| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Polityka w Kościele? - przyczynek do dalszych (prywatnych) rozważań

W Kościele nie ma demokracji! Co więcej być jej nie może, bo Kościół choć składa się z ludzi ma jednego Pana - Jezusa Chrystusa. Jeśli Panem jest Bóg wtedy niemożliwe jest, by "rządy ludu" mogły mieć miejsce. A jeśli tak się staje (a niestety mamy tego przykłady) wtedy objawione Boże prawdy i zasady stają się przedmiotem głosowania. A przegłosować można wszak wszystko, np.: akceptację zachowań homoseksualnych.
I tak rządy ludzkie mogą wyprowadzić Pana Jezusa na stronę, bo On się już "nie zna", "nie jest na czasie", "nie nadąża za przemianami w kulturze", etc.

W Kościele jest Teokracja. Theos - Bóg, Kratos - władza. Bóg ma absolutną władzę. Objawił się w Jezusie i dziś mamy Pismo Święte, które jest dla nas zapisem Bożych prawd, wskazań i zasad do których my mamy się stosować!
Nie wybierać, odrzucać, przeinterpretowywać. To nie my mamy mieć wpływ na Boże Słowo. To ono ma zmieniać nas i nasze życie. Nie odwrotnie!

Jednak Kościół wykorzystuje narzędzia demokracji. Głosowanie, poznawanie opinii jednak nie jest po to, by poznać i zastosować "władze ludu". Lecz ma być to narzędzie do rozpoznawania (potwierdzania) Bożego prowadzenia. Nie może być więc głosowania nad tym kogo i jak zbawić może Bóg. Nie może być głosowania nad nakazem świętości itd., a więc nad objawionymi prawdami.

Narzędzi demokracji możemy używać jedynie w ograniczonym zakresie. Ale powinniśmy ich używać (rozsądnie) bo zasłaniając się teokracją można tylnymi drzwiami wprowadzić autorytaryzm. I nie myślę tu (w pierwszej kolejności) o papiestwie. Ze swojego podwórka mam raczej na myśli lokalnych kacyków, budujących własny folwark.

Stąd uważam, że niezależność zborów wcale nie jest doskonałym rozwiązaniem. Choć Zbory są autonomiczne muszą tworzyć wspólnotę z innymi zborami. I tak jak Bóg obdarza odpowiedzialnością w Zborze pastora, tak ten "odpowiada" (po pierwsze) zarówno przed kongregacją, przed innymi pastorami (kolegium), przed prezbiterem okręgowym, itp.

Niektórzy chcieliby być tak niezależni, że nawet od Pana Boga już nie chcą zależeć ;)
Ja podziękuję. Już to przerabiałem w swoim życiu. To było fałszywe poczucie i niewłaściwe rozumienie wolności. Potem przeżyłem nawrócenie.

Ja były anarchista, który doświadczył i doświadcza Bożej przemiany to napisałem. Howgh!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz