| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

Ewangelia wg. św. Jana, rozdział 5



Podczas lektury Pisma Świętego stawiamy sobie pytania; dlaczego, kto, w jakim celu? Odpowiedzi na takie (i wiele więcej) pytania pozwalają nam rozumiec tekst, a dzięki temu "odkrywamy" co Bóg chiał powiedzieć ówczesnym, a nastepnie co chce powiedzieć nam dziś.

Czasem jednak nie znajdziemy odpowiedzi na wszystkie nasze pytania. Tak jest na przykład podczas lektury piątego rozdziału ewangelii wg. św. Jana. Dlaczego Jezus uzdrowił tylko jedną osobę przy sadzawce? Przecież nie wątpimy, że miał współczucie dla wszystkich cierpiących.
czasem jednak i brak odpowiedzi na nasze pytania jest wskazówką, by odkryć to co rzeczywiście mówi Słowo Boże.

Uzdrowienie człowieka cierpiącego od 38 lat spotkało się z oburzeniem ze strony religijnej części świadków wydarzenia. Przepis dotyczący sabatu był ważniejszy w ich mniemaniu od tego człowieka. jakże często zdarza nam się być mało wrażliwymi na ludzkie cierpienie, w imię naszej poprawności teologicznej (a w zasadzie naszego wyobrażenia) czy jakże popularnej ostatnio poprawności politycznej.
A jednak dla Jezusa, ważny jest człowiek, a nie źle interpretowany przepis.

To wydarzenie posłużyło również, by wskazać na Boga Ojca.
Co więcej, Jezus "siebie czynił równym Bogu" i "Boga nazywał własnym ojcem" (w. 18). To było nie do pomyślenia dla słuchaczy. Dlatego też czytamy wypowiedź Jezusa gdzie podkreśla swoją wyjątkowość, która jednak nie polega na tym co sadzą o Nim inni ludzie. Jezus polega całkowicie na tym co myśli o Nim Ojciec.

Jakże często ulegamy ludzkim opiniom, tym co sobie inni o nas pomyślą. Ale nasza tożsamość wynika z tego kim jesteśmy w Bogu.
I to prawda, że nie żyjemy w próżni, że relacje z ludźmi są istotne (kształtują nasze myślenie o sobie). Ale o ile zdrowsi bylibyśmy w myśleniu o sobie i w naszych relacjach gdybyśmy głównie polegali na tym jak patrzy na nas Bóg.

Jak werset kluczowy w tym rozdziale wybrałbym słowa Jezusa: "badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie".
Chrześcijanie ewangelikalni często szczycą się swoją znajomością Pisma. I to dobrze, że je znamy i chcemy poznawać lepiej. Dobrze jest znać fragmenty Słowa Bożego na pamięć. Ale nie uprawiajmy sztuki dla sztuki. Oglądając liście na drzewach nie zapominajmy patrzeć na cały las. Wgłębianie się w szczegóły często prowadzi do pychy i podziałów. A lektura Słowa Bozego, opieranie na nim swojego życia powinno przybliżać nas do osoby naszego Zbawiciela i Boga.
Chrześcijaństwo to życie/ doswiadczenie oparte na Słowie Bożym.
Nie zamieniajmy relacji z osobą Jezusa jedynie na wiedzę o Nim!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz