Poziom abstrakcyjnego myślenia wśród chrześcijan rozwija się niemiłosiernie.
Potrafimy dyskutować o tym jak będzie w niebie. Doskonale wiemy jak trzeba żyć, a teologiczne problemy rozwiązujemy w oka mgnieniu.
Kiedy dyskutujemy, nawet nie zauważamy kiedy nasze myślenie, rozmowy odrywają się ku jakże wzniosłym i cudownym rzeczom.
I tylko zapominamy, że ciągle żyjemy na ziemi. Teologiczne problemy nie są tylko do akademickich rozważań i kłótni, lecz przekładają się na nasz system wierzeń. A zamiast jałowo dyskutować o niebie, mamy żyć tak, by inni poszli tam z nami.
Dlatego ja postanowiłam przestać dyskutować o teologii. Po pierwsze, takie dyskusje nikogo jeszcze do Boga nie przybliżyły (takie jest moje doświadczenie, oczywiście, ktoś może mieć inne). Po drugie (i to też jest moje doświadczenie) - jeśli ktoś jest mocno do czegoś przekonany, to jedna dyskusja więcej czy mniej tego nie zmieni. O wiele lepiej jest rzeczywiście żyć z Bogiem i modlić się :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDobra teologia jest dobra. Także rozmowy, dyskusje, książki, etc. są potrzebne. Problem jest gdy owo "teologiczne zainteresowanie" nie pomaga nam w życiu duchowym, ale staje się narzędziem do budowania swego ego a "zabijania" bliźniego.
OdpowiedzUsuńaaa, i też serdecznie pozdrawiam z modlitwą :)
OdpowiedzUsuńA ja jestem prosta dziewczyna i wolę prosto żyć z Bogiem :) Chociaż wbrew pozorom nie jest to łatwe, ale kto powiedział, że wszystko musi być łatwe? A tak na całkiem poważnie, to ma Pastor rację... Zbyt często można usłyszeć "tylko ja mam rację" w dyskusjach. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń