Kazanie z dn. 11 października 2009, Mielec:
Z perspektywy kolan.
Dzieje Apostolskie 4;23-31
Wstęp.Czasem mówi się, że „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Dlatego dziś chcę poruszyć pewną ważną sprawę. Bo jeśli nasz „punkt siedzenia” będzie właściwy to i właściwe będzie nasze patrzenie. Jaka więc „pozycja” jest najodpowiedniejsza dla chrześcijan? Myślę, że jest nią perspektywa kolan.
Czy zastanawiało was, drodzy dlaczego Jezus gdy kogoś uzdrawiał, wskrzeszał lub egzorcyzmował, tak krótko się modlił? Zaledwie kilka słów mu wystarczało, kilka westchnień do Boga. Żadnej modlitewnej krucjaty, nie modlił się 30 minut nad niewidomym, aż ten zniechęcony zaczynał udawać, że widzi. Jezus kiedy widział potrzebę, wznosił swój głos do Ojca i działy się cuda. Na pewno zauważyliście też dlaczego tak się działo, bo życie naszego Pana było całe przepełnione modlitwą. On nie musiał modlić się długo przy chorym, bo spędził w nocy, w odosobnieniu czas z Bogiem. Jezus nie tyle się modlił, ile Jego życie było przesiąknięte modlitwą.
Przeczytajmy fragment Słowa Bożego, o tym jak uczniowie, których życie również było życiem modlitewnym wznieśli swój głos do Boga i odkryjmy jaka tajemnica tkwi w zgiętych kolanach. Czytanie Dz. Ap. 4;23-31.
1. Nadzieja rodzi się na kolanach – w. 23-28./* modlitwa przynosi nadzieję (ukojenie i pocieszenie), bo Bóg ma wszystko w swojej ręce */
Piotr i Jan zostali postawieni przed Radą, gdzie zabroniono im nauczać w imieniu Jezusa. Innymi słowy zabroniono im mówić o Chrystusie. Zakazano im świadczyć, uzdrawiam, mówić. Zabroniono im ewangelizacji. Pierwsze co robią gdy ich zwalniają to udają się do swoich współbraci. Idą spotkać się z kościołem, przyszli do swoich. I razem wznieśli swój głos w modlitwie.
To nie była modlitwa rozpaczy i żalu; o jak nam źle, tyle dobrego chcemy zrobić i nam zabraniają. Gwiazdkowa Niespodzianka, setki rozdanych paczek, pomoc żywnościowa, odzież, itp... .
„ Oooo, nikt nas nie docenia. Nikt nie docenia naszych starań i wysiłków”. Jakże często my w taki sposób się modlimy; Boże widzisz i nie grzmisz. Wszyscy przeciwko mnie, wszyscy (władza) przeciw naszej małej grupce. Och, jacy my biedni i nieszczęśliwi.
Jakże inaczej modlą się uczniowie. To jest wzór dla naszych modlitw. Ich myśli i słowa skupiają się na Bogu! To nie przeciwko nam wszyscy występują. Nie z nami chcą walczyć, lecz walczą z Bogiem! Przeciw Chrystusowi się zmówili, i przeciw Bogu występują! A jeśli walczą z Bogiem, to marny ich los. Występują przeciw Temu, który wyciąga do nich rękę napełnioną miłością. Odrzucają łaskę i miłosierdzie. I jest jeszcze coś na co warto zwrócić uwagę: to werset 28. Uczniowie doskonale wiedzieli. A i my jako chrześcijanie, uczniowie Chrystusa powinniśmy zdawać sobie sprawę, że Bóg, stwórca nieba i ziemi jest również Panem historii.
Bóg doskonale zdaje sobie sprawę, On wie o tym co przeżywasz w swoim życiu. Wie o twoim szefie w pracy. Bóg widzi twoją sytuacje rodzinną, finansową, zdrowotną. Nie odwrócił się na chwilę, nic Mu nie umknęło.
Jeśli trwasz przy Bogu w modlitwie, jeśli nie skupiasz się tylko na tym, by powiedzieć, jak ci źle i pójść dalej, ale trwasz przed Bogiem, to gdy wstajesz od modlitwy, gdy prostujesz swoje kolana, to wstajesz pełen nadziei, ufności, że całe twoje życie, ty i cała twoja rodzina jesteście w Bożej dłoni. Prawdziwy Boży pokój rodzi się gdy klęczysz, czy mówiąc inaczej „stoisz w modlitwie” przy Bogu.
Nie chodzi o to, że nagle doznasz olśnienia i dostrzegasz rozwiązanie. Ale raczej o to, że poprzez przebywanie z Bogiem nabierasz jego charakteru, upodabniamy się do Jezusa. Stajemy się jak Jezus. I mamy ufność, wiarę i pokój, które są zakorzenione w Bogu, a nie w okolicznościach.
Nie patrzmy na modlitwę jak na załatwianie kolejnej sprawy, niech nasz czas z Bogiem, czas modlitwy będzie sposobnością do tego, by zarażać się Bożym charakterem. Bądźmy bliżej Boga w modlitwie, bo tylko w nim znajdziemy ukojenie i pociechę.
Wielcy mężowie Boży byli ludźmi modlitwy. Oni potrafili trwać przed Bogiem, być z Bogiem.
„Józef Alleine wstawał do wykonania swej pracy modlitewnej o godzinie czwartej i trwał aż do godziny ósmej. Gdy doleciał kiedykolwiek do jego uszu odgłos ruchu wozów handlarzy, którzy jeszcze wcześniej rozpoczęli pracę od niego, wówczas wykrzykiwał ze wstydem <>”1.
2. Bóg przychodzi do klęczących – w. 29-30./* modlitwa przynosi Bożą obecność */
Uwielbiam siedzieć przy posiłku z moją żoną. My celebrujemy czas posiłków, bo lubimy ze sobą przebywać. Rozmawiamy albo milczymy, a najważniejsze jest to, że jesteśmy razem. Gdy się kocha to chce się przebywać z ukochaną osobą, a czas płynie zupełnie inaczej.
"Markiz DeRenty, rozkazał swojemu słudze, żeby zawołał go po półgodzinie modlitwy. Gdy sługa zajrzał do pokoju zauważył, że twarz markiza biła taką świętością, że nie odważył się przerwać modlitwy. Sługa odczekał więc, aż minęły trzy półgodzinne okresy i zawołał markiza. Gdy ten wstał z kolan powiedział, że te pół godziny strasznie szybko minęło w obcowaniu z Chrystusem..." 2.
Jak to odmienni brzmi od tego co doświadczamy sami. Jakże inna jest to postawa od naszej. Pomyślmy, ile potrzebujemy czasu, by w trakcie modlitwy nasze myśli zaczęły wędrować; do spraw, rzeczy, osób. Ile czasu mija zanim zaczniemy ziewać i zasypiać?
Czy potrafimy, po prostu przebywać w Bożej obecności? Czy pozwalamy na to, by zajrzał w nasze serca? Głęboko w duszę?
Czy potrafię czekać w modlitwie, aż Bóg wyciągnie swoją rękę? Rękę pełną mocy. Rękę, którą dotknie się naszych serc i umysłów?
Bóg przychodzi do klęczących. nie chodzi o fizyczna postawę w trakcie modlitwy, lecz o postawę serca. O pragnienie doświadczanie Bożej obecności, a nie załatwienia interesów. Postawa klęcząca to oczekiwanie na Boga, na spotkanie z Bogiem to pragnienie bycia blisko i bliżej Niego.
Modlitwa przynosi Bożą obecność. Nie metody, nie specjalna pora, krzyki, podrygi, czy cokolwiek tam można jeszcze wymyślić. Lecz czas poświęcony i nakierowany na osobę Boga, a nie na uspokojenie sumienia.
Dziś wszyscy oczekują efektów, i to najlepiej żeby były od razu. Szef w pracy, nauczyciele w szkole, nawet od gospodarki i polityków chcielibyśmy otrzymać natychmiastowe polepszenie sytuacji. Czasem przenosimy to na nasz rozwój duchowy; przeczytaj, zapamiętaj działaj. W kościele oczekujemy na efekty; to już tyle lat zwiastujecie ewangelię? To gdzie te tysiące zbawionych?
Ale Bóg ma swoje metody. Nie możemy pstryknąć palcami, pokłonić się w stronę słońca trzy razy i już załatwione; spotkałem się z Bogiem. Teraz mogę zająć się swoimi sprawami. Bóg chce spędzać z tobą i ze mną czas. Pytanie tylko, czy my też tego chcemy?
3. Moc spływa na klęczących – w. 31./* modlitwa wnosi w nasze życie Bożą moc */
Jakże często fascynujemy się przeżyciami ludzi, którzy doświadczają jakichś cudownych rzeczy. Kto z nas nie chciałby widzieć w swoim życiu Bożej mocy i Bożego działania. Czytamy Biblię i myślimy; też bym tak chciał? Czemu w moim życiu jest inaczej? Czytamy biografie mężów Bożych i zastanawiamy się: dlaczego dziś ludzie nie pokutują „na nasz widok”? Dlaczego uzdrowienia zdarzają się tak rzadko? Czemu wyczekujemy i wyglądamy darów duchowych zamiast ich doświadczać? Dlaczego byle słowa krytyki, pogoda czy cokolwiek innego, wyprowadza nas z równowagi. Pan Jezus gdy nauczał, ludzie się dziwili i mówili, że jest inny od nauczycieli Prawa, że naucza jako posiadający moc.
Potrzebujemy w swoim życiu Bożej mocy; do pobożnego życia, do świadczenia innym o Chrystusie. Potrzebujemy Bożego działania i Bożej mocy, by wychować dzieci, kochać współmałżonka. Oczywiście potrzebujemy też rad, mądrości i wiedzy.
Co jest głęboko w twoim sercu? Chciałbyś, by wielu ludzi zostało zbawionych? Lecz brak ci odwagi i umiejętności do dzielenia się ewangelią. Chciałbyś, by służba uwielbienia była inspirująca i by nabożeństwa były żywsze, lecz nie wiesz co i jak zrobić? Chciałbyś zająć się sprawami administracyjnymi? Pracą z młodzieżą, dorosłymi? Chcesz zmian i ożywienia w Zborze, w mieście?
Ale stoisz i myślisz; jestem za młody, za stary. Zbyt niedojrzały duchowo, nie mam szkoły biblijnej, umiejętności, talentu. Powiem Ci gdzie zacząć: zacznijmy od pracy na kolanach. Boża moc, która uzdalnia spływa na klęczących. Bóg cię powołał, zacznij z nim spędzać czas, a za nim się spostrzeżesz, On sam zacznie działać przez twoje życie. przez twoje świadectwo i służbę. Nie potrzebujemy nowych sposobów na ewangelizację, nie w metodach upatrujemy nadziei. Nie potrzebujemy nowych sposobów na modlitwę; nie trzeba się histerycznie śmiać, płakać, czy podrygiwać, by Boża moc przyszła. Jeśli chcemy w swoim życiu doświadczyć przemożnej Bożej mocy, to zacznijmy spędzać czas z Bogiem.
Chcę nas zachęcić, byśmy przez życie przeszli na klęczkach. Zacznijmy rozwijać nasze życie modlitewne, to w komorze sam na sam Z naszym Bogiem, a zaczniemy doświadczać Bożych cudów, Bożego działania.
Historię misjonarzy, którzy debatowali z mnichami buddyjskimi. Przegrali tą dysputę z kretesem. Na oczach mieszkańców wioski, w której zwiastowali ewangelię zostali pokonani na argumenty. Poszli do chaty, którą zajmowali. Płacz! „Przynieśliśmy wstyd Jezusowi i chrześcijaństwu, przegraliśmy bitwę o dusze tych ludzi”. I wtedy rozległo się pukanie, wszedł młody mnich, i powiedział: „Może i was przegadaliśmy, ale ja chcę mieć to co wy!”Może i rzeczywiście nie wiele możesz zdziałać sam! Tym bardziej pozwól, by Boża moc w tobie działała. By Bóg działał przez twoje/nasze życie.
Chce nas zmotywować, żeby nasze życie stało się życiem pełnym modlitwy, życiem pełnym zaufania Bogu, pełnym Bożej obecności i Bożej mocy.
Ale Boża moc nie jest dla nas/ dla naszego prywatnego użytku. Czytamy w tym wersecie (w. 31), jest ona po to, by głosić Boże Słowo, by nieść ewangelię innym. Nie by się chlubić, ale by służyć bratu i siostrze.
Zakończenie.To co tu odkryliśmy; nadzieję, obecność Bożą i moc można spotkać tylko wtedy gdy spędza się czas na kolanach. Nie chodzi o to, by się pomodlić i..., stało się, i mamy! Życie duchowe, życie modlitewne to nie kawa ekspresowa. To nie postawa petenta i załatwionej sprawy. Lecz życie spędzone na kolanach, życie przepełnione modlitwą.
Autor życiorysu Peysona napisał: „
Najbardziej znamienna rzeczą, którą można powiedzieć o historii jego życia, to jego wytrwałość w modlitwie. (...) Tym modlitwom, szczerym i gorącym, a tak ustawicznym należy też niewątpliwie przypisać jego wyróżniające się, niemal nieprzerwane powodzenie”. Peyson miał w swoim pokoju drewnianą podłogę, w miejscu gdzie zawsze klęczał, pozostały po nim głębokie dołki"3.
Jeśli żyjesz na kolanach. Jeśli nasze życie jest przepełnione modlitwą to Boży pokój będziemy mieli cały czas. Boże ukojenie, pocieszenie i nadzieja nigdy się nie spóźnią i nas nie opuszczą. Nie będziemy musieli szukać metod i sposobów na przybliżenie się do Boga. Jego obecność będzie zawsze z nami. Boża moc i namaszczenie spoczywa nad tymi, którzy mają zwyczaj, żyć na klęczkach.
Modlitwa: by Bóg zmieniał nasze zwyczaje modlitewne, by modlitwa nie była czynnością, lecz przepełniała nasze serca i życie.
----
1. Bounds E. M. Moc przez modlitwę, Mija Literatury chrześcijańskiej, bielsko Biała 1992r, s. 31
2. Tamże, s. 32
3. Tamże, s. 32