| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Jesteś zaangażowany w walkę

Sam nie byłem w armii. Pan okazał mi tę łaskę, że mnie ochronił od tego doświadczenia ale coś niecoś wiem. Wiem na przykład, że gdy poborowy jest skoszarowany, to mu mówią dokąd ma iść, i gdzie ma przebywać. Jego dzień jest ustalony. Wiadomo o której pobudka, gimnastyka, śniadanie. Wszystko zaplanowane. Jego dzień to nauka, ćwiczenia, ćwiczenia i nauka. Biega z pełnym uzbrojeniem i biega bez rynsztunku – dba o kondycję. Ćwiczy strzelanie. Poznaje uzbrojenie, składa i rozkłada te karabiny, tak by robić to mechanicznie. Być może są mężczyźni, których to pociąga i chętnie urlop by tak spędzili. Ale przecież jak biorą człowieka do wojska, to on nie idzie na urlop. Podlega obowiązkowi wojskowemu, by przygotowywać się do ewentualnej walki, do wojny. Do tego, by jeśli zajdzie taka konieczność, chwycić za broń i pod rozkazami dowódców bronić i walczyć o wolność. On nie ćwiczy dla samych ćwiczeń.
I ten obraz pokazuje nam, że my nie budujemy się dla samego budowania. Być może pociąga Cię wizja, że oto stajesz się „duchowym gigantem”, takim „Godzillą”. Wszystko już wiesz, Biblię znasz na pamięć, a w życiu nic Cię nie zaskoczy. Cóż są różne gusta – w Japonii podobno zawodnicy sumo uchodzą za atrakcyjnych. I chodzi taki „duchowy”, który dba tylko oto, by On był zbudowany. Dba o własny brzuch i własnego ego. Byle, by tylko mi było dobrze.

Tak jak żołnierz przygotowuje się do walki. Tak jak zawodnik sumo, przygotowuje się do stoczenia pojedynku. Tak człowiek wierzący buduje się, by być wartościowym i użytecznym w duchowej walce! Budujemy się, by walczyć! Naszym celem, naszą walką jest „dzieło posługiwania”.

Fragment mojego kazania "Powszechna mobilizacja" wygłoszonego 24 lutego 2008.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz