| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

"Zostań uczniem" - kazanie

Wyznam szczerze, ze zastanawiałem się czy nie porzucić praktyki umieszczania kazań na blogu. Ewentualnie zamieszczać jedynie schemat skryptu do kazania (same punkty, referencje i ewentualne rozwinięcia (krótkie myśli), bo w tej chwili staram się żeby kazanie było czytelne :) . Nie wiem jeszcze co zrobię, ale dziś umieszczam jeszcze kazanie (z dzisiejszej niedzieli) na prośbę pewnego brata. Dzięki za ciepłe słowa (jakże czasem potrzebne).

Kazanie z dn. 6 września 2009:


Zostań uczniem


Wstęp.

Rozpoczął się nowy rok szkolny. Wielu z nas zapewne z przyjemnością wspomina czas chodzenia do szkoły, gdy nie trzeba było martwić się pracą i tym co do garnka włożyć. Niektórzy z nas może z westchnieniem ulgi witają kolejny rok szkolny myśląc – jak to dobrze, że to nie ja. Jeśli zaś Twoje dzieci chodzą do szkoły to również możesz się cieszyć, bo wreszcie będą miały zajęcie, ale i jest druga strona medalu; sporo nowych kłopotów się pojawi.
Korzystając z rozpoczęcia nowego roku chcę wszystkim nam przypomnieć, że jako wierzący, wszyscy jesteśmy uczniami. Uczniami w szkole Chrystusa.

Ewangelia wg. św. Mateusza, Mat 28;16-20. - potrzeba uczniostwa!

Dziś chciałbym żebyśmy przyjrzeli się tylko części tego polecenia. Nie temu jak mamy iść, lecz odwrócimy sytuację; jak mamy stawać się uczniami Chrystusa. Co to znaczy być uczniem?
Jako dobrzy uczniowie nie będziemy podważać konieczności uczniostwa, nie będziemy szukać ukrytych znaczeń, lecz zastanowimy się jak realizować ten nakaz w swoim życiu; jak stawać się dobrym uczniem Chrystusa, a pomoże nam w tym list apostoła Pawła do Efezjan, rozdz. 4, wersety 1-16 (s. 1263).
W tym napomnieniu i wezwaniu apostoła Pawła, a przez niego, jest to wezwanie samego Boga, dostrzegamy trzy kroki, które musimy zrobić, by pójść dalej.


Krok 1 – w. 3-6 – właściwe środowisko

/* Kościół to Boża rodzina – silne więzi, nie ma silniejszych */

O czym w tych wersetach mówi natchnione Słowo? Mówi o Kościele. O jedności Kościoła i o naszym patrzeniu na Zbór.
Kościół to nie klub. Zbór nie jest stowarzyszeniem. Kościół musi zawsze pozostawać Kościołem, musi wiedzieć komu służy i do jakich celów jest powołany.
Jeśli nie pamiętasz jako uczeń Chrystusa o najważniejszym, to w Kościele będziesz widział wszystko; organizację, klub wzajemnej pomocy, stowarzyszenie wzajemnej adoracji, ludzi, którzy mają cię kochać, a zgubisz to co najistotniejsze w społeczności zborowej: wzajemne usługiwanie, wzajemna troska, by stawać się takimi jak Chrystus, by się rozwijać i realizować plan ewangelizacji i czynienia uczniami.

„Na niebezpiecznym odcinku wybrzeża, gdzie często rozbijały się statki, znajdowała się kiedyś prosta i niewielka stacja ratunkowa. Jej budynek to zaledwie chata, posiadano tylko jedną łódź ratunkową, a kilku ludzi obserwowało nieustannie morze. Nie myśleli o sobie; w dzień i w nocy wyruszali na poszukiwanie rozbitków. Ta niezwykła stacja uratowała życie wielu osobom, więc wkrótce stała się sławna. Niektórzy z uratowanych, a także osoby z okolicy chciały się przyłączyć do stacji i poświęcić swój czas, pieniądze i wysiłki na popieranie jej pracy. Zakupiono nowe łodzie i wyszkolono nowe załogi. Niewielka stacja zaczęła się rozwijać. Niektórym członkom nie podobało się, że budynek był taki surowy i niedostatecznie wyposażony. Uważano, że należy zapewnić więcej wygód w miejscu pierwszego schronienia rozbitków. Koje wymieniono na łóżka, wstawiono lepsze meble i powiększono sam budynek. Teraz stacja była na tyle użyteczna, że urządzano tam spotkania dla członków. Coraz mniej było chętnych do wyruszania w morze, więc najęto zawodowych ratowników. Pewnego dnia załoga ratowników przypłynęła z rozbitkami, którzy byli mokrzy, zziębnięci i brudni. Komitet uradził, że nie może być więcej takiego chaosu, i wybudowano obok budynek z prysznicami, gdzie rozbitkowie mogliby się umyć przed wejściem do środka.
Na następnym spotkaniu wśród członków klubu nastąpił rozłam. Niektórzy chcieli zaprzestać działalności ratunkowej, jako, że była ona nieprzyjemna i przeszkadzała w normalnym życiu towarzyskim klubu. Tych było więcej, więc ci co chcieli nadal ratować ludzi mieli się wynieść i założyć swoją stację ratunkową. Tak też zrobili.
W miarę upływu lat, nowa stacja przechodziła te same zmiany, które miały miejsce w starej. Przekształciła się w klub i utworzono jeszcze jedna stacje ratunkową. Historia wciąż się powtarzała i jeśli odwiedzi się dziś ten odcinek wybrzeża, znaleźć tam można wiele ekskluzywnych klubów. Nadal tam rozbijają się okręty, ale większość rozbitków tonie.”1

Czym jest Zbór? Apostoł napisał: jednod ciało i jeden Duch. Niezależnie od tego jaki mamy dzień tygodnia, gdzie jesteśmy, nadal jesteśmy Kościołem. Kościół to nie tylko niedzielne zgromadzenie. Jesteśmy połączeni Duchem Świętym. Mamy jedną nadzieję, w niebie nie uciekniemy od swojego towarzystwa, jesteśmy powiązani ze sobą najsilniejszymi więzami; więzami krwi. I to krwi nie byle jakiej, krwią Jezusa Chrystusa, naszego Pana, wierzymy, że to w niej jest odpuszczenie grzechów, zostaliśmy włączeni w Kościół poprzez chrzest i służymy temu samemu Bogu.
Chcielibyśmy by nasi najbliżsi znaleźli się w niebie (współmałżonek, dziecko, czy rodzic). To jest właściwe i na tym ma nam zależeć. Ale musimy pamiętać również, że w niebie będzie twój brat, siostra w Chrystusie, którzy siedzą dziś obok Ciebie. Z duchową rodziną jesteśmy złączeni więzami silniejszymi niż śmierć.
Tym jest Kościół! Bożą rodziną, która zmierza do wspólnego celu, niesienia innym ewangelii.
Nie wolno nam o tym zapomnieć, bo zamiast wzrostu i rozwoju jako ucznia, będziemy wiecznymi outsejderami, maruderami i marudami stojącymi z boku. Nie będziesz miał troski o wierzących, nie będziesz dokładał starań, by wzrastali i sam nie będziesz wzrastał.


Krok 2 – w. 7-12 – właściwe relacje z innymi "„do” innych"
/* Rozpoznanie i zaakceptowanie różnorodności, ona ubogaca */

Kiedy już zrozumiemy istotę Kościoła jako Bożej jedności, przychodzi czas na wersety 7-12.
Wcześniej była mowa o jedności, teraz zaś o różnorodności. Musimy nie tylko zaakceptować to, że jesteśmy inni. Powinniśmy rozpoznać co nas różni, bo to pomoże nam ubogacić Kościół.
Lecz pierwsze co musimy wiedzieć, to to, że to Bożym zamiarem jest byśmy byli różni w jedności.
Niektórzy z nas są w gorącej wodzie kąpani, szybciej robią niż myślą, są w tym podobni do apostoła Piotra. Jeśli jesteś taki jak ja to sobie myślisz, kiedy od/ ona wydorośleje. Ale Bóg mi pokazuje, że powinniśmy patrzeć inaczej: Jak wykorzystać, użyć tej gorliwości w realizacji Bożego celu, celu jaki mamy jako zbór? Bóg nie przekreślił Piotra, tylko wykorzystał zarówno jego gorliwość jak i zapał.
Może patrzysz na mnie i myślisz: no już bardziej sztywnym w swym chrześcijaństwie być nie można. Pomyśl jak mogę ci się przydać w twoim rozwoju duchowym, co mogę robić, by Boże Królestwo było głoszone i Chrystus zwiastowany. Zachęcajmy się do tego, a nie zniechęcajmy.
To Jezus Chrystus obdarowuje i powołuje.
Jeśli kogoś z nas Bóg powoła do niesienia ewangelii przy pomocy organizowania zajęć sportowych. To nie gaś tej inicjatywy. Niech gania za piłką, niech się poci razem ze swoim niewierzącym przyjacielem, niech mówi mu o Chrystusie. Nie stój z boku, nie krytykuj pomyśl, rozpoznaj i używaj daru w jakim ty jesteś obdarowany.
Mając tego samego Ducha, posiadając ten sam cel możemy realizować Bożą wolę dla naszego życia, zboru, miasta.
Zauważyliście, że ciężar naszego kazania został przesunięty? Miało być o uczniostwie, a jest o zaangażowaniu w służbę. To nie jest przypadek. Jesteśmy uczniami, a nie wolnymi słuchaczami. Wolny słuchacz może sobie pójść po wykładzie do domu i zająć się sobą. Uczeń będzie dopiero brał się za właściwą robotę. zacznie praktykować to co wie. Zacznie kroczyć śladami mistrza. Chrześcijanin to uczeń Jezusa słuchający swego mistrza i naśladujący Go. (Jan 8;31 i 15;8)
Twoim celem nie jest stać się kopią pastora. Twoim i moim celem jest stawanie się jak Chrystus. Jedność nie oznacza, że wszyscy wyglądają, myślą i działają tak samo czy chociaż podobnie. To byłaby sztuczna, fałszywa jedność. My możemy być sobą, takimi jakimi ukształtował nas Bóg. Nie rozumiesz dlaczego brat, tak, a nie inaczej coś robi? Dlaczego woli rozmawiać z ludźmi zamiast zadbać o to by było czysto? Nie musisz rozumieć! Razem, współpracując możecie osiągnąć więcej. Pan Bóg nie otworzył fabryki. Naradzamy się na nowo i nie jesteśmy klonami. Bóg chce byśmy nawzajem sobie byli pomocą we wzajemnym rozwoju duchowym, jak i w wypełnianiu Bożej woli dla tego miasta.


Krok 3 – w. 13-16 – przemiana i życie
/* Pozwalanie na „przetapianie”, by upodabniać się do Chrystusa, i dać się wprowadzić do obiegu*/

Naszym celem, jako uczniów, jest dorosnąć do wymiarów pełni Chrystusowej. Przeczytajmy wersety 13-16. Jak to ma się stać?

W czasach Oliviera Cromwella rządowi zaczęło brakować srebra do wybijania monet. Cromwell wysłał swoich ludzi do miejscowej katedry w poszukiwaniu szlachetnych kruszców. Złożony raport w tej sprawie brzmiał: jedyne srebro jakie znaleźliśmy, to posągi świętych stojące w kaplicy. Cromwell powiedział: Dobrze, w takim razie stopimy świętych i wprowadzimy do obiegu.

Tego potrzebujemy jako uczniowie Chrystusa; przetopienia i wprowadzenia w obieg.

A) Przetapianie.
Pismo Święte często posługuje obrazem przetapiania; (1 P 1;7 i Obj 3;18). Przetapianie, złoto, srebro siedmiokroć oczyszczone, a wiec poddane procesowi topnienia, tyle razy, aż cały brud zostanie wydobyty i odrzucony precz. Bycie uczniem Chrystusa zmusza nas do zachowywania wyższych norm moralnych, niż ma je świat. Biblia mówi o tym byśmy nie byli już jak dzieci, które są miotane różnymi pomysłami. Uczeń Chrystusa to ten, który przyjmuje Jego nauczanie, naśladuje Go, trwa w Jego Słowie i wydaje owoce. Mamy dziś wiele więcej dobrych chrześcijańskich książek, wykładów, konferencji. Kasety video ze szkołami biblijnymi. (Czasem mamy tego za dużo, zwłaszcza, ze często są wątpliwej „jakości” i potrafią więcej namieszać niż pomóc. Mamy różne przekłady Biblii, ale potrzebujemy tą wiedzę przetrawiać i zacząć nią żyć. Czy jesteś gotów, by poddać się pod panowanie Chrystusa, pod to, by to On prowadził twoje życie i by poddawał je pod proces przetapiania?
Normalna ludzką reakcją na problemy i kłopoty jest wycofywanie. Kiedy nasze ego jest duszone, łamane, chcemy się wycofać. Ale my nie jesteśmy normalni. Jesteśmy uczniami Chrystusa jesteśmy gotowi, albo powinniśmy być gotowi, by Bóg zmieniał nasze życie, by nie widzieć już tylko siebie. Lecz jak czytamy w wersecie 16, byśmy żyli dla innych, dla naszych braci i sióstr. Byśmy wzajemnie się o siebie troszczyli, posilali, by ten mój brat mógł się rozwijać.

B) Wprowadzanie w obieg.
To jest wprowadzenie w obieg. Jeśli twoja świętość nie jest praktyczna, to nie ma zbyt wiele wspólnego z Bożą świętością. Nasz czas modlitwy, czytanie Słowa, poznanie ma mieć wymiar praktyczny. Nasze przemienione życie ma wpływać pozytywnie na współbraci i szerzej; na niewierzących.
Może czas dać się odnaleźć, sprawdzić swoje cele i motywacje, a nade wszystko sprawdzić czy ciągle jesteś w szkole Chrystusa, czy ciągle jeszcze jesteś dobrym uczniem Chrystusa. List do Efezjan mówi: „według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, [całe ciało] rośnie i buduje siebie samo w miłości”. Czy dokładasz starań, by twoje uczniostwo się rozwijało, lecz też czy myślisz o innych? Swoją postawą dopingujesz, zachęcasz, motywujesz do dalszego rozwoju. Łatwiej jest równać w dół, ale my mamy równać w górę. Naszym przeznaczeniem jest dawać przykład jak żyć po Bożemu. Czy dajesz taki przykład?


Zakończenie.

Nikt nie jest uczniem przez jeden dzień, proces uczniostwa musi z założenia trwać, być rozciągniętym w czasie. Szkoła podstawowa i gimnazjum, potem szkoła średnia, a potem jeszcze kilka lat studiów. Uczniostwo to przygotowywanie się do dzieła posługiwania innym, do stawania się podobnym do Chrystusa. Uczniostwo to ciągła mobilizacja.
Ja nie byłem w wojsku, ale wiem, że istnieje coś takiego jak rekrut. Oto ktoś został powołany; Bóg powołuje go do swojej armii, do Królestwa. Stałeś się sympatykiem Zboru, zaczynasz już poznawać musztrę, przymierzasz mundur. Jeszcze nie jesteś członkiem Zboru, a już ludzie krzywo patrzą na ciebie. Widzisz różnicę należenia do Chrystusa, i bycia nadal „w cywilu”. A potem przychodzi czas przysięgi. Przystępujesz do chrztu mówiąc całemu fizycznemu i duchowemu światu: należę do Chrystusa. Jestem tylko Jego.
Ale po przysiędze nie spoczywa się na laurach, nadal jest nauka, nadal trwa szkolenie. Bo żołnierz, czy nam się to podoba czy nie, szkolony jest do walki. Przygotowywany do bitwy, wojny.
Czy chcesz i masz pragnienie stawać się coraz lepszym uczniem Chrystusa? Czy chcesz być żołnierzem, który realizuje w swoim życiu najważniejszy rozkaz? Czy chcesz patrzeć na Zbór i to miasto, tak jak patrzy na nie Bóg? Czy chcesz przyłożyć swojej ręki, by Jego cele zostały osiągnięte? Jeśli tak, to musisz swoją „karierę” wojskowego i ucznia Chrystusa zacząć realizować planowo. Nie: „jakoś to będzie”, dziś i teraz poddaj się swojemu Panu i Zbawicielowi i powiedz mu: tak, chcę stawać się Twoim uczniem ze wszystkimi tego konsekwencjami!

_______________________________
1 Joe S. Ellis, Kościół świadomy celu, s. 95.


2 komentarze:

  1. Świetne i żywe słowo, naprawdę pobudza do działania, mam nadzieję, że na tym nie poprzestaniesz;)
    Chwała Bogu za Ciebie, pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń