| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Zanika w narodzie umiejętność dyskutowania


 

Jakiś czas temu (około roku?) postanowiłem, że przestanę angażować się w dyskusje na forach.

Teoretycznie forum dyskusyjne służy wymianie i ścieraniu się poglądów. Są oczywiście specyficzne fora (np.: tematyczne) gdzie można znaleźć pomoc w rozwiązywaniu problemów, np.: związanych z systemem operacyjnym, lub z konkretnymi programami. Są również fora kulinarne, dla fotoamatorów i co tylko człowiek sobie wymyśli. A jeśli nie ma jeszcze fora o twoim ulubionym hobby, zawsze możesz je założyć :)

Niestety zauważyłem, że coraz częściej zamiast forum być płaszczyzną do dyskusji staje się miejscem pyskówek. Niestety to co pisze nie dotyczy for linuksowych, czy innych. Piszę o forach dyskusyjnych dla chrześcijan. Jak widać tematy wiary (religii) sprzyjają rozgrzewaniu emocji ;)

Zrezygnowałem z udzielania się na forach (sporadycznie jeszcze pojawiam się na forum.chrzescijanin.pl) między innymi dlatego, że:
1) zamiast merytorycznej dyskusji coraz częściej mamy do czynienia z emocjonalnie nacechowanymi wypowiedziami
2) zamiast argumentów (za lub przeciw) mamy oskarżenia, podejrzenia
3) do głosu dochodzą, ci którzy mają dużo czasu, a nie ci, którzy mają coś do powiedzenia
4) zamiast świadectwa fora często sieją zgorszenie
5) dyskutanci rzadko wsłuchują się w argumenty i w to co zostało napisane, natomiast nagminnie wmawiają rzeczy, które nie zostały powiedziane i przeinaczają oryginalną myśl wypowiedzi
6) nagminne niestosowanie się do netetykiety
7) każda zaś uwaga (nawet techniczna) odbierana jest jako cenzura

Innymi słowy dziś ciężko o prawdziwą dyskusję :(

Nie ukrywam, że powyższe (choć napisane ogólnie) dotyczyło także mojej osoby. Najbardziej boli gdy nie właściwie zrozumianą moją wypowiedź omawiano na innym forum. I nikt (słownie: zero) nie pokwapił się, by poszukać źródła czy dopytać.
Przypłaciłem to swoim stanem emocjonalnym. Do dziś gdy wchodzę na forum muszę to robić z przymrużonymi oczami, żeby za dużo nie widzieć ;)

Dlatego też czas mojej bytności na forach ogólnodostępnych (poza sporadycznym pojawieniem się) dobiegł końca.

ps. Czasem żałuję, że minęły czasy "wdzwanianego" dostępu do sieci. To były dobre czasy gdy szanowało się swój i oponenta czas i pieniądze, używało emotionów z umiarem, a internet służył do komunikacji.
Ech, chyba się starzeję... ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz