Zacznijmy od tego, że pogoda piękna. A mnie o dziwo natchnęło do prac biurowych, więc od rana siedziałem i mozolnie przedzierałem się przez sprawy, które zrobić trzeba bo same się nie zrobią.
Gdzie w okolicach 13:00 postanowiłem zrobić sobie przerwę i wyrwać się z psem do lasu. Do "nieśmiertelnej ścieżki do bobra" :) Jedną z (zapewne wielu) zalet Mielca jest taka bliskość lasu. Dwie, do pięciu minut samochodem i człowiek zapomina o wszystkim. Zdjęcie na górze to ulica Partyzantów. Prawda, że pięknie?
Kontynuując ćwiczenia w robieniu zdjęć napstrykałem trochę fotek Czarnej. Nie pokaże wszystkich, ale te dwa musicie zobaczyć.
Zdjęcia na pewno można było zrobić lepiej (albo poprawić w jakimś programie edycyjnym), ale wrzucam jak są. Pierwsze ze względu na minkę psiaka. Natomiast drugie, żeby pokazać, że Czarna naprawdę lubi wspólne spacery po lesie.
Mieliśmy też ciekawe spotkanie. I już wydawało mi się, że Czarna będzie miała nową koleżankę, kiedy to jednak natura wzięła górę i chciała ustawić spotkaną psinę. Musieliśmy na wszelki wypadek rozdzielić, bo wyglądało, że ustalanie pozycji może potrwać i kosztować trochę powyrywanej sierści. Ale na szczęście wszystko odbyło się bez strat :D
Pozwalam sobie wrzucić fotkę spotkanej psiny, a właścicielkę pozdrawiam.
A teraz powrót do pracy... . Miłego popołudnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz