Dziś kolejny cytat z książki "Mój własny świat", Robina Knox-Johnstona. Poprzednio pisałem o książce w poście: szukając dziury w całym.
"Znam imponująca modlitwę Johna Davisa, marynarza z epoki elżbietańskiej. Załoga jego statku została zdziesiątkowana z siedemdziesięciu trzech do piętnastu ludzi i przeciwne wiatry trzykrotnie zepchnęły go z powrotem w Cieśninę Magellana. "Panie w boskim majestacie spraw, abyśmy posunęli się naprzód, jeśli wolą Twoją jest koniec naszego śmiertelnego istnienia, błagam Cię, aby stało się to w żegludze naprzód, a nie wstecz"."*
Czy my (ja) dziś mam taką determinację, by ciągle iść do przodu? Czy nie zatrzymuję się w swoim rozwoju? I dotyczy to pytanie każdej płaszczyzny: relacji z żoną, z przyjaciółmi, jak również rozwoju duchowego. Gdy się zatrzymuję, to w rzeczywistości zaczyna się proces cofania. A przecież chcemy (i jesteśmy do tego powołani), by "iść, ciągle iść w stronę słońca". A naszym światłem jest Bóg. Z determinacją więc, na przekór przeciwnym wiatrom będę kochał Boga i Mu służył. Z pasją będę kochał żonę, aż do kresu sił, aż do końca!
---
* Mój własny świat, Robert Knox-Johnson, Wyd. Morskie, Gdańsk 1973 r., s. 175
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz