Dość spontanicznie, korzystając z ostatnich chwil Małgosi urlopu wyskoczyliśmy nad Solinę. To był wyśmienity pomysł. Zwłaszcza pójście szlakiem na Jawor.
pisząc "my", mam namyśli całą naszą trójkę ;)
weszliśmy na Kiczora
(na 613, bo zaczęło grzmieć i rozsądek nakazywał powrót na dół, więc nie weszliśmy wyżej)
pisałem już o wodzie? Po prostu marzenie...
czyż nie piękne?
To zdjęcie szczytu o nazwie Jawor (742), na który weszliśmy również.
Tam mieliśmy super przygody, np.: spotkanie z młodym dzikiem.
weszliśmy na Kiczora
(na 613, bo zaczęło grzmieć i rozsądek nakazywał powrót na dół, więc nie weszliśmy wyżej)
pisałem już o wodzie? Po prostu marzenie...
czyż nie piękne?
To zdjęcie szczytu o nazwie Jawor (742), na który weszliśmy również.
Tam mieliśmy super przygody, np.: spotkanie z młodym dzikiem.
O ile dzika nie udało mi się sfotografować, to refleksu starczyło mi na zrobienie zdjęcia ślimakowi. Który nie wiedzieć czemu był niebieski. Ktoś wie z jakiego powodu (może najadł się za dużo jagód)?
Aaaa, i to Małgosia wypatrzyła owego "obiekta".
Wycieczka była przednia, nie polecam jedynie tamy w Solinie. Chyba, że ktoś lubi ścisk, tłok i budki z pamiątkami (był kapelusz, który chciałem kupić, ale nie było mojego rozmiaru).
Aaaa, i to Małgosia wypatrzyła owego "obiekta".
Wycieczka była przednia, nie polecam jedynie tamy w Solinie. Chyba, że ktoś lubi ścisk, tłok i budki z pamiątkami (był kapelusz, który chciałem kupić, ale nie było mojego rozmiaru).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz