Może ktoś inny by się tego spodziewał, niestety ja byłem kompletnie nie przygotowany. Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba, jak pies kąsający nogę listonosza. Jak dzika wiewiórka, która spada z impetem na nie uzbrojoną w czapkę głowę. Jednym słowem zaskoczenie było totalne.
I ten ból. Gdy padło na moją najczulszą część ciała (chodzi o oko) zostałem wyrwany z błogiej nieświadomości. Bezpieczeństwo się skończyło.
Kto do licha odsunął roletę? Poranne promienie słońca wdarły się do mej świadomości. Sen skończony. Nie było usprawiedliwienia, musiałem wstawać. Zostałem zdradzony o świcie.
Wybaczcie, ale nie mogłem się powstrzymać.
Wszelkie podobieństwo do ludzi, sytuacji i czyichś słów całkowicie zamierzone. Bo jak to mówią, tylko śmiech może nas uratować.
No tak . Ale trzeba wstać, był piękny dzień, naprawde piękny. Aż szkoda takiego dnia marnować, szkoda że tylko do południa .
OdpowiedzUsuń