Dziś (niedziela) po nabożeństwie wyruszam do rodzinnego miasta po rodziców. Przywożę ich na święta. To nasze pierwsze święta robione u nas i przez nas. Zwykle odwiedzaliśmy rodzinę. Teraz my musimy zadbać o nastrój. Małgosia już się martwi, że będę chciał śpiewać kolędy.
Zupełnie nie wiem dlaczego? Przecież ja ślicznie śpiewam ;)
Ale, ale. Ja nie o tym. Jadę do Międzyrzeca i oprócz rodziców mam nadzieję przywieźć kanapę, szafę i jeszcze trochę gratów.
Ps. Jak to dobrze, że można napisać posta wcześniej i zaplanować jego ukazanie się :D
Tytuł nawiązuje do pewnej książki. W komentarzach można podawać propozycje do jakiej. Tylko nie korzystajcie z wujka google ;)
Zupełnie nie wiem dlaczego? Przecież ja ślicznie śpiewam ;)
Ale, ale. Ja nie o tym. Jadę do Międzyrzeca i oprócz rodziców mam nadzieję przywieźć kanapę, szafę i jeszcze trochę gratów.
Ps. Jak to dobrze, że można napisać posta wcześniej i zaplanować jego ukazanie się :D
Tytuł nawiązuje do pewnej książki. W komentarzach można podawać propozycje do jakiej. Tylko nie korzystajcie z wujka google ;)
To proste: Hobbit.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji: Wesołych świąt!
Gratulacje, choć rzeczywiście proste :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za życzenia i również życzę wszystkiego dobrego, wesołych i spokojnych świąt.
Argh, caly wieczor nad tym myslalem, az w koncu nie moglem wytrzymac i sprawdzilem w google :D
OdpowiedzUsuń