| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Cierpliwość jest cnotą...


Cierpliwość jest cnotą, której najdotkliwiej brakuje
gdy jest najbardziej potrzebna.

- zaobserwowane w kolejce do lekarza ;)


Credo KZ, artykuł 8 - ... zmartwychwstanie i życie wieczne

skrypt do kazania wygłoszonego 11 kwietnia 2010 w Mielcu:


Wierzymy w zmartwychwstanie i życie wieczne



Wstęp.

W Apostolskim wyznaniu wiary: Kościół wyznawał wiarę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny.
Nicejskie wyznanie wiary zaś powiada: „oczekuję zmartwychwstania umarłych i żywota przyszłego wieku”.

Człowiek w swej duchowej istocie wie, że został przeznaczony do wieczności. Głęboko jest przekonany, że po śmierci „musi być coś więcej”. „Wieczność” ma swoje miejsce w literaturze i poezji. William Blake napisał:
„Zobaczyć świat w ziarenku, I niebo w dzikiej lilii, Pomieścić nieskończoność w ręku, I wieczność w jednej chwili.”
Tyle poeta, lecz, jak na wieczność i życie wieczne patrzą chrześcijanie ewangeliczni? Czy to wyznanie ma jakieś znaczenie w naszym życiu?
Myślę, że słowa Sörena Kierkegaarda powinny oddawać i wyrażać naszą postawę:
„Nieskończoność i wieczność stanowią największą i jedyną pewność.”
Jeśli nie żyjemy tym w co wierzymy, to po co nam nasza wiara? Po co mieć w wyznaniu wiary coś na doczepkę; bo potrzeba, bo tak wypada?
W 1 Kor 15,19: „Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni.”

Kościół ciągle żyje nadzieją życia wiecznego. To znaczy, że zwiastując Ewangelię dotykamy się wieczności i mamy na nią wpływ zapełniając niebo.
Kościół to oblubienica, która czeka z utęsknieniem na swojego Oblubieńca.



1.Zakryta tajemnica.

2 Tesaloniczan 2,1-3:
„1. Co się zaś tyczy przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i spotkania naszego z nim, prosimy was, bracia, 2. Abyście nie tak szybko dali się zbałamucić i nastraszyć, czy to przez jakieś wyrocznie, czy przez mowę, czy przez list, rzekomo przez nas pisany, jakoby już nastał dzień Pański. 3. Niechaj was nikt w żaden sposób nie zwodzi; bo nie nastanie pierwej, zanim nie przyjdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek niegodziwości, syn zatracenia,”

Temat końca rzeczy, końca świata jest szczególnie żywy w społecznościach ewangelikalnych, wolnokościelnych i [uwaga także] w sektach.
Eschatologia, a więc nauka o czasach ostatecznych jest zarazem najbardziej fascynującą, jak i najbardziej tajemniczą. Temat ten jest ciągle na nowo przerabiany i wciąż mamy nowe pomysły na to jak to będzie, szczególnie jeśli chodzi o takie rzeczy jak; wielki ucisk i prześladowanie, tysiącletnie królestwo.
Często dyskusja kończy się sporem, przebiega w nerwowej atmosferze. Tracimy nasz czas i siły na obronę jakichś racji zamiast ratować zagubionych. Jak w tej anegdocie, gdzie dwóch chrześcijan maluje transparent z napisem: zawróć póki możesz zamiast po prostu napisać: zawalił się most!

Są dwa skrajne podejścia do czasów końca.
Z jednej strony mamy mnogość interpretacji przyszłych wydarzeń, są tacy co chcą wyznaczać datę przyjścia Pana, a z drugiej są, ci którzy lekceważą naukę o czasach ostatecznych lub uważają, że jest zbyt trudna i, że nie warto się nią zajmować.
Jak zwykle potrzebujemy równowagi w swych podejściu, bo przecież Pan Jezus mówił, że ten dzień przyjdzie jak złodziej w nocy. Niespodziewanie i nagle, że nikt nie zna dnia ani godziny, poza Ojcem w niebie.
I choć opisy tego dnia, czasów ostatecznych są niejednoznaczne i można szczegóły różnie interpretować to jedno jest pewne. Bóg nie czyni nic przez zaskoczenie, dał nam wystarczająco dużo wiedzy byśmy mogli się przygotować na ten dzień. To nie znaczy narobić zapasów, zabezpieczyć się, ale przygotować swoje dusze, serca. I pomóc w tym innym!

Znaki o których mówi Słowo nie są po to, by wyznaczać daty, lecz by być gotowym, przygotowanym i nie dać się zwieść. By być gotowym, i przygotowanym na przyjście Pańskie.



2.Nadzieja zmartwychwstania.

1 Kor. 15:17-23: „17. A jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza; jesteście jeszcze w swoich grzechach. 18. Zatem i ci, którzy zasnęli w Chrystusie, poginęli. 19. Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni. 20. A jednak Chrystus został wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli. 21. Skoro bowiem przyszła przez człowieka śmierć, przez człowieka też przyszło zmartwychwstanie. 22. Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. 23. A każdy w swoim porządku: jako pierwszy Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia,”

Ten fragment, ale również i inne nie pozostawiają miejsca na wątpliwości. Nasze zmartwychwstanie jest pewne.
Jezus pyta, czy wierzysz, że Ja jestem „zmartwychwstanie i żywot, kto we mnie wierzy choćby i umarł, żyć będzie” [Jana 11,25]. Takie pytanie Jezus zadał siostrze Łazarza, a na dowód tego wzbudził z martwych (wskrzesił) Łazarza.
Na dowód tego, że istnieje zmartwychwstanie sam Jezus opuścił grób.
Jezus każe nam się radować z tego, iż nasze imiona są zapisane w niebie [Łuk 10,20].



3. Życie wieczne z Bogiem

Lecz po co nam zmartwychwstanie, jeśli nie byłoby ciągu dalszego. Nasze chrześcijańskie wyznanie powiada, że wierzymy w życie wieczne.
Słowo Boże mówi nam, że Jezus poszedł przyszykować nam mieszkanie w niebie. I znów możemy snuć domysły, i dywagować; jakie będziemy mieli ciała, co to znaczy, że będziemy jak aniołowie, jak będą wyglądały relacje między małżonkami, itd. …, itp. … .

1 Tes. 4:17-18: „17. Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. 18. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy.”
Boże Słowo mówi, że na zawsze będziemy z Bogiem. I to jest istota życia wiecznego. Potępienie, piekło to oddzielenie od Boga. Natomiast niebo, to wieczna Boża obecność, to przebywanie w bliskości Wszechmogącego.

Napisane jest: pocieszajcie się, tym, tymi słowami, ta wieścią, tą nadzieją. Nie zamartwiajcie się, co po was zostanie. Nie martwcie się jak będzie wyglądało, jaka będzie kolejność. Na to wszystko przyjdzie czas.
Ważniejszym jest czy te słowa niosą Ci nadzieję i pociechę, czy boisz się tego momentu. Czy jesteś gotów?
Pomyślmy przez chwilę, oto niewierzący przeżywa problemy, troski i nie ma żadnej nadziei. Ale my mamy kogoś kto 1) może już teraz, na ziemi nam pomóc, ale wiemy, że 2) nasze troski będą miały swój kres, że w niebie nie będzie miejsca na łzy, chorobę, ból i cierpienie.



Zakończenie.

Z1) Wiara to zaufanie (relacja).
W momencie nawrócenia rozpoczęliśmy chrześcijańskie życie. A jeśli chrześcijańskie to tylko z Chrystusem. Mamy relację z Jezusem i nic nie może tej społeczności przerwać. Nawet śmierć. Więcej, Chrystus pokonał śmierć i przeprowadzi nas przez nią do Siebie. Nasza relacja, jeszcze doskonalsza, nieograniczona będzie nadal trwać i się rozwijać.

Z2) Wiara to poznanie.
Chrześcijańskie życie to ciągły wzrost, ciągła nauka. Ale gdy znajdziemy się w niebie, zobaczymy jak jest naprawdę tak do końca. Nastanie doskonałość i poznamy Boga twarzą w twarz.

Z3) Wiara to wyznanie (działanie).
Ale wiedza o życiu wiecznym to nie wszystko. Musimy żyć tym przekonaniem na co dzień. Chrześcijański filozof C. S. Lewis powiedział, że tylko ci co są gotowi, by żyć w niebie, tak naprawdę mogą w pełni żyć na ziemi.

Bracia i siostry żyjmy na ziemi, pamiętając, że jest coś znacznie lepszego, co Bóg nam przygotował.

Dotykanie wieczności.
Żyjmy tą przyszłością. Chrześcijanin to człowiek patrzący do przodu, patrzący w niebo. I mimo, że czasem musimy stąpać twardo po ziemi, niech nasza głowa zaczepia o Niebo.
Hiob (Job. 19:25-27) powiedział: „25. Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako ostatni nad prochem stanie! 26. Że potem, chociaż moja skóra jest tak poszarpana, uwolniony od swego ciała będę oglądał Boga. 27. Tak! Ja sam ujrzę go i moje oczy zobaczą go, nie kto inny. Moje nerki zanikają we mnie za tym tęskniąc.”

Niech nasze ziemskie pielgrzymowanie również będzie przepełnione niebem i oczekiwaniem na spotkanie z Naszym Ojcem, tam w Niebie.

Kraj w żałobie


Brak słów, które mogą wyrazić uczucia i myśli. Dla naszego kraju jest to tragedia.

Tragedia przede wszystkim jest też dla rodzin tych, którzy zginęli.

Tydzień temu pochowałem swojego ojca i dziś chcę łączyć się w bólu z rodzinami tych 96 ofiar.

Mój ojciec odszedł pogodzony z Bogiem, "wrócił" do domu Ojca - Boga Wszechmogącego. Dzisiejsza tragedia kolejny raz mówi mi, że tylko Chrystus jest dla człowieka (dla mnie) nadzieją, która wykracza poza śmierć. Chwyćmy się Go dopóki jest czas, dopóki trwa "dzień, który się nazywa dzisiaj". Dopóki możemy z wiarą odpowiedzieć na Jego łaskę i miłość. Zaufajmy Mu, bo On oferuje nam wieczność.


Pamiętajmy w modlitwach o tych, którzy pozostali na ziemi pogrążeni w wielkim smutku.