| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Najwiekszy problem człowieka (więc i mój)


Kiedy w moim życiu spotkałem się z Ewangelią (a w zasadzie Bóg w sposób dość radykalny wkroczył w moje życie ;) ) uderzyło mnie, że ofiara Jezusa na krzyżu, a także Jego zmartwychwstanie to odpowiedź na największy problem człowieka.

Jak anarchista myślałem, że ludzkość nie może być szczęśliwa, bo politycy są beee. A wszystko kręci się nie w tą stronę co trzeba z powodu pieniędzy, które zniewalają i ogłupiają człowieka.

Gdy zetknąłem się z nauczaniem Jezusa (na poważnie się w nie wsłuchałem) zobaczyłem, że problemem "tego świata" nie jest pieniądz czy polityka. Największym problemem jest grzech, który tkwi w sercu człowieka (nie tyle chodzi o serca innych, choć to prawda, ale raczej o moje serducho).
I tylko Jezus (i relacja z Nim) jest rozwiązaniem dla największego problemu człowieka.

Ta prawda tak mnie uderzyła, że nie mogłem się nadziwić dlaczego przyjaciele i znajomi też tego nie widzą.
Chciałbym, by i inni dali się przekonać Duchowi Świętemu co do grzechu, sprawiedliwości i sądu (Jana 16,8).

---
zdjęcie (jak zazwyczaj) gdzieś z internetu ;)

1 komentarz:

  1. Hm, mnie Bóg dość długo musiał przekonywać o grzechu... Ale w końcu przekonał. I ogólnie zgadzam się z tą notką, ludzie wyszukują sobie wiele półśrodków i wytłumaczeń, a jest przecież jedno. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń