Dziś znalazłem czas (i chęci :) ), żeby zająć się podłączeniem nagłośnienia w kaplicy.
Kupiłem 4xjack (mono) (b. dobrej jakości), 15 metrów kabla do głośników (średniej jakości).
Pożyczyłem lutownice i wyruszyłem. Zdemontowałem dotychczasowe podłączenie. Polutowałem kabelki (pewnie można, by było to zrobić lepiej), podłączyłem, przetestowałem i... o dziwo, zadziałało :D.
Włożyłem przewody do listw maskujących, zakryłem wykładziną. I jest ślicznie, nie wiszą już "makarony" przy ścianach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz