Po wczorajszym dniu kolejny raz jestem przekonany, a jest to smutna konkluzja, że człowiek w urzędach nadal traktowany jest instrumentalnie. Nie urząd, urzędnik jest dla obywatela, lecz obywatel dla aparatu państwa. Trzeba jednak przyznać, że jeśli chodzi o samą postawę pani urzędniczki, to jednak widać wyraźną zmianę. Pani była miła, kompetentna i wielce pomocna.
Pozostał jeszcze problem samych przepisów, które się mnoży. Nie cierpię stykać się z "aparatem państwowym" ;) Dzięki Bożej łasce jednak wszystko się udało.
I tak sobie wieczorem myślałem.
Czy w Kościele nadal pierwszy jest Bóg czy już człowiek ze swoimi programami naprawy świata. Jedni zajmują się ekologią (tak, tak w Kościele) inni zajęci są promowanie zdrowego życia. A ostatnio coraz częściej zamiast głowy Kościoła ważniejsze jest zadowolenie i szczęście człowieka.
Człowiek i ciągła walka o priorytety, ech...
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz