| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Egzegeza i dogmatyka - link


Na szybko, bo szykując się do wyjazdu wrzucam link do ciekawego (i potrzebnego, oczywiście moim zdaniem) tekst Mateusza Wicharego "Egzegeza i dogmatyka" . Kilka zdań na zachętę:
"(...) Niestety, tak często zdarza się w protestantyzmie (chodzi o pojawienie się błędu - przyp. mój). Zdarza się tak nawet bardzo często tam, gdzie dogmatyka jest pogardzana, a płytka egzegeza jest wszystkim, co jest dostępne. Efekt opisał już apostoł Paweł: „lada wiatr nauki” (Ef 4:14) unosi takiego delikwenta na bezdroża błędu, a z nim zazwyczaj większe lub mniejsze grono zwolenników. Skutek znamy z praktyki: podział w zborze, albo i wyznaniu. Cierpienie, często wzajemne szkalowanie się, zbyt wiele słów powiedzianych bez właściwego powodu. Problem. (...)"

"(...) Istnieje między dogmatyką i egzegezą „trudna miłość.” Powinniśmy byc oddani zarówno jednej, jak drugiej. Poznanie historii wzbogaca egzegezę. Sama historia bez egzegezy jest pusta i czcza. Kochajmy dogmatykę robiąc egzegzę i egzegezę tworząc dogmatykę!"
Tekst warto przeczytać jako zachętę do czytania (a nie tylko przeczytania Biblii).
Pozdrawiam i do usłyszenia...

Praca bez modlitwy to pycha, modlitwa bez pracy - głupota!


Musiałem troszkę "przystopować" z wpisami na bloga. Wiąże się to z wieloma zajęciami, którym musiałem się ostatnio oddać. Także wiele spraw wymagało przemyśleń, a myślenie zabiera też czas :)

Dobrze, że dobry Bóg potwierdza wiele spraw, które wcześniej od Niego odebrałem. Chwała Mu za to.

W mojej naturze (jak to u mężczyzny) leży działanie, lecz mam świadomość jak brak mi mądrości, zdecydowania i cierpliwości. Stąd musiałem "dać sobie na wstrzymanie". Nie chcę popsuć tego co dobry Pan rozpoczął.
Tak więc ostatnimi czasy (między innymi kosztem bloga) staram się więcej czasu spędzać na modlitwie. Na szukaniu Boga. Nawet nie tyle szukaniu rozwiązań/wyjść, ile na spędzaniu czasu z Ojcem.

Jest też druga strona medalu; wszak to nie ja zmieniam ludzkie serca. Tylko Bóg ma taką moc i mądrość. Nie chce brać się za pracę, która przynależy do Niego. Chce być narzędziem, które Bóg użyje. W sposób i w czasie wybranym przez Niego, a nie przeze mnie lub innych ludzi. Modlę się więc i oczekuję na sygnał ;)

W najbliższy weekend zaś wyruszam do Terespola nad Bugiem. Korzystając z okazji usługi w Terespolu zajrzę i zatrzymam się na trochę (dzień/dwa) u rodziców. Już się nie mogę doczekać na spotkanie z rodziną i przyjaciółmi.

Trzymajcie się ciepło...

Ochrona

Dziś rysunkowy "wpis". Dostałem linka do owego "komiksu", więc się nim dzielę.





Mati, dzięki za podesłanie linka.

---- rysunek pochodzi z: http://img269.imageshack.us/img269/5572/91484952.png

Wraz ze śniegiem

Ciekawe zjawisko; jeszcze nie spadły liście, a już spadł śnieg. Pożytek z tego jeden, że dziś wszyscy (prawie) jeździli z nakazaną prędkością po mieście :D A ja przeżyłem zaskoczenie, bo byłem pewien, że w samochodzie mam miotełkę do odśnieżania, a okazało się, że nie. Musiałem zakupić nową. Tak to jest, że w oparciu o swoje możliwości i siebie samego nie można być niczego pewnym.
Dlatego w kwestii zbawienia warto zaufać samemu Bogu i temu co On ma do powiedzenia w Swoim Słowie.

Notka osobista

Jak widać, po częstotliwości umieszczania postów w ubiegłym tygodniu, blog musiał ustąpić innym sprawom. Ale dziś nadrobiłem "wrzucając" dwa kazania z kolejnych niedziel.
Jesteśmy już prawie przeprowadzeni (zostało przewieźć książki i trochę talerzy). Oswajamy nowe pomieszczenia. Jest nam naprawdę wygodnie i miło. Chwała Bogu!

Niestety obawiam się, że trochę tą przeprowadzkę będę musiał odchorować. Ale muszę uczciwie przyznać, że to trochę "na własną prośbę". Bo przecież mogłem odpocząć.
Dziękuję wszystkim, którzy pomagali mi w przewożeniu jak mogli. Dziękuję za Wasze chętne serca i silne ramiona :D

A teraz przydałaby się chwila odpoczynku, więc wyłączcie komputer razem ze mną. Resztę dnia spędźcie z dobrym niebiańskim Ojcem, a potem z bliskim przyjacielem (np. jak ja z żoną).

Miłego...

"Z perspektywy kolan" - kazanie

Kazanie z dn. 11 października 2009, Mielec:

Z perspektywy kolan.
Dzieje Apostolskie 4;23-31


Wstęp.

Czasem mówi się, że „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Dlatego dziś chcę poruszyć pewną ważną sprawę. Bo jeśli nasz „punkt siedzenia” będzie właściwy to i właściwe będzie nasze patrzenie. Jaka więc „pozycja” jest najodpowiedniejsza dla chrześcijan? Myślę, że jest nią perspektywa kolan.
Czy zastanawiało was, drodzy dlaczego Jezus gdy kogoś uzdrawiał, wskrzeszał lub egzorcyzmował, tak krótko się modlił? Zaledwie kilka słów mu wystarczało, kilka westchnień do Boga. Żadnej modlitewnej krucjaty, nie modlił się 30 minut nad niewidomym, aż ten zniechęcony zaczynał udawać, że widzi. Jezus kiedy widział potrzebę, wznosił swój głos do Ojca i działy się cuda. Na pewno zauważyliście też dlaczego tak się działo, bo życie naszego Pana było całe przepełnione modlitwą. On nie musiał modlić się długo przy chorym, bo spędził w nocy, w odosobnieniu czas z Bogiem. Jezus nie tyle się modlił, ile Jego życie było przesiąknięte modlitwą.
Przeczytajmy fragment Słowa Bożego, o tym jak uczniowie, których życie również było życiem modlitewnym wznieśli swój głos do Boga i odkryjmy jaka tajemnica tkwi w zgiętych kolanach. Czytanie Dz. Ap. 4;23-31.


1. Nadzieja rodzi się na kolanach – w. 23-28.
/* modlitwa przynosi nadzieję (ukojenie i pocieszenie), bo Bóg ma wszystko w swojej ręce */

Piotr i Jan zostali postawieni przed Radą, gdzie zabroniono im nauczać w imieniu Jezusa. Innymi słowy zabroniono im mówić o Chrystusie. Zakazano im świadczyć, uzdrawiam, mówić. Zabroniono im ewangelizacji. Pierwsze co robią gdy ich zwalniają to udają się do swoich współbraci. Idą spotkać się z kościołem, przyszli do swoich. I razem wznieśli swój głos w modlitwie.
To nie była modlitwa rozpaczy i żalu; o jak nam źle, tyle dobrego chcemy zrobić i nam zabraniają. Gwiazdkowa Niespodzianka, setki rozdanych paczek, pomoc żywnościowa, odzież, itp... . „ Oooo, nikt nas nie docenia. Nikt nie docenia naszych starań i wysiłków”. Jakże często my w taki sposób się modlimy; Boże widzisz i nie grzmisz. Wszyscy przeciwko mnie, wszyscy (władza) przeciw naszej małej grupce. Och, jacy my biedni i nieszczęśliwi.
Jakże inaczej modlą się uczniowie. To jest wzór dla naszych modlitw. Ich myśli i słowa skupiają się na Bogu! To nie przeciwko nam wszyscy występują. Nie z nami chcą walczyć, lecz walczą z Bogiem! Przeciw Chrystusowi się zmówili, i przeciw Bogu występują! A jeśli walczą z Bogiem, to marny ich los. Występują przeciw Temu, który wyciąga do nich rękę napełnioną miłością. Odrzucają łaskę i miłosierdzie. I jest jeszcze coś na co warto zwrócić uwagę: to werset 28. Uczniowie doskonale wiedzieli. A i my jako chrześcijanie, uczniowie Chrystusa powinniśmy zdawać sobie sprawę, że Bóg, stwórca nieba i ziemi jest również Panem historii.
Bóg doskonale zdaje sobie sprawę, On wie o tym co przeżywasz w swoim życiu. Wie o twoim szefie w pracy. Bóg widzi twoją sytuacje rodzinną, finansową, zdrowotną. Nie odwrócił się na chwilę, nic Mu nie umknęło.
Jeśli trwasz przy Bogu w modlitwie, jeśli nie skupiasz się tylko na tym, by powiedzieć, jak ci źle i pójść dalej, ale trwasz przed Bogiem, to gdy wstajesz od modlitwy, gdy prostujesz swoje kolana, to wstajesz pełen nadziei, ufności, że całe twoje życie, ty i cała twoja rodzina jesteście w Bożej dłoni. Prawdziwy Boży pokój rodzi się gdy klęczysz, czy mówiąc inaczej „stoisz w modlitwie” przy Bogu.
Nie chodzi o to, że nagle doznasz olśnienia i dostrzegasz rozwiązanie. Ale raczej o to, że poprzez przebywanie z Bogiem nabierasz jego charakteru, upodabniamy się do Jezusa. Stajemy się jak Jezus. I mamy ufność, wiarę i pokój, które są zakorzenione w Bogu, a nie w okolicznościach.
Nie patrzmy na modlitwę jak na załatwianie kolejnej sprawy, niech nasz czas z Bogiem, czas modlitwy będzie sposobnością do tego, by zarażać się Bożym charakterem. Bądźmy bliżej Boga w modlitwie, bo tylko w nim znajdziemy ukojenie i pociechę.
Wielcy mężowie Boży byli ludźmi modlitwy. Oni potrafili trwać przed Bogiem, być z Bogiem.
„Józef Alleine wstawał do wykonania swej pracy modlitewnej o godzinie czwartej i trwał aż do godziny ósmej. Gdy doleciał kiedykolwiek do jego uszu odgłos ruchu wozów handlarzy, którzy jeszcze wcześniej rozpoczęli pracę od niego, wówczas wykrzykiwał ze wstydem <>”1.


2. Bóg przychodzi do klęczących – w. 29-30.
/* modlitwa przynosi Bożą obecność */

Uwielbiam siedzieć przy posiłku z moją żoną. My celebrujemy czas posiłków, bo lubimy ze sobą przebywać. Rozmawiamy albo milczymy, a najważniejsze jest to, że jesteśmy razem. Gdy się kocha to chce się przebywać z ukochaną osobą, a czas płynie zupełnie inaczej.
"Markiz DeRenty, rozkazał swojemu słudze, żeby zawołał go po półgodzinie modlitwy. Gdy sługa zajrzał do pokoju zauważył, że twarz markiza biła taką świętością, że nie odważył się przerwać modlitwy. Sługa odczekał więc, aż minęły trzy półgodzinne okresy i zawołał markiza. Gdy ten wstał z kolan powiedział, że te pół godziny strasznie szybko minęło w obcowaniu z Chrystusem..." 2.
Jak to odmienni brzmi od tego co doświadczamy sami. Jakże inna jest to postawa od naszej. Pomyślmy, ile potrzebujemy czasu, by w trakcie modlitwy nasze myśli zaczęły wędrować; do spraw, rzeczy, osób. Ile czasu mija zanim zaczniemy ziewać i zasypiać?
Czy potrafimy, po prostu przebywać w Bożej obecności? Czy pozwalamy na to, by zajrzał w nasze serca? Głęboko w duszę?
Czy potrafię czekać w modlitwie, aż Bóg wyciągnie swoją rękę? Rękę pełną mocy. Rękę, którą dotknie się naszych serc i umysłów?
Bóg przychodzi do klęczących. nie chodzi o fizyczna postawę w trakcie modlitwy, lecz o postawę serca. O pragnienie doświadczanie Bożej obecności, a nie załatwienia interesów. Postawa klęcząca to oczekiwanie na Boga, na spotkanie z Bogiem to pragnienie bycia blisko i bliżej Niego.
Modlitwa przynosi Bożą obecność. Nie metody, nie specjalna pora, krzyki, podrygi, czy cokolwiek tam można jeszcze wymyślić. Lecz czas poświęcony i nakierowany na osobę Boga, a nie na uspokojenie sumienia.
Dziś wszyscy oczekują efektów, i to najlepiej żeby były od razu. Szef w pracy, nauczyciele w szkole, nawet od gospodarki i polityków chcielibyśmy otrzymać natychmiastowe polepszenie sytuacji. Czasem przenosimy to na nasz rozwój duchowy; przeczytaj, zapamiętaj działaj. W kościele oczekujemy na efekty; to już tyle lat zwiastujecie ewangelię? To gdzie te tysiące zbawionych?
Ale Bóg ma swoje metody. Nie możemy pstryknąć palcami, pokłonić się w stronę słońca trzy razy i już załatwione; spotkałem się z Bogiem. Teraz mogę zająć się swoimi sprawami. Bóg chce spędzać z tobą i ze mną czas. Pytanie tylko, czy my też tego chcemy?


3. Moc spływa na klęczących – w. 31.
/* modlitwa wnosi w nasze życie Bożą moc */

Jakże często fascynujemy się przeżyciami ludzi, którzy doświadczają jakichś cudownych rzeczy. Kto z nas nie chciałby widzieć w swoim życiu Bożej mocy i Bożego działania. Czytamy Biblię i myślimy; też bym tak chciał? Czemu w moim życiu jest inaczej? Czytamy biografie mężów Bożych i zastanawiamy się: dlaczego dziś ludzie nie pokutują „na nasz widok”? Dlaczego uzdrowienia zdarzają się tak rzadko? Czemu wyczekujemy i wyglądamy darów duchowych zamiast ich doświadczać? Dlaczego byle słowa krytyki, pogoda czy cokolwiek innego, wyprowadza nas z równowagi. Pan Jezus gdy nauczał, ludzie się dziwili i mówili, że jest inny od nauczycieli Prawa, że naucza jako posiadający moc.
Potrzebujemy w swoim życiu Bożej mocy; do pobożnego życia, do świadczenia innym o Chrystusie. Potrzebujemy Bożego działania i Bożej mocy, by wychować dzieci, kochać współmałżonka. Oczywiście potrzebujemy też rad, mądrości i wiedzy.
Co jest głęboko w twoim sercu? Chciałbyś, by wielu ludzi zostało zbawionych? Lecz brak ci odwagi i umiejętności do dzielenia się ewangelią. Chciałbyś, by służba uwielbienia była inspirująca i by nabożeństwa były żywsze, lecz nie wiesz co i jak zrobić? Chciałbyś zająć się sprawami administracyjnymi? Pracą z młodzieżą, dorosłymi? Chcesz zmian i ożywienia w Zborze, w mieście?
Ale stoisz i myślisz; jestem za młody, za stary. Zbyt niedojrzały duchowo, nie mam szkoły biblijnej, umiejętności, talentu. Powiem Ci gdzie zacząć: zacznijmy od pracy na kolanach. Boża moc, która uzdalnia spływa na klęczących. Bóg cię powołał, zacznij z nim spędzać czas, a za nim się spostrzeżesz, On sam zacznie działać przez twoje życie. przez twoje świadectwo i służbę. Nie potrzebujemy nowych sposobów na ewangelizację, nie w metodach upatrujemy nadziei. Nie potrzebujemy nowych sposobów na modlitwę; nie trzeba się histerycznie śmiać, płakać, czy podrygiwać, by Boża moc przyszła. Jeśli chcemy w swoim życiu doświadczyć przemożnej Bożej mocy, to zacznijmy spędzać czas z Bogiem.
Chcę nas zachęcić, byśmy przez życie przeszli na klęczkach. Zacznijmy rozwijać nasze życie modlitewne, to w komorze sam na sam Z naszym Bogiem, a zaczniemy doświadczać Bożych cudów, Bożego działania.
Historię misjonarzy, którzy debatowali z mnichami buddyjskimi. Przegrali tą dysputę z kretesem. Na oczach mieszkańców wioski, w której zwiastowali ewangelię zostali pokonani na argumenty. Poszli do chaty, którą zajmowali. Płacz! „Przynieśliśmy wstyd Jezusowi i chrześcijaństwu, przegraliśmy bitwę o dusze tych ludzi”. I wtedy rozległo się pukanie, wszedł młody mnich, i powiedział: „Może i was przegadaliśmy, ale ja chcę mieć to co wy!”
Może i rzeczywiście nie wiele możesz zdziałać sam! Tym bardziej pozwól, by Boża moc w tobie działała. By Bóg działał przez twoje/nasze życie.
Chce nas zmotywować, żeby nasze życie stało się życiem pełnym modlitwy, życiem pełnym zaufania Bogu, pełnym Bożej obecności i Bożej mocy.
Ale Boża moc nie jest dla nas/ dla naszego prywatnego użytku. Czytamy w tym wersecie (w. 31), jest ona po to, by głosić Boże Słowo, by nieść ewangelię innym. Nie by się chlubić, ale by służyć bratu i siostrze.


Zakończenie.

To co tu odkryliśmy; nadzieję, obecność Bożą i moc można spotkać tylko wtedy gdy spędza się czas na kolanach. Nie chodzi o to, by się pomodlić i..., stało się, i mamy! Życie duchowe, życie modlitewne to nie kawa ekspresowa. To nie postawa petenta i załatwionej sprawy. Lecz życie spędzone na kolanach, życie przepełnione modlitwą.
Autor życiorysu Peysona napisał: „Najbardziej znamienna rzeczą, którą można powiedzieć o historii jego życia, to jego wytrwałość w modlitwie. (...) Tym modlitwom, szczerym i gorącym, a tak ustawicznym należy też niewątpliwie przypisać jego wyróżniające się, niemal nieprzerwane powodzenie”. Peyson miał w swoim pokoju drewnianą podłogę, w miejscu gdzie zawsze klęczał, pozostały po nim głębokie dołki"3.
Jeśli żyjesz na kolanach. Jeśli nasze życie jest przepełnione modlitwą to Boży pokój będziemy mieli cały czas. Boże ukojenie, pocieszenie i nadzieja nigdy się nie spóźnią i nas nie opuszczą. Nie będziemy musieli szukać metod i sposobów na przybliżenie się do Boga. Jego obecność będzie zawsze z nami. Boża moc i namaszczenie spoczywa nad tymi, którzy mają zwyczaj, żyć na klęczkach.

Modlitwa: by Bóg zmieniał nasze zwyczaje modlitewne, by modlitwa nie była czynnością, lecz przepełniała nasze serca i życie.

----
1. Bounds E. M. Moc przez modlitwę, Mija Literatury chrześcijańskiej, bielsko Biała 1992r, s. 31
2. Tamże, s. 32
3. Tamże, s. 32

"Dziecięca zależność" - kazanie

kazanie z dn. 4 października 2009r, Mielec:

Dziecięca zależność
Ewangelia wg. Mateusza 6;9-15


Wstęp.

Często Bóg czyniąc swoje dzieła „piecze dwie pieczenie na jednym ogniu”. Gdy Bóg działa w moim i twoim życiu jest podobnie. Z reguły Bóg „załatwia” dwie sprawy za jednym zamachem. Jest w tym całkowicie różny ode mnie. Ja muszę robić wszystko po kolei. Czasem, aż do przesady; z trudnością przychodzi mi załatwić dwie sprawy na raz.
Lecz Bóg jest Absolutem, jest doskonały. On ogarnia wszystko. Potrafi również czynić różne rzeczy na raz. Jezus czynił podobnie, gdy uczył uczniów jak się mają modlić, uczył ich jednocześnie chrześcijańskiego stylu życia.
Fragment Słowa Bożego: Mat 6;9-15.
Chrześcijański styl życia, to coś znacznie więcej niż pobożne życie. To coś znacznie więcej niż czynienie dobrych uczynków, bycie miłym i ułożonym.
Chrześcijański styl życia to dziecięca zależność od Ojca.


1. Mamy niebiańskiego Ojca, który nas kocha.
/* „Ojcze nasz, któryś jest w niebie” (w. 9). */

O wielu z was, o waszym dzieciństwie nic nie wiem. Nie wiem jakie mieliście relacje ze swoimi rodzicami, ze swoimi ziemskimi ojcami. Nie jestem w stanie powiedzieć czy dorastaliście w atmosferze miłości, czy też mieliście ciągłe poczucie niezrozumienia, wykorzystywania. Ale to co wiem, to o czym mogę nas zapewnić, to to, że mamy niebiańskiego Ojca, który nas kocha. Kocha nas odwieczna miłością. On dba o nas i strzeże na każdym kroku. Bóg nigdy nas nie odrzuci. Boże Słowa tak często mówi, o tym, że Bóg otacza nas swoim ramieniem, podtrzymuje prawicą, jak kokosz nas gromadzi, by ochraniać. Z kart Biblii krzyczy do nas Boża miłość. Być może w tej chwili ktoś czuje się samotny, ktoś z nas idzie przez ciemną dolinę doświadczeń. Chce ci powiedzieć, nie jesteś sam. Masz niebiańskiego Ojca, który cię kocha bezgranicznie. Nie musisz udawać kogoś innego niż jesteś – On, kocha nas takich jakimi jesteśmy naprawdę. A może przeżywasz radość? Bóg chce być blisko nas w każdej naszej sytuacji. Bo Jemu zależy na czym, innym niż twojemu pracodawcy, przełożonemu, współpracownikom i wszystkim wokół. Niebiański Ojciec nie pyta ile zarabiasz, jakie masz perspektywy, jak bardzo wychowany i ułożony jesteś. On, nasz Ojciec w niebie nas kocha. Tozer napisał: „Dla przelęknionego Bóg jest przyjazny; dla ubogiego w duchu ma przebaczenie; w stosunku do nieświadomego jest delikatny; dla słabego – łagodny; dla obcego – gościnny”. Taki jest nasz Bóg, On pragnie ci błogosławić i pomagać.


2. Mamy niebiańskiego Ojca, który jest godzien naszego uwielbienia.
/* „Święć się imię twoje” (w. 9). */

„Głównym przedmiotem zainteresowania chrześcijanina powinien być sam Bóg” (Charles Spurgeon). Nie ma w naszym życiu osoby, zajęcia czy przedmiotu, który będzie dla nas cenniejszy. Nasz niebiański Ojciec jest godzien naszego całego uwielbienia. Wybaczcie żony, ale wasi mężowie pierwsze miejsce w swoich sercach powinni mieć już zarezerwowane. Dla Boga. I odwrotnie. Mężowie, cieszmy się, jeśli nasze żony kochają bardziej Boga niż nas. Więcej to jest nasz cel, by nasi bliscy, małżonkowie, dzieci, i inni kochali przede wszystkim Boga. By Jego imię było uświęcone w ich życiu. W ich i naszym!
Ale Boże imię też powinno się święcić w naszym życiu. On nas uzdolnił do tego, byśmy prowadzili życie święte. To prawda, że nie potrafimy prowadzić świętego życia. To co możemy, to zdecydować i pozwolić Jezusowi, aby uczynił nas świętymi (Oswald Chambers).


3. Mamy niebiańskiego Ojca, który posiada priorytety różne od naszych.
/* „Przyjdź Królestwo twoje, bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi” (w. 10).*/

Gdy czytam ten wers przypomina mi się fragment ze starego Testamentu, który powiada: „Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze.” - Izaj. 55:8-9. Musimy sobie zadać trud, by wprowadzać Bożą wolę do swego życia. Lecz zanim coś się zacznie robić trzeba wiedzieć co. Ciągle przed nami proces nauki.
Ilustracja: 85 letnia babcia trafiła na grupę domową do swoich (prawie rówieśników), wytrzymała tam tylko jedno spotkanie. W następnym tygodniu poszła na grupę do znacznie młodszych ludzi, i tam już pozostała. Jej wnuczka spytała, czemu nie woli spotykać się z ludźmi ze swojego wieku, przecież maja wspólne wspomnienia, doświadczenia? Otrzymała odpowiedź, że na tamtej grupie mówi się wkoło o tym samym. A ona chciała by w swoim życiu jeszcze czegoś się nauczyć.
Czy chcesz poznawać Bożą wolę dla swojego życia? Jak postępować, jak żyć? Chcę nas zachęcić, żebyśmy wołali do Ojca, by nam objawiał swoja doskonałą wolę. Żeby uczył nas swoich priorytetów, uczył nas swojego patrzenia, żebyśmy patrząc patrzyli jak Bóg.


4. Mamy niebiańskiego Ojca, który nas zaopatruje.
/* „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” (w. 11). */

Nauczanie Biblii jasno wskazuje na to, iż Bóg chce być obecny w każdej naszej sprawie i w każdej dziedzinie naszego życia. Ten aspekt, to nauczanie chyba szczególnie powinniśmy w dzisiejszych czasach podkreślać, a przy najmniej nie unikać go. Mamy Boga, który może zaspokoić wszystkie nasze prawdziwe potrzeby. Nasz dobry Ojciec nie chce byśmy żyli w strachu i niepewności, lecz zaufali mu, ze ma troskę o nasz chleb powszedni. To prawda, że ten werset można rozumieć „duchowo”, że jest tu mowa o duchowym pokarmie. Ale nie bójmy się chwycić i tej obietnicy, że Bóg zna nasze potrzeby. W dobie bezrobocia, utraty pracy, jako chrześcijanie musi polegać na Bogu, że On chce dawać nam również tego chleba powszedniego jako pokarmu. Nie powinniśmy kłaść naszej ufności w instytucjach, politykach, czy Unii Europejskiej. Połóżmy swoja ufność w niebiańskim Ojcu, który chce nas zaopatrywać.


5. Mamy niebiańskiego Ojca, który odpuszcza nam grzechy.
/* „I odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom” (w. 12). */

Psychiatrzy mówią, że mieliby o wiele mniej pracy gdyby ludzie umieli wybaczać i otrzymywali wybaczenie od innych. Bóg odpuszcza nam grzechy, jednocześnie oczekując od nas postawy przebaczającej wobec innych. „Ten, kto nie umie przebaczać innym rujnuje most, po którym sam musi przejść” (George Herbert). Jak dobrze jest wiedzieć, ze ma się czyste konto. Jezus zapłacił najwyższą cenę za to, byśmy mogli cieszyć się przebaczeniem, usprawiedliwieniem. Żebyśmy mogli żyć bez poczucia ciężaru i winy. Zacznijmy korzystać w swoim życiu z Bożej wolności od grzechu, lecz również bądźmy gotowi przebaczać innym.
Przeczytać ww. 14 i 15! Jeśli nie potrafimy przebaczać, żyjemy z urazą do kogoś. To oznacza, że nie rozumiemy Bożego przebaczenia. Jeśli patrzysz na drugą osobę nie przez pryzmat Chrystusa, ale przez to co ta osoba ci zrobiła hodujesz w sobie gorycz. I nie jest tu istotne czy rzeczywiście ktoś nas skrzywdził. My wezwani jesteśmy do tego, by przebaczać!


6. Mamy niebiańskiego Ojca, który obdarza nas mocą.

/* „Nie dopuść abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego” (w. 13 BT). */

Jak często używamy sformułowania; „nóż się w kieszeni otwiera”? Jak często łapiemy się na myśli, że dobrze w Polsce nie jest tak łatwo dostępna broń palna? Kiedy ostatnio byłeś wściekły, zły na siebie po kolejny raz popełniłeś ten sam błąd, ten sam grzech? Może czas przestać zmagać się sam na sam. Mamy przecież niebiańskiego Ojca, który ma moc, nas zachować. Może nas obdarzyć tą mocą. Nasz Bóg nie patrzy z boku, przyglądając się kiedy się potkniemy. Nasz Bóg pomaga nam oprzeć się pokusie, i chroni nas przed diabłem, który chciałby nas zniszczyć. Chroni też nas przed nami samymi. „Bóg nigdy nikogo nie kusi. To jest robota szatana” (Billy Graham). Ojciec zaś nasz może nas ochronić, pod Jego skrzydłami znajdziemy schronienie (Ps 91;4).


7. Mamy niebiańskiego Ojca, który jest godzien naszej czci i chwały.
/* „Albowiem twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków. Amen” (w. 13). */

Już te powody powinny nas skłonić do oddawania Ojcu czci i chwały. Nie tylko na nabożeństwie, grupie czy innym „religijnym” spotkaniu. Ale w całym naszym życiu. W tym Królestwie jest tylko jeden król, w naszych sercach, domach, rodzinach jest miejsce tylko dla jednego króla. Dla Boga! Dla naszego niebiańskiego Ojca, który jest godzien naszej czci i chwały. Komu twoje życie przynosi chwałę? Z czyjej mocy korzystamy w codziennym życiu? Z własnego gniazdka czy ciągniemy prąd od sąsiada? Na kim w swoim życiu polegasz?
To nie zmiana metody, nie zmiana temperatury modlitwy! Nie wystarczy zmienić pastora czy zbór. To nasze serca mają być przemienione! A je może zmienić tylko Bóg!
Komu ufasz? Na kim polegasz? Na sobie samym? Na innych? Nie wystarczy, że znamy świętego brata (może pastora). Sami musimy żyć życiem, które będzie wskazywało na Boga. Nasze życie, twoje i moje ma przynosić chwałę Bogu. Już teraz, dziś. Nie za rok, dwa. Nie kiedy skończysz szkołę biblijna, zaczniesz służbę w kościele, uporządkujesz życie rodzinne i zawodowe. Nie odwlekaj, już dziś możesz przynieść Bogu chwałę i cześć.


Zakończenie

Nie raz już zapewne słyszeliśmy, iż chrześcijaństwo jest znacznie różne od innych religii. Nie jeden raz słyszeliśmy już, że nie wystarczy znać i akceptować doktryny żeby być chrześcijaninem. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że chrześcijanin to ktoś znacznie więcej niż człowiek, który chce czynić dobro.
Chrześcijaństwo to relacja z Jezusem Chrystusem. Bycie chrześcijaninem to zaufanie, że Bóg ma nasze życie w swoim ręku. I że można na nim polegać, bo ma ratunek, ma rozwiązanie. Bo to On jedynie może dać nadzieję. Jemu można zaufać!
Modlitwa Pańska zaczyna się od zwrotu: „Ojcze” - „Abba”. Jako chrześcijanie możemy, jak dzieci zaufać Bogu. Możemy poddać się pod Jego panowanie i być zależni od Niego, od Jego dobrej woli. To jest dziecięca ufność. Poleganie całkowite na Bogu, robienie tego co Jemu się podoba, życie tak, by przynieść zadowolenie Ojcu!
Czy chcesz nawiązać/ odnowić/ polepszyć swoją więź z niebiańskim Ojcem? Czy chcesz wyznać i zacząć żyć w zależności od dobrego Boga? Powiedzmy Mu o tym w modlitwie!

Telegram



Jestem w trakcie chorowania STOP i przeprowadzki STOP pisze już z nowego mieszkania STOP korzystając z mobilnego dostępu STOP do internetu STOP Pozdrawiam serdecznie STOP
Darek STOP


---
skan pochodzi z: http://www.littletechshoppe.com/ns1625/telegram19171206.jpg