| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Foto(ja)amator, cz.3 - po wielu latach czyli moja historia z...

Tak, jak pisałem w jednym z poprzednich postów o "malowaniu światłem" moja przygoda z fotografią została przerwana przez nieznośną i brutalną rzeczywistość.

Po wielu latach kupiliśmy z żoną aparat fotograficzny małego "kompakcika". Ot małe cudo nowej cyfrowej technologii. Trochę zacząłem pstrykać i pociąg do fotografii odżył. Był to zdaje się Coolpix Nikona. Ponieważ Gosia stwierdziła, że coś mi zaczyna wychodzić (ma kobieta wiarę!) postanowiliśmy kupić "coś lepszego". Ale najpierw chciałem wycisnąć co się da z Nikona. Moje "wyciskanie" i nauka zostały przerwane naszym zdroworozsądkowym podejściem.

Żeby się zmotywować do zmiany aparatu Nikona oddaliśmy w dobre ręce (pozdrawiam), a sami zaczęliśmy szukać odpowiedniego sprzętu. No i szukaliśmy cokolwiek długo, bo proza życia znów uderzyła. Jak były pieniądze, nie było czasu. Jak był czas to już dawno nie było funduszy. A i wybór do łatwych nie należał.

W tym okresie przejściowym znajomi (również pozdrawiam) pożyczali mi swoją cyfrówkę. Przy tym sprzęcie już nie tylko żona mówiła, że "będą ze mnie ludzie" ;)
Ale ile można pożyczać?

Aż po (subiektywnie) długim okresie zdecydowaliśmy się zakupić cyfrową lustrzankę.

I okazało się, że lustrzanka to inna szkoła jazdy. Nauka zaczęła się od początku (oczywiście podstawy są takie same, ale i tak warto się ciągle uczyć).

Aaaa, nie napisałem, że zdecydowaliśmy się na zakup:
producent - Sony, model - ALFA xxx ;) , obiektyw standardowy przy tym modelu - 3.5-5.6/18-55 SAM.

----
zdjęcie aparatu pochodzi z: https://sp.sony-europe.com/media/146/72727

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz