Minął rok i kwartał jak jesteśmy w Mielcu. Staram się odkrywać Bożą wolę dla Kościoła i ją wprowadzać; krok po kroczku. Jakiś czas temu zadałem sobie pytanie czy coś już "osiągnąłem", czy coś udało się zrealizować.
Warto co jakiś czas się zatrzymać i zobaczyć czy idzie się w dobrym kierunku. Czy utrzymuje się właściwe tempo. Może trzeba przyśpieszyć, albo zwolnić?
Nieuchronnie stajemy w takich chwilach przed pytaniem o sukces. Oczywiście nie chodzi o sukces rozumiany popularnie. Dla mnie sukcesem jest wykonywanie Bożej woli (nawet gdy inni tego nie dostrzegają czy też nie postrzegają w kategoriach osiągnięć).
W jednej z rozmów bliska mi osoba powiedziała, że za "sukces" mogę uznać to, że jak do tej pory nikt z Kościoła nie odszedł :D
Czy w kontekście modlitwy o "oczyszczanie Zboru" jest to sukces? czy to znaczy, że we wszystkich sercach rozpoczął się proces "duchowego oczyszczania"? Oby! To by był dopiero "sukces".
Jak myślicie w jakich kategoriach należy rozpatrywać "sukces" służąc Kościołowi?
Warto co jakiś czas się zatrzymać i zobaczyć czy idzie się w dobrym kierunku. Czy utrzymuje się właściwe tempo. Może trzeba przyśpieszyć, albo zwolnić?
Nieuchronnie stajemy w takich chwilach przed pytaniem o sukces. Oczywiście nie chodzi o sukces rozumiany popularnie. Dla mnie sukcesem jest wykonywanie Bożej woli (nawet gdy inni tego nie dostrzegają czy też nie postrzegają w kategoriach osiągnięć).
W jednej z rozmów bliska mi osoba powiedziała, że za "sukces" mogę uznać to, że jak do tej pory nikt z Kościoła nie odszedł :D
Czy w kontekście modlitwy o "oczyszczanie Zboru" jest to sukces? czy to znaczy, że we wszystkich sercach rozpoczął się proces "duchowego oczyszczania"? Oby! To by był dopiero "sukces".
Jak myślicie w jakich kategoriach należy rozpatrywać "sukces" służąc Kościołowi?
..."do tej pory nikt nie odszedł..."
OdpowiedzUsuńdo tej pory nikt nie przyszedł...czy to też osiągnięcie..?zapytam przekornie
To nie przekora to malkontenctwo!
OdpowiedzUsuńProszę przeczytać kontekst w jakim owe stwierdzenie umieszczone, to raz.
Dwa kropla danych:
31.12.2008 - 29 członków (49 wiernych)
31.12.2009 - 40 członków (56 wiernych).
Dodatkowo proszę zauważyć, że stoją tu pytania o rozumienie "sukcesu". I post jest właśnie odrobinę przekorny!
Dodatkowo emotka ":D" wskazuje na żartobliwość uwagi.
Pozdrawiam
z szacunku do pastora, nie będę dalej polemizował, tylko życzę Bożego błogosławieństwa.
OdpowiedzUsuńPewnie, że chciałbym żeby ludzie się nawracali (w wyniku naszego - kościoła - zwiastowania) i zostawali w Zborze, by stawać się uczniami. Ale nie możemy pomijać tych, którzy są już wokół nas i chcą chrztu na potwierdzenie swej wiary.
OdpowiedzUsuńPoza tym zgaduję, że piszę z członkiem Zboru? Jeśli tak, to wiesz bracie na co kładziemy w tej chwili akcent?
A sam post dotyczył raczej naszego rozumienia sukcesu (który nie ma nic wspólnego z liczbami, ani in plus, ani in minus). A humorystycznie zaprezentowana ilustracja o odchodzeniu była właśnie ilustracją i dygresją.
Pozdrawiam
"Jeśli tak, to wiesz bracie na co kładziemy w tej chwili akcent?"
OdpowiedzUsuńNa co?
Na odbudowanie zdrowych wynikających z Biblii zasad współżycia społecznego w Kościele. Przy jednoczesnym odbudowywaniu relacji, które mogą na powrót stać się głębokie i prawdziwe, a jednocześnie normalne. Nie przesadnie "uduchowione", nie spłycone.
OdpowiedzUsuńW tej chwili jest to priorytet, na który Bóg zwrócił mi uwagę. Oczywiście nie zaniedbując innych dziedzin. Ale doba ma tylko 24h ;)