| Home | 365/2012 | in my eye | VW T3 Westfalia | Zbór w Mielcu |

W "ramionach" Ducha Świętego.


 
W księdze Dz.Ap. znajdujemy dłuższy fragment (od rozdz. 2;1 do 4;31) spięty klamrą (ramionami) napełnienia Duchem Świętym.
Warto przeczytać całość podczas jednego "posiedzenia" oczywiście przy kawie i ciachu :).

A potem zapraszam do czytania fragmentów kazania z ubiegłej niedzieli.

Jesteśmy zdrowym kościołem gdy zwiastujemy (ewangelię).

Często gloryfikujemy okres chrześcijaństwa opisany w Księdze Dziejów Apostolskich. Jest to po części zrozumiałe. W tamtym momencie narodził się Kościół, a większość z nas (choć nie wszyscy) w dniu swoich urodzin świętuje. Wydaje nam się, że tak wszystko było piękne, dobre i miłe. Bez problemów, kryzysów i trudności. Jakbyśmy nie czytali relacji biblijnej, a jakąś baśń, która kończy się słowami: „żyli długo i szczęśliwie”. Jednak musimy pamiętać, że to o czym czytamy, te wydarzenia miały rzeczywiście miejsce.

Zwróćmy uwagę, że aż trzy razy zwiastowana jest tu ewangelia: po zesłaniu DŚ, w świątyni po uzdrowieniu chromego i przed Radą, gdy byli aresztowani.

Więc jeśli zadajemy sobie pytanie „jak wygląda zdrowy zbór?”, to tu znajdujemy odpowiedź: zdrowy kościół nie marnuje okazji do zwiastowania ewangelii.

[...]

Bracia i siostry pozwólmy Duchowi Świętemu działać przez nas! To nie nasze umiejętności, nasza wiedza, elokwencja, czy styl bycia. Ale Duch Święty, który zamieszkuje nasze wnętrze, nasze serce. Czytamy Dz. Ap. i sobie myślimy; ale ten Piotr był odważny. A Piotr miał takie same obawy, lęki jak każdy z nas. Pozwolił jednak Duchowi Świętemu działać. Piotr nie potrzebował wykrzesywać odwagi w sobie – Duch Święty przyszedł, zstąpił, zamieszkał i przyniósł odwagę, moc i namaszczenie.

Jak często gdy zaczynamy zwiastować ewangelie, pozwalamy by rozmowa stoczyła się na inne, poboczne tory: polityka, fałszywe doktryny, słowne przepychanki. Dlaczego nie słuchamy Ducha Świętego i tego co on ma do powiedzenia, pozwalamy zaś, by do głosu dochodziły nasze emocje lub nasze poglądy.

Możemy się obawiać wielu rzeczy, ale jeśli pozwolimy działać Bogu przez nas, przekonamy się, że Duch Święty nie tylko może czynić wielkie rzeczy, ale nie pogwałci też naszej osobowości. On ja raczej użyje i wykorzysta.

Jesteśmy zdrowym kościołem gdy jesteśmy kościołem na co dzień.

Działanie Ducha Świętego, a szczególnie Jego moc kojarzy nam się zazwyczaj z czymś spektakularnym. Z widowiskowym i nadzwyczajnym. W ten sposób ograniczamy Ducha Świętego, bo zapominamy, że potrzebujemy namaszczenia Ducha Świętego i Jego obecności w codziennym życiu Kościoła i zboru.

Pozwólmy Duchowi Świętemu działać przez nas na każdym nabożeństwie. Każde nasze niedzielne zgromadzenie to spotkanie z Bogiem. Więcej, każde nasze czytanie Bożego Słowa i modlitwa to spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem. To okazja, by Duch Święty mówił do naszych serc i umysłów. Każda wieczerza, każde spotkanie małej grupy, każde działanie zboru na zewnątrz – w tym wszystkim potrzebujemy prowadzenia Ducha Świętego.

[...]

Może właśnie w tym codziennym życiu zboru najbardziej potrzebujemy Ducha Świętego, by w nas działał. Czy tylko na konferencjach potrzebujemy namaszczonych kazań?
Gdy czytamy wersety 42-47 zwracamy uwagę na to, że „za sprawą apostołów” działy się cuda, ale czemu umyka nam to, iż chrześcijanie pierwszego zboru – „prazboru” Jerozolimskiego trwali w nauce, we wspólnocie. Troszczyli się nawzajem o siebie i trwali w modlitwie.
Do tego też potrzebujemy mocy Ducha Świętego. No chyba, że ktoś tu jest już gigantem duchowym i sam z siebie potrafi trwać w modlitwie bez znużenia, że łatwo mu już stosować biblijne normy i zasady postępowania.
Pozwólmy Duchowi Świętemu działać na każdym szczeblu naszej posługi kościołowi, od zamiatania po prowadzenie Kościoła i odbieranie wizji na następny okres. Nie zapominajmy, że Bóg ma moc objawiać nam nowe rzeczy i krok po kroku prowadzić nas w zaplanowanym kierunku. Bóg jest Bogiem porządku, tak jak ma moc nam objawić nagle i niespodziewanie, tak też ma moc prowadzić nas systematycznie krok po kroku w pracy zborowej.

Jesteśmy zdrowym kościołem gdy żyjemy z Bogiem w życiu osobistym.

Kiedy Piotr i Jan wchodzili do świątyni miał miejsce jeden z cudów. Duch Święty postanowił użyć ludzi wierzących, być może kolejny raz. To co istotne to, to, że Piotr i Jan mieli taki zwyczaj chodzić do świątyni na modlitwę.
Jeśli pozwalamy Duchowi Świętemu działać przez nas, to On użyje nas w swój sposób i w swoim czasie. Ci dwaj ciągle chodzili do świątyni, w zwykłym, przyjętym przez wszystkich czasie. Ale nie co dzień uzdrawiali. Co więcej czytamy, że ów uzdrowiony chromy był co dzień przynoszony w to miejsce, by móc żebrać, lub mówiąc ładniej – prosić o jałmużnę.
Jeśli jesteśmy gotowi na działanie Boga w naszym życiu. To On zwyczajne nasze obowiązki, relacje, a nawet przyjemności użyje dla swej chwały. Jedyny warunek to pozwolić Mu na działanie przez nas.
Są ludzie, którzy nogi schodzili, wyjeździli setki kilometrów - tropią i śledzą okazje, by coś zrobić dla Boga. Nie zrobili tylko tego co najistotniejsze. Nie pozwolili Duchowi Świętemu, by przez nich działał.
Zdrowy zbór to normalni ludzie ze swoimi obowiązkami, swoim życiem. Ale ludzie, którzy chcą być używani przez Boga. Tam gdzie mieszkają, pracują czy uczą się. To nie ludzie, którzy chodzą po sufitach, albo żyją w „innym świecie”. Musimy żyć tu na ziemi, pośród ludzi i swoich obowiązków, i to tu musimy pozwalać Duchowi Świętemu działać.

Jesteśmy zdrowym kościołem gdy jesteśmy wierni w czasie trudnym i złym.

Po uzdrowieniu chromego, Piotr wykorzystuje okazje, by znów skierować ludzi na Chrystusa. To jest jeszcze jedna cecha Ducha Świętego – On zawsze kieruje nasze myśli, uczucia na Jezusa. Jeśli słuchamy głosu Ducha Świętego zauważamy, że osoba Jezusa staje w centrum naszego życia i posługiwania.
Czym często fascynują się wierzący? Jakimiś przeżyciami! Chrześcijanie fascynują się walką duchową, demonologią i tysiącem innych rzeczy usprawiedliwiając to wszystko mówiąc, że „żyją w Duchu”. Że Duch prowadzi, gdzie chce.
Tak to prawda, że Duch prowadzi gdzie chce. Zawsze do Chrystusa!

Jawne prześladowania.
Gdy Piotr i Jan zostają aresztowani i zamknięci na noc w więzieniu, to niektórzy chrześcijanie powiedzieli by, że zabrakło im wiary, albo nie wypełnili Bożej woli.
A prawda jest taka, że prowadzenie Ducha Świętego wcale nie oznacza braku kłopotów. Jeśli będziemy posłuszni Duchowi Świętemu to czekają nas różne problemy. Ale stanowczo lepiej jest wpaść w kłopoty z powodu prowadzenia Ducha Świętego niż z własnej woli czy w wyniku własnego postępowania.
Piotr i Jan zostali w areszcie tylko przez noc. Ale sytuacja wcale nie wyglądała na lepszą. Z powodu Jezusa stają przed Radą. Bracie i siostro jeśli pozwalamy Duchowi Świętemu działać przez nas, to będziemy udawali się do miejsc, osób, które dziś są dla nas niedostępne, zbyt dalekie, zbyt odległe. Wszędzie tam będziemy mogli głosić ewangelię.

Presja „świata”.
To co nam jest bliższe, bo prześladowani fizycznie dzięki Bogu nie jesteśmy. To presja tego świata. To ciągły pęd, który odciąga nas od Chrystusa i spraw Bożego Królestwa.
Pozwólmy Duchowi Świętemu działać przez nas, a nie tylko pokonamy presję, ale pociągniemy za sobą w ramiona Ojca także i innych.
Niektórzy wierzący nic innego nie robią tylko walczą, wszędzie szukają diabła i jego popleczników. (...)
Pod prowadzeniem Ducha Świętego, chodząc w świetle Słowa Bożego będziemy zwyciężali złego. Nasz wzrok musi być skupiony na tym co Boże. Na Jezusie Panu naszym. Jeśli idziemy przez życie z Panem Bogiem, nie musimy oglądać się na każdą burzę i wyglądać niebezpieczeństw. W Jego ręku jesteśmy najbezpieczniejsi.

[...]

Mówisz – nie wiem, nie umiem, nie potrafię, boję się. To jest dobre miejsce, by wystartować.
W wyścigach „Formuły 1”, jest tak zwane „pole position”. Miejsce startowe, wysunięte przed innymi.
Taka postawa to dobra pozycja startowa. Jedyne co musimy zrobić to pozwolić działać Duchowi Świętemu. Boża moc objawia się w naszych słabościach!
Pozwólmy Duchowi Świętemu działać przez nas!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz