Dawno nie byłem na takiej "imprezie".
Usłyszałem najpiękniejsze kazanie i najpiękniejsze uwielbianie od lat kilku. Każde składało się z dwudziestu kilku "wyznań" i dziękowania Bogu za ubiegły rok. Doświadczyliśmy tego, że Bóg jest z nami w tych najtrudniejszych chwilach. I nic to nie ma wspólnego z "pozytywnym wyznawaniem", zaklinaniem rzeczywistości itp. To wszystko intymne doświadczenia z Panem!
W Nowy Rok zaś weszliśmy z ufnością, że Bóg dokładnie zna każdy kolejny dzień. Że nie nasze plany, ale Boże są ważne. Dlatego planując, szukając rozwiązań z odwagą możemy mówić: jeśli Pan pozwoli, jeśli Pan zechce.
Była też super (przynajmniej w moim odczuciu) zabawa. Trochę konkursów, trochę wspólnych wygłupów. Najpiękniejsze zaś, że wszyscy brali udział. Czas bez udawania, świętoszkowatych min.
Ot po prostu, szczera radość z bycia wspólnotą należącą do Jezusa.
A przebój wieczoru? Zapewne karaoke :)
I nie wolno zapomnieć o pysznym jedzonku!
Kto nie był niech żałuje, ale i pamięta, że już jutro o 10:00 jeśli Pan pozwoli, będziemy mogli znów przeżywać radość ze społeczności.
ps. a sparodiowanie mnie przez s. Zosię? Pierwsza klasa!
ps. 2 na razie nie ma zdjęć bo nie mam pod ręką aparatu.
Bożego wsparcia i Jego przemian na każdy dzień życzę i kończę dzisiejszego, pierwszego w nowym 2011 roku posta.
jak mnie tu dawno nie było! trzeba nadrobić :) fajnie, że mieliście dobry czas, ale my i tak mieliśmy lepszy :D
OdpowiedzUsuńLicytować się nie będziemy. Ciesze się, że i Wy jesteście zadowoleni.
OdpowiedzUsuńja tak tylko w żartach ^
OdpowiedzUsuńa ja zrozumiałem, zrozumiałem ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepszego może Was spotkać w Nowym Roku. Bożej ochrony i Jego prowadzenia w każdym dniu! :))
OdpowiedzUsuńDzięki piękne, życzenia odwzajemniam i czekam na ponowne uruchomienie bloga ;)
OdpowiedzUsuń