"Zadaniem każdego chrześcijanina, jest wykorzystywać swe dary w usługiwaniu niewierzącym, z którymi łączą go osobiste relacje, upewnić się, że usłyszą Ewangelię i zachęcić ich do poznania lokalnego kościoła. Kluczem do wzrostu kościoła jest skupienie ewangelizacyjnych wysiłków lokalnego zgromadzenia na problemach i potrzebach niewierzących. To podejście "nakierowane na potrzeby" różni się od "manipulacyjnych programów", gdzie brak zainteresowania potrzebami jest rekompensowany wywieraniem presji na niewierzących." - Christian A. Schwarz, Naturalny rozwój kościoła, ChIB, W-wa 2000, s. 35To oznacza, że trzeba być a)świadomym swego obdarowania, b)mieć relacje (przyjacielskie) z ludźmi z poza kościoła, c)autentycznie kochać przyjaciół i nie zgadzać się na ich duchową śmierć.
Miłość do ludzi i relacje z nimi owocują tym, iż chcemy odpowiadać na ich potrzeby. A przecież Chrystus Pan jest najlepszą odpowiedzią dla każdego.
Taką intuicję miałem od początku mojego chrześcijańskiego życia. Tylko jakże często problemem jest znalezienie prawdziwie chrześcijańskiej wspólnoty. Przynajmniej w ramach kościoła, którego nie chcesz opuścić. Ale, pocieszam się, że to przecież nie jestem Pasterzem, tylko raczej psem pasterskim ;-)
OdpowiedzUsuńJa też się pocieszam tym, że to On jest Panem Kościoła. Szczególnie wtedy gdy pojawiają się kłopoty mówię: Panie Twój Kościół, Twoi ludzie - rób coś. :D
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim - świetny blog, gratuluję i będę tu wracał. Pozdrowienia z Gdańska (zbór pastora TR)! :)
OdpowiedzUsuńA co do tematu - w ramach naszej służby (w wolnym czasie zapraszam na naszego bloga misyjnego na www.na-wyspy.blogspot.com) ćwiczymy najróżniejsze formy ewangelizacji. Jestem pewien, że Bogu nie chodzi o to, abyśmy przekonywali się, co najlepiej działa: relacje, duże wydarzenia, działanie nakierowane na potrzeby, czy ewangelizacja indywidualna wobec zupełnie "przygodnie" poznanych ludzi - Jego celem jest byśmy odzwierciedlali charakter Chrystusa gdziekolwiek i kiedykolwiek jesteśmy. I byli w tym wierni nawet jeśli przyjdzie nam coś zrobić po raz pierwszy :).
Realizacja potrzeb ludzi, którzy jeszcze nie znają Pana daje, moim zdaniem, o tyle dobre wyniki, że pozyskujemy ich uwagę na dłużej. Jeśli jest taka możliwość - czemu z tego nie skorzystać. Z drugiej strony, jestem wielkim zwolennikiem otwartego mówienia *dlaczego* chcemy coś dla nich zrobić - jak będziemy czekać, że nas sami zapytają, możemy się nie doczekać. Ludzie tak długo nie żyją :).
Dzięki za ciepłe słowa na temat bloga.
OdpowiedzUsuńDobrze słyszeć, że Kościół "jest na czasie" i idzie z ewangelią tam gdzie jest taka konieczność (z drugiej strony, gdzie takiej konieczności nie ma :) ).
Pozdrowienia serdeczne z Międzyrzeca Podlaskiego.