| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Dzieło czy nośnik?

W poprzednim poście pisałem między innymi o kasetach magnetofonowych. Chciałbym powrócić z pytaniem. Ale za nim ono, to kilka słów wstępu.

Otóż kilka lat temu moje sumienie i rozumienie Biblii skłoniło mnie do tego, by spojrzeć na piractwo (komputerowe, fonograficzne, etc) jako na kradzież. Zacząłem zgłębiać temat licencji, praw, etc. I okazuje się, że nie wszystko jest takie jednoznaczne jakby się chciało. W grę wchodzą prawa różnych krajów i porozumienia między nimi. Już samo to wystarczająco komplikuje sprawę. Tak więc nic wielkiego i odkrywczego tu nie ogłoszę. Nie będę też wpływał na Wasze rozumienie tych spraw, choć zachęcam do głębszej refleksji. Głównie w oparciu o Słowo Boże i sumienie poddane głosowi Ducha Świętego.

Ja doszedłem między innymi (to nie są wszystkie wnioski, a tylko potrzebne do tego posta i pytania):

- całe oprogramowanie na swoich komputerach (i żony) mam legalne - albo kupione, albo darmowe odpowiedniki (najchętniej na licencji "open", "GPL",
- staram się nie oglądać filmów "z internetu", dziś są VOD i inne możliwości obejrzenia legalnego filmu, nie mam kopii filmów dystrybuowanych na DVD.  
Z filmami jest dziwna sprawa, bo czy można nagrać sobie film z TV do obejrzenia później? Moim zdaniem tak. Ale, to nie o to pytanie dziś chodzi.

Od kilku lat dokupuję oryginalne płyty muzyczne jeśli miałem kopię. dziś już prawie cała płytoteka to oryginały.

I tu zbliżamy się do mojego pytania. Otóż jak waszym zdaniem wygląda sprawa oddzielenia dzieła od nośnika na którym jest rozprowadzany? 
Dokładniej chodzi mi o to, czy jeśli mam (oryginalną) kasetę, która już dziś wychodzi z użycia (pomijam stratę na jakości przez lata, chodzi o to, że nie ma na czym odtwarzać) to muszę kupić ten sam materiał na płycie (lub innym nośniku: mp3)? Czy też mogę "ściągnąć" mp3 (ten format mi najbardziej odpowiada, nie potrzebuje płyty)?

Jak wy podchodzicie do tej sprawy. ja jeszcze nie rozstrzygnąłem. Jedno co robię to jak jest możliwość to kupuję tańsze zestawy i tak wymieniłem sobie np: T.Love stare płyty. Teraz szykuję się do wymiany pierwszych kaset KULTu na płyty. Tylko czy rzeczywiście jest to konieczne? Skoro raz już zapłaciłem za posiadanie utworów? Przecież (dokładając kolejną cegiełkę) mogę sobie robić legalnie kopię na własny użytek (żeby się nie zniszczyła).

Jak macie jakieś pomysły to dzielcie się w komentarzach (które są moderowane ;) ).


Może i ten post jest trochę chaotyczny, ale chyba da się doczytać?

3 komentarze:

  1. Polskie prawo dopuszcza wykonywanie kopii zapasowej legalnie wykonanego nosnika (co ciekawe, tez dla przyjaciol, rodziny itp.).

    Dlatego jesli mam np. orginalna plyte, ktora sie porysowala, spokojnie moge sobie sciagnac album z internetu, ale pod warunkiem, ze bedzie to tylko na moj wlasny uzytek.

    A osobiscie, wychodze z zalozenia, ze jesli juz cos kupilem, to nie ma powodu, zebym placil drugi raz za to samo tylko z powodu nietrwalosci nosnika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodam jeszcze do tego co napisał JF, że polskie prawo (przynajmniej tak było jeszcze w zeszłym roku, może coś się zmieniło) dopuszcza także możliwość zrobienia kopii dla osoby z rodziny lub bliskiego kręgu znajomych - ale nie wolno tego sprzedawać. A to wiem od osoby, która studiowała kierunek związany między innymi z prawem autorskim :) I mogę się z tym zgodzić, ponieważ co innego brać pieniądze za to, co ktoś inny zrobił, a co innego obdarować kogoś bliskiego i nie mieć z tego żadnego zysku i nikt w tym momencie nie traci. Natomiast piractwo takie jak widuję czasem na krakowskich targach to już jest skala naprawdę duża i poważna, a i tak nikt do końca nie wie, ile pieniędzy tracą na tym biznesie artyści. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznaję, że swoimi wpisami potwierdzacie i moje "domysły, pomysły".

    OdpowiedzUsuń