Na stronach gazeta.pl znalazła się informacja o kontakcie z ludźmi "w stanie wegetatywnym". Poniżej cytat fragmentu artykułu i link do całości.
I gdy sobie tak to czytałem pomyślałem, że tak nie wiele wiemy o tym co powoduje, że organizm ludzki funkcjonuje, żyje. Poznajemy (coraz lepiej) mechanizmy lecz w gruncie rzeczy wciąż stoimy przed nieodkrytą tajemnicą. Życie i śmierć! Jedno i drugie dookoła nas.
W kontekście artykułu zastanawia mnie skąd więc bierze się "popularność" eutanazji?
Czyż życie nasze nie należy przede wszystkim do Boga? Tylko On ma prawo decydować!
My nie dość, że niewiele wiemy to ośmielamy się wchodzić w Jego rolę. Dokąd zmierzamy z tym wszystkim?
"Osoba w stanie wegetatwynym jest przytomna, ale pozbawiona świadomości. Potrafi samodzielnie oddychać, przełykać, płakać i uśmiechać się, ale wszystko to ma charakter odruchowy. Kontakt z takim człowiekiem jest bardzo trudny. Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Belgii opracowali jednak nową metodę obrazowania pracy mózgu.Link do artykułu.
- Dzięki niej można było odczytać proste myśli jednego z pacjentów - mówi członek zespołu naukowców. Doktor Adrian Owen z Instytutu Badań Medycznych w Cambridge powiedział, że pacjentowi i grupie ochotników zadawano bardzo proste pytania, na przykład "jak ma na imię Twój ojciec", i podawano propozycje odpowiedzi. Pacjent i badani zdrowi ludzie odpowiadali tylko "tak" lub "nie", a uczeni odczytywali te odpowiedzi ze stuprocentową dokładnością."
I gdy sobie tak to czytałem pomyślałem, że tak nie wiele wiemy o tym co powoduje, że organizm ludzki funkcjonuje, żyje. Poznajemy (coraz lepiej) mechanizmy lecz w gruncie rzeczy wciąż stoimy przed nieodkrytą tajemnicą. Życie i śmierć! Jedno i drugie dookoła nas.
W kontekście artykułu zastanawia mnie skąd więc bierze się "popularność" eutanazji?
Czyż życie nasze nie należy przede wszystkim do Boga? Tylko On ma prawo decydować!
My nie dość, że niewiele wiemy to ośmielamy się wchodzić w Jego rolę. Dokąd zmierzamy z tym wszystkim?
To trudne zagadnieje staje się zrozumiałe tylko w świetle Biblii. Kto nie wierzy, że Pismo Święte jest prawdą, a więc nie wierzy też w prawdziwego Boga, polega na własnym rozumie, a ten w tej sferze jest bezradnie nieświadomy rzeczy. Może oczywiście filozofować i się wymądrzać, ale co mu z tego przyjdzie? Przekonałem się, że jeżeli chcę coś lepiej zrozumieć, to potrzebuję lepiej wczytać się z modlitwą w Słowo Boże. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówcą.
OdpowiedzUsuńDziś wśród członków różnych kościołów panuje przekonanie, że Biblia to tylko zbiór mitów i co najwyżej zasad moralnych które są przestarzałe w większości ich zdaniem. No ale to chyba taki znak czasów... I nic na to nie poradzimy, możemy mówić, pisać, polemizować... Tylko czy to coś da? Pozdrawiam :)
Będę mało oryginalny, ale tez się z przedmówcą zgadzam :D
OdpowiedzUsuń