| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Avatar - okiem chrześcijańskiego miłośnika SF ;)

W Płocku wybraliśmy się na "Avatara", Jamesa Camerona. O samym filmie możesz poczytać, chociażby tu: w filmweb o avatarze.

Lubię filmy SF. Może dlatego, że lubię baśnie i "gdybanie" ;) Co by się zmieniło w nas ludziach gdyby zmieniły się: warunki, możliwości, etc?

Film "Avatar" potrafi zachwycić, zwłaszcza oglądany w 3D. Efektowny, pełen ciekawych pomysłów i akcji. Po wyjściu z kina stwierdziliśmy (głównie teść), że film to taka "mieszanka cukierków". Obcy z planety Pandora to tacy "inni" Indianie żyjący w zgodzie z przyrodą i planetą. Są i najeźdźcy, którzy myślą jedynie o zyskach. Są pościgi (co prawda na jakichś fruwających stworzeniach), jest romans (między gatunkowy!). Jest bohater, który przechodzi przemianę. No i oczywiście mnóstwo wybuchów, starć (łuki przeciwko latającym maszynom bojowym - jak romantycznie) i pięknych widoków.
Film więc może się podobać ;)

Wizja Camerona kończy się tym, że planeta (przyroda) broni się sama przed najeźdźcami. Ludzie ze swymi niszczycielskimi maszynami i jeszcze bardziej niszczycielskimi zapędami zostają pokonani. Życie planety powraca do normy.

Dziś to popularna teoria, że ludzkość wygubi się sama (ostaną się najwyżej nieliczni), a na ziemi powróci panowanie przyrody. Wszystko się wyrówna. Klimat się oczyści, etc.

Czytając jednak Biblię widzę, że ludzkość stacza się coraz bardziej. W wyniku grzechu niszczymy wszystko wokół. Tę ziemię czeka zagłada. Bóg jednak obiecuje nową ziemię i nowe niebo. I to On, ma dla nas ratunek. Jeśli należysz do Niego nie musisz się obawiać przyszłości, bo w Nim jest nadzieja!
I wtedy możesz pójść obejrzeć bajkę SF pt. "Aviatar" na którego produkcję wydano 237 milionów dolarów. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz