„Jak wygląda żywy Kościół?”
Główna myśl kazania: Każdy z nas ma wpływ na to czy Kościół naprawdę żyje!
Tekst: Dzieje Apostolskie 11;19 – 12;24
Główna myśl kazania: Każdy z nas ma wpływ na to czy Kościół naprawdę żyje!
Tekst: Dzieje Apostolskie 11;19 – 12;24
Wstęp
W cud narodzin człowieka (czy tego chcemy, czy nie, a możemy się nawet na to nie godzić) wpisana jest od początku śmierć. W nasze codzienne życie wpisane są zarówno klęski i niepowodzenia, tak samo jak i chwile w których jesteśmy szczęśliwi i radośni. Nie można uciec tak przed jednym jaki i przed drugim.
Także w życie wspólnoty Kościoła, Zboru wpisane są pewne wydarzenia i cechy. O tym, że jesteśmy Kościołem (o naszej tożsamości) decyduje nasza relacja z Chrystusem. Nie ceremonie, zwyczaje, lecz obecność Chrystusa! O tym zaś , że Kościół żyje, świadczą pewne symptomy. Tak jak płacz dziecka obwieszcza światu narodziny, tak o życiu Kościoła świadczą pewne wydarzenia, którym dziś się przyjrzymy w oparciu o tekst 11,19-12;24, Dz.Ap.
Nie jest istotne, czy Zbór ma 6 czy lat 60. Nie ważne jaki styl muzyczny preferuje, z jakiego śpiewa śpiewnika, etc. Jak duży lub mały jest, czy ma własne miejsce zgromadzeń. Znacznie ważniejsze jest czy naprawdę żyje? Czy jest już tylko podtrzymywany sztucznie przy życiu?
Co zaś świadczy o tym, że Kościół żyje?
1. Żywy Kościół jest „chrystusowy” (chrześcijański) [11;26c]
W Antiochii po raz pierwszy w stosunku do wierzących użyto określenia chrześcijanie. By bardziej zrozumieć co ten termin oznaczał, dziś musielibyśmy użyć przymiotnika „chrystusowi”.
Zasłużyli sobie na to miano, bo ich życie wskazywało na Jezusa. To jest instrukcja, dość ogólna dla nas jak mamy żyć, wyglądać, ubierać się.
Tak, by świat słyszał w naszych słowach Jezusa, widział w naszych czynach Jezusa.
Bycie „chrystusowym”, bycie chrześcijaninem to nie znajomość wersetów na pamięć, to nie pobożna mina. To stawanie się takim jak Chrystus Pan! To odzwierciedlanie Jego charakteru.
2. Żywy Kościół troszczy się o braci [11;23]
Barnaba miał serce dla ludzi. Kochał ludzi. To jest druga rzecz, która powinna nas jako Kościół charakteryzować. Miłość i troska do ludzi, którzy się dopiero nawrócili i do tych, którzy są już długo wierzący. O tych, którzy nie mają pojęcia o wielu rzeczach, ale chcą iść za Jezusem.
To strasznie przykro słyszeć gdy krytykujemy kogoś „kto nie robi postępów” pod nasze wyobrażenie lub dyktando. My mamy zachęcać aby wierzący trawli przy Panu, a nie robić wszystko żeby nas unikali.
Jak troszczysz się o braci pokazuje to jak o nich myślisz! Czy dopuszczasz do siebie obmowę, podejrzliwość? Co mówisz ludziom? Czy twoje słowa niosą nadzieję i otuchę, czy obarczają i tłamszą czyjeś życie?
3. Żywy Kościół poddaje się Duchowi Świętemu (dary, namaszczenie) [11;27]
Kolejna „zwyczajna – niezwyczajna” rzecz. Czy jesteśmy gotowi na to, by być prowadzonymi przez Ducha Świętego? To oznacza również otwartość na dary duchowe. Na to, że będziemy mówili o swoich „duchowych odczuciach”. Pozwolimy Bogu, by nas używał w swoich darach.
Czy czekamy na Ducha Świętego i rozpoznajemy Jego głos, czy tylko działamy tak, jak wydaje nam się słuszne?
4. Żywy Kościół spotyka się ze sprzeciwem świata [12;1]
W życie zboru wpisane są prześladowania.
Szykany, problemy. Niezrozumienie. Nie jesteśmy inni niż nasz Mistrz. Jeśli Jego prześladowali i nas prześladować będą.
Mogą zmieniać się formy represji, ale światu (systemowi wartości) nie podoba się to, że głosimy nadzieję w Jezusie. Musimy być na to gotowi. Nasza gotowość zaś wyraża się w tym, że jesteśmy razem, że żyjemy we wspólnocie. Bo my nie żyjemy oddzielnie, ale razem!
5. Żywy Kościół jest wspólnotą [12;5]
Wszyscy chcemy, by nasz zbór był „najlepszy”.
Tylko wtedy zaczniesz identyfikować się z Kościołem, gdy będziesz modlił się o Jego członków. Gdy poświęcasz swój czas na wstawiennictwo o innych. Tych co mają problemy, tych co staczają duchowe boje, tych którzy się nawrócili. Wreszcie też tych, za którymi nie przepadasz. Wsparcie modlitewne to nie jest coś złudnego, to się odczuwa w realny sposób.
Wspólnota to coś więcej niż bycie razem. To wzajemna troska i szacunek. To pozytywne myślenie o drugim, to patrzenie z miłością, która zakrywa, nie nadyma się i nie jest chełpliwa.
Zakończenie.
Żyjący Kościół to coś znacznie więcej niż nie bycie martwym. Żyjący Kościół, to coś więcej niż spotkania na nabożeństwie czy na godzinie biblijnej.
To pozwolenie Bogu na to by każdy z nas był prowadzony przez Ducha Świętego. W Jego mocy, sile i namaszczeniu, po to, by:
- odzwierciedlać swoim życiem charakter Jezusa,
- troszczyć się nawzajem o siebie,
- żyć w prowadzeniu Ducha Świętego, a nie w swojej mądrości,
- być gotowym na przeciwności z których my sami nie wyjdziemy, lecz Bóg ma wyjście,
- by żyć w prawdziwej wspólnocie duchowej.
Niestety nie możemy oglądać się na innych, by to oni zaczęli. To musi zacząć się od nas. Ode mnie i od ciebie siostro, bracie.
Wtedy Kościół będzie się rozwijał na wszystkich płaszczyznach [12;24] gdy będzie następował rozwój każdego członka Zboru z osobna.
Kolejny raz zapomniałem wspomnieć. Powyższe kazanie ("wiszący" tu skrypt) zostało wygłoszone 8 lutego br w Mielcu. (W poprzednim tygodniu głosił ktoś inny - Janusz pozdrawiam!)
OdpowiedzUsuń