| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Najświeższe wiadomości


Tytuł postu pierwotnie miał brzmieć wieści z pola walki, ewentualnie z frontu :D Ale trochę zbyt militarnie by brzmiał. Dodatkowo stwarzałby możliwość zbyt dużej interpretacji ;)

Wczoraj wróciliśmy do domu około północy. Dziś zaś musieliśmy wstać skro świt (a w zasadzie jeszcze przed). Okazało się, że byliśmy umówieni na godzinę 5:30, a nie 6:00 (jak byliśmy pewni) i to w miejscu oddalonym od Mielca około 40 km. Na domiar wszystkiego pomyliłem drogi i zrobiliśmy spore kółko. Ale udało nam się dojechać. Na miejscu Małgosia się przesiadła i wyruszyła dalej (wyjazd służbowy), a ja wróciłem do Mielca.

O 12:00 zaś jestem umówiony, idę "odwiedzić" elektrownię i gazownię, żeby przepisać na siebie rachunki, w nowym miejscu zamieszkania. Potem dostanę klucze i zaczynam przeprowadzkę (już mam przygotowanych kilka kartonów).

Aaaa, właśnie. Nic przecież na blogu nie pisałem. Zmieniamy mieszkanie! To chyba będzie nasze 7 mieszkanie (na siedem lat małżeństwa to niezły wynik :). I tym razem ma to być nasze mieszkanie. Musimy tylko załatwić kredyt (więc proszę o modlitwę).
Tak, tak kupujemy mieszkanko. Jestem więc podekscytowany (wręcz podniecony).

Może jeszcze warto dodać, że w niedzielę złapało mnie choróbsko. Przypałętał się ból głowy, gardła, stawów i mięśni. Dodatkowo mam gorączkę, co od kilku lat mi się nie zdarzyło (zawsze miałem osłabienie). Może dlatego zabłądziłem i pomyliłem trasę?
Ale nic to. Ja się modlę, Małgoś mnie "faszeruje" lekami, więc powinno się szybko skończyć.
W najgorszym razie potrwa siedem dni, albo aż tydzień ;)

Zapomniałbym napisać, że jest szansa, że dziś przejeżdżając w okolicy wpadną na choć chwilę teściowie. Co prawda Małgosi nie ma, ale chciałbym żeby zobaczyli mieszkanie (inna sprawa, że miło zawsze się z nimi zobaczyć).
Trzeba szczerze powiedzieć, że gdyby nie ich pomoc to o kupnie mieszkania moglibyśmy co najwyżej dalej marzyć o cudzie (który się właśnie dokonuje ;) ).

Nic to. Nie daję się i włażę do łóżka jeszcze się wygrzać.
A czytelnikom (stałym i sporadycznym) życzę spokojnego dnia, a nade wszystko obecności Tego, który wszystko wie, i wszystko dobrym uczynił - Boga w Trójcy jedynego.

----
rysunek planu mieszkania nie ma nic wspólnego z naszym mieszkaniem (ma być tylko ilustracją), a pochodzi z: http://www.migomedia.pl/www/obrazki/plan-mieszkania.jpg


Komentarz do komentarzy

Dziś cieszę się, że gdy rozpoczynałem blogowanie w opcjach zaznaczyłem moderowanie komentarzy. Otóż w ostatnim tygodniu pod kilkoma postami ktoś (szkoda, że anonimowo) postanowił się ze mną nie zgodzić.
I to dobrze. Nie wszyscy muszą myśleć jak ja. A skonfrontowanie swojego myślenia z odmiennym może doprowadzić do rozwoju.
Niestety nie mogłem dopuścić owych komentarzy do publikacji. Ich ton i charakter nie miał na celu polemiki czy rozmowy (czy choćby prezentacji odmiennego stanowiska), a tylko był nerwową, chamską reakcją. Takich komentarzy dopuszczał na bloga nie będę.

A już na pewno nie znajdą się tu komentarze rasistowskie i obrażające mniejszości. Prędzej zamknę bloga.

Ps. Zastanawiam się nad zablokowaniem umieszczania komentarzy anonimowych. Anonimowość w sieci i tak jest złudna, ale odrobina poczucia godności nakazywała, by podpisaywanie się pod swoim stanowiskiem choćby stałym (rozpoznawalnym) nickiem.

Rok w Mielcu


Na dniach minął rok od naszej przeprowadzki do Mielca. Wiele się wydarzyło, wiele zmian i wielkich wyzwań. O niektórych rzeczach nie wiedziałem, że jestem zdolny (w sensie możliwości) je zrobić. Dzięki Wszechmocnemu za Jego zmiany we mnie i Jego uzdalnianie.
Zdarzyły się już wyzwania gdzie tylko łaska i Boże działanie nas prowadziły. Chwała Najwyższemu!
Są rzeczy, które wymagają zaś pracy i poddawania się Bogu. Jak dobrze więc, że każdego dnia jest nowa nadzieja w Panu Jezusie.

Coraz bardziej zapuszczamy korzenie. Już jak wracam z jakiegoś wyjazdu czuję, że wracam do siebie. Jeszcze się dziwię, jeszcze nie mogę się czasem odnaleźć (zwłaszcza jak muszę znaleźć jakiś sklep lub jaką usługę), ale nie od razu... zostaje się mielczaninem ;)

Z nadzieją patrzymy do przodu. A ja ciągle powtarzam sobie słowa z Pisma Świętego:
"(...) Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. (...)" - 2 Kor 12,9


---

zdjęcie pochodzi z hej.mielec.pl



Równi wobec prawa

Przyznam, że nie rozumiem.
Jeśli pan Polański uważa, że jest niewinny to dlaczego nie udowodni (nie broni) tego w sądzie?
A jeśli sprawy wyglądały "inaczej" dlaczego nie chce tego wyjaśniać?

Przyznam, że nie rozumiem.
Dlaczego ma nie odpowiadać za swoje czyny? Bo zrobił kilka filmów?

Przyznam, że nie rozumiem.
Dlaczego środowiska twórcze bronią p. Polańskiego? Czy jest inny od hydraulika, lekarza, księgowego?

Przyznam, że ostatnio coraz mniej rozumiem.


Ale jest nadzieja, bo Bóg jest sprawiedliwy i miłosierny. On zna dokładnie moje życie i wszystkie moje postępki (motywacje, myśli i słowa). Przed Nim nic się nie ukryje, warto więc wołać do Niego: ucieczko moja...

Dlaczego chcesz służyć?

Dlaczego służę lub chcę służyć? Żeby się dowartościować? Żeby być znanym i być kimś? Różne mogą być motywacje do służby w Kościele.


Ale tylko miłość do Boga i do ludzi może nas właściwie zmotywować i pozwoli uniknąć wielu rozczarowań.

Bóg jest odbiorcą naszego uwielbiania

Jakiś czas temu na blogu umieściłem tekst dotyczący uwielbiania ("znaczenie uwielbiania"). Dziś graficzna ilustracja do tekstu ;)



---
rysunek pochodzi z: http://www.schpulawska.pl/images/stories/uwielbienie-cartoon2.jpg

Pójdźcie, radośnie śpiewajmy Panu...




Już jestem w domu. Ledwie przyjechałem, a tu dzieje się, oj dzieje :D

A jutro mielecki kościół spotyka się na wspólnym uwielbianiu Pana Kościoła. Psalm 95 (wersety 1-9) są pięknym przykładem tego co jako Zbór powinniśmy robić, gdy się spotykamy. I dlatego (jutrzejsze) niedzielne nabożeństwo będzie oparte (zbudowane) w oparciu o werset od 1 do 9, psalmu 95. :)

Zachęcam do przeczytania; Ps 95,1-9

"1Pójdźcie, radośnie śpiewajmy Panu, Wznośmy okrzyki radosne skale zbawienia naszego! 2Pójdźmy przed oblicze jego z dziękczynieniem, Wykrzykujmy mu radośnie w pieniach, 3Gdyż wielkim Bogiem jest Pan I królem wielkim nad wszystkich bogów. 4W jego ręku są głębokości ziemi I jego są szczyty gór. 5Jego jest morze i On je uczynił, I suchy ląd ręce jego ukształtowały. 6Pójdźcie, pokłońmy się i padnijmy na twarz! Klęknijmy przed Panem, który nas uczynił! 7On bowiem jest Bogiem naszym, A my ludem pastwiska jego i trzodą ręki jego. Obyście dziś głos jego usłyszeli: 8Nie zatwardzajcie serca waszego, jak w Meriba, Jak w dniu pobytu w Massa na pustyni, 9Gdzie kusili mnie ojcowie wasi, Doświadczali mnie, chociaż widzieli dzieło moje."

---
zdjęcie pochodzi z: http://www.covenantplayers.org/Images/uploads/hands_during_worship_blue.preview.jpg

Ciąg dalszy zajęć...


Pozdrawiam wszystkich z Zakościela (ośrodek Proem).
Wykłady "robią się" coraz ciekawsze, bo coraz bardziej "praktyczne".
Niestety moja zdolność skupienia opada proporcjonalnie co do upływu czasu ;)

Dokąd się udasz?

Co będziesz robił później? Dokąd się wybierasz?

By wspinać się na skałki nie wystarczy mieć odpowiednie buty, trzeba jeszcze znaleźć ściankę.
By nurkować nie wystarczy butla z mieszanką i płetwy. Przydałby się jakiś zbiornik wodny.

By "dojść" do nieba, nie wystarczy robić dobre uczynki (ładnie się ubrać) ale przede wszystkim trzeba znać "przewodnika", który nas tam zaprowadzi - Jezusa Zbawiciela.

Dokąd się więc wybierasz? Co będziesz robił później?



Na zajęciach...

Z racji tego, iż jestem (do końca tygodnia) na zajęciach w USB (Uzupełniające Studia Biblijne) na blogu ogłaszam przerwę. To nie znaczy, że nic się nie ukaże (zawsze jest taka możliwość). Ale robię przerwę od blogowania. Tak więc..., nie znamy dnia, ani godziny :)

A temat tej sesji to Historia doktryn.

"Powrót do posłuszeństwa Bogu" - kazanie

kazanie z dn. 13 września 2009, Mielec:



Powrót do posłuszeństwa Bogu


Wstęp.


„TrójjedynyBóg postanowił zrobić sobie wycieczkę na ziemię. Ale gdzie tu się wybrać? Może do Ziemi Świętej? Na to zaprotestował Pan Jezus: - Raz już tam byłem i wystarczy! - ale zaproponował USA. Na to sprzeciwił się Duch Święty: - Tam mówią, że jestem kobietą, nie chcę! Ale wiecie co? Pojedźmy do Watykanu: tam jeszcze nie byłem.”1
Korzystając z tego żartu chcę zadać nam pytanie: kiedy ostatni raz Duch Święty miał coś do powiedzenia w naszym życiu? Czy może nie czas żeby zaprosić Pana Boga do siebie? Kiedy ostatnio pytałeś się o Bożą wolę dla swojego życia?
Dziś chcę mówić o posłuszeństwie Bogu, nie posłuszeństwie w ogóle, bo przecież wszyscy znamy wersety mówiące, że „... posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara...” (1 Samuela 15;22). Ja chciałbym, skupić nas na jednym aspekcie posłuszeństwa, na szukaniu Bożej woli dla swojego życia.
Nie chcę dzisiaj mówić o tym, że np.: Bożą wolą jest to byśmy zwiastowali Jezusa. Mam nadzieję, że dla większości z nas jest to oczywiste. Oczywiste jest również to, iż Bożą wolą jest byśmy wzrastali duchowo. Nikt nie musi pytać: czy Bożą wolą jest bym się modlił, czytał Biblię, czy też bym przyszedł na niedzielne nabożeństwo? Takie pytania nie świadczą o szukaniu Bożej woli, świadczą raczej o niedojrzałości, i niewłaściwym czytaniu Słowa Bożego.
Często zadajemy sobie pytanie: jak mam rozpoznać Bożą wolę? Skąd mam wiedzieć, że ta służba jest dla mnie, a ta nie? Jak poznać Bożą wolę wybierając szkołę, pracę, czy współmałżonka. Co robić, by realizować Bożą wolę? Czym się kierować wybierając? Spróbuję dziś dać odpowiedź na to jak rozpoznawać Bożą wolę. Nie będzie to jakaś jedyna i najlepsza metoda, lecz raczej ogólne zasady, którymi należy się kierować przy szukaniu Bożej woli dla swojego życia i Bożego prowadzenia.


I.Bóg ma plan dla naszego życia!

„Czy wyobrażacie sobie ojca, który nie snułby planów dotyczących przyszłości swego syna? Czy znacie taką matkę, która nie miałaby ambicji związanych z własną córką? Albo mężczyznę, który nie posiadałby w wyobraźni pewnego wzorca idealnej kandydatki na swą żonę? Albo króla nie mającego żadnej wizji kierowania państwem? Dowódcę bez rozkazów dla podwładnych. Kierownika bez pomysłu na zarządzanie zakładem pracy? Jeżeli tak, to w takim razie wolno wam myśleć, że Bóg nie ma planu dla waszego życia, bowiem wszystkie wymienione przykłady są użyte w Biblii, aby pokazać relację pomiędzy chrześcijaninem, a jego Panem.”2


Czy to nie wspaniała wiadomość? Oto święty i potężny Bóg. Twój kochający Ojciec ma plan dla Twojego życia! Nie żyjemy od przypadku do przypadku. Naszym życiem nie rządzi zbieg okoliczności. W psalmie 91 (15-16) czytamy Boże Słowa: „Wzywać mnie będzie, a ja go wysłucham, będę z nim w niedoli, wyrwę go i czcią obdarzę, długim życiem nasycę go i ukarzę mu zbawienie moje”.
Czasem zdarza nam się mówić, że gdyby to lub tamto potoczyło się inaczej to byśmy ukończyli inną szkołę, znaleźli inną pracę, albo już dawno byłbym na kierowniczym stanowisku, gdyby tylko... . To się nazywa pokładanie ufności w ludziach, w sobie samych i w jakimś bliżej nieokreślonym przypadku czy układzie.
Boże Słowo zachęca nas natomiast do ufności Bogu. Przeczytajmy Przyp 29;25. Komu ufam? W czym lub w kim pokładam nadzieję na udane i satysfakcjonujące życie?
Bóg pragnie objawiać swoim dzieciom swą wolę. On chce ci pokazać co chce w twoim życiu. Jak chce cię użyć. Do jakich wspaniałych rzeczy cię przeznaczył!
Lecz naszym pragnieniem powinno być szukanie Bożego planu dla naszego życia. Wierzę, że chcemy stawać się tacy jak Jezus. A nasz Zbawiciel był pochłonięty bez reszty pragnieniem/ pasją pełnienia woli Ojca. Pan Jezus mówi: „A Ten, który mnie posłał, jest ze mną; nie zostawił mnie samego, bo Ja zawsze czynie to, co się Jemu podoba” (Jan 8;29).
Czy w twoim życiu jest takie pragnienie? Robić to co podoba się Bogu, przykładać swojej ręki do dzieł, które będą chwalić Boga? Czy kiedy zasypiasz marzysz o tym co mógłby Bóg robić przez ciebie, by Boże Królestwo się rozrastało? Czy szukasz Bożej woli z całego serca?
Pewien człowiek (Paul Little) wyraził to takimi słowami: „O mało nie oszalałem z frustracji, próbując odgadnąć wolę Bożą dla mojego życia. Robiłem w tym kierunku wszystko z wyjątkiem jednego: stawanie przed obliczem Boga i pytania Go o zdanie w tej kwestii”3.
Jak określić co jest Bożą wolą?


II.Bóg chce wziąć naszą przyszłość w swoje ręce!

Musimy poddać Bogu swoje plany, pragnienia, cele. Tylko powierzając Mu każdą cząsteczkę naszego życia możemy liczyć, że On pokaże nam właściwy kierunek. Psalmista zachęca nas: „Powierz Panu drogę swoją,...” (Psalm 37;5). Panie nie to co ja chcę, ale to co Ty chcesz dla mnie się liczy. Czy rzeczywiście mamy taka postawę, czy to tylko słowa? Jako chrześcijanie zostaliśmy drogo kupieni (1 Kor 7;23) i nie należymy już do siebie samych.
Ten werset (Ps 37;5b) zachęca nas do zaufania Bogu. Czy wierzysz, że Bóg jest godny zaufania? Znacie takich chrześcijan, którzy są niezadowoleni ze swoich zborów, czy denominacji? „O w tamtym zborze to dopiero jest uwielbianie, tam to aż się chce słuchać kazań. Tam to jest miłość, a nie to co u nas.” A po jakimś czasie są już w innym zborze. „Tutaj to wzrastam, tam to była lipa, nic się nie działo”. Łatwiej jest nam położyć ufność w denominacji, ludziach metodach niż w Bogu. Ale to Bóg jest naszą mocą, ochroną, zaopatrzeniem i zbawieniem. To nie zbór i nie pastor, tylko i wyłącznie w Bogu można położyć swoją ufność.
Jeśli ufam, że Bóg ma dla mnie wspaniałą przyszłość, jeśli szukam tej woli i pragnę jej w swoim życiu to muszę być posłuszny! Pamiętamy Józefa? Sprzedany przez braci do niewoli, oskarżony trafia do więzienia. A następnie zostaje pierwszym po faraonie. Pamiętamy co mówi Józef do swoich braci? Czy mówi: „Och gdyby nie źli bracia..., Och cierpię za sprawiedliwość, to przez złą kobietę...?” On mówi: „Nie trapcie się, ani nie róbcie sobie wyrzutów, żeście mnie tu sprzedali, gdyż Bóg wysłał mnie przed wami, aby was zachować przy życiu” (1 Mojż 45;5).
Czy żyjemy z postawą: „Panie zrobię wszystko, czego ode mnie żądasz, nawet jeśli nie będę tego rozumiał”? Może już dziś jesteś w miejscu gdzie nie bardzo rozumiesz co się dzieje. Chcę cię zachęcić żebyś zamiast za wszelką cenę próbować zrozumieć, powiedział: „Boże Ty wszystko możesz, i tą sytuację obrócisz ku dobremu”.


III.Bóg chce potwierdzać swoją wolę!

Lecz jest jeszcze coś, o czym musimy pamiętać. Musimy szukać potwierdzenia! Bóg chce objawiać ale i potwierdzać swoją wolę. Nie pozostawia nas w konsternacji i wielkiej niewiadomej.
Gdzie i jak szukać potwierdzenia? Jak się upewnić, że mamy do czynienia z objawioną wolą Bożą, a nie z własnymi myślami, pragnieniami, czy też podszeptami innych osób?
Po pierwsze i najważniejsze: Boże Słowo – Biblia! Zbyt wiele osób wpadło w tarapaty słuchając innych, którzy przekazywali im rzekomą wolę Bożą. Może rada jest szczera, a intencje czyste, ale to jeszcze nie świadczy, że jest to Boża wola.
Czy decyzja, którą zamierzasz podjąć jest zgodna z nauczaniem Biblii? Jeśli Boże Słowo nie mówi w wprost, to co mówi jako całość na ten temat? Zrób studium, spytaj starszych w wierze co o tym sądzą. Bóg działa w ramach Swojego Słowa. Nie powie ci nic co będzie zaprzeczeniem, albo czego nie da się potwierdzić nauką Biblii. Jeśli twój pomysł rozmija się z Biblią, to lepiej daj sobie spokój.
Ale jest jeszcze jeden, kolejny krok. Nie możemy zapomnieć o Duchu Świętym. Musimy być wrażliwi na potwierdzenie pochodzące od Ducha Świętego. Jeśli Duch Święty zapala czerwone światło, to stój. Nie idź dalej. Jeśli nie masz pokoju w sercu, czekaj. Najwięcej błędów popełniamy, gdy wybiegamy przed Pana Boga. Ktoś powiedział: „błogosławiony ten, kto odnajduje drogi Pańskie i dopiero wtedy podąża za Nim”. Nie wybiegajmy przed Pana Boga!
Wiara. Jeśli Boże Słowo przyzwala, masz pokój to z wiarą zacznij robić kroki do przodu. Próbuj, niech nie paraliżuje Cię strach, lecz ufaj Panu i przykładaj swoją rękę, ciągle szukając prowadzenia Ducha Świętego. Bądź wrażliwy na Jego głos.
I kolejny krok. Okoliczności. Musimy być otwarci na potwierdzenia poprzez okoliczności. Pamiętajmy, że Bóg jest twórcą historii i nie musimy działać na siłę. Jeśli coś jest Bożą wolą i zaczynamy iść w tym kierunku, Bóg będzie otwierał drzwi. Będzie krok po kroku posuwał sprawę do przodu. Gdy modliliśmy się o naszą relację z Gosią, gdy zaczęliśmy podejmować powoli pewne kroki w kierunku bycia razem, widzieliśmy Bożą wolę i Boże układanie spraw. Każdy kawałek puzzla pasował. W Płocku Małgosia nie mogła znaleźć pracy, natomiast w Międzyrzecu już pierwszego dnia. Stancja była potrzebna na mieszkanie, proszę bardzo. To nie znaczy, że było łatwo, miło i przyjemnie. Ale my wiedzieliśmy, że to jest Boża wola, i drzwi na które nie mieliśmy wpływu Bóg otwierał.
Nie próbujmy otwierać drzwi, które zamknął Pan, bo tylko nabijemy sobie guza.


Zakończenie.

To nie jest jakaś metoda. Są to zasady. Zasady, które niezależnie od sytuacji są niezmienne. Stosowanie się do tych kroków, pomoże nam rozpoznać Bożą wolę.
Wiele osób kojarzy odkrywanie Bożej woli z brzemieniem lub uważa, że jeśli pozna tą wolę będzie musiało dźwigać jakieś ciężary. Ale ci, którzy rozwijają się duchowo wiedzą, że posłuszeństwo wobec Boga jest podstawowym celem życia. Życie w przekonaniu wypełniania Bożej woli jest cudownym doświadczeniem. To daje pokój i spełnienie. Nie musisz się niczego bać. Jesteś wtedy we właściwym miejscu. Boży człowiek, w Bożym miejscu i w Bożym czasie to klucz do zwycięstwa w każdej sytuacji. Kiedy tak jest, to Boże błogosławieństwo i namaszczenie spływa. Oczywiście trudności i próby nadal będą, ale w takich momentach możemy powiedzieć: To nie jest po to by mnie zniszczyć, lecz żebym odniósł zwycięstwo! By Boża chwała się okazała w pełni! Wtedy mamy oparcie w Bogu, a Jego pomoc będzie blisko.

Zobaczmy na przykłady w Biblii: Noe „uczynił wszystko tak, jak mu rozkazał Bóg” (1 Mojż 6;22). Abraham „wstał i poszedł na miejsce, które mu wskazał Bóg” (1 Mojż 22;3). Besalel budował przybytek i wszystko wykonał „jak rozkazał Pan” (2 Mojż 36;1). Jozue „nie zaniechał niczego z tego wszystkiego, co Pan nakazał (...)” (Joz 11;15), i moglibyśmy dalej tak cytować; Hiskiasz, Józef z Marią, apostoł Paweł, aż wreszcie nasz Pan i Zbawiciel. „I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to co wycierpiał” (Hebr 5;8).

Jeśli masz pragnienie poznać i pełnić Bożą wolę w swoim życiu. Jeżeli chcesz dla swojego życia tego co najlepsze, tego co Bóg ma dla ciebie. Jeśli wierzysz, że Bogu można zaufać i chcesz być Mu posłuszny to przyłącz się do mojej modlitwy.

A zanim będziemy się modlić posłuchajmy tekstu pieśni ze Śpiewnika Pielgrzyma (pieśń nr 220, s. 146).

Śpiewnik Pielgrzyma, pieśń nr 220

„Wszystko Tobie dziś oddaję”

Wszystko Tobie dziś oddaję,
Wszystko Twoim musi być;
Chcę Cię, Jezu,kochać zawsze,
W obecności Twojej żyć.

Refr.:
[Wszystko daję dziś,:]
Jezusowi, memu Zbawcy
Wszystko daję dziś.

2.Wszystko Tobie dziś oddaję,
Do nóg Twoich skłaniam się;
Radość świata zapomniana,
Uchwyć, Jezu, uchwyć mię!

3.Wszystko Tobie dziś oddaję,
Zlej Świętego Ducha chrzest,
Uczyń mię zupełnie Twoim,
Daj mi poznać, żeś mój jest!

4.Wszystko Tobie dziś oddaję,
Teraz czuję święty żar,
Doskonałą radość w Tobie,
Niewymownej łaski dar.


__________
1 Czuj Duch - Turnau , s. 2, Gazeta Wyborcza, 14-15 maja 2005.
2 Doskonała wola Boga – G. Christian Weiss, cytuję za: Powrót do Słowa, Thomas E. Trask i Wayde I. Goodall, s. 48.
3 Cytuję za: Powrót do Słowa, Thomas E. Trask i Wayde I. Goodall, s. 45.

Praktyczna duchowość

Dobrze jest mieć swój "cichy czas" z Bogiem. Modlitwa, Pismo Święte. Oderwanie się od rzeczy, od kupić, sprzedać. Od niezałatwionych spraw. Oddać z zaufaniem wszystko co przeraża, wszystko co cieszy. Wkroczyć w nowy dzień....
Ale spotkanie z Bogiem to również czas zmian. A jako, ze Bóg jest niezmienny, zmieniać się mogę (powinienem) tylko ja. Mój charakter, patrzenie na sprawy, rzeczy a nade wszystko ludzi. Właśnie wyrozumiałość, troska i pochylenie się nad drugą osobą moze być wspaniałym testem tego co "wzięliśmy" z naszego "cichego czasu".



Ps. Wczorajszy cały dzień spędziłem w II i III wieku naszej ery. Pisałem pracę o Piśmie Świętym (metodach interpretacji) u pierwszych teologów Kościoła w kontekście rodzących się herezji. Dziś wracam do XXI w.

Znaczenie uwielbiania

Napisane w ramach Uzupełniających Studiów Biblijnych, zajęcia: Teologia i praktyka uwielbiania, maj 2006.


Znaczenie Uwielbiania

Rozpocząć należy od stwierdzenia, iż głównym podmiotem uwielbiania jest sam Bóg. Co więcej, uwielbianie musi być nakierowane na osobę Boga, i to Jemu przede wszystkim powinno się ono podobać.

Jako stworzenia Boże przeznaczeni jesteśmy do tego, by przynosić swoim życiem chwałę i cześć Stwórcy. Tym bardziej jako ludzie odrodzeni, jako Kościół. Naszym głównym zadaniem jest wskazywać na chwałę i majestat Boga jako naszego Władcy i Pana.

Przynoszenie Bogu chwały jest odpowiedzią na Boże pragnienie i na nasze powołanie.

Zbyt często uwielbianie jest ograniczone i rozumiane jako czas na nabożeństwie lub innym religijnym spotkaniu, i jako śpiew.
Uwielbianie jako styl życia przybliża nas do Boga i wprowadza w Jego obecność. A z Bogiem powinniśmy żyć na co dzień, a nie jedynie w niedzielne przedpołudnia. Z tego więc wynika, że uwielbianie Boga to całe nasze życie, które jest nakierowane na Niego.

Ken Read w artykule „Sedno uwielbienia” pisał:
„Wielu z nas przez całe życie próbuje przeżyć prawdziwe uwielbienie. Szukamy Bożej obecności, chcąc Go zobaczyć, dotknąć, czy w jakiś inny sposób poczuć Jego bliskość. Potrzebujemy Bożej miłości i akceptacji i prosimy o Jego obecność. Chcemy być przyjaciółmi Najwyższego. Czy można osiągnąć bliskość bez ofiary? Najwyraźniej nie. (...)”
Uwielbianie Boga to nie tylko miłe i przyjemne śpiewanie pieśni wspólnie z Kościołem na niedzielnym zgromadzeniu. Uwielbianie to przede wszystkim zapieranie się siebie, tak, by Bóg i Jego wartości były na pierwszym miejscu. To pozwolenie, by nie nasze, lecz Boże priorytety były realizowane w życiu.

Gdzie jest ten Kościół?

W poprzednim poście, w komentarzu Harry napisał:
"(...) Marzy mi się taki zbór, który byłby znany w mieście ze względu na przejaw Bożej obecności i mocy, a nie na znaną mieszkańcom lokalizację kaplicy :)."
Pozwoliłem sobie zacytować.

Wydaje mi się, że obie te rzeczy mogą iść ze sobą w parze :D
O ile kaplica nie przysłoni nam głównych celów. Bo może się łatwo stać tak, że wszystkie siły (i pieniądze) wkładamy w utrzymanie kościoła, zamiast w rozwój Kościoła! Rozwiązaniem nie musi być jednak rezygnacja z własnego obiektu sakralnego.

Fakt jednak faktem, że Kościół/Zbór powinien docierać tam gdzie są Ci, którym ma zwiastować dobrą nowinę. Dlatego też Zbór mielecki chce być bliski innym (możliwe, że w przyszłości (jeśli Zbór zaakceptuje i przyjmie) trzeci człon naszego przyszłego motta zborowego: bliscy Boga, bliscy sobie, bliscy innym).

A jako ilustracja, taki oto rysuneczek:



Ciekawy tekst w miarę powiązany pojawił się na "świat po protestancku": godny sposób głoszenia.

Przenośny obiekt sakralny

Wiele Zborów w naszym kraju boryka się z problemami lokalowymi. U nas też ściany zaczynają pękać. Sala nabożeństw robi się za ciasna (Chwała Bogu!) i przydałyby się dodatkowe pomieszczenia. Ale co zrobić wynajmować w innym miejscu? Dobre miejsca kosztują dużo więcej. Budować? To jeszcze droższe. Dobrze, by też wiedzieć jakie plany ma Pan Kościoła.

Jest jeszcze jedno rozwiązanie. Co prawda raczej na lato tylko. Ale zawsze jest jakaś alternatywa. Z tym, że Kościół powinien jednak mieć postawę pokory, a nie "być nadętym czy nadmuchanym".




"Zostań uczniem" - kazanie

Wyznam szczerze, ze zastanawiałem się czy nie porzucić praktyki umieszczania kazań na blogu. Ewentualnie zamieszczać jedynie schemat skryptu do kazania (same punkty, referencje i ewentualne rozwinięcia (krótkie myśli), bo w tej chwili staram się żeby kazanie było czytelne :) . Nie wiem jeszcze co zrobię, ale dziś umieszczam jeszcze kazanie (z dzisiejszej niedzieli) na prośbę pewnego brata. Dzięki za ciepłe słowa (jakże czasem potrzebne).

Kazanie z dn. 6 września 2009:


Zostań uczniem


Wstęp.

Rozpoczął się nowy rok szkolny. Wielu z nas zapewne z przyjemnością wspomina czas chodzenia do szkoły, gdy nie trzeba było martwić się pracą i tym co do garnka włożyć. Niektórzy z nas może z westchnieniem ulgi witają kolejny rok szkolny myśląc – jak to dobrze, że to nie ja. Jeśli zaś Twoje dzieci chodzą do szkoły to również możesz się cieszyć, bo wreszcie będą miały zajęcie, ale i jest druga strona medalu; sporo nowych kłopotów się pojawi.
Korzystając z rozpoczęcia nowego roku chcę wszystkim nam przypomnieć, że jako wierzący, wszyscy jesteśmy uczniami. Uczniami w szkole Chrystusa.

Ewangelia wg. św. Mateusza, Mat 28;16-20. - potrzeba uczniostwa!

Dziś chciałbym żebyśmy przyjrzeli się tylko części tego polecenia. Nie temu jak mamy iść, lecz odwrócimy sytuację; jak mamy stawać się uczniami Chrystusa. Co to znaczy być uczniem?
Jako dobrzy uczniowie nie będziemy podważać konieczności uczniostwa, nie będziemy szukać ukrytych znaczeń, lecz zastanowimy się jak realizować ten nakaz w swoim życiu; jak stawać się dobrym uczniem Chrystusa, a pomoże nam w tym list apostoła Pawła do Efezjan, rozdz. 4, wersety 1-16 (s. 1263).
W tym napomnieniu i wezwaniu apostoła Pawła, a przez niego, jest to wezwanie samego Boga, dostrzegamy trzy kroki, które musimy zrobić, by pójść dalej.


Krok 1 – w. 3-6 – właściwe środowisko

/* Kościół to Boża rodzina – silne więzi, nie ma silniejszych */

O czym w tych wersetach mówi natchnione Słowo? Mówi o Kościele. O jedności Kościoła i o naszym patrzeniu na Zbór.
Kościół to nie klub. Zbór nie jest stowarzyszeniem. Kościół musi zawsze pozostawać Kościołem, musi wiedzieć komu służy i do jakich celów jest powołany.
Jeśli nie pamiętasz jako uczeń Chrystusa o najważniejszym, to w Kościele będziesz widział wszystko; organizację, klub wzajemnej pomocy, stowarzyszenie wzajemnej adoracji, ludzi, którzy mają cię kochać, a zgubisz to co najistotniejsze w społeczności zborowej: wzajemne usługiwanie, wzajemna troska, by stawać się takimi jak Chrystus, by się rozwijać i realizować plan ewangelizacji i czynienia uczniami.

„Na niebezpiecznym odcinku wybrzeża, gdzie często rozbijały się statki, znajdowała się kiedyś prosta i niewielka stacja ratunkowa. Jej budynek to zaledwie chata, posiadano tylko jedną łódź ratunkową, a kilku ludzi obserwowało nieustannie morze. Nie myśleli o sobie; w dzień i w nocy wyruszali na poszukiwanie rozbitków. Ta niezwykła stacja uratowała życie wielu osobom, więc wkrótce stała się sławna. Niektórzy z uratowanych, a także osoby z okolicy chciały się przyłączyć do stacji i poświęcić swój czas, pieniądze i wysiłki na popieranie jej pracy. Zakupiono nowe łodzie i wyszkolono nowe załogi. Niewielka stacja zaczęła się rozwijać. Niektórym członkom nie podobało się, że budynek był taki surowy i niedostatecznie wyposażony. Uważano, że należy zapewnić więcej wygód w miejscu pierwszego schronienia rozbitków. Koje wymieniono na łóżka, wstawiono lepsze meble i powiększono sam budynek. Teraz stacja była na tyle użyteczna, że urządzano tam spotkania dla członków. Coraz mniej było chętnych do wyruszania w morze, więc najęto zawodowych ratowników. Pewnego dnia załoga ratowników przypłynęła z rozbitkami, którzy byli mokrzy, zziębnięci i brudni. Komitet uradził, że nie może być więcej takiego chaosu, i wybudowano obok budynek z prysznicami, gdzie rozbitkowie mogliby się umyć przed wejściem do środka.
Na następnym spotkaniu wśród członków klubu nastąpił rozłam. Niektórzy chcieli zaprzestać działalności ratunkowej, jako, że była ona nieprzyjemna i przeszkadzała w normalnym życiu towarzyskim klubu. Tych było więcej, więc ci co chcieli nadal ratować ludzi mieli się wynieść i założyć swoją stację ratunkową. Tak też zrobili.
W miarę upływu lat, nowa stacja przechodziła te same zmiany, które miały miejsce w starej. Przekształciła się w klub i utworzono jeszcze jedna stacje ratunkową. Historia wciąż się powtarzała i jeśli odwiedzi się dziś ten odcinek wybrzeża, znaleźć tam można wiele ekskluzywnych klubów. Nadal tam rozbijają się okręty, ale większość rozbitków tonie.”1

Czym jest Zbór? Apostoł napisał: jednod ciało i jeden Duch. Niezależnie od tego jaki mamy dzień tygodnia, gdzie jesteśmy, nadal jesteśmy Kościołem. Kościół to nie tylko niedzielne zgromadzenie. Jesteśmy połączeni Duchem Świętym. Mamy jedną nadzieję, w niebie nie uciekniemy od swojego towarzystwa, jesteśmy powiązani ze sobą najsilniejszymi więzami; więzami krwi. I to krwi nie byle jakiej, krwią Jezusa Chrystusa, naszego Pana, wierzymy, że to w niej jest odpuszczenie grzechów, zostaliśmy włączeni w Kościół poprzez chrzest i służymy temu samemu Bogu.
Chcielibyśmy by nasi najbliżsi znaleźli się w niebie (współmałżonek, dziecko, czy rodzic). To jest właściwe i na tym ma nam zależeć. Ale musimy pamiętać również, że w niebie będzie twój brat, siostra w Chrystusie, którzy siedzą dziś obok Ciebie. Z duchową rodziną jesteśmy złączeni więzami silniejszymi niż śmierć.
Tym jest Kościół! Bożą rodziną, która zmierza do wspólnego celu, niesienia innym ewangelii.
Nie wolno nam o tym zapomnieć, bo zamiast wzrostu i rozwoju jako ucznia, będziemy wiecznymi outsejderami, maruderami i marudami stojącymi z boku. Nie będziesz miał troski o wierzących, nie będziesz dokładał starań, by wzrastali i sam nie będziesz wzrastał.


Krok 2 – w. 7-12 – właściwe relacje z innymi "„do” innych"
/* Rozpoznanie i zaakceptowanie różnorodności, ona ubogaca */

Kiedy już zrozumiemy istotę Kościoła jako Bożej jedności, przychodzi czas na wersety 7-12.
Wcześniej była mowa o jedności, teraz zaś o różnorodności. Musimy nie tylko zaakceptować to, że jesteśmy inni. Powinniśmy rozpoznać co nas różni, bo to pomoże nam ubogacić Kościół.
Lecz pierwsze co musimy wiedzieć, to to, że to Bożym zamiarem jest byśmy byli różni w jedności.
Niektórzy z nas są w gorącej wodzie kąpani, szybciej robią niż myślą, są w tym podobni do apostoła Piotra. Jeśli jesteś taki jak ja to sobie myślisz, kiedy od/ ona wydorośleje. Ale Bóg mi pokazuje, że powinniśmy patrzeć inaczej: Jak wykorzystać, użyć tej gorliwości w realizacji Bożego celu, celu jaki mamy jako zbór? Bóg nie przekreślił Piotra, tylko wykorzystał zarówno jego gorliwość jak i zapał.
Może patrzysz na mnie i myślisz: no już bardziej sztywnym w swym chrześcijaństwie być nie można. Pomyśl jak mogę ci się przydać w twoim rozwoju duchowym, co mogę robić, by Boże Królestwo było głoszone i Chrystus zwiastowany. Zachęcajmy się do tego, a nie zniechęcajmy.
To Jezus Chrystus obdarowuje i powołuje.
Jeśli kogoś z nas Bóg powoła do niesienia ewangelii przy pomocy organizowania zajęć sportowych. To nie gaś tej inicjatywy. Niech gania za piłką, niech się poci razem ze swoim niewierzącym przyjacielem, niech mówi mu o Chrystusie. Nie stój z boku, nie krytykuj pomyśl, rozpoznaj i używaj daru w jakim ty jesteś obdarowany.
Mając tego samego Ducha, posiadając ten sam cel możemy realizować Bożą wolę dla naszego życia, zboru, miasta.
Zauważyliście, że ciężar naszego kazania został przesunięty? Miało być o uczniostwie, a jest o zaangażowaniu w służbę. To nie jest przypadek. Jesteśmy uczniami, a nie wolnymi słuchaczami. Wolny słuchacz może sobie pójść po wykładzie do domu i zająć się sobą. Uczeń będzie dopiero brał się za właściwą robotę. zacznie praktykować to co wie. Zacznie kroczyć śladami mistrza. Chrześcijanin to uczeń Jezusa słuchający swego mistrza i naśladujący Go. (Jan 8;31 i 15;8)
Twoim celem nie jest stać się kopią pastora. Twoim i moim celem jest stawanie się jak Chrystus. Jedność nie oznacza, że wszyscy wyglądają, myślą i działają tak samo czy chociaż podobnie. To byłaby sztuczna, fałszywa jedność. My możemy być sobą, takimi jakimi ukształtował nas Bóg. Nie rozumiesz dlaczego brat, tak, a nie inaczej coś robi? Dlaczego woli rozmawiać z ludźmi zamiast zadbać o to by było czysto? Nie musisz rozumieć! Razem, współpracując możecie osiągnąć więcej. Pan Bóg nie otworzył fabryki. Naradzamy się na nowo i nie jesteśmy klonami. Bóg chce byśmy nawzajem sobie byli pomocą we wzajemnym rozwoju duchowym, jak i w wypełnianiu Bożej woli dla tego miasta.


Krok 3 – w. 13-16 – przemiana i życie
/* Pozwalanie na „przetapianie”, by upodabniać się do Chrystusa, i dać się wprowadzić do obiegu*/

Naszym celem, jako uczniów, jest dorosnąć do wymiarów pełni Chrystusowej. Przeczytajmy wersety 13-16. Jak to ma się stać?

W czasach Oliviera Cromwella rządowi zaczęło brakować srebra do wybijania monet. Cromwell wysłał swoich ludzi do miejscowej katedry w poszukiwaniu szlachetnych kruszców. Złożony raport w tej sprawie brzmiał: jedyne srebro jakie znaleźliśmy, to posągi świętych stojące w kaplicy. Cromwell powiedział: Dobrze, w takim razie stopimy świętych i wprowadzimy do obiegu.

Tego potrzebujemy jako uczniowie Chrystusa; przetopienia i wprowadzenia w obieg.

A) Przetapianie.
Pismo Święte często posługuje obrazem przetapiania; (1 P 1;7 i Obj 3;18). Przetapianie, złoto, srebro siedmiokroć oczyszczone, a wiec poddane procesowi topnienia, tyle razy, aż cały brud zostanie wydobyty i odrzucony precz. Bycie uczniem Chrystusa zmusza nas do zachowywania wyższych norm moralnych, niż ma je świat. Biblia mówi o tym byśmy nie byli już jak dzieci, które są miotane różnymi pomysłami. Uczeń Chrystusa to ten, który przyjmuje Jego nauczanie, naśladuje Go, trwa w Jego Słowie i wydaje owoce. Mamy dziś wiele więcej dobrych chrześcijańskich książek, wykładów, konferencji. Kasety video ze szkołami biblijnymi. (Czasem mamy tego za dużo, zwłaszcza, ze często są wątpliwej „jakości” i potrafią więcej namieszać niż pomóc. Mamy różne przekłady Biblii, ale potrzebujemy tą wiedzę przetrawiać i zacząć nią żyć. Czy jesteś gotów, by poddać się pod panowanie Chrystusa, pod to, by to On prowadził twoje życie i by poddawał je pod proces przetapiania?
Normalna ludzką reakcją na problemy i kłopoty jest wycofywanie. Kiedy nasze ego jest duszone, łamane, chcemy się wycofać. Ale my nie jesteśmy normalni. Jesteśmy uczniami Chrystusa jesteśmy gotowi, albo powinniśmy być gotowi, by Bóg zmieniał nasze życie, by nie widzieć już tylko siebie. Lecz jak czytamy w wersecie 16, byśmy żyli dla innych, dla naszych braci i sióstr. Byśmy wzajemnie się o siebie troszczyli, posilali, by ten mój brat mógł się rozwijać.

B) Wprowadzanie w obieg.
To jest wprowadzenie w obieg. Jeśli twoja świętość nie jest praktyczna, to nie ma zbyt wiele wspólnego z Bożą świętością. Nasz czas modlitwy, czytanie Słowa, poznanie ma mieć wymiar praktyczny. Nasze przemienione życie ma wpływać pozytywnie na współbraci i szerzej; na niewierzących.
Może czas dać się odnaleźć, sprawdzić swoje cele i motywacje, a nade wszystko sprawdzić czy ciągle jesteś w szkole Chrystusa, czy ciągle jeszcze jesteś dobrym uczniem Chrystusa. List do Efezjan mówi: „według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, [całe ciało] rośnie i buduje siebie samo w miłości”. Czy dokładasz starań, by twoje uczniostwo się rozwijało, lecz też czy myślisz o innych? Swoją postawą dopingujesz, zachęcasz, motywujesz do dalszego rozwoju. Łatwiej jest równać w dół, ale my mamy równać w górę. Naszym przeznaczeniem jest dawać przykład jak żyć po Bożemu. Czy dajesz taki przykład?


Zakończenie.

Nikt nie jest uczniem przez jeden dzień, proces uczniostwa musi z założenia trwać, być rozciągniętym w czasie. Szkoła podstawowa i gimnazjum, potem szkoła średnia, a potem jeszcze kilka lat studiów. Uczniostwo to przygotowywanie się do dzieła posługiwania innym, do stawania się podobnym do Chrystusa. Uczniostwo to ciągła mobilizacja.
Ja nie byłem w wojsku, ale wiem, że istnieje coś takiego jak rekrut. Oto ktoś został powołany; Bóg powołuje go do swojej armii, do Królestwa. Stałeś się sympatykiem Zboru, zaczynasz już poznawać musztrę, przymierzasz mundur. Jeszcze nie jesteś członkiem Zboru, a już ludzie krzywo patrzą na ciebie. Widzisz różnicę należenia do Chrystusa, i bycia nadal „w cywilu”. A potem przychodzi czas przysięgi. Przystępujesz do chrztu mówiąc całemu fizycznemu i duchowemu światu: należę do Chrystusa. Jestem tylko Jego.
Ale po przysiędze nie spoczywa się na laurach, nadal jest nauka, nadal trwa szkolenie. Bo żołnierz, czy nam się to podoba czy nie, szkolony jest do walki. Przygotowywany do bitwy, wojny.
Czy chcesz i masz pragnienie stawać się coraz lepszym uczniem Chrystusa? Czy chcesz być żołnierzem, który realizuje w swoim życiu najważniejszy rozkaz? Czy chcesz patrzeć na Zbór i to miasto, tak jak patrzy na nie Bóg? Czy chcesz przyłożyć swojej ręki, by Jego cele zostały osiągnięte? Jeśli tak, to musisz swoją „karierę” wojskowego i ucznia Chrystusa zacząć realizować planowo. Nie: „jakoś to będzie”, dziś i teraz poddaj się swojemu Panu i Zbawicielowi i powiedz mu: tak, chcę stawać się Twoim uczniem ze wszystkimi tego konsekwencjami!

_______________________________
1 Joe S. Ellis, Kościół świadomy celu, s. 95.


Książki dla kaznodziei

"(...) przynieś, gdy przyjdziesz, i księgi, zwłaszcza pergaminy" - 2 Tymoteusza 4:13

O kaznodziejstwie trochę już pisałem (między innymi w 'kaznodziejstwo to odpowiedzialność' i poprzedni post 'jakie kazanie można nazwać dobrym?'). Dziś część trzecia; subiektywna lista polecanych lektur, które są przydatne w służbie. Kolejność przypadkowa:

1. "Jak czytać Biblię?", Gordon D. Fee, Douglas Stuart, wyd. JR SZOERC - streszczenie książki na moim blogu
2. "Kaznodziejstwo, Biblijna teologia zwiastowania Słowa Bożego", Alger M. Fitch, wyd. Chrześcijański Instytut Biblijny
3. "Czytając między wierszami, Jak odkryć wspólny cel wszystkich ksiąg Nowego Testamentu", Alger M. Fitch, wyd. ChIB
4. "Wizerunek kaznodziei, studium wybranych słów NT", John R. W. Stott, wyd. BEEE International
5. "Spotkanie z Wszechmocnym, jak głosić kazania na podstawie historii ST", Adam Szumorek, wyd. CREDO
6. "Kazanie Biblijne, jak przekształcić twą służbę oraz życie twych słuchaczy", Haddon W. Robinson,
7. "Zwiastowanie świadome celu", J. Michael Shannon, Robert C. Shannon, wyd. ChIB
8. "O czym kaznodzieja wiedzieć powinien", John Garlock, wyd. Instytut Wydawniczy AGAPE
9. "Kazania i kaznodzieje", dr. Martyn Lloyd-Jones, wyd. LEGATIO

A może masz swoją listę? Chcesz polecić książkę, którą powinien przeczytać każdy kaznodzieja? "Komentarze" czekają na propozycje :)

Oczywiście kaznodzieja powinien wiele czytać (np.: biografii, trochę współczesnej literatury, ale i "klasycznej"), by czerpać ilustracje, by być "czytelnym" dla współczesnej kultury. Powyższa jednak lista to raczej "zestaw podręczników".
Nic jednak nie może zastąpić nam głównej lektury. Pismo Święte jest księgą ksiąg. Należy je ciągle studiować i czytać (w różnych przekładach).

Zapraszam więc na... "psalmik" ;)

Jakie kazanie można nazwać dobrym?


Wychodząc za kazalnicę zawsze chcę powiedzieć najlepsze kazanie. Ale po czym poznać dobre kazanie?

Posłużę się słowami pastora Mieczysława Kwietnia, który powiedział, że dobre kazanie to takie w którym najważniejszy jest Jezus!

Najlepsze przed nami!

Moją największa pasją jest kaznodziejstwo. Moim całkowicie subiektywnym zdaniem nie ma bardziej pasjonującego zajęcia niż studiowanie Bożego Słowa i zwiastowanie go kościołowi. (Oczywiście jeśli ktoś ma pasję do największego zadania czyli niesienia ewangelii też może powiedzieć, że to jest najbardziej pasjonujące zadanie.)
Swoje pierwsze kazanie powiedziałem (bo ciężko mówić o wygłoszeniu :) ) pod koniec października 1995 r. Minie więc niedługo 14 lat od tamtego "wydarzenia", a ciągle czuję, że jestem na początku swej służby.
Gdzieś wyczytałem, że żeby powiedzieć dobre kazanie trzeba się przygotowywać trzydzieści lat. Bo kazanie to nie tylko sam tekst, to także głoszący, który poddany jest Bogu. To przeżycie, i doświadczenie Słowa Bożego.
Wszystko więc jeszcze przede mną.

Gdy poddajemy się Bogu (i pod Jego prowadzenie) najlepsze jest ciągle przed nami!

Śpóźnione święto


Nie lubię się spóźniać. Tym razem jednak zdarzyło się, że z powodu swej niewiedzy się spóźniłem. Czasem lepiej jednak późno niż wcale :)

Otóż (o czym nie wiedziałem) 31 sierpnia jest (był) międzynarodowy dzień bloga.
Tego dnia blogerzy w swojej przestrzeni umieszczają pięć linków do polecanych przez siebie innych blogów. I choć spóźniony przyłączam się i ja do tej akcji.

Oto piątka blogów polecanych przeze mnie w tym roku:

1. Sacrascriptura - blog biblijny związany z serwisem Sacra Scriptura.
2. Świat po protestancku - Bóg, wiara i życie z protestanckiej perspektywy
3. Warszawa i wszystko jasne - dzięki temu (foto)blogowi Warszawa nie jest taka zła
4.
I'm not a girl. Not yet a woman - fotoblog pewnej (młodej) siostry z niezłymi zdjęciami.
5. Dzisiaj w świetle Biblii - blog pastora Mariana Biernackiego (ostatnie moje odkrycie)

Twój cień

"Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili."
Czy zauważyłeś, że Twój cień zawsze jest przy Tobie? Im wyraźniejsze światło, tym bardziej jest widoczny. Co więcej odbija postać nie pozostawiając (z reguły, bo czasem może być zniekształcony) wątpliwości do kogo należy. Zawsze też można spojrzeć, gdzie się zaczyna i przyporządkować cień konkretnej osobie.

Jako fotograf amator zwracam uwagę na światło (barwę) i cień (zdjęcie obok mojego autorstwa ;) ). Lecz dziś chciałbym, korzystając z ilustracji (przykładu) cienia zwrócić uwagę na sprawę znacznie ważniejszą.

W liście do Efezjan (cytowany na początku) ap. Paweł napisał, że zbawieni jesteśmy z łaski (przez wiarę), a nie z uczynków. Jednak w codziennym życiu zdarza nam się spotkać ludzi, którzy twierdzą, że to uczynki są konieczne do osiągnięcia pokoju z Bogiem i do zbawienia. To tak jakby rozpoznawać ludzi jedynie po cieniu. Wszak widać postać. Da się rozpoznać. Szkoda tylko, że nie widać szczegółów (kolor oczu, włosów czy rysy twarzy).

Czasem i ludzie wierzący Pismu Świętemu popełniają błąd. Odwracają sytuację w drugą stronę mówiąc; jestem zbawiony z łaski, nie muszę czynić dobrych uczynków (dobrze czynić). Wtedy trzeba zapytać za Jakubem (Jakuba 2,14-26). Czy możesz pokazać mi się bez cienia?

Im bliżej jesteśmy Jezusa, który jest światłością świata, tym wyraźniej powinien widoczny być nasz cień. Bo przecież zostaliśmy przeznaczeni do dobrych uczynków, by ludzie widząc je chwalili Ojca, który jest w niebie (Mat 5,16).

Wierność i zdolności - link (polecam)



Od czasu do czasu wrzucam link do ciekawego i wartościowego artykułu, który wygrzebie w sieci. Dziś chcę polecić tekst Mateusza Wicharego pt. "Wierność i zdolności", który pojawił się na blogu proteologia.

Oto fragment, który mam nadzieję zachęci do przeczytania całości (link na dole postu)

"[...]Tymczasem wielkość, albo innymi słowy: używanie przez Boga (bo innego rodzaju wielkość jest wartością pozorną) łączy sie prawie zawsze właśnie z wiernością.

Jezus Chrystus, Pan Panów, Bóg wcielony, wybiera rybaków (głównie). Wiernych – czyli słownych, gotowych do poświęcenia, ofiary, przewidywalnych i stałych w swym oddaniu; konsekwentnych, spójnych wewnętrznie.
[...]

Myślę, że osoba zdolna musi być upokorzona. Pycha bowiem idzie przed upadkiem. Bez upokorzenia, złamania, wielkość wiedzie na manowce. Osoba zdolna musi doświadczyć własnej pustki, jak mówi Pan w Kazaniu na Górze, swego “ubóstwa w duchu” mimo wszystko – słabości, znikomości, bylejakości, tuzinkowości (ostatecznej – nie w porównaniu do innych – wszak “nic nowego pod słońcem” nie ma), zwykłosci, aby stać się osoba wierną.

Bo z natury wierna nie jest. Jest wierna sobie. Musi sie tym smucić – musi jej być przykro, że chce wywyższać się kosztem Bożej chwały; przygaraniać dla siebie cząstkę tego, co należy sie tylko Jemu, bo tylko od Niego pochodzi. Musi stać się “cichym” chrześcijaninem, pogodzonym z Bożym porządkiem, w którym Bóg jest Bogiem, a człowiek Jego tworem. [...]"


polecam całość: "Wierność i zdolności", Mateusz Wichary, http://proteologia.wordpress.com


I kolejny rok szkolny się rozpoczyna



Wszystkim rozpoczynającym nowy rok szkolny życzę Bożego błogosławieństwa, poznawania nowych ciekawych rzeczy i pełnego rozwoju.
Nie zapominajmy przy tym, że wszyscy wezwani jesteśmy do tego, by być uczniami Chrystusa!