Czasem Bóg nam to objawi, czasem weźmie sprawy w swoje ręce. Ale możemy mieć ten komfort, że gdy znamy Boga możemy nie być ekspertami od wszystkiego. Ale jeśli Go znamy i na Nim polegamy On da na mądrość, by właściwie postąpić, dobrze poradzić.


2. Gdy znasz Boga, nie musisz wpadać w panikę

R. 27;16-38.
Zadziwiająca jest postawa Pawła, to On był głosem rozsądku, to on pocieszał, pomyślał o posiłku, by mogli nabrać otuchy. Nie tego byśmy się spodziewali po „szczurze lądowym”.
Tak często potrzebujemy pokoju. Tak wiele spraw mamy na głowie, tak wiele się od nas wymaga i oczekuje. Potrzebujemy Bożego pokoju. Jest tylko jeden sposób, by nie wpadać w panikę: być blisko Boga. Gdy znamy Boga, On niesie nam pocieszenie, które możemy zanieść innym.
Gdy czytamy ten fragment musimy zdać sobie sprawę, że marynarze walczyli o życie. To działo się znacznie dłużej niż zajęło nam to czytanie. I jakoś nie wydaje mi się, żeby Paweł stał z założonymi rękami, raczej pomagał marynarzom jak umiał i mógł.
To, że mamy Boży pokój nie oznacza, że jesteśmy bierni. Bóg wymaga od nas opanowania, ale i działania. On chce z nami współpracować. Właśnie dlatego, że daje nam swój pokój chce żebyśmy działali; spokojnie, rozważnie wypełniając Jego wolę.


3. Gdy znasz Boga, nie musisz czuć się zgubiony

R. 27;39-28;10.
Mimo wielu zagrożeń Bóg ratuje Pawła. Gdy Bóg ma dla ciebie plan to doprowadzi go do końca. Nawet gdy sztorm i bojący się o swoje życie strażnicy zagrażają. Zagrożenia mogą być realne i mogą się mnożyć, ale gdy znasz Boga i realizujesz Jego wolę możesz liczyć, że On będzie Cię prowadził.
Biblia lakonicznie stwierdza; „gdy wyszliśmy cało, dowiedzieliśmy się wtedy, że wyspa ta nazywa się Malta”.
Jakże często ludzie dziś czują się zagubieni. Nie tylko nie wiedzą w co wierzyć, komu zaufać, ale i jak postępować. Jest tak wiele możliwości, że człowiek zaczyna się gubić. Ale my wierzący, znający Boga i Jego plan objawiony w Bożym Słowie nie musimy czuć się zagubieni.
Gdziekolwiek się nie znajdziemy, w jakiejkolwiek sytuacji byśmy się nie znaleźli, Bóg nas nie opuszcza.
Sytuacja może nas przerastać, ale nie powinna nami wodzić. Sir Humprey Gilbert, kapitan okrętu, gdy przyszli do niego przerażeni groźnym sztormem marynarze, powiedział: „Nigdy na lądzie nie byłem tak blisko Boga, jak na morzu”.
To właśnie w nawałnicy i zagrożeń, w problemach możemy przybliżyć się do Boga. To właśnie w sytuacjach kryzysowych poznajemy Boga jako ratownika, jako zbawiciela! Boga w działaniu!


Zakończenie

Znać Boga to przede wszystkim należeć do Niego. Jesteśmy wykupieni drogocenną krwią Jezusa, i jesteśmy cenni w oczach Boga. Przeciwności, dalekie podróże, wyzwania które przed nami stoją mogą być wielkie i wydawać się nie do pokonania, ale z Bożą pomocą przejdziemy to wszystko. Co więcej będziemy świadkami Bożych zwycięstw.
Nie musimy znać się na wszystkim; nie musisz być psychologiem i pedagogiem, by dobrze wychować dziecko. Nie musisz umieć prowadzić poradnictwa małżeńskiego, by cieszyć się szczęśliwymi dniami ze swym współmałżonkiem. Nie musisz być biznesmenem lub bizneswoman, by rozsądnie gospodarować swoimi skromnymi finansami.
Najważniejsze, byśmy znali Boga i szukali Jego woli. Trzymając się Boga przeżyjemy rozbicie statku; gdy dopadną nas sytuacje, które przerastają, my jesteśmy zwycięzcami, bo należymy do Jezusa.
Modlitwa: dziękujmy Bogu za nadzieję, że nie jesteśmy sami w naszych trudnych chwilach zarówno jako jednostki, lecz także jako Kościół.


Kot w worku




Jakiś czas temu w Tesco na stoisku z prasą (i z książkami też) wisiały sobie takie informacje.
By oddać sprawiedliwość: już nie wiszą.
I dobrze!
Ktoś poszedł po rozum do głowy. A to nawet bardzo dobrze :D

Na marginesie: jak widać literówki wszędzie się zdarzają, także na zawieszkach i blogach (mój nie jest wyjątkiem) ;)

I przepraszam za zmyłkę, tych wszystkich, którzy przeczytali post, a chcieli zobaczyć kota :D

Rzemień i wodne rozczarowania



W niedzielę wieczorem wybraliśmy się z Małgosią do Rzemienia pod Mielcem. Chcieliśmy zobaczyć jezioro, o którym słyszeliśmy wcześniej. Niestety nasza nadzieja na miejsce gdzie z przyjemnością będziemy mogli zażywać kąpieli prysła gdy zobaczyliśmy wielkość owego "jeziora". Kałuża nie dość, że mała to oblegana przez ludzi, z zakazem kąpieli psów. Nic to trzeba poszukać innego zbiornika wodnego, bo nigdzie tak nie odpoczywamy jak nad wodą, w lesie z naszym dzielnym wodno-lądowym zwierzakiem potocznie zwanym psem. A na zdjęciu "jezioro".





Tęcza... i nadzieja rodzi się na nowo ;)



Niektórym zapewne wydaje się, że zapomniałem o blogu :)
Oooo, nic bardziej mylnego. Nie, nie zapomniałem, ale zwyczajnie zabrakło mi sił i czasu.
Ale, ale, nie znacz czytelniku ani dnia ani godziny kiedy pojawi się nowy wpis lub zdjęcie ;)
Bądź więc czujny :)
A dziś zdjęcie z wczorajszego dnia. Zdjęcie zrobione telefonem komórkowym :)



Jak się dobrze przyjrzycie to widać, że są tam dwie tęcze. Ta wyraźniejsza była przepiękna i całościowa. Tzn. widać było jej "początek i po pełnym półokręgu jej "koniec".
A generalnie zdjęcie przedstawia dworzec PKS w Mielcu. Naprawdę, nie ma czym się chwalić :D



"Najlepszą obroną... Chrystus!" - kazanie



Niniejszy skrypt kazania nie odpowiada prawie zupełnie temu co zostało powiedziane z kazalnicy. Pierwotnie miał dotyczyć tego jak uczniowie Chrystusa (patrz poprzednie dwa kazania) powinni reagować na krytykę i zarzuty ze strony ludzi nie przychylnych chrześcijaństwu.
Sytuacja, a nade wszystko, jak wierzę Duch Święty prowadził w nieco odmiennym kierunku.
Mimo tego po zastanowieniu umieszczam jednak pierwotny tekst skryptu.

Przy okazji chciałbym prosić o modlitwę. Proszę.


„Najlepszą obroną... Chrystus!”
Główna myśl kazania (koncept homiletyczny):
Skoncentrowanie na Chrystusie naszą najlepszą obroną
Tekst: Dzieje Apostolskie 24;1-26;32


Wstęp

Choć w zasadzie warto, by przed kazaniem przeczytać rozdziały 24 i 25 przeczytamy sobie tylko rozdział 26.
Gdybyśmy czytali dwa poprzednie rozdziały zobaczylibyśmy apostoła Pawła, któremu postawiono trzy zarzuty:
- podżeganie do naruszania porządku publicznego, a więc sprawy społeczne
- przywództwo sekcie, która może doprowadzić do wybuchu powstania, a więc zarzut polityczny
- naruszenie praw kapłanów, którzy byli powiązani z saduceuszami.
Rozdział 26 zaś jest odpowiedzią Pawła na stawiane mu zarzuty. A jest to dziwna odpowiedź. Przyjął dziwną linię obrony.


1. Zarzuty, które powodują, że opadają nam ręce

Apostoł Paweł znalazł się przed Agrypą i musiał po raz kolejny się bronić. By było ciekawiej zarzuty, które mu Żydzi postawili były absurdalne.
Często my jako chrześcijanie słyszymy o sobie i naszej wierze różne zmyślone i nieprawdziwe rzeczy.
Kto z nas nie słyszał, że zielonoświątkowcy nie wierzą w Marię, nie obchodzą świąt. Depczą krzyż lub różaniec. Mieszają krew fruwają pod sufitem i siedzą na żyrandolach. Można dodać: nie jedzą mięsa, nie chodzą do lekarza.
Chyba najpopularniejszy zaś jest ten, że dostajemy pieniądze. Na marginesie: powiedzie mi kto je daje, bo mi by się trochę przydało.
Zarzuty, krytyka czy ataki z którymi się spotykamy często wynikają ze strachu przed nieznanym. Jak często to co nas spotyka jest tak beznadziejnie absurdalne, że opadają ręce. A odpowiedzi, które cisną się na usta nie nadają się do powiedzenia z kazalnicy.


2. Zarzuty, które chcemy odeprzeć

To wszystko co słyszymy, czy z czym się jeszcze zetkniemy wpływa na nas. Może nas denerwować, po pewnym czasie śmieszyć. Ale w pierwszym odruchu chcemy się przed nimi bronić.
Ale jak można bronić się przed czymś co jest wymyślone? Przecież nie będziemy udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądami.
Te zarzuty bolą tym bardziej, że przecież chcemy żyć z Bogiem. Inaczej mówiąc nic złego nie robimy. Zastanawiam się czasem dlaczego ludzie nie chcą lub nie mogą zrozumieć tego co do nich mówimy.
Mówię Chrystus cię kocha, a mój rozmówca słyszy: nie wolno się upijać. Mówię Jezus za ciebie umarł na krzyżu, a odpowiedź jak pada to: religia mnie nie interesuje. Ja: posłuchaj jaka wspaniała prawda jest zapisana w Biblii – odpowiedź: jak będę stary będę chodził do Kościoła.
Czy my nadajemy na innych falach? Mówimy innym językiem?
Mówimy; posłuchaj co Bóg dla mnie zrobił, a nasz rozmówca zarzuca nam, że chcemy go gdzieś zapisać.
Kiedyś pewna siostra opowiadała mi, że ponieważ mieszka na wiosce nie ma w tygodniu kontaktu z innymi zborownikami, więc postanowiła pójść do sąsiadki, kobiety w mniej więcej jej wieku, zaproponowała, żeby się czasem pomodlić razem o dzieci, mężów. Żeby się wspierać. Tamta spojrzała na nią jak na wariatkę; „nie wciągniesz mnie do swego Kościoła”.
W takich chwilach chciałoby się tłumaczyć, wyjaśniać. Skupić na tym by nasz rozmówca spróbował choć nas zrozumieć. Ale apostoł miał inny sposób. Nie odpowiadał bezpośrednio na zarzuty, na które nie dało się racjonalnie odpowiedzieć.


3. Zarzuty, które koncentrują nas na Chrystusie

Niezależnie od tego z jakim rodzajem ataku mamy do czynienia. Niezależnie do tego czy zarzuty, które nam są stawiane są prawdziwe czy absurdalne mamy jedno rozwiązanie. Niestety nie jest to rozwiązanie prawne. To rozwiązanie nie pomoże nam uniknąć problemów. Mimo, że apostoł zastosował je, to i tak pozostał w areszcie i jako więzień został przesłany do wyższej instancji. Do Rzymu, do którego się odwołał.
I mimo, że jest to innego rodzaju rozwiązanie chcę je nam polecić. Ja jako zachętę chcę opowiedzieć prawdziwy przypadek.
Ewangelista Bronlow North przed swoim nawróceniem prowadził niemoralny tryb życia. Pewnego dnia przed rozpoczęciem kazania w kościele w Aberdeen otrzymał list. Nadawca informował, że wie o pewnym gorszącym i niecnym uczynku z przeszłości kaznodziei. Zagroził w nim, że przerwie nabożeństwo i poinformuje zebranych o tym grzechu, jeżeli North będzie głosił. Ewangelista wyszedł za kazalnicę z listem i odczytał go przed zborem. Opowiedział o grzechu, którego się dopuścił, przyznał, że oskarżenie jest prawdziwe, i oświadczył, że Chrystus odmienił jego życie i że może to uczynić z każdym z obecnych. Ujawnił swój grzech, by ukazać moc Chrystusa.
Niezależnie od tego czy zarzuty są prawdziwe czy wyssane z palca gdy koncentrujemy się na Chrystusie jesteśmy zwycięzcami. Apostoł opowiedział o tym jak Chrystus zmienił jego życie. My również możemy posługiwać się tą bronią. Możemy wskazywać na to co Bóg czyni w naszym życiu. Niezależnie od tego czy to zamknie usta naszym antagonistom, czy ich rozsierdzi jeszcze bardziej. My możemy skoncentrować się na Jezusie i jemu przynieść chwałę. Wtedy ludzie nie walczą z nami – walczą z Bogiem. I niech On będzie im miłościw.
Ale ta prawda dotyczy nie tylko sytuacji gdy mówimy innym ewangelię. Ale ma też zastosowanie w relacjach w Kościele. Możemy skupiać się na problemach, sytuacjach, których nie rozumiemy. Możemy skupiać się na ludziach i ich podejściu do tego czy tamtego. Ale tą drogą nigdzie nie dojdziemy!
Jeśli zaś będziemy skupiać się na Chrystusie okażemy się zwycięzcami.
Jak często myślimy Boże zmieć brata lub siostrę. Ale jeśli zaczniesz się skupiać na Chrystusie odniesiesz zwycięstwo w swoim życiu, bo Bóg wkroczy i zmieni Ciebie! Nie odwracaj swojego wzroku od Jezusa!


Zakończenie

Apostoł Paweł został postawiony w sytuacji, której musiał się bronić. I robił to, odwoływał się do swoich praw, próbował tłumaczyć. Ale w tym wszystkim pamiętał, że to Chrystus jest najważniejszy. Łatwo można postradać głowę gdy jest się w ogniu krzyżowych pytań i zarzutów. Łatwo jest stracić opanowanie gdy zarzuca nam się bzdury. Ale zawsze można powiedzieć; ale Chrystus i tak mnie kocha. I tak za nas umarł, i ja Go kocham. Możliwe, że to nie zakończy zarzutów, że pojawią się one ponownie, może nawet od tej samej osoby.
Jednak naszym celem nie jest walka, powiem nawet, że nie jest nawet obrona. Naszym celem jest mówienie o miłości Boga do człowieka. Naszym celem jest wskazywanie na Chrystusa. I najlepszą naszą obroną będzie gdy skoncentrujemy swój wzrok i wskażemy innym na Zbawiciela.


Prawie Chuck Noris




Zdjęcia wspomniane w poprzednim poście są już dostępne. Zapraszam do galerii.
Jak widać na załączonym obrazku upodabniam się do Chucka Norisa. Okulary mam, zadatki na brodę - są. Tylko jeszcze kapelusza porządnego brakuje ;)



Gucio i Maja




Zdjęcie nazwałem (jak w temacie posta): Gucio i Maja :D
dziś wieczorem mieliśmy spotkanie z katechumenami (kolejne). Tym razem wybraliśmy się na pizzę, gdzie rozmawialiśmy o Kościele. Gwoli prawdy ja gadałem ;)
Jak widać na załączonym obrazku, trochę się działo. Resztę zdjęć będzie można zobaczyć jutro w galerii zborowej (na http://mielec.kz.pl/galeria.php).
Jak umieszczę zdjęcia to dam znać.





...i kudłate i skrzydlate...



fot: ja ;)

fot: też ja ;)


"Niech wszystko co żyje chwali Pana! Alleluja." - Psalmów 150:6



Do celu



fot.: darqha

Chciałem napisać jakiś fajny tekst do tego zdjęcia dotyczący celu naszego życia. Ale już jestem zmęczony, więc tekstu dziś nie będzie :D



"Myślec jak uczeń" - kazanie



„Myśleć jak uczeń”
Główna myśl kazania (koncept homiletyczny):
podążanie za Jezusem zaczyna się od właściwego myślenia
Tekst: Dzieje Apostolskie 21;1 - 23;35


Wstęp

Znacie już bracia i siostry to stwierdzenie, że łaska jest za darmo, ale uczniostwo kosztuje. Ta prawda, którą nosze cały czas na sercu pozwoliła mi ustrzec się zgorzknienia, i rozgoryczenia. Pozwoliła mi patrzeć i widzieć nie tylko problemy, ale dostrzegać również rozwiązania. A nade wszystko mocno związało mnie z moim Mistrzem Jezusem, bo tylko On mógł pomóc mi płacić koszt bycia uczniem.
Wielu ludzi nie chce rozwoju, który związany jest z odpowiedzialnością. Ciągle chcielibyśmy być dziećmi, które Bóg nosi na rękach. Ale w pewnej chwili naszego życia Bóg stawia nas na nogi oczekując od nas posłuszeństwa, oczekując, że nasza miłość będzie miała praktyczny charakter.
Apostoł Paweł jest dla nas wspaniałym wzorem, Jego nauczanie jest dla nas fundamentem wiary, ale warto też patrzeć na Jego życie przez pryzmat tego jakim był uczniem. Jak On rozumiał i praktykował życie z Bogiem. Bo każdy z nas niezależnie od stażu wiary, wiedzy teologicznej i siły swej osobistej wiary (nie wspominając o pobożności) jest uczniem, i musi pozostać uczniem Chrystusa do końca życia.
Czego mogę nauczyć się od Pawła? Szczególnie z rozdziałów 21-23? Mogę nauczyć się myśleć jak uczeń!


1. Ucznia ciągnie do uczniów [21;4,7,8 i 12]

To co już na samym początku rzuca się w oczy to zapis wersetów 4,7,8.
To prawda, że jesteśmy różni, nie zawsze się ze sobą zgadzamy. Ale jesteśmy Kościołem. To, że apostoł gdy szedł w nowe miejsce lub powracał do już odwiedzanych, zawsze spotykał się z wierzącymi powinno nam na coś wskazywać.
Ucznia ciągnie do uczniów. Ale to nie tylko chodzi o to, że gdy wyjeżdżasz na urlop, to pójdziesz na niedzielne nabożeństwo do zboru. To oznacza i wskazuje, że gdy myślisz jak uczeń, to grono wierzących jest ci niezbędne do normalnego funkcjonowania. Że wśród chrześcijan czujesz się swobodnie i nie musisz obawiać się mówić o swoich poglądach, przeżyciach doświadczeniach.
Paweł wśród wierzących miał przyjaciół, miał też grono ludzi z którymi się nie zgadzał ale to nie przeszkadzało mu postrzegać Kościoła jako Ciała Chrystusa. Ciała które jest szczególne bo choć różnorodne to jednak tworzące wspólnotę.
Wierzę, że wielu z nas miało doświadczenie, że gdy spotykaliście wierzących to mimo, że za dobrze ich nie znaliście coś do nich ciągnęło. Mamy jednego Ducha, i powinniśmy się o siebie troszczyć i mieć wzajemne staranie. Nie ma samotnych elektronów w Kościele. Nawet jeśli czujesz się z różnych przyczyn samotny to wiedz, ze jesteś częścią Bożej rodziny: kościoła! I czasem wbrew naszym uczuciom ma nas ciągnąć do ludzi wierzących. To jest jeden z pierwszych testów czy ktoś jest zdrowo duchowy: jego myślenie o kościele i jego postępowanie względem lokalnego zboru.


2. Uczeń podlega autorytetom [21;18,19-26]

Czytając pobieżnie Biblię możemy pominąć to, że nawet Paweł mimo, iż wybrany przez Boga, namaszczony i obdarowany podporządkowany był autorytetowi starszych Kościoła.
W dobie dzisiejszej wolności, braku autorytetów i stanowienia o sobie, może to dziwić. Ale mimo, iż Paweł miał charyzmę i trudny charakter potrafił się podporządkować.
Uczeń podlega autorytetom, jest w stanie zrobić coś o co się go prosi. Dlaczego apostoł dał się namówić na tą „ceremonię” zakończenia ślubów. Przecież on sam nauczał, że nie trzeba przestrzegać zakonu, ale posłuszny starszym robi coś co mogło wpłynąć pozytywnie na wizerunek Kościoła.
To co nam pokazuje postawa Pawła to, to, że pomimo, iż sam był przywódcą szanował zdanie i powołanie innych. Zbyt dużo dziś mamy samozwańczych charyzmatycznych przywódców. Potrzebujemy uczniów Chrystusa, którym nie obca jest pokora i podporządkowanie autorytetom.
Gdy sami jesteśmy pod czyimś autorytetem możemy liczyć że inni obdarzą nas zaufaniem.


3. Uczeń skupia się na najważniejszym [22;1-21]

Aż do wersetu 21 rozdział 22 to słowa Pawła, który składa świadectwo swego nawrócenia. Gdy w wyniku rozruchów apostoł zostaje uwieziony nie traci głowy. Co ciekawe sprytnie zaczyna swoją apologetykę (mowę obronną). Mówi językiem tłumu (po hebrajsku), opowiada o sobie; że jest żydem, uczniem Gamaliela, którego znali. Buduje pomost, który łączy go ze słuchaczami, by móc powiedzieć to co najistotniejsze, powiedzieć o Chrystusie. Dopiero gdy mówi o swym powołaniu, by zwiastować poganom zamieszki wybuchają ponownie.
Uczeń to ktoś kto skupia się na najważniejszym. Na świadczeniu o swym Mistrzu. Można to robić na wiele sposobów; poprzez swoje życie i postępowanie, ale także poprzez swoje słowa.
Jak często mówimy o Bogu, ale wydaje nam się, że ludzie nie rozumieją nas. Odpowiedzią na to może być, to, że nie mówimy w ich języku. Używamy słów i terminów, które są im obce. Sami uciekając od terminów, które maja dla nas negatywne zabarwienie. Zacznijmy wykorzystywać to, ze znamy kulturę i nasze środowiska. Nie jesteśmy z kosmosu. Mamy te same problemy z pracą, ze złym szefem, tak samo brakuje nam pieniędzy jak i innym. To co nas wyróżnia to Chrystus w nas.
Nie skupiajmy się na tym jak bardzo błądzą, albo źle robią. Skupmy się na istocie ewangelii - na Jezusie.
Ale nie chodzi tyko o ewangelizację. Chodzi o coś znacznie więcej: nasze życie. Co jest w centrum naszego życia? Ma tam stać Chrystus. Wszystko co robię, czego nie robię. On ma stać w centrum!


4. Uczeń chce robić to co mu powierzono [21;13-14]

Ale nade wszystko uczeń gotów jest znosić wszystko byle by tylko czynić to do czego powołał Go Bóg.
Uczeń to ktoś kto zapatrzony jest w Boga, a nie w przeciwności. Nawet gdy inni zdroworozsądkowo tłumaczą, nawet gdy prorocy mówią prawdę uczeń idzie tam gdzie szedł jego mistrz. Idzie pełnić wolę Boga.
Apostoł był gotowy iść nawet gdyby miał przypłacić to życiem. Inni musieli się z tym zgodzić i zobaczyli w tym Bożą wolę.
Hiszpański żołnierz w czasie wojny domowej powiedział, że „wolałby umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach”. Taką postawę miał Paweł.
Jego stanowczość, zdecydowana postawa powinna być nam zachęta i przykładem.
Uczeń to ten kto zdecydował iść naprzód nie bacząc na to co może go spotkać po drodze. A wszystko to ze względu na Mistrza i Zbawcę – Jezusa.
Proroctwo może być objawieniem przyszłości, ale nie jest wyznacznikiem naszego życia. Naszym życiem kieruje Jezus poprzez swoje Słowo objawione i zapisane w Piśmie Świętym!


Zakończenie

Nikt z nas zapewne nie jest doskonałym uczniem. Szczerze mówiąc wątpię nawet czy istnieje coś takiego jak „uczeń doskonały”, bo przecież proces uczniostwa zawiera w sobie tą prawdę, że musimy się rozwijać i iść do przodu. Że czasem zdarzy nam sie upadek, który może posłużyć naszemu rozwojowi.
Ale chciałbym zwrócić naszą uwagę na to, by nasze myślenie było myśleniem ucznia. Proces zmian naszego życia rozpoczyna się od naszego nastawienia i naszych pragnień. Od tego jak myślimy.
Czy chcesz być świadomym uczniem Chrystusa? Czy chcemy płacić koszt. Nie za zbawienie – ono jest z łaski, Ale płacić koszt chodzenia za Jezusem?
Jeśli nie chcę ponosić kosztów, trudności to czy jestem jeszcze Chrystusowy? Czy jeszcze do Niego należę, czy już tylko pozostała ustna deklaracja?
Ja chcę ponosić dalej koszt, chce wybierać to co najważniejsze, chcę trwać w społeczności z braćmi i siostrami, chce być pod autorytetem. Chcę mieć odwagę, by świadczyć o tym co najważniejsze, lecz nade wszystko chcę realizować powierzone mi zadanie.



Ufność zamiast ucieczki



fot: darqha

Gdy zaczynają się piętrzyć problemy, najchętniej wsiadłbym do łodzi i odpłynął. Najlepiej nie zawijając do żadnego portu, bo i tam mógłbym natknąć się na kolejne, nowe problemy.
Może więc najlepiej byłoby po prostu płynąć?
Tak bez celu?
Do zmęczenia rąk? Zaśnięcia?
Po horyzontu kres ;)

Ale, ale po co zaraz uciekać wszak:

"Bóg skałą moją, jemu ufam, Tarczą moją, rogiem zbawienia mojego, schronieniem moim i ucieczką moją, Wybawicielem moim, który mnie od przemocy wybawia." 2 Samuela 22,3

i podobnie w Psalmie 46,2:
"Bóg jest ucieczką i siłą naszą, Pomocą w utrapieniach najpewniejszą."

Tak więc zamiast uciekać, zaufam Bogu! W sprawach mieszkaniowych i zabezpieczenia. Także w sprawach lokalowych Zboru. Do Boga się uciekam, bo od Niego nadejdzie mi pomoc!


Zobacz także:

Psalmów 59:17:
17Ale ja opiewać będę moc twoją, Rano weselić się będę z łaski twojej, Boś Ty był twierdzą moją I ucieczką w czasie mej niedoli.

Psalmów 62:9:
9Ufaj mu, narodzie, w każdym czasie, Wylewajcie przed nim serca wasze: Bóg jest ucieczką naszą!

Psalmów 71:7:
7Byłem jak dziwoląg dla wielu, Lecz tyś pewną ucieczką moją.

Psalmów 91:9:
9Dlatego, że Pan jest ucieczką twoją, Najwyższego zaś uczyniłeś ostoją swoją,

Izajasza 25:4:
4Gdyż byłeś schronieniem słabemu, schronieniem ubogiemu w jego niedoli, ucieczką przed powodzią, cieniem przed upałem. A wszak poryw gniewu tyranów jest jak ulewa w zimie.

Joela 3:21:
21Pan zagrzmi z Syjonu i wyda swój donośny głos z Jeruzalemu, tak że zadrżą niebiosa i ziemia. Lecz dla swojego ludu Pan jest ucieczką i twierdzą dla synów Izraela.


----
zdjęcie zrobione w Nowych Rumunkach


"Modlitwa" - pomnik w Międzyrzecu



Pisałem już o nowym pomniku w Międzyrzecu Podlaskim [tutaj]. Otóż to co było zapowiedzią staje się faktem. Niestety nie mogę w chwili obecnej wybrać się do M-ca (ani na odsłonięcie, ani na wycieczkę). Zdjęcie, które prezentuję nie jest mojego autorstwa. Zrobione jeszcze przed niedzielą (17 maja), a więc przed odsłonięciem.

zaproszenie


fot: T. Kryński




Przedpołudniowa kawka



I żeby nie było, że dziś tak bez zdjęć dzień minie.
O nie. Co to, to nie! Zdjęcia będą. A w zasadzie na razie jedno.
Moja przedpołudniowa kawka z lodem.
W "tajemnicy" zdradzę, że najlepiej mi się czyta Biblię gdy nikogo nie ma w domu, pies jest po spacerze, nic nade mną nie wisi (w sensie pilnych spraw), a ja mogę siedzieć przy kawce.

Przyjemnej (i pełnej wyzwań) lektury Pisma Świętego życzę.


Z dzisiejszej lektury... (Psalm 46)

Każdy dzień to nowe wyzwania przed, którymi stajemy. Bierzemy odpowiedzialność za współmałożnka, dzieci. Współistniejemy z innymi i wpływamy poprzez swoje postawy, słowa. Także w Kościele niesiemy współodpowiedzialność za siebie, która powinna wyrażać się wzajemną troską.
Dokładając do tego walkę o codzienną egzystencję (a to znów jakiś rachunek przyszedł), zagrożenie utraty pracy, a także obawy o zdrowie musimy jasno powiedzieć: życie to przygoda.
Oczywiście książki przygodowe czyta się z przyjemnością (ktoś pamięta serie Tomek w...?) gdy siedzi się w wygodnym fotelu. Gdy jest ciepło, miło i sucho z przyjemnością "przeżywa się" przygody książkowych bohaterów, bo to oni mokną, gubią się.
A jednak nasze życie to przygoda, której trudy musimy znosić.
W tym przeżywaniu swojej "przygody" pomocą mi jest Bóg. To, że jest przy mnie napawa mnie nadzieją. Ufnością, że On potężny, Wszechmogący i Wszystkowiedzący pochyla się nade mną i moimi sprawami, by być blisko. By dać się poznawać.
Dlatego z ufnością mogę wchodzić w kolejny dzień, bo Bóg jest moim grodem warownym.


Psalm 46 (w przekładzie ekumenicznym)

1 przewodnikowi chóru. Synów Koracha.
Na melodię "Alamot". Pieśń.

2 Bóg jest naszą ucieczką i mocą,
niezawodną pomocą w utrapieniach.
3 Dlatego się nie zlękniemy,
choćby zatrzęsła się ziemia
i góry zapadły w głąb morza.
4 Choćby huczały i pieniły się się jego wody,
choćby zadrżały góry pod jego naporem.
5 Rzeka i jej odnogi radują miasto Boże
i świątynię Najwyższego.
6 Bóg jest wewnątrz niego, więc się nie zachwieje,
Bóg mu pomaga, gdy nadchodzi poranek.
7 Wzburzyły się narody, zachwiały się królestwa.
Zagrzmiał swoim głosem i zadrżała ziemia.
8 PAN Zastępów jest z nami,
Bóg Jakuba jest naszym warownym grodem.
9 Chodźcie, zobaczcie dzieła PANA,
który dokonał zdumiewających rzeczy na ziemi!
10 On kładzie kres wojnom az po krańce ziemi,
łamie łuki i kruszy włócznie,
w ogniu pali rydwany.
11 Zatrzymajcie się i dowiedzcie, że Ja jestem Bogiem
wywyższonym wśród narodów, wywyższonym na ziemi!
12 PAN Zastępów jest z nami,
Bóg Jakuba jest naszym warownym grodem.


Zatrzymajmy się dzisiaj, niekoniecznie zostawiając wszystko. Raczej pozwólmy Bogu działać, by mógł się nam objawić jako nasz PAN, który jest wywyższony na ziemi. Niech dzisiejszy dzień przybliży nas w poznanie naszego Pana, bo to jest dopiero prawdziwa (i pełna ekscytacji) przygoda.

Jeszcze z urlopu...


Wraz z Gosią lubimy spacery. Najlepiej odpoczywamy gdzieś w lesie (lub szerzej gdzieś na łonie natury). Małgoś żartuje, że ja odpoczywam wszędzie tam gdzie nie ma za dużo ludzi. Rzeczywiście lubię tez samotne spacery pustymi ulicami miast, samotne obiekty. Marzy mi się fotografowanie opuszczonych budynków (zwłaszcza kościołów), takich jakie można znaleźć w serwisie: http://www.opuszczone.com.

Dziś zdjęcie ze spaceru (i tu podziękowania dla Gosi, bo ja chciałem wracać, ale dałem się jej skusić na kontynuację, dzięki czemu i zdjęć więcej i rozmów ważnych).



Obiekt: kaplica św. Rocha
Miejsce: rezerwat przyrody św. Rocha pod Krasnobrodem
Czas: 30 kwietnia 2009 r.




W swoim żywiole...




Najczęściej fotografowany przeze mnie "obiekt".
Nasza psina w swoim żywiole.
Miejsce: Nowe Rumunki k. Łącka, pod Płockiem.

I wychodzi na to, że całą trójką lubimy wodę :)

"Jak czynić uczniami?" - kazanie



„Jak czynić uczniami?”
Główna myśl kazania (koncept homiletyczny):
włóżmy wysiłek w nasze uczenie się Boga
Tekst: Dzieje Apostolskie 18;18 - 19;20


Wstęp

Każda budowa wymaga podjęcia wysiłku. Budowanie, zdawałoby się prostego ogrodzenia, to koszt zarówno finansowy jak i poświęcanie czasu. To korzystanie z umiejętności, które Bóg w człowieka włożył. Budowanie to trud, który trzeba sobie zadać, by zobaczyć efekt. To samo dotyczy wychowania dzieci, relacji małżeńskich, rodziny. Inne są tylko materiały z jakich budujemy. Trzeba wkładać wysiłek żeby zdobyć wykształcenie i zawód. To samo tyczy się budowania wierzących, budowania Kościoła.
Co więcej, wiele rzeczy wymaga ciągłej troski. Nie wystarczy zbudować dom, trzeba go doglądać, bo to tynk odpadnie, farba zejdzie, dach zacznie przeciekać. Małżeństwo również wymaga ciągłego doglądania. Niestety ślub to nie koniec, ale początek, dopiero rozpoczyna się praca. Także chrzest (drodzy katechumeni, ale także Ci po chrzcie) nie jest końcem, po którym spoczywamy na laurach, ale jest początkiem naszego uczniostwa – budowania naszego duchowego życia..
Jakoś tak jest, że rzeczy, sprawy, które są pozostawione same sobie mają tendencje do samo destrukcji. Dom w którym się nie mieszka, po pewnym czasie straszy wybitymi oknami. Relacje o które się nie dba straszą pustymi zwrotami i nic nie znaczącymi gestami. Nawet ogień, jeśli się do niego nie dokłada wygaśnie.
Prawo fizyczne mówi, że jest tracona energia, która ulega rozproszeniu. Jakże często nasze chrześcijaństwo wygląda jak wypalone ognisko, zaczyna straszyć zawaleniem, jak te budynki. Albo czujemy, że cała energia i entuzjazm gdzieś od nas odeszły?
Pan Jezus mówił o przykładaniu ręki do pługa, w Dziejach Apostolskich widzimy jak realizowane to było na początku..


1. by wzrosnąć musimy być posłuszni [18;18-23]

Czytanie 18;18-23.

Musimy zdawać sobie sprawę z tego jak bardzo jest nasza wiedza ograniczona. Nie wiemy czemu apostoł uczynił ślub i dlaczego zachował się tak, jak zachowywali się pobożni żydzi, gdy chcieli Bogu za coś podziękować.
Ta trzecia wyprawa misyjna rozpoczyna się od posłuszeństwa. Mimo dobrych rokowań, mimo sprzyjających okoliczności, Paweł nie pozostał tam gdzie go widzieli inni. Poszedł tam gdzie go widział sam Bóg.
Nie można posunąć się dalej jeśli nie chce się być posłusznym. Nie można robić następnego kroku jeśli ciągle potrzebujemy podstaw.
Może zastanawiasz się czemu twoje życie duchowe stoi w miejscu? Bo może mamy do odrobienia lekcję najważniejszą – lekcję posłuszeństwa.
W firmach amerykańskich często tak jest, że syn właściciela zanim zacznie zarządzać ludźmi i majątkiem rozpoczyna od najniższego szczebla, by przejść przez wszystkie stanowiska.
W chrześcijaństwie, nie można pójść dalej jeśli nie zaliczy się tej najważniejszej lekcji; posłuszeństwa. Posłuszeństwa Bogu, które realizuje się na wielu płaszczyznach w naszym życiu. Także zborowym. Ale nade wszystko posłuszeństwa Pismu Świętemu.


2. by wzrosnąć nie możemy się zatrzymać [18;24-19;7]

Opowiedzieć bez czytania; Apollos nauczany przez Akwile i Pryscyllę, oraz uczniowie Jana Chrzciciela ochrzczeni przez Pawła w imię Jezusa i ochrzczeni Duchem Świętym.
Po pewnym czasie życia chrześcijańskiego wydaje się nam, ze osiągnęliśmy już wszystko. Że doszliśmy do kresu. Kazania – zdaje się, że wszystko już słyszeliśmy, otwieramy Biblię i napotykamy na dobrze znane nam historie. Uwielbianie i nabożeństwo nie ma prawa już nas zaskoczyć. Co więcej, gdy pastor wychodzi na kazalnicę, wiemy dobrze co powie i że znów będzie nas zachęcał do tego i owego. Czasem wydaje się nam, iż nie możliwe jest, by móc pójść dalej. Chrześcijaństwo staje nam się dobre znajome i przewidywalne.
Jeśli tak jest, i masz czasem takie odczucie, to dzisiejszy fragment pokazuje, że nic bardziej mylnego. Nie możemy się zatrzymywać na tym co już mamy, co już osiągnęliśmy. Jeśli jesteś w takim miejscu, to znaczy, że wystarczy zrobić jeden właściwy krok, by znaleźć się w nowym miejscu. By przekroczyć granicę i odnaleźć nowe spojrzenie, nowe horyzonty, nowe doświadczenie Boga. Nie dajmy się zwieść, Bóg to nie jest ktoś kogo można poznać, po kilku latach należenia do Niego. On jest istotą niezbadana i życia nam nie starczy, żeby go poznawać. Tylko nie wolno nam się poddawać i stać w miejscu.
Nie chodzi bynajmniej o jakieś nowinki. O nowe nauki, ale o głębsze poznawanie Boga i życie w pełni pod Bożą łaską. Chodzi o pełnie wiary, zaufania. Chodzi wreszcie o stosowanie tego co znamy w życiu na różnych szczeblach.


3. by wzrosnąć musimy się opowiedzieć [19;8-10]

Przeczytać: 19;8-10.

Podobno wszyscy mężczyźni to duże dzieci. Nie chcemy czasem dorastać, bo wiąże się to z odpowiedzialnością i ponoszeniem konsekwencji za swoje czyny.
Przychodzi taki moment w życiu wierzącego, wierzę, że to Bóg stawia nas w takich sytuacjach, gdy musimy jasno się opowiedzieć czy chcemy iść za Nim dalej. Niektórzy chcą ciągle iść i utykać na obie strony; trochę Bożego błogosławieństwa i z drugiej strony to co ma do zaoferowania świat.
Ale nie można oczekiwać, że taka postawa pozwoli nam wzrastać. Apostoł odłączył tych, którzy byli zdecydowani, którzy mieli taką wolę i pragnienie i im zaczął poświęcać czas.
Choćby nie wiem jak okrutnie to brzmiało; czasem trzeba „zostawić” tych, którzy ciągle kombinują, a poświęcić swój cenny czas tym, którzy chcą wzrastać.
A to oznacza, że choć Bóg nie przekreśla ludzi, to zawsze lepiej być tym, który się opowiedział.
By się rozwijać, trzeba spalić za sobą mosty.,


4. by wzrosnąć musimy pozwolić Bogu działać [19,11-20]

Palenie mostów to upamiętanie, palenie mostów to gotowość, by zostawić za sobą to co było dobre i złe, i zrobić krok do przodu. To wreszcie pozwolenie, by Bóg zaczął czynić swoje rzeczy.
Czytanie fragmentu; 19;11-20.
Ci, którzy chcą być uczniami, mogą liczyć na to, że Bóg będzie potwierdzał ich życie cudami. Lecz ci, którzy „chcą, ale nie do końca”, mogą się sromotnie zawieść; jak ci, którzy chcieli mocy imienia Jezus, lecz zostali pobici przez złego ducha.
Tak, możesz liczyć na Boga, ale czy opowiedziałeś się za nim? Tak, możesz modlić się o błogosławieństwo, uzdrowienie, pracę, ale czy chcesz Mu się podporządkować? Nie to, nie jest transakcja wiązana, ale uważne studium tego fragmentu pokazuje, że Bóg „honoruje” decyzje tych, którzy jako uczniowie pozwalają Mu działać w swoim życiu!


Zakończenie

Nie zostawiajmy budowli swego życia samej sobie. Jeśli chcemy w swoim życiu rozwoju, a nie stagnacji musimy podjąć trud i wysiłek. Nasze chrześcijaństwo, poznawanie Boga i rozwój muszą być świadoma decyzją, za którą stoją konkretne czyny i działania.
To oznacza, że nikomu nie uda się uczynić z ciebie dojrzałego chrześcijanina wbrew tobie samemu. Więcej, nikomu z nas nie uda się „na siłę” z nikogo zrobić chrześcijanina. Jako pastor mogę jedynie zachęcać, motywować i być przykładem, ale to od każdego indywidualnie zależy czy pójdziemy razem w stronę rozwoju!
Może się dziwisz jak ktoś mógłby porzucić to co przeżył i doświadczył? Najprostsza i często (choć nie zawsze) fałszywa odpowiedź to, ta, że miał mało wiary, albo się tak naprawdę nie opamiętał. Może być i tak, ale istnieje możliwość, że doszedł do tego momentu w którym musiał się opowiedzieć i zdecydować na uczniostwo. Na ponoszenie kosztów i trudów budowania. Że musiał się oddzielić od tego co oferuje świat.
Na jakim etapie jesteś bracie, siostro?
Przyłożyłeś rękę do pługa, ale nie możesz się zatrzymać. Nie możesz stanąć bo to będzie oznaczało powolne umieranie. Czy chcesz się ze mną modlić, by opowiedzieć się po stronie tych, którzy są gotowi być uczniami?



Schody do...



Oczywiście czas odpoczynku się skończył. Powróciliśmy do domu w piątek (wieczorem) sobota to już trochę zajęć. Dobrze jest wrócić do domu, zwłaszacz, ze wyjazd należał do tych udanych. Szczególnie pobyt w Krasnobrodzie dał nam możliwość wypoczynku, oderwania się od codzienności. Dobre inspirujące wykłady przekazane z pasją. I można by powiedzieć nic nowego, stare dobre prawdy, ale dla mnie (w mojej sytuacji) bardzo potrzebne. Obym teraz tylko umiał pracować nad tym, by się za bardzo wszystkim nie przejmować ;)
Podczas wyjazdu sporo fociłem. Niestety jakość zdjęć pozostawia wiele do życzenia. Pocieszam się, że ciągle się uczę, więc z tych źle zrobionych też mogę wyciągnąć jakąś lekcję ;)

A dziś na blogu "temat przewodni" urlopowego focenia: schody.

Kapliczka św. Rocha (w rezerwacie tej samej nazwy) pod Krasnobrodem.


To samo miejsce. Schody prowadziły na lewo i prawo od kapliczki.
Niestety nie mogliśmy nimi się wspiąć, bo był zakaz wchodzenia z psami :(



A to już Płock. Jedno z wejść na skarpę. Nasz codzienny spacer z psami.


Jak wyżej, tyle, że to już na skarpie.


Ta sama skarpa, te same schody co na zdjęciu pierwszym z Płocka. Tylko inne ujecie.


Zdaniem mojej żony, schody najfajniejsze (a ja się z nią zgadzam).
Miejsce: Nowe Rumunki koło Łącka.
W lesie.


A które schody Wam podobają się najbardziej? Schody donikąd, czy schody do nieba? ;)


Odpoczywam



Odpoczywam. Intensywnie odpoczywam. Intensywnie w znaczeniu odpoczywania na całość, a nie odpoczywania czynnego. Pogoda się popsuła wiec na rolki nie poszlismy, ale za to mogę robić to co najbardziej lubię. Czytam. Odpoczywam czytając. Dorwałem z księgozbioru teściów książkę "Xenna moja miłośc" Łukasza Gołebiewskiego. Kto zechce ten znajdzie info (recenzje albo i samą książkę), więc nie będę opisywał szczegółowo o czym traktuje (wystarczy spojrzeć na tytuł ;) )
Dość powiedzieć, że lektura pokazała mi z jak wielu rzeczy Bóg mnie wyrwał i jak przed wieloma mnie ochronił. Jasne, że nie zostałbym pisarzem (a już na pewno nie bogatym pisarzem), nie miałbym tylu erotycznych przygód i nie piłbym takich markowych trunków.
Chodzi mi raczej o klimat: punk-rock, ucieczka od odpowiedzialności, mamienie się ułudą i przegapienie prawdziwej miłości. To wszystko i znacznie więcej czekałoby na mnie gdyby nie ingerencja Boga w moje życie. Naprawdę warto Mu zaufać i dla Niego żyć!

Odpoczywam więc sobie i szykuję się do powrotu do Mielca. Stęskniliśmy się z Małgosią za ludźmi w Kościele. Tylko ciekawe czy wojewoda podkarpacki nie zamknie wjazdu do województwa ze względu na (słownie) jeden przypadek A/H1N1 (tak zwana świńska grypa). Dziś zwołał posiedzenie ze sztabem kryzysowym ;)

W jakim ciekawym miejscu przyszło mi żyć. Cała Polska mówi dziś o Mielcu :)


A na zdjęciu (nie, to nie jest Czarna po liftingu) Zuzia. Pies moich teściów. Też suka, też o czarnej sierści i też kundelek. Pożycie psów przebiega pod znakiem akceptacji i ostrożnego szacunku. czyli gra muzyka, a my odpoczywamy. Czego i Wam życzę. Byśmy razem nabrali nowych sił to realizowania Bożych planów. Tak, by Jemu płynęła chwała na wieki wieków. Amen.



Jest dobrze - ku zachęcie



„Jest dobrze”

Ludzie w zborach często oczekują od nas, że będziemy umieli i znali się na wielu rzeczach. A może i sami od siebie wiele oczekujemy?
Chcemy być i często musimy być teologami, nauczycielami, kaznodziejami, administratorami, nauczycielami szkółek, nasze żony zaś księgowymi, nauczycielkami, muzykami. Trzeba się też znać na remontach, budownictwie i prawie finansowym. Oczywiście powinniśmy być też dyspozycyjni.

Ciągłe oczekiwania ze strony innych i to, że nie jesteśmy w stanie im sprostać prowadzi do frustracji i przemęczenia.
W 27 rozdz. Dziejów Apostolskich jest zapis wydarzeń, które uczą, że jest sposób, by nie być sfrustrowanym.

Czytanie całego rozdziału 27 ze szczególnym uwzględnieniem (podkreśleniem): Dz.Ap. 27,9-14.

Sztorm doprowadził do tego, że ludzie ledwie uszli z życiem. Wilki morskie - załoga wpadła w panikę. Zaczęli pozbywać się ładunku, osprzętu. I tylko ap. Paweł – szczur lądowy niósł nadzieję, otuchę i uspokajał ich.
Kogo my byśmy słuchali w takiej sytuacji? Sternika, armatora – fachowców czy więźnia, który nie zna się na żeglarstwie?

Ta historia pokazuje, że nie musimy znać się na wszystkim (zarówno w służbie jak i naszym życiu). Oczywiście należy się uczyć i rozwijać, ale żeby wychować dzieci nie trzeba mieć wykształcenia pedagogicznego. Żeby cieszyć się szczęśliwym małżeństwem nie trzeba znać wszystkich podręczników z cyklu „siedem kroków...”. Żeby być efektywnymi w służbie nie musimy znać się na wszystkim. Tak jak Paweł nie znał się na żegludze, ale znał Boga my po pierwsze i najważniejsze musimy znać Boga i Jego wolę. Trzymając się Pana przeżyjemy rozbicie się statku. Bo On jest większy niż my i kłopoty, które mamy.


Nie musimy być sfrustrowani i zmęczeni oczekiwaniami. On ma moc nas poprowadzić mimo naszej niedoskonałości. I to jest powód, by Boga chwalić, dziękować Mu i z ufnością patrzeć do przodu.
Jeśli patrzysz na okoliczności możesz być sfrustrowany. Lecz jeśli patrzymy na Boga możemy powiedzieć, że jest dobrze!

---
na porannej społeczności (ku zachęcie do uwielbiania Pana) w Krasnobrodzie (30 iv 2009) takie mniej więcej coś popełniłem (a tu macie tego tylko skrypt)


Owoc (kwiat) spaceru




Gdzieś w Krasnobrodzie na spacerze z żoną i psem, cyknięte (bez aparatu nigdzie się nie ruszałem :) ). Z tego co pamiętam to wleźliśmy na jakieś wzniesienie, a tam za linią drzew była łączka. A na tej łączce krzaczki, które sfociłem. Dalej była kolejna linia drzew tak gęsta, ze nie dało się jej przekroczyć. A szkoda bo chciałem wejść wyżej. A tu nici.




Słowem wyjaśnienia

Wybaczcie moje ostatnie milczenie na blogu. Wyjechałem do Krasnobrodu. Niestety nie miałem dostępu do internetu, a nawet jeśli bym miał to nie było by czasu na najmniejszą notkę. Dziś dotarliśmy do Garwolina.
Jesteśmy (z żoną) bardzo zadowoleni z pobytu w Krasnobrodzie. Ale też jesteśmy zmęczeni podróżą. Jutro jedziemy dalej. Do Płocka. Jak znajdę się na miejscu postaram się wrzucić jakąś notkę, a może nawet jakąś fotkę ;)